naprawdę, mógłbym przełknąć mierna fabułę, dziury logiczne i aktorów grających schematyczne do bólu postacie na poziomie grażynki z klanu. Ale te efekty specjalne (mające zapewne w zamyśle być główną atrakcją gniota) albo raczej ich mierność osłabiły mnie totalnie. Naprawdę, "twórcy" filmu mogliby odrobić lekcję i obejrzeć gwiezdne wojny... te z lat 80-ych.