Film mimo wszystko trzyma w napięciu i nawet po odświeżeniu go sobie - choć wiedziałem kto zginie, a kto przeżyje - to parę scen mnie zaciekawiło. A tak poza tym, to ten film jest zwykłym fabularnym banałem. Wyrusza ich grupa, powraca skromna część, bo pozostali giną jeden po drugim. Tych śmierci jest istotnie za dużo, dlatego cały dramatyzm trafia szlag. Nie wiem dlaczego ci wszyscy scenarzyści nie potrafią wymyślić coś bardziej oryginalnego i na przykład nie zrobią tak, że albo przeżyje większość, albo wszyscy, tylko zawsze stawiają na taką sztampę i niemal zawsze w tego typu filmach z całej grupy przeżyje kobieta i mężczyzna (główni bohaterowie). Przynajmniej Granice wytrzymałości w sumie wyłamały się tylko w jednym przypadku: przeżyła jeszcze jedna osoba.

A tak poza tym, chociaż wiem, że to film a nie dokument, ale po prawdzie to mało realne jest, żeby zginęło więcej ekipy ratunkowej, niż tych których celem jest uratowanie. Dlatego mnie osobiście ciężko było uwierzyć w to, co zobaczyłem.

Za fabularny i scenariuszowy banał dałem również 5/10.