Bo ja wiem, na co się pisałem. Interesujące postacie które mogę polubić, ciekawe lokalizacje, dobre sceny walk, piękne kobiety, jasny podział na dobrych i złych, protagonista budzący sympatię, końcowa walka i satysfakcja. I dokładnie to dostałem. Tak, wiem. Parę elementów z taśmy i recyklingu. Opatrzone gęby. A jednak. Ma to coś, co odróżnia kino klasy b od klasy B. Jak w Johnym Wicku czy Atomic Blonde. Sznyt humoru i dobrej zabawy. Od kiedy dobra zabawa ma tak niską wartość? Po prostu profesjonalnie skonstruowana rozrywka z ambicjami do górnej klasy średniej. Świetne zdjęcia, dobry soundtrack. Miły wieczór.