Zachęcony okładką filmu postanowiłem obejrzeć film "Gdzie jest Nancy?". W
końcu został zauważony na festiwalu filmów niezależnych w Sudance i nawet
dostał jakąś nagrodę bądź nominację do takowej.
I niestety zawiodłem się na całej linii. Może poza aktorami, którzy próbują
wyciskać z tego banału tyle ile się da.
Najbardziej szkoda biednej Marii Bello, która daje z siebie wszystko.
Jednak poświęcenie aktorskie nie jest porównywalne do głupot scenariusza i
niezaradności reżysera. Aktorka broni swojej bohaterki od początku do
końca. Tymczasem bohaterka nie zasługuje ani na współczucie, ani na
litowanie się. Jest niejako wytworem swojego cierpienia i upaja się nim.
Film oscyluje na granicy dobrego smaku pod przykrywką taniej psychologii z
poradników za 20 zł w sklepie wszystko za 5 zł. Historia pokrzywdzonej i
niekochanej kobiety wzbudza raczej irytację i chęć wyłączenia dvd.
Więc proszę o wyłączenie filmu, bo ocena "3" nie zachęca do obejrzenia.
Wyrzucone pieniądze. Brrr:-(((
Z tego co tu wyczytalem widze jasno ze film poprostu Cie przerosl stad taka a nie inna ocena ale nie dziwie sie mnie przerasta Brzydula Bety na Brrrrrr
Z tego, co wiem, to oceniamy filmy, a nie osoby ani oceny ocen filmów:-).
Oceniam film na tyle, na ile uważam, a komentarze do oceny oceny filmu są
zbędne. :-)))Z tego, co napisałeś, nie dowiedziałem się, co sądzisz o
filmie. Poproszę więc o jakieś przemyślenia na temat... filmu;-)))