Trochę zapomniany i mało znany film – nigdy wcześniej nie słyszałem o nim, ale ostatnio emitowało go TVP Kultura (lektorem był Piotr Borowiec) i zaciekawił mnie opis w programie TV i obsada. Al Pacino, Ed Harris, Kevin Spacey, Jack Lemmon i Alen Baldwin w jednym filmie ;). Fabuła może pozornie nie wydawać się ciekawa – no jak może interesujący być film opowiadający o grupie pracowników biura nieruchomości, którzy muszą się wykazać, by utrzymać pracę? Ponadto akcja rozgrywa się jedynie w kilku oszczędnych, ciasnych lokacjach – biuro, bar, budki telefoniczne, samochód itd. Ulice widać jedynie w kilku przebitkach. Ale kto tak pomyśli – myli się. „Glengarry Glen Ross” to naprawdę trzymająca w napięciu produkcja, która jedzie na błyskotliwych dialogach, grze aktorskiej i niezłej fabule. Postacie napisane są naprawdę konkret – każdy ma swoją osobowość i swoje motywacje – np. bohater grany przez Jack'a Lemmona próbuje utrzymać swoją pracę, ma córkę w szpitalu więc próbuje się podlizać, utrzymać stanowisko i wygryźć kolegów. Dave (Ed Harris) chce sobie coś udowodnić i pragnie upokorzyć pracodawców i zasłynąć, a Ricky (Al Pacino) to karierowicz, dla którego liczy się kasa i opinia. No ciekawa gamma bohaterów, a relacje między nimi są naprawdę dobrze i realistycznie napisane. Atmosfera w biurze robi się napięta, a rywalizacja między pracownikami staje się zacięta. Również role szefów są nieźle wykreowane – Kevin Spacey to nieco nieznający się na swojej robocie, ale cwany kierownik, a Alec Baldwin chciwy i nie szanujący ludzkiej pracy wysłannik firmy, który podwładnych ma za nic i ocenia po zarobkach. Jego rola to jakieś 4-5 minut, ale nieźle wtedy wymiata. Historia w filmie jest prawdziwa – kto pracował, to wie o co chodzi. Może mamy inne czasy, inne realia i pracujemy w zupełnie innych warunkach, ale przekaz jest wciąż aktualny. Dla pracodawców nigdy nie liczy się człowiek, tylko termin, zarobki albo jak wycyckać pracownika. Film ma ode mnie 7/10 – ocena byłaby wyższa, jakby nie „urwane” zakończenie.