?Genua. Włoskie lato? w reżyserii znakomitego Michaela Winterbottoma, to chwytająca za serce, ale i cierpka opowieść o miłości i sile przebaczenia. Twórca za swoją najnowszą produkcję został uhonorowany nagrodą w kategorii ?Najlepszy Reżyser? na ubiegłorocznym Festiwalu w San Sebastian. Kelly i Mary jadą wraz z ojcem do Genui, aby rozpocząć nowe życie po wypadku samochodowym, w którym zginęła ich matka. Kelly, która nie może dojść do porozumienia z ojcem, oddaje się przygodom w towarzystwie adorujących ją Włochów, a Mary, która spowodowała wypadek, obwinia się za śmierć matki i nawiązuje kontakt z jej duchem.
Zdjęcia do filmu ?Genua. Włoskie lato? kręcono we Włoszech, Szwecji, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii latem i zimą 2007 roku. Inspiracją dla Michaela Winterbottoma była wcześniejsza wizyta w Genui oraz dzieło Margerite Duras ?Moderato Cantabile?: ?Czytałem je już dawno temu, ale w głowie pozostawał mi motyw rodzica zabierającego swoje dziecko na lekcję gry na pianinie?. Miasto przypomniało reżyserowi o klasycznym horrorze Nicolasa Roega?Nie oglądaj się?. ?Genua jest bliźniaczym miastem Wenecji, na ich wąskich uliczkach wyczuwa się podobną atmosferę. Pięknu towarzyszy tutaj mrok i groza, a to przywodzi na myśl arcydzieło Roega?, wspomina Winterbottom. Tłumacząc intencje, jakie przyświecały napisaniu scenariusza, Winterbottom wyznaje, że pragnął zawrzeć w nim swoje spostrzeżenia na temat życia rodzinnego. ?Podobało mi się to, że trafiając w nieznajome im miejsce bohaterowie są zdani tylko na siebie. Przede wszystkim ukazujemy miłość ojca do córek oraz ich wzajemne relacje po śmierci matki?. Producent Andrew Eaton, który stale współpracuje z reżyserem, zauważa wiele osobistych wątków, jakie twórca zawarł w scenariuszu. ?Michaela zawsze interesowało życie rodzinne i w każdym filmie pokazuje ludzi zmagających się z samotnością, czy poczuciem zagrożenia. Sam jest ojcem dwóch dziewcząt w podobnym wieku do Kelly i Mary. W ich historii łatwo znaleźć odniesienia do jego życia?, wyznaje Eaton. Dobierając obsadę do filmu Winterbottom poszukiwał do głównej roli aktora angielskiego, a do ról córek Joe?ego Amerykanek: ?Ojciec miał być innej narodowości, tak aby po śmierci żony naturalną była dla niego chęć powrotu na Stary Kontynent. Zależało mi także na zaznaczeniu kulturowej przepaści między nim a córkami. Joe miał automatycznie wzbudzać u widza sympatię, więc Colin Firth idealnie spełniał wymogi tej roli?. Gwiazdę musicalu ?Mamma Mia? ucieszyła propozycja Winterbottoma: ?Każdy chce u niego zagrać. Michael zawsze kręci filmy odważne i bezbłędnie prowadzi swoich aktorów. W ich kreacjach zawsze podziwiałem subtelność i szczerość?. Odnosząc się do scenariusza, aktor podkreśla, jak trudno ukazać miłość członków rodziny i ból po stracie bliskiej osoby: ?Najważniejszą zaletą tej historii jest pokazanie, jak bohaterowie radzą sobie z tą tragedią, i to bez żadnego upraszczania ze strony twórców. Film potrafi widza nieraz zaskoczyć, postaci niespodziewanie otwierają się przed sobą, dotykają czułych punktów, co pozwala im się wyrwać z kłopotów albo banalności ich położenia. Humor pojawia się w zupełnie nieoczekiwanych momentach. Film, podobnie jak to miasto, pełen jest światła oraz mroku, wąskich uliczek, w których nie zawsze znajdujemy to, czego się spodziewaliśmy.? Śmierć matki jest, według Firtha, centralnym tematem, o którym jednak rzadko się wspomina: ?Życie brutalnie toczy się dalej. Joe jest samotnym ojcem, musi radzić sobie z prozą dnia codziennego, interesować się np. tym, co będzie na obiad. Cały film rozgrywa się w takiej tonacji, ważkie tematy ujawniają się w zwyczajnych problemach.? Wybór odtwórczyni roli Barbary również nie sprawiał Winterbottomowi kłopotu. Od dawna razem z Andrew Eatonem chciał współpracować z nominowaną do Oscara Catherine Keener: ?To wspaniała aktorka i grała w naprawdę wybitnych filmach. Jej postać sprawia wrażenie, jakby chciała nie tylko pomóc rodzinie Joe?ego w zorganizowaniu sobie życia w Genui, ale także angażuje się emocjonalnie w ich problemy?, wyjaśnia Winterbottom. Aktorka zachwyciła się zarówno propozycją reżysera, jak również jego scenariuszem, i z podobnym entuzjazmem wspomina współpracę z aktorami na planie: ?Od dawna kocham się w Colinie, jest wybornym aktorem, błyskotliwym i niezwykle romantycznym facetem. Willa to uosobienie zwiewności i talentu, a Perla ma aktorstwo we krwi i służy niejako za kompas dla aktora, który całkowicie zżywa się ze swoją postacią?. Hope Davis także nie zastanawiała się długo nad przyjęciem roli matki dziewczynek. ?Spodobał jej się scenariusz i pomysł zagrania matki-zjawy?, wyjawia reżyser. Andrew Eaton podsumowuje swoje doświadczenie z dojrzałymi aktorkami na planie: ?Dołożyły wszelkich starań, żeby zagrać w tym filmie, utożsamiały się z uczuciami matki bądź Barbary, która pragnie zostać matką?. Proces wyłaniania kandydatek do głównych ról dziecięcych w filmie zajął twórcom trochę więcej czasu. Reżyser chciał zaangażować Perla Haney-JardinePerlę Haney-Jardine już do filmu ?Cena odwagi? ze względu na jej naturalność. Willa Holland po raz pierwszy pojawiła się na przesłuchaniu u Winterbottoma jako 14-latka i od razu wydała się twórcy niezwykle dojrzała jak na swój młody wiek. Nastoletnia gwiazda popularnych seriali podkreśla, że udział w filmie ?Genua. Włoskie lato? stworzył dla niej rzadką okazję ?zagrania w naprawdę mądrej historii o relacjach między ojcem i córkami, innej od filmów Disneya, ale równie krzepiącej?. Michael Winterbottom rozpoczynał karierę jako dokumentalista pod koniec lat 80., aby w następnej dekadzie zająć się fabułami. Od czasu ?Alei snajperów? z 1997 roku krytycy cenią go za realizację filmów w quasi-dokumentalnym stylu. Aby osiągnąć maksimum realizmu, reżyser ogranicza skład ekipy do minimum i zachęca aktorów do improwizacji. Najczęściej porusza w swoich filmach tematykę polityczną, o czym świadczą nagradzane w Berlinie dramaty ?Na tym świecie? i ?Droga do Guantanamo?. Prace na planie filmu przebiegały w podobny sposób, Winterbottom zebrał wokół siebie stałych współpracowników, w tym operatora Marcela Zyskinda. Ponownie zastosowano kamerę ?z ręki?, ograniczono ilość zbliżeń i master shotów, sceny kręcone były chronologicznie, a naturalne światło dawało aktorom oraz operatorowi więcej swobody. Dla Colina Firtha metoda pracy Winterbottoma była kompletną nowością: ?Im mniejsza ekipa, tym większe poczucie intymności. W wielkich produkcjach łatwo poczuć się przytłoczonym ogromnym zapleczem technicznym i setkami ludzi, którzy godzinami realizują krótką scenę. Na planie z małą ekipą, lekką kamerą i brakiem dodatkowego oświetlenia jest zupełnie inaczej. Każdy z nas korzysta z tzw. ?twórczego impetu? i odkrywa kolejne strony tej historii w miarę, jak ona się rozgrywa. Ponadto praca z dziećmi wzmaga wrażenie spontaniczności i wiarygodności?. Gwiazda filmu chwali reżysera za pomoc w nawiązaniu bezpośredniego kontaktu z innymi aktorami, i to w błyskawicznym tempie po rozpoczęciu pracy na planie: ?Wie, jak zbudować tę więź na chwilę przed włączeniem kamery. Razem z Perlą i Willą kupowaliśmy rekwizyty do mieszkania, w którym zatrzymują się nasze postaci. Szybko pokłóciliśmy się o to, co należy kupić przy okrojonym budżecie ? ja nalegałem na sprzęty kuchenne, Willa wolała kupić ubranie dla siebie. W ten sposób zrodziła się wiarygodna chemia między bohaterami.?
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.