Kolejny dowód, że FilmWeb to raczej portal o kinie komercyjnym, niż o filmie w ogóle. Film nagrodzony Złotym Niedźwiedziem, a tymczasem na FilmWeb'ie wszyscy dyskutują o Slumdogu, zacierając ręce na Oscara.
Nie da się ukryć, ale to nie wina strony, a raczej ludzi, dość istotny jest także fakt, że "Slumdoga..." wszyscy mogą obejrzeć, a ten film znają tylko szczęśliwcy, którzy mogli pojawić się na festiwalu.
W dużej mierze to prawda. Na portalu nie znajdziecie także filmu "Giganci" Adriona Biniez'a. Cóż jeśli Brat Pitt jest lepszym aktorem dla tej społeczności niż Bogart lub H. Fonda to czego tu się dziwić.
Na marginesie "Slumdog" to w gruncie rzeczy bardzo dobry obraz
I tu kryje sie poprawna niepoprawność, pretensjonalny snobizm. Według Ciebie dobry film to tylko taki, który nie jest w stanie na siebie zarobic?! Przypominam, że Brad Pitt, którego wspominasz sarkastycznie nigdy nie dostał najbardziej komercyjnej nagrody filmowej jaką jest Oscar nie dlatego że na niego nie zasłużył tylko dlatego, że grał w niewlaściwych filmach jak np. Dwanascie Małp, Joe Black, Podziemny Krag...itd. Jeżeli to sa słabe filmy a Pitt nie zagrał w nich co najmniej bardzo dobrze to znaczy, że dobre kino nie istnieje. Pozdrawiam
Jak dla mnie Pitt nie dostał dotąd Oscara bo po prostu zawsze trafial sie ktoś lepszy. IMO za "Dwanaście małp" mu sie należało, ale Kevin spacey w "Podejrzanych" też pokazał klasę. A to że nie dostał nie jest dowodem na to, że jest "niekomercyjnym" aktorem, a raczej na to że Oscary aż tak komercyjne nie są. Nie zaprzeczysz chyba, że Pitt jest celebrytem pełną gębą?
Oscary to bodajże jedna z najbardziej komercyjnych imprez/nagród tego typu... Ta tzw. Akademia często przyznaje nagrody sugerując się, no właśnie... czym??? Tak czy owak wiele tu niedopatrzeń, przeoczeń, a i nagród zupełnie niezasłużonych również, być może właśnie z powodu tych nieoczywistych kryteriów Akademii Pitt był pomijany do tej pory, a nie da się ukryć, że często zasługiwał na wyróżnienie bardziej, niż inni.
No właśnie czym? A czym ty się sugerujesz? Czy nie (przede wszystkim przynajmniej) własnym zdaniem?
Nie da się ukryć że zasługiwał... Twoim zdaniem. Ja moge nie trawić jego sposobu gry...
Jak mógłbym się sugerować własnym zdaniem, kiedy właśnie idzie o to, aby sobie zdanie wyrobić. Nie wiem dokładnie, jakie są kryteria oceny gry aktorskiej przyjęte w Akademii, ale dla mnie najważniejsze jest oddanie pełni osobowości kreowanej postaci, po prostu wykreowanie jej w taki sposób, aby była przekonująca, wyrazista, autentyczna jako postać filmowa.
I tu pewna uwaga: aktor, który ma coś takiego, jak "sposób gry", czyli tzw. manierę, będzie animował i kreował postać w sobie właściwy sposób, przez co postać wykreowana bardziej nam się kojarzy z danym aktorem, niż z autonomiczną postacią filmową i to jest aktorstwo chrome, nieudolne, które w mej opinii nie zasługuje na żadne wyróżnienie, a wręcz na potępienie jako nie-aktorstwo.
Dla przykładu pozytywnego aktorstwa, anegdotka z życia: tak się składa, że wczoraj byłem w Labie na spotkaniu z Żuławskim i projekcji jego Opętania i powiem Ci, że rola Adjani zasługuje zdecydowanie na wyróżnienie, co zresztą się dokonało. Ale Oscara nie dostała i nigdy nie dostanie, bowiem tego typu kino nie mieści się w komercyjnym zamyśle imprezy typu Oscary.
A Bard Pitt: są role, gdzie dał świetny pokaz swego warsztatu, np. "Siedem", by daleko nie szukać. Ale za Buttona bym mu nie dał...
Nie słyszałem o żadnych odgórnie ustalanych kryteriach. Każdy członek Akademii sam ocenia która rola lepsza. A ta ocena (jak każda ocena i opinia wyrażana przez człowieka) jest "skażona" osobistym gustem i upodobaniami. Sztuki nie da się ocenić obiektywnie (być może to jest w niej najlepsze). Sam zresztą wspominasz o "swojej opinii".
Adjani nominowana była do Oscara już dwa razy. Jakieś tam szanse ma...
"Adjani nominowana była do Oscara już dwa razy"
chyba nie za rolę w Opętaniu, a ja tu głównie o tym...
Ale mniejsza o to, bo jeśli chodzi o Akademię, to najpierw film musi otrzymać nominację, a następnie podlega ocenie w tej, czy innej kategorii. I tu się wszystko rozbija o kwestię komercji, które jest głównym kryterium w większości przypadków. Nie dziwmy się, że przemysł kulturowy i branże rozrywkowe w Stanach, generują rokrocznie olbrzymie przychody, i to z całego świata. Akademia, to miejsce, gdzie nierzadko dobrą sztukę zamienia się na realną kasę (przy czym nic w tym złego, kiedy ta sztuka dobrą jest, a nie tylko się ładnie mieni).
P.S.
Z każdą oceną (nie tylko wytworów sztuki) jest podobnie. Weźmy np. ostatnią Pokojową Nagrodę Nobla dla Obamy: za co? po co? Pewnie tamtejsza komisja pyta samą siebie do dzisiaj :)
Ano właśnie, mnie sie od początku rozchodzi o to co napisałes w PS. Wszystko w Oscarach i we wszystkich innych nagrodach ze wszystkich innych dziedzin koniec końców zależy od gustu. Na dodatek jeśli ci sie dany wybór podoba, to cacy (i żadnej komercji;)), ale jeżeli nie, to zaraz to wszystko komerchą zalatuje...
Nie koniecznie komercyjne jest od razu be!, ale fakty są niestety takie, że komercjalizacja często psuje sztukę.
A z wyborami (jak i z gustami) jest właśnie tak, że jedne nam się podobają, a inne nie, co można właściwie sprowadzić do stwierdzenia, że jedne nam się podobają i się jakoś z nimi zgadzamy, a inne nam się nie podobają i z nimi właśnie polemizujemy.
Tu właśnie polemizuję z takim zjawiskiem, że sporo osób (jeśli nie większość) na FW uważa, że zna się na kinie/filmie, a tymczasem to ich "znawstwo" nie wykracza zasadniczo poza seanse z oficjalnego, mainstream-owego obiegu, a często gęsto ogranicza się tylko do kina stricte komercyjnego, którego produkty "zalicza się" niejako z nudów, dla rozrywki, z popcornem w ustach...
Większość społeczności FilmWebu (kto się tu nie poczuje urażony, więc jego się nie tyczy ten zarzut) jest tego smutnego faktu komercjalizacji i obrotu branży rozrywkowej pomiotem, konsekwencją. Dlatego właśnie sucks!!!
No i tu się zgadzam w 100%, kolego parura. FilmWeb to portal społecznościowy, zatem on sucks, jako że społeczeństwo zasadniczo sucks... Ale dzięki temu my, którzy chcemy czegoś więcej niż daje mainstream możemy czuć się elitarnie ;-) Pozdrawiam
Taaa..Zwłaszcza,jak obwiesza sobie biodra kolejnymi oseskami;a za pół roku..rozchodzi się ze swoją także celebrytką..Pitt kiedyś był lepszym aktorem;"7 lat w Tybecie";"Zdrada",czy nawet "Siedem"..Teraz..coś mu się stało;nie przemawia do mnie ,jako aktor..Chyba to "życie rodzinne"mu nie służy..
No więc ja właśnie o tym - że Pitt jest od paru ładnych lat bardziej celebrytem niz aktorem. a jego najlepsza rola to ta z "12 małp" :P
Chciałem jeszcze dodać że mówiąc o niewłąściwych filmach miałem na myśli ich 'niewłasciwość' z punktu widzenia Akademii
"Gigantów" nie znajdziecie , ale za to "Gigante" Adrián Binieza jak najbardziej;)) Film ma sporą grupę fanów na portalu, polecam bo to niezwykły film.
Pozdrawiam Albertino - P.S. wiem że sie czepiam, bo sie przejęzyczyłeś...
Przecież to nie wina FilmWebu, tylko jego użytkowników, których zresztą spora część przyciąga nie kino niezależne, kameralne tylko te komercyjne. I tego, niestety, nie da się zmienić.
A moim zdaniem filmweb.pl jest portalem ze wszechmiar dobrym! Skoro tłumowi użytkowników, a przynajmniej zdecydowanej większości bardziej podoba się "Slumdog" i o nim dyskutują to krzyż na drogę. Kim jesteście żeby ich sądzić?
Skoro większość to widzowie nie wymagający tak wiele, bądź posługujący się innymi kryteriami niż wy to nie powód żeby ich krytykować.
Powtarzam ten portal odpowiada na potrzeby większości, a wszystkim i tak się nie dogodzi...
Załóżcie sobie portal, gdzie rejestrować można się tlko po rozwiązaniu testu IQ >120 i tyle, ja się pisze :P
@Tleli, na czym polega brutalna rzeczywistość Filmwebu AD 2009 i czas
obecny?
Na... promowaniu. Tak tak, Filmweb PROMUJE u siebie to, za co mu płacą.
Niech Cię zatem nie dziwią nagłe skoki w rankingu dziwnych filmów, bo liczy
się po prostu kasa.
A głosy można sobie kupić- stąd dla mnie Filmweb przestał być obiektywnym
źródłem informacji jako tako. Trzeba zerkać w komentarze i czytać je
również z dystansem.
ja raczej nie mam ambicji tego zmieniać, bo - jak słusznie zauważasz - raczej się nie da. To w sumie też niczyja wina, aczkolwiek FilmWeb tworzą jego szanowni Użytkownicy...
Nie bardzo rozumiem, co tak rozzłościło autora tematu. Przecież w lutym 2009 był jeszcze prawie rok do polskiej premiery tego filmu, a Slumdoga wyświetlano wtedy wszędzie, w miastach dużych i małych. Więc to chyba zupełnie naturalne, że na temat pierwszego mogli się wypowiedzieć ci, którzy go obejrzeli na festiwalu, a na temat drugiego każdy, kto miał kilkanaście złotych na kino albo ściągnął sobie z Internetu. Czy autor był rozczarowany faktem, że użytkownikami Filmwebu nie są jedynie bywalcy festiwali?
Droga Melomanko, nic mnie nie rozzłościło, ani nie rozczarowało... Po prostu chciałem napisać coś mniej więcej kontrowersyjnego pod filmem, którego nota bene wówczas jeszcze nie widziałem, powielając tym samym dość powszechny na FilmWebie schemat. Uległem pokusie, zaczepiłem o temat bez większego sensu z racji swej oczywistości i banalności, będąc jednocześnie przekonanym, że nikt tu nie zajrzy, już to z braku zainteresowania filmem, bądź też wietrząc z dala prowokację. Jakkolwiek nie czuje się tym faktem rozzłoszczony...
To, co mnie istotnie rozczarowuje i mierzi, to zupełnie inna kwestia, która w ramach tego tematu zupełnie się nie mieści.
PZDR
Prowokacja to ostatnio dosc modne slowo na blogach. Autorzy watkow, ktorzy nie do konca potrafia bronic swoich opini, w ostatecznosci nazywaja je "prowokacjami". Prawdziwej prowokacji sie nie tlumaczy, zostawia sie ja bez komentarza ;)
Też mi rewelacja... Prowokacja to wręcz słowo-klucz, ale chyba lepiej prowokować, by wzbudzić choćby namiastkę dyskusji i przepływu myśli, niż pisać o banalnych oczywistościach w sposób banalnie oczywisty. Bo cóż ten frazes wnosi..? Natomiast prowokacja/kontrowersja - co wydaje się potwierdzać etymologia tych słów - jest wyzwaniem, skłania do namysłu, do wytwarzania innych (kontr) wersji, do polemiki...