za duzo gadania, choc pomysł interesujacy, to wykonanie mało ciekawe. Zero zaangażowania się widza. Sceny walki, poza pierwszą sceną, nie są w ogóle efektowne. Początek zapowiadał dobre kino. Zejście Gabriela, wszystko zostaje od razu wyjaśnione. Pierwsza walka w jakims zamglonym zaułku - świetna. Złowieszczy klimat, czarne chmury i ogólnie panujace zło...
Ale im dalej tym gorzej. Fabuła, jak wspomniałem, mało ciekawie zrealizowana, mało wciągająco. Dużo gadania, niepotrzebne nic nie wnoszące długie sceny. Również zachowanie głównego bohatera mnie troche dziwiło. Z jednej strony pojawił się by wytępic zło w osobach Upadłych Aniołów. Zatem powinien skupic się na ich eliminacji. Jednak on postanowił odszukac towarzyszy, których, ku mojemu zdziwieniu, wcale nie chciał wyleczyc żebu mu pomogli pokonac zło. Wiadomo : w kupie raźniej! A kiedy ich pozabijali winił siebie za to. Pewnie, ze prawidłowo. A kogóż innego.
Raz grał Bad Boysa, żeby zaraz potem trzymac się kodeksu... ;/
Nie rozumiem też końcowej sekwencji. Nie powiem, ze nie. Ciekawie został rozwiązany wątek Michaela (najlepszy chyba ze wszystkich wątków, ale nie spojleruje), ale końcowa scena (opstatnia w filmie) jest dla mnie nie zrozumiała...
Plusem są natomiast zdjęcia i wspomniany klimat. Padający strumieniami deszcz, czarne chmury, wschód słonca czy sportetowane samo miasto. To one tworzą ten świetny klimat.
Jednak scenariusz (niektóre kwestie były tak błahe i banalne że aż śmieszne, np. wątek miłosny albo podczas walki na końcu) i wykonanie nie pozwalając zaliczyc tego do najlpeszych jakie widziałem o tej tematyce.
A szkoda, bo lubie ten rodzaj filmów o Aniołach, Upadłych, Szatanie we własnej osobie, ich mocach i przeznaczeniu, najlepiej w połączeniu z maluczkimi człowieczkami, będącymi jedynie pionkami w tej grze,o którcyh to jednak życie walka sie toczy ;)
Tutaj z wyglądu przypominali oni wszyscy raczej bohaterów Underworlda z mocą uzdrawiania, niż Anioły.
tyle...
pzdr.