wiem że to nie dokument, ale film dobrze oglądało się do pierwszej walki.
znaczna różnica wagi, łokieć na głowę, strzały na jajca, dobijanie liczonego...
stężenie absurdu osiągnęło punkt krytyczny i stan utrzymał się do ostatniej walki, z wylatującym
ponad linami Murzynem.
popsuli ten film, w dodatku główny bohater cały czas gra jedną twarzą jakby się bał że rozluźnienie
szczęki odbierze męskość jego ładnej buzi.
3/10 jedynie klimat biednej dzielnicy USA lat 90 trochę poprawia mu ocenę
Właśnie obejrzałem i mam to samo. Film nawet nawet (choć dupy nie urywa) ale te walki to chyba żart z ich strony. Ogólnie mocno przerysowany w Hoolywoodzkim stylu, właściwie od razu można było przewidzieć co się stanie w tym filmie.
Właśnie, sceny walk tak głupie, że ocena filmu 7,2 to jakiś żart, ale produkcje poswięcone sportom walk zdaje się przyciągają nabuzowaną hormonami dzieciarnię, uwielbiającą koloryzowanie.
A ten koleś grający główną rolę przeważnie ma w filmach minę skrzywdzonego psiaka - jakby nie umiał przybrać innego wyrazu twarzy.