Ale nie stawialbym znaku równości między tym co niezależne i tym co dobre bo brzmi to znobistycznie i 'poprawnie' (w kontekscie zachwytu nad tym co niezalezne) w stopniu uwłaczającym prawdziwej sztuce fimowej
zgodze się. niestety film mnie rozczarował. bardzo lubię kino niezależne, ale tego filmu nie polecam. jest tu trochę interesujacych metafor, pięknych jest kilka scen śpiewu, bardzo dobra muzyka. ale to za mało, by zachwycić. mnie film pozostawił obojętną, w ogole nie wpłynął na uczucia, widzialam tylko obrazy przed moimi oczami, do ktorych nie zdolalam sobie wyrobic stosunku emocjonalnego, aby ten film jakos na mnie oddziałał.
Jeszcze nie widziałem i zastanawiam się czy iść po przeczytaniu owych opinii, więc mam pytanie warto czy nie?
Ktoś w innym wątku napisał, że poleca film ze względu na motyw warzywa - i niestety to jest ta rzecz, która z tym filmem będzie się kojarzyć jako pierwsza. Mnie zachwyciły zdjęcia i muzyka, zwłaszcza fortepianowa wersja melodii stworzonej przez główną bohaterkę. Poza tym film jest nie do zniesienia: sceny potwornie wydłużane, główna bohaterka wiecznie powoli, wiecznie przestraszona, wiecznie powłócząca nogami, wieczne pauzy w wypowiedziach - straszliwie irytujące. W zasadzie przebrnęłam przez film tylko dla momentów muzyki (i w cale nie chodzi wykonanie a capella bohaterki, bo jakoś jej głos mnie nie kręcił specjalnie) no i dla rzeczonych ujęć zdjęciowych. Resztę można przespać. Poważnie.
Dla mnie jest to film o lęku i o wychodzeniu z niego ku życiu. Uważam, że to uczucie zostało przedstawione niezwykle autentycznie, między innymi za pomocą wymienionych przez ciebie elementów, jak trudności z poruszaniem się, ta powolność, która wynika z bycia w stanie ciągłego zagrożenia. Widać nie dość wyraziście dla tych, którzy tego wrażenia nie znają. Pod koniec filmu odczułam ulgę tak, jak Fausta. Ten obraz pomaga uwolnić się od tytułowej goryczy. I w tym widzę jego wartość.
Pech chciał, że akurat wybrałam ten film nic szczególnego i z tego co widzę to nie tylko ja mam takie odczucia po filmie!!!
Pokolenie MTV nie jest w stanie znieść czegoś, co nie jest w tempie teledysku albo filmu hollywoodzkiego ze scenariuszem według wzorca co do minuty. Myślę, że w Peru życie ludzi nie jest takie szybkie jak nasze i ten film idealnie to pokazuje. I to Peru jest tam głównym bohaterem, a nie warzywo, które tak zapadło Wam w pamięć. Film piękny, prawdziwy, inspirujący.
tak jak mówisz. Byłam w Peru i wiem, jak w tym kraju mocno zakorzenione są staroindianskie wierzenia, jak
dawne obrzędy mieszają się ze współczesnym życiem. Peru to najbardziej magiczne miejsce w jakim miałam
sczęście się znaleźć.
Dla mnie piękny film, który oglądałam z z ogromną przyjemnością.
A może..po prostu jesteś ..niewrażliwa??Bo film jest znakomity-właśnie przez swego rodzaju ascezę;a kamienna twarz młodej Indianki-wyraża więcej,niż napompowane botoksem wizerunki gwiazd,które albo nic nie mówią-albo..mówią stale to samo..
a widzieliście jak Magaly Solier wystąpiła w Berlinie po wręczeniu Złotego Niedźwiedzia?
Założyciel tematu napisał niesamowicie, jak dla mnie, mądre zdanie.
filmy niezależne zachwycają oryginalnością, czymś, czego nie potrafię za bardzo określić. tym powolnym kręceniem scen, a raczej kręceniem ciągłym, bez przerywników, pokazywaniem jak wolno chodzi bohaterka, bez względu na to, czy widz się nudzi; scenariuszem i reżyserią do bólu realnym, bez upiększeń. Ale nie można od razu za to stawiać 10 każdemu takiemu filmowi.
ja osobiście jestem właśnie po "seansie" i nie potrafię na razie ocenić filmu.