Trochę nie rozumiem, dlaczego aż tak surowo jest tu oceniany.
Owszem film pozbawiony jest wartkiej akcji, nie ma historii z pointą i choć naturalne dialogi i podpatrzone sytuacje wyglądają na zaimprowizowane na planie to ta cierpka opowieść o miłości i sile przebaczenia jest bardzo poruszająca.
Bardzo przygnębiły mnie samotne zmagania najmłodszej bohaterki z poczuciem winy.
Ponadto piękne zdjęcia, miasto jest jednym z głównych bohaterów.
Zgadzam się z opinią i uważam, że film zasługuje na ocenę co najmniej 6 lub 7. Faktycznie, historia niespuentowana, ale mimo wszystko ma swój klimat. Dwie młode, ale bardzo dobre, aktorki (mała dziewczynka grała fantastycznie) i oczywiście wiarygodny, jak zwykle, Colin Firth. Nie jest to kino najwyśzych lotów, ale bez przesady!