Nie tylko jest to najgorsza część z całej trylogii ale tez najgorszy film jaki widziałem w tym roku. Santiago, o którym tak naprawdę jest ta trylogia, gra tutaj rolę trzecioplanową. Film stracił swój charakter sportowy i stal sie kiepska obyczajówka z całkowicie niepotrzebnym i przesadzonym wątkiem miłosnym. Wstawki aktorów w meczach wyglądają wręcz żałośnie, w żaden sposób nie dorównują one 1 i 2 części. Status tego filmu potwierdza chyba też fakt, że żaden z realnych sportowców nie zdecydował się na występ, czy choćby krótkie "cameo" w tym filmie. Zdecydowanie odradzam, szkoda czasu, a ponadto szkoda zakończenia trylogii, która w żaden sposób nie odzwierciedla magii 1 i 2 części. Żenada. 0/10