Czy na samych efektach specjalnych można zbudować dobry film? Niekoniecznie. Te w „G. I. Joe” są bez zarzutu. Powiem więcej, są wręcz imponujące, zwłaszcza wygenerowana komputerowo rozpierducha na ulicach Paryża. Nurtuje mnie jeszcze jedno pytanie. Czy Brendan Fraser tak nisko już upadł, że zadowalają go dwuminutowe ogony? W obsadzie mamy Dennisa Quaida w roli generała, Jonathana Pryce`a jako prezydenta i jednego ze śmiesznych braci Wayans, nie pomnę którego, w roli komandosa doklejonego na siłę do oddziału G. I. JOE.