Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
2017
6,8 153 tys. ocen
6,8 10 1 153323
6,9 66 krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Pierwszy TEASER

użytkownik usunięty

ht tps://www.youtube.c om/watch?v=zB4I68XVPzQ

użytkownik usunięty
SzalonaDaenerys

Co by nie mówić, ale "The Clone Wars" też wyszły z inicjatywy i pomysłów Lucasa i jak najbardziej się wkupują w to uniwersum. Na czwartkowym panelu Celebration mówił także, że dzięki medium telewizyjnym miał większe szanse na rozwinięcie materiału w dłuższej formie.

ocenił(a) film na 10

Fakt, to moja pomyłka. W takim razie u Lucasa tak ogólnie rzecz biorąc, chodziło o pokonanie Ciemnej Strony, bo w większości tak to przedstawiał. Niemniej być może miał na uwadze fakt, że robi to głównie dla dzieci (o tym też mówił, chyba na Celebration) i to nie była jego pełna wizja, a z tej więcej było w Wojnach Klonów. To tylko lepiej, bo być może Disney nie robi tej trylogii i nowej idei wbrew niemu, a po prostu rozwija jego myśl, za jego zgodą.

ocenił(a) film na 2
SzalonaDaenerys

Nie. Disney po prostu nie rozumie Gwiezdnych wojen i tyle. Zawsze chodziło o powstrzymanie Ciemnej Strony, bo jest ona czystym złem. Jedi ze Starej Republiki byli po prostu zbyt ortodoksyjni, nie dopuszczali do siebie normalnych, ludzkich emocji i się "rozleniwili", myśląc, że CSM już nie powróci. Zapłacili za to wysoką cenę, jednak Gwiezdne wojny na tym polegają - na walce ze złem.

Szarzy Jedi istnieli już w EU - to nic nowego. I tak jak w EU, są przeciwko Sithom i Imperium. Można powiedzieć, że to właściwie nieortodoksyjni Jedi.

ocenił(a) film na 10
Ryloth

Nie. Disney zmienia Gwiezdne Wojny. Jest właścicielem i to on powie o co chodziło. Rzecz jasna możesz nie uznawać tego co ustanowią, ale niczego to nie zmienia. Ja rozumiem twoją interpretację, była właściwa, ale już nie jest. Lucas dał SW Disney'owi i on urządza je po swojemu. Tyle. Dopiero przekonamy się jaka jest prawda o Mocy w obecnym kanonie, bo mysl Lucasa ewidentnie trafiła do kosza.

Tak. Ale Szarzy Jedi i mówienie o równowadze nie dzieje się bez przyczyny.

użytkownik usunięty
SzalonaDaenerys

rozmowa z nim nie ma sensu...

ocenił(a) film na 2
SzalonaDaenerys

Dla mnie TFA to nie jest kanon, także zostaję przy oryginalnym kanonie ;) Rozumiem nowszą wersję, ale to jednak coś wprowadzanego na siłę - Disney już od TFA obdziera Gwiezdne wojny z tego, czym były i chce stworzyć własne, odcinając się od pozostałych - to dlatego TFA było remakiem OT i rebootem sagi, wyrzucającym epizody 1-6 na śmietnik historii niestety :/

ocenił(a) film na 10
Ryloth

Oczywiście masz pełne prawo nie uznawać oficjalnego kanonu i zostać przy swoim, jednak moim zdaniem zdecydowanie za szybko przekreślasz wersję Disney'a. Zmiana filozofii Mocy i sensu sagi była koniecznością. Gdyby nie to, kolejne części kompletnie nie miałyby sensu i właśnie wtedy byłyby na siłę. W końcu dopisywałyby ciąg dalszy do zamkniętej historii. Dla Ciebie saga może być zamknięta tak czy inaczej, ale jej kontynuacja ma sens, bo jest coś do przekazania. I nie zgadzam się, że Disney wyrzucił stare epizody. On z nich czerpie i dobrze je wykorzystuje. Jeśli saga skończy się równowagą to fajnie dopełnia ją to, że pierwszą trylogię wygrywa ciemność, a drugą światło. I tym można w sumie długo pisać, ale teraz nie bardzo mam na to czas.

ocenił(a) film na 2
SzalonaDaenerys

Nie było to żadną koniecznością. Wystarczyło się nieco wysilić, zamiast serwować fanom takie kretynizmy fabularne jak te z TFA i kopiować całą historię z OT. TFA to remake Nowej nadziei, a teaser The Last Jedi w wielu elementach przypominał "Imperium".

Wiele powieści z EU pokazało, że można ciekawie rozpisać dalsze wątki bez wywalania epizodów 1-6 do kosza, np. trylogia Thrawna - przecież on o wiele lepiej by wypadł na ekranie niż klony Vadera i Sidiousa (czyli Kylo Ren oraz Snoke).

ocenił(a) film na 10
Ryloth

To była konieczność. Mówisz o Thrawnie i EU, ale tego nie dało się przedstawić jako ciąg dalszy sagi. Nie można kontynuować głównej sagi, jeśli jej przekaz i morał jest skończony, a gdyby kolejny film nie był kolejną częścią nie zarobiłby tyle i marka zaczęłaby tracić. Dlatego trzeba było ciągnąć sagę, a żeby to zrobić musieli zmienić trochę morał. Ja i tak czuję podziw, bo to naprawdę się układa i naprawdę jest w zgodzie z innymi częściami. Być może sam Lucas to aprobuje, skoro nie protestuje w żaden sposób.

Ocenianie TLJ po teaserze jest dla mnie śmieszne. Masz prawo do oceny, niemniej... bądźmy poważni, widzieliśmy dwie minuty, z czego jakaś połowa to ujęcia z wyspy na której jest Luke i Rey. Tak swoją drogą to Thrawna w uniwersum mamy, jeszcze żyje i niektórzy sądzą, że w VIII epizodzie się pojawi. Nie sądzę, ale niewykluczone.

TFA jest zbiorem motywów z poprzednich części, to fakt. To bezpieczny pomost między starą trylogią, a tą najnowszą. To hołd i wynagrodzenie fanom prequeli, danie im tego czego chcieli i bezpieczne zagranie pod duże zarobki. Mimo to udało się nakreślić coś nowego. Luke nie zniknął tylko po to by mieć wątpliwości, on odkrył pewną prawdę. Pokazano nam jak powinno się zrobić Anakina i dano nam motyw pociągu do światła, nie ciemności co mnie strasznie zaintrygowano. Trochę jeszcze się znajdzie, ale oczywiście jest tego mało. Mam jednak przeczucie graniczące z pewnością, że w VIII obierzemy nowy kierunek. Tak swoją drogą filmowo TFA bije na głowę Nową Nadzieję i dla mnie to po prostu lepsza wersja tamtej części. Choć oceniam niżej, bo faktycznie powtórki było za dużo, z tym że rozumiem po co ją zrobiono i akceptuję to.

Ben to trochę lustrzane odbicie Anakina, tyle że ponownie lepiej wykonane niż on, a Snoke to wielka niewiadoma. Pewnie będzie to Palpi V.2, ale z drugiej strony ciężko wymyślić coś innego.

ocenił(a) film na 5
SzalonaDaenerys

No i to jest głos rozsądku. Z jednym małym zastrzeżeniem, że wcześniej Lucas również kontynuował przecież historię galaktyki (chyba że potraktujemy same filmy całkowicie w oderwaniu od reszty), która cały czas się rozrastała ;)

użytkownik usunięty
SzalonaDaenerys

Kurczę no takie wnioski, aspekty itd to ja rozumiem. I z pełną świadomością się pod tym podpisuję. Jeśli chodzi o samą ocenę tego teasera można ocenić ale z powagą. A nie skreślać na starcie coś co będzie/musi być dobre. I oby

Zdecydowanie TFA wynagradza fanom prequele. One niestety są mega kiczowate np. Mroczne Widmo. Ehhh

Ja też uwielbiam TFA chociaż dla mnie Nowej Nadziei nie przebija.

użytkownik usunięty

>>>"I z pełną świadomością się pod tym podpisuję."

To dlatego, że do własnych nie potrafisz dojść, bo nie posiadasz własnej świadomości, a pod twoimi słowami nikt się nie podpisuje :D

>>>"One niestety są mega kiczowate"

"Kicz (z niem. Kitsch - lichota, tandeta, bubel) – utwór o miernej wartości, schlebiający popularnym gustom" - Przebudzenie Mocy

Kurde, duszek, ogarnij się z tymi gimbazjalnymi andronami, bo mi przepona od śmiechu pęknie. Ponadto to jest deko patologiczne - nie chcesz żebym z tobą "gadał", a piszesz w moim temacie XD

użytkownik usunięty

"bo mi przepona od śmiechu pęknie." a niech ci pęka. Uj mnie to obchodzi... Żegnam ozięble

użytkownik usunięty

Tak bardzo cię obchodzi jak to, że w ogóle reaguję na twoje prowokacje. Powinieneś mi za to dziękować. A ból dupska widoczny na całej szerokości monitora. I co, nie pociśniesz mi od pipek, Hermi? Co z tobą?

ocenił(a) film na 2
SzalonaDaenerys

To już wolałbym, żeby nie było dalszego ciągu Gwiezdnych wojen jeśli alternatywą jest takie nieporozumienie i pokaz nieudolności jak TFA, które wywala wszystko, co było do tej pory. To jest robienie niepotrzebnych sequelów na siłę, tak samo jak to się stało z innymi seriami, typu Indiana Jones czy Terminator. TFA to dokładnie ten poziom co "Królestwo kryształowej czaski" czy "Genysis".

Nie oceniam filmu po zwiastunie - mówię jedynie, że teaser był przeciętny i sugeruje kolejną kopię. Oby było inaczej, bo ja też nie chcę kolejnego gwiezdnowojennego dna jak TFA.

Thrawn dużo by dał filmom - parę scen z nim w Rebeliantach było lepsze niż to wszystko co pokazali Kylo, Snoke, Hux i cała reszta "złych" statystów.

"Wynagrodzenie prequeli?" - TFA jest tak złe, że wszystkie głupoty z 1. i 2. części to pikuś. Do tego Zemsta razem z Imperium jest najczęściej wymieniana jako najlepsze epizody SW w ogóle, także zmień argumenty. TFA to bliżej do Holiday Special, a od Nowej nadziei jest lepsze, to fakt, ale jedynie w efektach. To film tak do bólu przeciętny, że gdyby nie logo SW, to byłby kolejnym blockbusterem do odhaczenia na raz i zapomnienia, tacy "Bogowie Egiptu" chociażby.

"Jak powinno się zrobić Anakina" - tak, jako kompletnego kretyna i nieudacznika, jakim jest Kylo Ren. Brawo. Dostaje łomot od dziewczyny, która pierwszy raz trzyma miecz w dłoniach. Świetnie. Do tego TFA sugeruje, że jego motywem przejścia na CSM była chęć zrobienia na złość rodzicom.

Kylo Ren to w TFA jakaś porażka, podobnie jak Snoke czy Hux. CIĘŻKO WYMYŚLIĆ COŚ NOWEGO? Wystarczyło nie wrzucać starego dziada ze zdeformowaną twarzą na hologramie i już byłoby coś oryginalnego. No bez jaj... Lepszy scenariusz do TFA to już przeciętny fan by napisał. Ba, nawet książki dały gotowca - wystarczyło się nim zasugerować.

ocenił(a) film na 5
Ryloth

"teaser był przeciętny i sugeruje kolejną kopię. "

Niby czym? Obecnością AT-AT? W takim razie zapomniałeś dodać inne obciążające dowody podobnej wagi: jest Luke, Leia i R2D2, są miecze świetlne, statki kosmiczne i Moc! Totalna kopia! Zaraz, zaraz, ale czy bitwa kosmiczna nie świadczy o rimejku R1? :O ...ileż to można zauważyć w 2-minutowej zajawce, zdradzającej większość fabuły filmu ;p

"TFA sugeruje, że jego motywem przejścia na CSM była chęć zrobienia na złość rodzicom."

Chcesz się założyć, że tak nie będzie? (w końcu ;pp)

"CIĘŻKO WYMYŚLIĆ COŚ NOWEGO?"

Kylo był czymś nowym, a jednak nadal marudzisz...

ocenił(a) film na 2
sundayborn

Napisałem, że sugeruje kolejną kopię. Nie mówię, że to będzie na 100% kopia.

"TFA sugeruje, że jego motywem przejścia na CSM była chęć zrobienia na złość rodzicom." - powiedziałem ci przecież, że to sarkazm ;) Nie sądzę, żeby to było powodem jego przejścia na CSM. Po prostu teksty Kylo o Hanie Solo brzmiały jakby wypowiadał je piętnastolatek, który gniewa się na ojca, bo ten dał mu szlaban.

Kylo był czymś nowym? Nie, chyba że mowa o jego broni. To nieudane połączenie Vadera z Anakinem, którego największą kompromitacją była przegrana ze zwykłym żółtodziobem. Ale to porażka w TFA, może w kolejnych częściach zostanie przedstawiony lepiej.

ocenił(a) film na 5
Ryloth

Naciągane to jak cholera, czepianie się na siłę i dopasowywanie do z góry założonej tezy. Już widzę rozpoczęcie sezonu na wyszukiwanie nic nieznaczących drobiazgów SUGERUJĄCYCH rimejk "Imperium..." ;p Tak jak pewna grupa fanów już przed premierą TFA wiedziała, że film im się nie spodoba.

Heh, ale sarkazmu trzeba używać z sensem, a nie tłumaczyć nim każdą napisaną głupotkę ;p

Jak to nie jest niczym nowym? Kylo jest najmniej "komiksowym" czarnym charakterem w SW. Obczaiłem tak zachwalanego przez Ciebie Thrawna i nadal jedynym, czym się wyróżnia jest przyjmowanie porażek bardziej stoicko od poprzedników. Nie twierdzę, że jest zły, ale ósmym cudem świata również...to taki typowo komiksowy badass.

ocenił(a) film na 2
sundayborn

Przed premierą TFA obawiałem się, że fabuła zbytnio będzie przypominać "Nową nadzieję" i że poprzednie części pójdą do kosza no i się nie myliłem, także teraz nie nastawiam się na nic specjalnego. Tylko na R1 czułem jeszcze takie "podniecenie" jak na częściach 1-6. Han Solo to takie meh, a nowa trylogia zapowiada się na popłuczyny po OT, także SW raczej umrą śmiercią naturalną.

A czym scenarzyści TFA tłumaczyli swoje głupotki?

Thrawn z książek pokazywał o wiele więcej. Serial oddał jedynie część jego świetności. Gdyby Thrawn z książek został przeniesiony jako główny wróg w nowej trylogii, to nie dość że byłby lepszy niż te nieudane kopie Vadera i Imperatora, to jeszcze wniósłby dużo jakości i świeżości do SW...

Widzisz, tym się różnimy, że ja akceptuję wady prequeli i np. taki Jar Jar mnie wnerwia i tak samo wolałbym, by sporo dialogów między Padme a Anakinem było napisanych lepiej. Mam wrażenie, że za wszelką cenę próbujesz bronić każdego aspektu TFA, byleby po prostu nie przyznać mi choć części racji.

ocenił(a) film na 5
Ryloth

Dokładnie to miałem na myśli! Słyszałeś może kiedyś o EFEKCIE POTWIERDZENIA? Jest to tendencja do preferowania informacji, które potwierdzają wcześniejsze oczekiwania i hipotezy, niezależnie od tego, czy te informacje są prawdziwe (to tak w skrócie, dla zainteresowanych można poszukać więcej informacji w necie). Widoczne było to przed TFA, widoczne jest i teraz, gdzie po kilkudziesięciu sekundach tyle osób JUŻ widzi kopię "Imperium..."! Kuźwa, serio? JUŻ??

Wręcz przeciwnie - nowa trylogia właśnie reanimowała lekko kostniejące już uniwersum.

Jeśli coś jeszcze nie jest wyjaśnione to nie jest na razie głupotkami ;p ani tym bardziej gdy coś jest wyjaśnione, ale Tobie nie podoba się takie wyjaśnienie i go nie uznajesz (Kylo ranny fizycznie i psychiczne przegrywa walkę z Rey).

Wcześniej mi pisałeś, że już w Rebelsach pokazał więcej...

Jak mam Ci przyznać rację skoro Ty argumenty EMOCJONALNE (kwestia gustu czy się komuś podoba kierunek, w którym zmierza nowy kanon) traktujesz jakby były MERYTORYCZNE? Plus wszystko, co odbiega od wymarzonej przez Ciebie linii fabularnej uznajesz za nielogiczność - co jest czystym absurdem ;p

ocenił(a) film na 2
sundayborn

No ale dlaczego mam tak nie uważać, skoro moje obawy co do TFA się sprawdziły?

Wolałbym, żeby kostniało, niż żeby świat ujrzał taką abominację sagi jaką jest TFA.

W TFA jest tyle głupot, że nie sądzę, by chociaż część z nich wyjaśniono. Ale uprzedzam, że JEŚLI Rey była już kiedyś szkolona, to odwołam to, co mówiłem o tym pojedynku. Wtedy to będzie miało mniej więcej sens.

No oczywiście, że w Rebelsach spisał się dużo lepiej niż Kylo czy Snoke. Miałem na myśli to, że w EU pokazał więcej niż w serialu, bo Rebelianci to za mała skala.

Nie widzisz żadnych wad w TFA. Niezależnie jakie by było, ty chyba i tak nadal byś dał 10/10 i tyle. Nie przeszkadza ci totalne kopiowanie OT, zlanie poprzednich części ciepłym moczem czy kompletne nielogiczności scenariusza (nie, nie chodzi tu o to, że wolałbym inaczej, to kwestia np. końcowego pojedynku, starkillera, sokoła na jakku, lądowania z nadświetlną, tekst pomarańczowego Yody o mieczu itd.)

ocenił(a) film na 5
Ryloth

Zamknąłeś się w jednym obrazie, który sobie wytworzyłeś w swojej głowie i nie dopuszczasz do siebie żadnych argumentów - czego potwierdzeniem jest Twoje drugie zdanie (jaką abominacją, skoro tylu się podoba?) oraz ostatnie (uparcie wmawiasz, że niedopowiedzenia są nielogicznością - przykład miecza, powiedz mi dlaczego nie oskarżasz o to trylogii o swoim ulubionym Thrawnie, gdzie jest nie tylko miecz Luke'a, ale i jego ręka?? żeby się dobrze bawić na seansie musisz mieć dokładnie wszystko wypunktowane jak do czego doszło?).

Jesteś dokładnie w tym samym miejscu, gdzie hejterzy prequeli w 1999 roku - można by rzec, że kolejnym wcieleniem (może jak Rey Anakina >_<) tego, z czym tak usilnie walczysz ;p

ocenił(a) film na 2
sundayborn

"Zamknąłeś się w jednym obrazie, który sobie wytworzyłeś w swojej głowie i nie dopuszczasz do siebie żadnych argumentów" - można to odwrócić w drugą stronę. Zamknąłeś się w obrazie perfekcji TFA i nie przyjmujesz do siebie żadnej krytyki tego filmu.

"jaką abominacją, skoro tylu się podoba?" - "50 twarzy Greya" też podoba się wielu osobom. O czym to niby świadczy? Prequele też mają całą masę fanów, bo ogromnie poszerzają uniwersum, a i sam konflikt Wojen Klonów jest bogatszy oraz ciekawszy.

TFA jest dla mnie skreślone nie przez takie głupotki jak miecz Luke'a, tylko wygraną Rey. Głównie dlatego. To jawna kpina z widza i uniwersum Gwiezdnych wojen. W Thrawnie WYJAŚNILI, dlaczego typek miał dłoń i miecz Luke'a. W TFA nie. Rozumiesz różnicę? TFA wszystko potraktowało po macoszemu, "na odwal się".

Nie mogę się dobrze bawić, kiedy widzę, jak TFA wywaliło do kosza w praktyce wszystkie poprzednie części, jak zniszczyło moje ukochane uniwersum. Sorry.

ocenił(a) film na 5
Ryloth

Ale to nie ja używam tak wielkich i wzniosłych tekstów typu:
- rzekoma kasacja wydarzeń I-VI o_O
- zepsucie dzieciństwa przez Disneya i naplucie w twarz fanom, czy jak to leciało ;p

Zły przykład, bo podajesz szajs, który był nim od samego początku, zatem właściwie można powiedzieć, że trzyma poziom >_< W Wojnach Klonów najciekawszy jest ich wybuch oraz efekt konfliktu, ale zbytniego rozwijania przebiegu nie uważam za konieczne.

No to się zdecyduj, bo najpierw wymieniasz długą listę "błędów" i wad, a potem z części się wycofujesz, część tłumaczysz sarkazmem, zaciemniając obraz, zamiast od razu przejść do ważkich argumentów ;p W sumie to wychodzi na to, że jedynie (!) wynik ostatniej walki Ci się nie podoba, bo o Kylo wyrażałeś się pochlebnie również do tego momentu.
Szczerze? Mi to lotto co się w międzyczasie działo z mieczem Luke'a - ta wiedza nie jest mi do szczęścia potrzebna, są ciekawsze wątki do rozwinięcia.

sundayborn

"W Wojnach Klonów najciekawszy jest ich wybuch oraz efekt konfliktu, ale zbytniego rozwijania przebiegu nie uważam za konieczne."
Mógłbyś rozwinąć o co chodzi z 'rozwijaniem przebiegu', który nie uważasz za konieczny? Z góry dzięki :) :p

ocenił(a) film na 5
matiiii

Już spieszę z wyjaśnieniem. O ile większość jest rozczarowana rozwiązaniem tajemnicy przejścia Anakina na CSM, to samo dojście do władzy Palpatine'a jest majstersztykiem. Zatem ciekawe jest jak do tego doprowadził (wybuch wojny) i efekt (ogłoszenie się Imperatorem i rozkaz 66). Poszczególne bitwy już mnie mniej interesują, bo dzięki mistrzowskiemu rozegraniu sytuacji przez Palpiego obie strony konfliktu walczą praktycznie dla niego. Nie ma więc nawet komu kibicować, skoro Jedi są po stronie przyszłego Imperium. Trzymać kciuki za armię droidów trochę bez sensu ;p

ocenił(a) film na 10
Ryloth

Dla mnie jest to dużo wyższy poziom. Twórcy TFA mają pomysł na ciąg dalszy tej serii, twórcy wymienionych przez ciebie filmów pomysłów raczej nie mieli i chodziło tylko o pieniądze. Disney też chce pieniędzy, ale szacunek do marki pozostaje, tak czy inaczej dobrze dla niej, bo w sumie ją wskrzesili.

Ja wolę postać Kylo niż Thrawna. Jest zdecydowanie mniej groźna i "badassowa", ale dużo łatwiej mi ją kupić i zrozumieć. Wielki Admirał jest świetny (dużo lepszy niż Hux, który faktycznie jest porażką), ale to też inny typ postaci.

Ale mi nie chodziło to co jest lepsze (choć dla mnie TFA > Prequele) tylko o odbiór fanów. Zdecydowana większość częściami I-III była zawiedziona i to ich chciał odzyskać i ściągnąć do marki z powrotem Disney. Mówisz, że zemsta jest wymieniana jako najlepszy epizod, ale zdecydowanie bardziej wiarygodna miara (średnia ocen w IMDb) sugeruje coś innego. Po kolei wymienię jak oceniane są części sagi od III: 7.6, 8.7, 8.8, 8.4, 8.1. Jak widzisz choć TFA jest oceniane gorzej niż Stara Trylogia to wciąż dużo lepiej niż Zemsta Sithów.

Jedynie w efektach ? Coś jeszcze się znajdzie. Aktorstwo na przykład. Mark i Carrie nie są najgorsi, ale bardzo średnio wypadają w pierwszej części z ich udziałem. Nie mają nawet startu do bardzo dobrej Daisy, czy wręcz świetnego Drivera. Dialogi - u Lucasa to w ogóle jest porażka, więc nie ma o czym rozmawiać, a w TFA są genialne. Sama historia też jest bardziej dynamiczna w nowszej części, a przygrywa tak naprawdę jedynie muzyką i brakiem sentymentu ;) Nowy film po prostu sto razy lepiej się ogląda, bo jest lepszy i tyle. Jako film sam w sobie, rzecz jasna. Bo ilość nowatorstwa w Nowej Nadziei i kopiowania w TFA robi z tego drugiego dużo gorszy twór, ale wciąż czysto filmowo Przebudzenie jest lepsze.

Tak dostaje. Od dziewczyny, która najpewniej jest wybranką Mocy (być może odrodzonym Anakinem), a sam jest ciężko ranny po tym jak oberwał kuszą. Co ważniejsze jest też kompletnie wstrząśnięty tym, że zabił ojca. Wczuj się choć na chwilę w postać, zabicie swojego ojca dla kogoś kto wcale nie jest oślepiony Ciemną Stroną (nie w pełni) to nie jest lekki kawałek chleba. Ogromna rana też nie. A Rey czerpie z Ciemnej Strony, potrafi walczyć z Jakku i jest prowadzona przez Moc. Nie ma tu nic głupiego.

Zabawne, że tak oceniasz motywy Kyla, znowu według mnie nie rozumiesz postaci. Według mnie Ben Solo szkoląc się na Jedi był uczony dawnych zasad. Luke zbudował zakon według starych zasad, kazał powstrzymywać negatywne emocje, nie przywiązywać się i tak dalej. I wtedy, kiedy Ben był nastolatkiem przybył Snoke. Opowiedział mu o jego dziadku, który robił co mu się żywnie podobało i zwiódł go. Dlatego zdradził i zniszczył Zakon Jedi. Brzmi znajomo ? Powinno, bo o powtórzenie tu chodzi. Luke wiedział dlaczego Zakon upadł i zobaczył, że z tego samego powodu co wtedy (zbytnia samokontrola, tłumienie emocji) stracił wszystko. Na dodatek stracił tak syna siostry i przyjaciela. Musiała przyjść refleksja i ucieczka. Miał czas i przemyślał, że Jedi nie mają sensu, że to zawsze prowadzi do tragedii, bo im bardziej tłumisz różne rzeczy w sobie, tym bardziej podatny na ciemność jesteś. Pewnie odnalazł też jakąś prawdę w ruinach. I to jest według mnie świetne. Cały wątek i wprowadzenie szarości, jak i Kylo i połączenie tego z całą właściwie sagą jest dla mnie świetne i przemyślane.

Porażką to był Anakin. Który w kilka minut od bycia dobrym człowiekiem i Jedi przeszedł do dzieciobójstwa. Wybacz, ale to nie jest realistyczne i dobrze napisane. To jest śmieszne. Kylo Ren jest wiarygodnie rozpisany. Jego zło nie ma pewności i co najważniejsze raczej nie narodziło się w jednej chwili.

ocenił(a) film na 2
SzalonaDaenerys

Widzę, że mamy po prostu kompletnie różne patrzenie na TFA. Dla mnie to gwiezdnowojenny gniot i sprawdza się jedynie jako osobny blockbuster niepowiązany z uniwersum, a ty stawiasz go na równi z OT, a nawet wyżej (przynajmniej w części). Nawet takiego Kylo cenisz wyżej niż Thrawna. Już z sundaybornem pisaliśmy kiedyś tygodniami elaboraty i o ile szanuję go jako użytownika/fana, to ta rozmowa była trochę męcząca, bo posty wychodziły strasznie długie xD

Nie widzę róznicy między TFA a tamtymi sequelami. Każdy z nich jest bez pomysłu i robiony na siłę, jedynie dla kasy. Pomysł TFA to skopiowanie całej fabuły z Nowej nadziei i tyle.

"Zemsta razem z Imperium jest najczęściej wymieniana jako najlepsze epizody SW w ogóle" - Przeczytaj dokładnie to, co napisałem. Najwięcej fanów przy pytaniach o najlepszy epizod wymienia Zemstę i Imperium. Poszukaj sobie ankiet w sieci - oczywiście na czele z tą na oficjalnej stronie SW:

http://www.starwars.com/news/poll-which-star-wars-movie-is-your-favorite

Ta informacja też może być ciekawa dla ciebie: http://muncheedaily.com/news/its-official-revenge-of-the-sith-is-the-best-star-w ars-movie-ever/

Nic nie usprawiedliwia porażki Kylo.

ocenił(a) film na 10
Ryloth

Ja nie stawiam TFA na równi z OT. Po prostu uważam to za dobry film i niezły most między dwoma trylogiami i epokami w sadze. W kilku elementach siódma część jest lepsza niż IV-VI, ale w innych jest znacznie gorsza. Ten film ma ogromny problem z powielaniem motywów poprzedników, ale mam wrażenie, że najgorsze jest tu już za nami, a TFA docenimy bardziej na koniec trylogii, bo nieźle wprowadza kolejne wątki.

Kylo cenię bardziej jako postać, bo zapewne poznamy całą jego osobowość, która poprowadzona realistycznie. Zobaczymy jego wnętrze. Rolą Thrawna jest być cool, ze względu na swoją wielką inteligencję i przenikliwość. Niemal oczywistością jest, że skomplikowany Kylo jest lepszy jako postać, nawet jeśli wielu osobom gorzej się go ogląda. Ale tego dziś powiedzieć nie mogę, bo Kylo tylko świetnie się zapowiada, a Thrawn jest rewelacyjnie zbudowany.

Właśnie nie. Podstawowym pomysłem wyjściowym dla TFA i całej trylogii jest zmienienie filozofii Jedi i sensu całej sagi. I stąd wychodzi reszta. Doszli do wniosku, że muszą pokazać wątpliwości Luke'a co do nauczania Jedi i jasnej strony. Wpadli na pomysł z akademią i uczniem, który znowu zdradza przez dawne wartości Jedi. Wymyślili, że będzie to syn Hana i Lei, żeby ich nie wykluczyć z trzonu historii, a także żeby śmierć pierwszego była bardziej dramatyczna, a nawrócenie na końcu (które według mnie zobaczymy) było bardziej realistyczne i angażujące emocjonalnie. Dorobili Rey, bo pewnie będzie kolejnym wcieleniem Anakina i tak naciągną przepowiednię z części I-III. To było według mnie istotne i jest pomysłem na dalszy ciąg sagi. Skopiowanie Nowej Nadziei to albo wynik chęci bezpiecznego zarobku (wydali niemało, więc nie mogli od razu ryzykować), albo wynik braku czasu i zbyt napiętych terminów (co mniej prawdopodobne).

Twój ulubiony =/= najlepszy. Moim ulubionym epizodem jest TFA, przyznaję się. Ogląda mi się to najlepiej, ale na pewno nie jest to najlepsza część sagi, a bardziej czwarta lub piąta w kolejności, dlatego rozróżniaj o czym piszesz. Co do drugiego linku to jest on ciekawym spojrzeniem, ale według mnie niewiele wnosi, zwłaszcza procenty pozytywnych ocen z RT przy tym dość dziwnym czynniku.

To żaden argument. Równie dobrze można powiedzieć, że TFA to najlepsza część sagi. Bo tak. Porażka Kylo jest w pełni zrozumiała i aż dziwne, dla mnie jest dziwne, że on w ogóle był w stanie podjąć walkę.

ocenił(a) film na 3
SzalonaDaenerys

Kilka pytań ;)

Dlaczego uważasz, że Kylo jest lepszy? Patrzę na postacie takimi, jakie są, i nie kumam zachwytu nad nim. Aby trwał konflikt, muszą się zderzyć dwie przeciwne sobie siły. Jasna i ciemna strona to lustrzane odbicie siebie nawzajem, bohaterowie są po obu stronach, w zależności od której, mamy protagonistów i antagonistów.

Kim jest Kylo? Potomkiem najpotężniejszych Jedi w historii. Jest wnukiem człowieka zrodzonego z mocy, jego wujek to przech*uj, który pokonał Vadera fizycznie, i Imperatora mentalnie nad Endorem. Rodzina mistrzów mocy. Co zrobił Kylo w trakcie walki z Rey? Amatorką Rey? Laską, która jak miliony innych musiała radzić sobie jakoś w życiu, co wcale nie jest treningiem równym szkoleniu Jedi? Dał się poskładać. Fizycznie i mentalnie. Kto z dwojga z nich kogo pokonał w rywalizacji na moc? No na pewno nie Kylo. Potomek najpotężniejszej rodziny, dużo starszy i doświadczony, szkolony po jasnej i ciemnej stronie, nie dał rady z dziewczyną, dla której moc jeszcze wczoraj była co najwyżej bajką na dobranoc. A no tak, dostał postrzał, normalnie flaki na wierzchu, sam John McLane by się zrąbał w majty od tego postrzału.... Ee, chwila, on został draśnięty, nie przebity na wylot, McLane w jednym filmie dostawał pier*dyliard postrzałów, łatał się koszulką, ale nie porównujmy ich, to bez sensu, tam był sam Brus Łilis...! Kylo to tylko dziedzic największego rodu Star Wars, włada mocą, był szkolony przez samego Luke'a Skywalkera, poznał jasną i ciemną stronę, ale to wszystko bzdura, nic, to zdecydowanie za mało by startować do gliniarza z Nowego Jorku.

Zabił tatę. Dziadek był fajniejszy, bo spier*dolił sobie i innym życie, tata kazał za to wcześniej chodzić spać, więc wal się tato, idę na ciemną stronę, Wujek Snoke nie każe mi iść spać wcześniej, mogę nawet nie myć zębów przed spaniem! Ave Dark Sajd!!! Pozabijam kolegów ze szkoły wujka, będę brnął z premedytacją w ciemną stronę, będę czcił dziadka bo był 'kul', a teraz zabiję tatę którego nienawidzę. O cholera, dokonałem tego, czego chciałem, dopełniłem przejścia na CSM, tego właśnie chciałem, o nie, zrobiłem to co chciałem, no płacz ;/

Kiedy żyje Kylo? 30 lat po wydarzeniach z A New Hope. Kto był jego dziadkiem? Vader.Co zrobił Vader? Dał du*py przechodząc na ciemną stronę. Co potem zrobił Vader? Nawrócił się, przyznając tym samym że spier*dolił, i że ciemna strona to jednak gruby, bardzo gruby syf. Kim są rodzice Kylo? To Han i Leia. Kim byli Han i Leia? Bohaterami Rebelii. Kim jest wujek Kylo? Wskrzesiciel tradycji Jedi. Jak określić tę trójkę, patrząc na ich dokonania w OT? Prawdziwi bohaterowie. Czego dokonali? Oparli się Imperium, rozbumbili dwie gwiazdy śmierci, przeciągnęli Vadera na jasną stronę, pokonali Imperatora. Z czym sobie nie dali rady? Z wychowaniem dziecka ;DD
Więc w jakich warunkach dorastał Kylo? Otoczony najlepszymi ludźmi w galaktyce. Znał historię dziadka, wiedział kim był Vader, znał konsekwencje zejścia na ciemną stronę Anakina, i jaką cenę za to zapłacił. Co zrobił Kylo, mając wiedzę o tragiźmie CSM, i w otoczeniu najlepszych ludzi? Wsiadł w ferrari, i z premedytacją rozbił je o drzewo, bo dziadek zrobił kiedyś to samo. To było takie YOLO, takie głupie, i takie "kul", więc też przejdę na CSM, a co!

Załóżmy, że Ben nie wiedział o nawróceniu. Czyja to wina? Rodziców, i Luke'a, którzy nie ujawnili wrażliwemu na moc dziedzicowi rodu kluczowej informacji. Ben wie, że dziadek był Vaderem, to najważniejsze, ale to, że się nawrócił, że CSM to syf, to po co mu mówić? To nie ma znaczenia. Po kiego grzyba Benowi o tym wspominać? To nieistotne, bo co by miało się niby stać? Zejdzie na CSM!? Bzduuuura ;P Więc się tym nie przejmujmy! ;D

Więc, jak by nie rozpatrywać jego zejścia na CSM, to albo Ben jest niedojrzałym gimbusem, który z premedytacją włazi w każde gów*no na trawniku myśląc, że to jest fajne, albo to jego rodzina dała du*py, i z kolei oni wychodzą na przygłupów. Dokonali cudów w OT, nie dali rady wychować gów*niaka. Wychodzi na to, że wszyscy rodzice na świecie, których dzieci NIE ZOSTAŁY terrorystami, są większymi kozakami i mistrzami od tej trójki, bo ta trójka, choć pokonała dwie gwiazdy śmierci, flotę Imperium, odparła CSM, sprowadziła Vadera na jasną stronę mocy i zniszczyła Imperatora, nie dała rady w najzwyczajniejszym wychowywaniu dzieci!!! ;DDD

Leia, Han, Luke... Wymieniłem już, czego dokonali w OT. Czego dokonali w TFA? Leia usprawiedliwia gówn*ianego synka, ale jako jedyna wykazała się jako-tako odpowiedzialnością. Co zrobił Han po wszystkich wydarzeniach, jakie dokonał w OT? Zostawił żonę, olał syna, porzucił rebelię/ruch oporu, wszystko o co walczył, wszystkich z którymi służył. W imię czego? By się bujać z Chewiem po galaktyce, i dalej przemycać towary. Naszego biednego Hana dopadł kryzys wieku średniego ;P Co zrobił Luke? Pokonał gwiazdę śmierci, pokonał Vadera, odepchnął ciemną str....blablabla... nie upilnował jednego gówn*iaka, i spier*dolił na ryby udając, że nie musi brać za to odpowiedzialności. To tak wygląda kodeks Jedi..? "Artykuł 8, podpunkt 1, w razie porażki spier*dol gdzieś na krawędź galaktyki, i smędź, że nic już nie umiesz, i nie wierzysz w moc.".

Kto jest więc nowym bohaterem? Laska znikąd. Kto i kiedy ją wymyślił, co ona robi w uniwersum? Ano powstała w 2015 roku, blisko 40 lat od początku uniwersum, żeby był pretekst do kręcenia dalszych epizodów. Do dokręcania czegoś do czegoś, co już miało swój wstęp, rozwinięcie, zakończenie. Kim jest więc Rey? Wybrańcem mocy! 40 lat istnieją Star Wars, wiemy wiemy, trochę musieliście poczekać na wybrańca mocy, który tym samym staje się poprzez to najważniejszą postacią Star Wars, poznajcie główną postać tego wszechświata po 40 latach od premiery tego wszechświata, sorry trochę to trwało, ale chyba nie macie drodzy fani nic przeciwko..? ;) Jak pokazać, że Rey jest super? Żeby było widać że Rey jest super, niech będzie super.... Tzn, SuperSayaninem. Niech potrafi to, co inni potrafią dopiero po latach szkolenia. Niech zna każdą maszynę lepiej, niż jej konstruktorzy. Niech zna triki, których nie zna. Niech walczy bronią, którą nigdy nie walczyła. Żeby dodać do filmu efekt "sentyment", niech ma origin z pustyni. Jak każdy Skywalker. Ale niech koniecznie będzie lepsza niż każdy Skywalker! GirlPower!!! Feministki nie zbojkotują naszej produkcji, czujecie ten zapach hajsów..? My w Disneju czujemy ;)


Jak stworzyć coś, żeby miało sens, chociaż tak jakby będzie robić za piąte koło u wozu? Niech wygląda jak jedno z czterech podstawowych kół. Dla porządku niech ma też charakter czwórki. A najlepiej zerżnijmy pomysł po całości. Nie zarzucą nam innowacyjności, rozmachu, bo, ponieważ to film o kosmosie, to dawajmy im koniecznie zielone łąki i pola i pszczółki, żeby przypadkiem nie pocisnęli nas jak tego flanelowca, co to mu się pos*rało w głowie myśląc, że używanie efektów specjalnych i rozwinięcie uniwersum to dobry pomysł ;)


I teraz pytania...

Dlaczego łatwo ci zrozumieć Kylo i jego poczynania? Gdzie tu sens, gdzie tu logika?
Dlaczego uważasz, że wciskanie Rey, która powstała ledwie w 2015 roku, i tylko dlatego, że LucasFilm zmieniło właściciela, w rolę wybrańca jest legit?
Pomysł, że Rey to reinkarnacja to było na serio, czy tylko taki żarcik, niewinny heheszek, czy to, ugh, było na serio?

Pozdrawiam ;)

ocenił(a) film na 10
sznapsiarz


Zacznijmy od początku. Myślę, że zbyt dużą wagę przykładasz do tego kim są rodzice Kylo. Zdecydowanie zbyt dużą. To, że jego rodzice uratowali Galaktykę, a jego wujek pokonał Vadera i Imperatora nie ma związku z tym kim jest Kylo. Absolutnie żadnego związku, no może poza tym, że była jednak na nim ogromna presja. Niełatwo być dzieckiem kogoś uznanego i wybitnego, także w naszym świecie. Przykładu nie trzeba daleko szukać, poczytaj sobie o Carrie Fisher i o tym, jak fakt, że jej rodzice byli docenionymi aktorami wpłynął na jej życie. Co do pojedynku z Rey to przypomnę, że Kylo nie tylko był ranny, ale kilka minut wcześniej zabił ojca. W momencie, kiedy wcale nie był pewien Ciemnej Strony i tego co robi, dodatkowo zabił ojca, który co jeszcze dołożyło się do jego stanu wybaczył mu zanim zginął. Kylo Ren jest człowiekiem i ma uczucia. To nie jest Vader, który stał po Ciemnej Stronie, a mimo to przy rodzinie trochę topniał. Kylo miał wątpliwości cały czas i zabił ojca. Nie wiem czy potrafisz wczuć się w postać, ale wyobraź sobie, że wtedy nie był w stanie, w którym mógłby skutecznie walczyć. Był w szoku i w rozsypce. A Rey ? Rey właśnie zobaczyła jak potwór zabija swojego ojca i czuła czystą nienawiść. Była w pełni stabilna, więc i Moc usłuchała się jej. Zwłaszcza, że ona może być nową wybraną z uniwersum Disney’a. Przykład z panem McLane jest śmieszny, nawet go nie skomentuję.


Taty to on zapewne niewiele widział jako dziecko. Mamy zresztą też. Pamiętasz zasady Jedi ? Tego nie wiemy, ale podejrzewam, że Luke szkolił tak jak za czasów Starej Republiki. Od małego dziecka, zabierając od rodziców i każąc im kontrolować emocje, nie czuć właściwie nic. Robił z nich idealnych strażników równowagi. Problem polega na tym, że tak się nie da. Bo kiedy pojawił się Snoke i powiedział mu, że można inaczej, kiedy zaczął go kusić, co na pewno nie trwało chwilę, a było długim procesem to Ben zaczął schodzić na ciemną ścieżkę. Dodatkowo był wtedy nastolatkiem. Okres buntu raczej nie ma zapisu, że nie dotyczy Jedi, więc to można bardzo realistycznie rozpisać i pewnie to zobaczymy. Częściowo w retrospekcjach, częściowo w książkach. Nie ma tu żadnego naciągania, tylko mechanizmy ludzkiej psychiki.


Zejście na Ciemną Stronę Mocy jest głupie i super, że to wiesz, ale Ben nie widział tak jak ty upadku Anakina. Nie widział czego dokonywało Imperium. Jedyne co widział, to zasady Jedi. Idę o zakład, że nikt mu nie powiedział o Vaderze, bo uznawali, że to będzie dla niego dobre. Luke na pewno nie powiedział, bo była to dla niego trauma i nie chciał pokazywać złych wzorców przyszłym mistrzom Jedi. Leia zapewne też o tym nie wspominała, ponieważ była opiekuńcza i także nie chciała złych wzorców dla syna, a Han chyba się nie interesował co swoją drogą jest absolutnie zgodne z jego charakterem przedstawionym w oryginalnej trylogii. Zwłaszcza, że zapewne to Luke zajmował się Benem. On znał tylko zasady Jedi, a nie potrafił zgodnie z nimi żyć. I wtedy Snoke opowiedział mu bajkę o jego dziadku, który żył inaczej i rządził Galaktyką. Wykorzystał błąd w wychowaniu ? Jak najbardziej, ale w tym, że znani i niesamowici ludzie nie potrafią wychować dziecka nie ma nic dziwnego. Tak często bywało i nie stoi w sprzeczności z logiką w żadnym aspekcie.

Ben był niedojrzały podejmując decyzję, ale z niej nie było już odwrotu. Kiedy zabijał kolejnych ludzi, by żyć sam ze sobą musiał się jakoś usprawiedliwiać. Robił to dla Ciemnej Strony, swojego dziadka, wyższego ideału budowy Galaktyki, w której panował będzie Najwyższy Porządek. Ludzka psychika tak działa, że jeden zły czyn bardzo często pociąga kolejne, aż do całkowitego upadku. Spójrz choćby na Makbeta. Dodatkowo wielka trójka nie podołała wychowaniu dziecka i jest to faktem. I nie ma w tym nic dziwnego.

Leia go usprawiedliwia jak każda matka. Nie ma w tym nic dziwnego. Hana natomiast nie chcę tłumaczyć, bo jego postać mnie nie interesuje i nigdy nie myślałam o jego zachowaniu. A dlaczego Luke zrobił co zrobił ? To akurat oczywiste. On zrozumiał, że zasady Jedi nie mają sensu. Zobacz. Mimo tego wszystkiego czego dokonał. Mimo zniszczenia Gwiazdy Śmierci, pokonania Imperatora przeciągnięcia Vadera na Jasną Stronę historia się powtórzyła. Zakon Jedi znowu runął w gruzach. Znowu przez ucznia, który zdradził. Na dodatek tym uczniem był syn jego siostry i przyjaciela. Syn, którym on się opiekował i którego wychowywał (zapewne). Jak ty sobie wyobrażasz to, że on mógł się pokazać Lei ? Co więcej Luke zrozumiał, że jego walka w pewnym sensie poszła na marne. Bo powtórzył błąd Jedi ze Starej Republiki. Patrzył jak dzieło jego życia, bo przecież o odbudowę Jedi chodziło ginie na jego oczach. Więc uciekł i przemyślał sprawę, chciał zrozumieć dlaczego to się ciągle powtarza. I zapewne zrozumiał, że ścieżka Jedi to zła ścieżka i należy szukać równowagi. Dlatego Rey nie zostanie Jedi i dlatego ich czas już minął.

Rey jest przesadzona, to fakt. Ale nie mam zamiaru o niej pisać, ani o jej roli, bo po pierwsze w sumie mnie nie interesuje, a po drugie mało o niej wiemy i możemy tylko spekulować.

Kylo łatwo mi zrozumieć, z przyczyn wymienionych wyżej. Dla mnie to najlepiej zbudowana postać w Gwiezdnych Wojnach, choć konkurencji dużej nie ma, bo ta saga postacie fajnie kreuje, ale psychologicznie zazwyczaj jest bieda.

Rey może sobie być wybrańcem, bo właściciel może zmieniać markę i jeśli dobrze poprowadzi historię to nic mi do tego.

Ten pomysł jest na serio, bo uważam, że mogą to zrobić. Mam tu jednak mieszane uczucia, bo kwestia Wybrańca Mocy jakoś mnie nie bardzo interesuje.

ocenił(a) film na 3
SzalonaDaenerys

Coś złego się dzieje ze standardami.

Mam wrażenie, że pula cech właściwych bohaterom i złoczyńcom została zatruta przez porąbane trendy.

Brak logiki nazywacie logiką. Błędy usprawiedliwiacie bez nawet cienia wyrzutu, że ktoś spieprzył sprawę. Słabość to dzisiaj nowa siła. Brak uczenia się na konsekwencjach to teraz standard. Wycofanie, emowate naleciałości, niestabilność psychiczna jest teraz fajna. Quo Vadis świecie..?


Mam wrażenie, że im bardziej wrażliwy, rurkowaty, mięczakowaty i nadrważliwy "fajter", tym lepiej. To, co stanowi szereg błędów i słabości, dzisiaj stawiacie na piedestale i próbujecie dorobić do tego taką ideologię, że to jest takie super, takie ciekawe, takie łał, że już lepiej się nie da. Co za porażka ;DD


Chcesz mi powiedzieć, że mając pełen potencjał, najlepsze warunki, i wszystko czego trzeba, by być słusznym człowiekiem, to jest właśnie to, co jest gwoździem do trumny dla każdego, kto ma przed sobą przyszłość..? To teraz tak rozumujemy..? "Ten koleś ma wszystko czego trzeba, więc nasza logika nakazuje, by mu się NIE udało" ? W takim razie, żaden ród, ani Trumpowie, ani Rockefellerowie, ani Rotchildowie nie mieli by ani potęgi ekonomicznej, ani znaczenia politycznego, ani wpływów, ani koneksji, bo już w drugim, najdalej trzecim pokoleniu ich dziedzice wszystko by rozpieprzyli w piździet, bo przecież to niemożliwe, by prowadzić biznes po rodzicach. Po prostu prawa waszej fizyki im to uniemożliwiają.

Co do zejścia Kylo na jasną czy ciemną stronę, są dwa scenariusze.

1. Benowi się w du*pie poprzewracało, mimo wszelkich starań rodziny, nauczycieli i otoczenia. Miał wszystko, więc oczywiście musiał to spieprzyć, bo jak inaczej. Nie wolno przecież kontynuować schedy po rodzicach, obowiązek nakazuje być bananem, i wszystko zepsuć.

2. Otoczenie Bena nie dało rady. Mówi się, że co dwie głowy to nie jedna, ale tutaj cały zakon głów nie dał rady, ani rodzice, ani Luke, ani nikt inny. Zbyt mądrzy, by Imperator ich pokonał, zbyt głupi by upilnować jednego smarkowatego banana. W OT bohaterowie, w ST przegrywy. Szereg błędów, jakie walili, i przez lata nawet tego nie zauważali sprowadzają ich do parteru pod każdym względem.

Wnioski? W sequelach albo to Ben jest skończonym durniem, albo jego otoczenie. Albo, albo. Można tylko wybierać. Bo i tak ktoś finalnie wychodzi tu na durnia.

Nie ma to jak usprawiedliwianie Bena ;) Ciągle bronisz go tym, że "nie wiedział, nie widział, nie słyszał".... Serio..? Jaki on ma iloraz IQ, by nie wiedzieć, że wsadzając łapę do ognia można się tylko poparzyć? W filmach mieliśmy do tej pory 4 pokolenia tego rodu, z czego 2 zeszły na CSM. Anakin jako pierwszy. Był niewolnikiem, na nazwisko musiał zapracować, Ben już sie urodził w super rodzinie. Miał tylko matkę, Ben pełną rodzinę. Anakin miał jednego mentora, Ben sztab ludzi wokół siebie. Anakin trafił do zakonu kiedy wchodził w okres dorastania, Ben był otoczony opieką wujka od pierwszych chwil przejawiania wrażliwości na moc. Anakin wsadził łapę do ognia i się poparzył, czego później żałował. Co zrobił Ben? To samo. Z własnej winy, albo z niedopilnowania otoczenia. Jedyne co można w tej sytuacji zrobić to wybrać który scenariusz wolimy, ten gdzie ben jest idiotą, czy ten, gdzie otoczenie to idioci.

Więc kto jest głupszy, głupiec ( Anakin ), czy ten, kto podąża za głupcem ( Ben ).. ? ;)


Leia go usprawiedliwia jak każda matka. Super. Stara trynkiewicza w takim razie też ma rację, jeśli go usprawiedliwia. Bo przecież to taki matczyny odruch. Pier*dolić logikę, bądźmy ślepi na błędy najbliższych, więzy rodzinne to pieczątka i immunitet na wszystko. Głupota jest więc legit. Daję okejkę. pfff ;P


W tej trylogii są same przegrywy pośród starych bohaterów, a wy nie widzicie w tym nic złego. Wśród villainów twarzą zła jest banan, którego próbujecie bronić tym, że obalacie znaczenie logiki, a stawiacie na piedestale nielogikę. Wasze myślenie najlepiej podsumowuje tekst pewnego radykała z arabskiej TV, a brzmiał on tak: "Ten człowiek kieruje się logiką, więc nie można brać go na poważnie". ;)

Co do samej konstrukcji trylogii.... Czy naprawdę istnieje tylko jeden, słuszny i prawdziwy przepis na gwiezdne wojny pod tytułem " zakon wybity przez upadłego jedi, ostatni jedi wybija na banicję, po czym jak gwiazda z nieba spada wybawiciel z krystalicznie czystym sumieniem, namaszczony przez producentów ma kolejnego już z rzędu wybrańca, a źli goście budują niezniszczalną stację, którą dobrzy na koniec niszczą" ? To już było. Z nowości mamy przegiętą Rey, i mięczaka, bronionego metodą "wmawiajmy, że białe jest czarne, a czarne jest białe, to może ktoś się nabierze".

Bardzo, bardzo bym chciał, żeby ta trylogia była dobra, ale kiedy ktoś wciska odgrzanego kotleta, z jarzyną która jest paskudna, ale kelner wmawia że właśnie paskudny smak jest jej najlepszą zaletą, to mam wrażenie, że ktoś tu odwala szajs i to bardzo bezczelny ;)

sznapsiarz

"Wnioski? W sequelach albo to Ben jest skończonym durniem, albo jego otoczenie. Albo, albo. Można tylko wybierać. Bo i tak ktoś finalnie wychodzi to na durnia."
Pełna zgoda. Po premierze TFA pisałem, że jeśli 'upadek nowo założonego zakonu Jedi' czy po prostu przejście Bena na csm nie byłoby dla Luke'a, jakiego znamy z OT, żadnym wyzwaniem. Luke, jakiego znamy nie poddałby się i nie spieprzył by na drugi koniec galaktyki bo coś mu się nie udało. To człowiek, który koniec końców nie zabił własnego ojca a jeszcze do końca w niego wierzył przez co go 'uratował'. Natomiast sytuacja zarysowana w TFA prezentuje Luke'a jako przegrywa.. To, co napisałeś to praktycznie fakty: jeśli będzie tak, to z drugiej strony wyjdzie tak i vice versa. Tak czy siak będzie źle, ehh :) (ale żeby nie było: mam cichą nadzieję, że TLJ będzie jednak dobrym filmem SW, w końcu TFA to był tylko początek nowej trylogii)

ocenił(a) film na 3
matiiii

Wierzę w Riana, oby zrobił coś lepszego od TFA, a klops Abramsa niech zostanie dla "koneserów" ;)

ocenił(a) film na 10
matiiii

Bardzo płytko rozumiesz ludzi. A przynajmniej tak wynika z tego postu, nie obraź się. Luke w Starej Trylogii był gotów walczyć wbrew wszystkiemu i wszystkim, bo miał ideę. Wierzył w zasady Jedi i w Jasną Stronę Mocy. Tyle tylko, że moment, w którym zobaczył jak płonie jego świątynia Jedi, moment, w którym zobaczył, jak jego uczeń Ben zabija resztę był momentem utraty wiary w te wartości. On przestał wierzyć w Jedi i w Jasną Stronę Mocy. A wiesz dlaczego ? Bo mimo iż pokonał zło i założył Zakon na nowo, zdarzyło się to samo. Znowu doszło do zniszczenia Zakonu przez ucznia, który przeszedł na Ciemną Stronę. On wtedy zrozumiał, że zasady Jedi są złe i dlatego uciekł. Bo to przez nie Ben przeszedł na Ciemną Stronę, a Zakon upadł po raz drugi. Przez wszystko w co wierzył, przez powstrzymywanie emocji, przez sztywne regulacje, bo im ściślejsze są tym łatwiej przeciągnąć człowieka na drugą stronę. Nie miał w co wierzyć, nie miał o co walczyć, a na dodatek jego poprzednia walka straciła sens, bo niczego nie zmieniła. Zakon znowu upadł, a Ciemna Strona znowu wygrywała. I on nie mógł walczyć tak jak kiedyś, bo widział, że to nie działa, że Ciemna Strona zawsze wraca. Dlatego uciekł do Pierwszej Świątyni Jedi i szukał tam prawdy. Sposobu. Nie poddał się, a jedynie chciał znaleźć spokój i prawdę.

SzalonaDaenerys

To, o czym piszesz (skoro domysły nazywasz argumentacją) to najzwyklejszy w świecie fanfik. O tym, DLACZEGO Luke się poddał i uciekł na jakieś obrzeża galaktyki przekonamy się i dowiemy oglądając film "The Last Jedi". Tymczasem z Twojego postu dowiedziałem się już niemal wszystkiego o tym, dlaczego Luke'a zabito i sobie uciekł..

ocenił(a) film na 10
sznapsiarz

Coś złego stało się z Tobą. Mam wrażenie, że normalne postrzeganie sztuki (film jest jej formą) zostało u ciebie zatrute przez porąbane standardy. Wiesz jak ? Sztuka, a więc i film to opowieści o ludziach. A ludzi się nie dzieli na lepszych i gorszych, właściwych i niewłaściwych, chyba, że o czymś nie wiem. Jeśli odpowiada ci oglądanie do końca świata tej samej historii ze wspaniałym bohaterem i złym złoczyńcą to super, ale ja się na to nie piszę i jak widać Disney też nie.

Mówisz o dorabianiu ideologii, a to ty dorabiasz sobie ideologię. Mówisz o jakichś “nas” i nie mam pojęcia kogo masz na myśli. Ale czego oczekiwać, po człowieku, który używa sformułowania “rurkowaty”... Mówisz, że Kylo jest wrażliwy i mięczakowaty. A zapominasz, że to człowiek, który zabił ojca i tysiące ludzi, swoja maskę kładzie zawsze na prochu swoich ofiar. Dla ciebie to jest wrażliwość ? I kto tu ma zaburzone standardy… Kylo Ren ma po prostu problemy natury psychicznej i tak, jest to fajne. Jest to ciekawe, w przeciwieństwie do kolejnego kozaka, który jest tylko po to, żeby być cool w walce i zginąć na końcu od dobrych. Co za porażka ;DD


Chcę ci powiedzieć, że jeśli posiadasz słynnych rodziców to niekoniecznie wszystko będzie z tobą dobrze i takie życie niekoniecznie jest łatwe. I ponownie odeślę do biografii Carrie Fisher. To przez to, że jej rodzice byli sławni popadła w narkotyki i alkohol, ona z tego wyszła, ale niewielu ma taką siłę. Przykład Rockerfellerów czy Rotchildów jest głupi, bo nimi niewielu się interesuje, mają bogactwo, ale sławy nie bardzo. Z Trumpami może być inaczej, bo teraz patrzy na nich cały świat i gwarantuję ci, że najmłodszy syn Trumpa łatwego życia teraz nie ma. I może popaść w złe rzeczy. Na bohaterów z TFA patrzyła cała galaktyka, a na dodatek nadal toczyli oni wojnę z resztkami Imperium. Przebywanie w cieniu rodziców, którzy nie mieli czasu, bo wojna i inne sprawy, ścisły kodeks Jedi i powstrzymywanie emocji wbrew sobie - oto to, co sprowadziło Bena Solo na Ciemną Stronę. Dodaj do tego brak kontaktu z rodzicami i wszystko jest jasne.

Co do reszty to głównie zarzucasz Benowi, że jest głupi. No i jest. To jasne. Ale jest też dzieckiem i nie ma nic dziwnego, że ulega Ciemnej Stronie, w przeciwieństwie do w pełni wykształconego Rycerza Jedi i członka Rady Anakina Skywalkera ;)

ocenił(a) film na 3
SzalonaDaenerys

Hmm, dublowanie moich sformułowań na końcu akapitów nie dodaje ani efektu bystrości i lekkości pióra, ani efektu riposty, proszę sobie wypracować swój styl ;)

Co do reszty, zacznę od końca, bo to przy nim parsknąłem śmiechem, taki szczegół, Ben ma 30 lat, ale nazywasz go dzieckiem.... Śmiechłem ;) Nic dziwnego, że ulega ciemnej stronie...

Oczywiście, że właśnie dziwne, walnąłem o tym dwa potężne objętościowo posty, chyba ktoś tu nie czyta dokładnie, ale no cóż. W pełni wykształcony rycerz Jedi Anakin, hehe ;D I jeszcze te dodanie, że członek rady... Przypomnij sobie, dlaczego Anakin dołączył do rady. Tylko dlatego, że zakon chciał, by Anakin szpiegował Palpatine'a. TYLKO DLATEGO. I właśnie dlatego nie dostał tytułu mistrza. Chyba nie oglądałaś uważnie tej sceny ;) Anakin dołączył do zakonu w wieku 11 lat, Ben od razu miał kontakt z Luke'em, przecież nie garował na Tatooine jak Anakin, z resztą Skywalker był po 20-stce kiedy popełnił zbrodnię, Ben jest blisko dekadę starszy, poza tym, to Anakinowi nikt nie ufał, a Ben sam chciał być jak dziadek, nikt inny ;)

Wiemy czym są filmy, nie musisz tłumaczyć mi ich definicji. Ale rozróżniajmy blockbustery od kina niezależnego, gdzie im bardziej nadwrażliwy bohater z problemami egzystencjalnymi, tym lepiej. To Star Wars, nie historie Adasia Miauczyńskiego ;)

Ciekaw jestem, co ze mną jest nie tak, kiedy widząc mięczaka nazywam go mięczakiem. Kiedy widzę bohatera, nazywam go bohaterem. Kiedy widzę przegrywa, nazywam go przegrywem. Tak to jest, kiedy umie się nazywać rzeczy po imieniu, i nie dorabia się obronnej ideologii starającej się przerobić wadę na zaletę. To jakieś bardzo dziwne zjawisko, to silenie się na lansowanie trendów na wrażliwych chłopców, to okraszanie zwykłej niedojrzałości "efektem łał".

Tak, Ben to gimbus. Tak, ktoś przerobił bohaterów OT na przegrywów. Nie, nie szukam usprawiedliwienia dla kogoś, kto jak taran pcha się w gó*wno, przebijając się zakutym łbem przez wszelkie bariery z napisami wielką literą NIE RÓB TEGO CIEMNA STRONA TO SYF, CZŁOWIEKU OGARNIJ SIĘ !!! Ale nie, Ben chce być jak dziadek. Bez sensu.

Widzisz, nie do końca rozumiesz o co mi chodzi. Ben to ostatnia osoba, jaką logika powinna kazać twórcom zostać villainem. To po prostu jest plaskacz w twarz dla starej trylogii i jej bohaterów. Powinien być jakiś inny koleś, który nie ma koneksji z tym rodem, bo to jakaś lipa twórcza, że producentom wydaje się, że Skywalkerowie mają monopol na przechodzenie na ciemną stronę. Nie, nie mają, a przynajmniej nie powinni, bo to jest turbo nierozwojowe dla tego świata, to już było, to jest wtórne. Jakiś fanatyk ciemnej strony, wielbiciel zakonu Sith, ktoś, kto ma pełne prawo podziwiać ciemną stronę. Jak na razie, Ben jest równie wiarygodny i mądry jak młody żyd, który gloryfikuje holocaust, który wykończył jego dziadków.

Jeśli jednak chcieli kogoś z rodziny Skywalkerów po ciemnej stronie, Ben powinien być bardziej rąbnięty. Wiesz, powinien być czarną owcą, sadystą, w którym zawsze kiełkowało zło. Być takim "odpadem" pośród herosów. Byłby wtedy szalony, groźny, miałby własną wizję, którą tylko on by rozumiał. Byłby villain, który jest niestabilny? Byłby. A czy ten villain byłby groźny? Owszem, byłby. Czy byłby mięczakiem? Z pewnością nie.

Naprawdę, to jest słabe, że teraz próbujesz wkręcić taką tezę, że Ben jest taki super, bo jest sumą wszystkiego, co tak naprawdę jest żałosne i nielogiczne. To są star wars, nie opowieści o mięczakach. Możesz mi zarzucać, że jestem nietolerancyjny, ale jeśli tym chcesz nazwać mój zwyczajny sprzeciw wobec lansowania trendów "na mięczaka", to rób tak dalej. Dzisiejsza moda w społeczeństwie każe być tak wrażliwym, tak tolerancyjnym, że aż ślepym. Ludzie boją się powiedzieć głośno, że mięczak to mięczak, bo zaraz jacyś obrońcy uczuć zwierzątek i roślinek zlecą się, i zorganizują marsz tolerancji ;D

Taka przesadna tolerancja prowadzi do kiełkowania spiz*dowacenia w społeczeństwie. Wtedy wszystko będzie takie uważne, delikatne, nienagannie ostrożne, że aż nudne. A ja nie chcę piz*dowatych star wars. Ja chcę zajebi*stych star wars.

Ehh, twój post.... To zwykłe usprawiedliwianie baboli wychowawczych Hana i Lei. I robisz to tak, jakby to było wręcz kur*wa oczywiste, że dali ciała. Wręcz powinni dać ciała, super pomysł na kontynuację. Czyli, przychylasz się tutaj do scenariusza nr.2, który przewiduje, że jeśli nie Ben, to jego otoczenie to banda durniów.

Miłego wieczoru, Matko smoków ;)

ocenił(a) film na 3
SzalonaDaenerys

P. S.

Jak możesz mówić, że to nie ma znaczenia, kim są rodzice Kylo?!?!?!? Ty tak serio teraz? To przecież rodzice właśnie są pierwszym i najważniejszym autorytetem dla dziecka! To oni kreują rzeczywistość i otoczenie dziecka! To oni je uczą, chronią, wychowują, serio to nie ma dla ciebie znaczenia? Wszystkie starania rodziców, i ich wartości to nic? JEdyne co, to próbujesz to też przekręcić na swoją korzysć, ze niby presja? Tak? Rodzice to tylko wywieranie presji twoim zdaniem? Nie opieka, nie nauka, nie ochrona, tylko presja? Brawo.

ocenił(a) film na 10
sznapsiarz

Co do tego dziecka to mój błąd. Nie doprecyzowałam, że chodziło mi o to, że przeszedł na Ciemną Stronę jako dziecko (no nastolatek, ale myślę, że wiesz co mam na myśli). Anakin natomiast był w pełni ukształtowanym Rycerzem Jedi. Miał już uczennicę i brał udział w dziesiątkach bitew.

Rozumiem czemu był członkiem Rady, ale skoro ona go wcieliła w swoje szeregi i na dodatek dała istotną misję to oznacza, że miała do niego pewne zaufanie. Gdyby go nie było, nie prosiliby o nic. Ben być może był szkolony od najmłodszych lat, ale nie jest to pewne. Z łatwością mogę wyobrazić sobie scenariusz, w którym Leia go wychowuje i zaczyna dostrzegać, że ciągnie go do ciemności, albo po prostu dostrzega w nim potencjał. Wtedy zapewne dość bezstresowe wychowanie zamienia się w skrajnie rygorystyczne zasady Jedi i o upadek jeszcze łatwiej.

Słowo nadwrażliwość w kontekście bohaterów kina niezależnego czy w ogóle ludzi jest w mojej opinii niesamowicie błędne. Nie można być nadwrażliwym tak jak nie można być nadinteligentnym. Obie te rzeczy są wartościami, które pozwalą głębiej zrozumieć świat, choć każda w inny sposób i obu najlepiej mieć jak najwięcej. To, że Gwiezdne Wojny otwierają się na nowy typ bohatera i chcą inaczej opowiedzieć historię to tylko wielka zaleta.

Co jest z Tobą nie tak ? Starasz się szufladkować ludzi. Grupujesz ich na mięczaków, bohaterów czy przegrywów. Zresztą nie tylko, bo w poście wyżej, gdzie byli jacyś “wy” widać, że to szersza tendencja. I bardzo błędna, bo nie ma kategorii ludzi (pod względem ich wartości) i każdy jest inny. Każdego można zrozumieć, ale trzeba chcieć. Na to, że uważasz wrażliwość za wadę mogę tylko reagować śmiechem. Nawet nie chce mi się tłumaczyć dlaczego, bo myślę, że jednak to wiesz, ale wrażliwość to jedna z najlepszych (jeśli nie najlepsza) cecha ludzi, która jest objawem siły, nie słabości. Życie jest trudne dla każdego, ale wrażliwi ludzie nie zmagają się tylko ze swoimi sprawami, a także z tym co jest wokół nich.

Tak, Ben to gimbus. Tak, bohaterowie OT zawiedli w jego sprawie. Nie, to nie jest tak, że szukam dla niego usprawiedliwienia. Ja tylko staram się go zrozumieć i go rozumiem. Czy go osądzam ? Trochę tak, bo uważam, że jest słaby i głupi, ale nie czuję upoważnienia to oceniania ludzi, choćby fikcyjnych, jeśli są dobrze napisani. Pamiętaj, że Ben mógł nie wiedzieć wszystkiego o Ciemnej Stronie, a nawet jeśli to przebywał z dala od rodziców, w akademii Jedi, gdzie był jednym z wielu uczniów. Miał trzymać się sztywnego Kodeksu Jedi, nie czuć żadnych emocji, nie przywiązywać się do niczego i być właściwie pustym. Snoke być może mówił do niego w Mocy, opowiadał mu o Vaderze, dał mu wizję wolności i władzy. A najpierw po prostu obiecał poprawę w umiejętnościach. Jak pamiętasz Ciemna Strona jest łatwiejsza, szybsza, a Ben zapewne nie chciał być jednym z wielu uczniów, a najlepszym i zwyczajnie tak mogło się zacząć.

Gwiezdne Wojny to saga Skywalkerów, więc on musiał być z nimi spokrewniony. Innej opcji nie było. Co do twojej wizji antagonisty… tak mogło być, ale nie jest. To, że tobie nie podoba się taki czarny charakter, nie oznacza wcale, że jest on zły. Być może Disney odwróci klasyczną ścieżkę (dobry najpierw przegrywa ze złym, ale w rewanżu go pokonuje), a być może poprowadzi to zupełnie inaczej. W ten czy inny sposób jest tu świeżość w uniwersum, której tak bardzo brakuje większości krytykujących TFA ;)


Dlaczego upadek Bena jest żałosny ? Bo Ty tak powiedziałeś ? Dobre sobie. Nie znamy całej historii Bena Solo, ale to raczej opowieść o upadku człowieka, a to nigdy nie jest żałosne. To jeden z lepszych motywów w kulturze. I mi się zdecydowanie podoba, bo jest świeżością, bo to co pokazał Anakin było tylko śmieszne. Nie dlatego, że upadł, ale dlatego, że Lucas nie poradził sobie z jego charakterem, z napisaniem tego bohatera. Kylo Ren to właśnie Anakin Skywalker, tyle że napisany we właściwy sposób i odwrócony. I nie wiem wobec czego miałabym nazwać cię nietolerancyjnym i dlaczego - ponownie dorabiasz sobie ideologię. Co do ludzi słabszych psychicznie, których niektórzy nazywają mięczakami, to owszem nie mówi się tak dzisiaj o kimś takim. Nazywa się to postępem i nie jest modą, tylko czymś co będzie normą już na zawsze. Dlaczego ? Po pierwsze dlatego, że coraz mniej ludzi czerpie radość z poczucia się lepszym od kogoś, bo jest “hehe mięczakiem”, a po drugie dlatego, że to nikomu w niczym nie pomaga, a jedynie dobija taką osobę.

Nie ma przesadnej tolerancji. Dopóki człowiek nie wchodzi swoim zachowaniem w życie drugiego człowieka masz obowiązek go tolerować czy ci się podoba czy nie. W innym wypadku jesteś śmieciem ludzkim. Natomiast dalej snujesz jakąś czarną, nierealną wizję. Gwiezdne Wojny zostaną filmami podobnymi do poprzedników tak długo jak będą istniały.

Mój post jest odpowiedzią na twój, z którego wynika, że skoro Han i Leia byli tacy wspaniali w walce to po prostu musieli dobrze wychować syna. Otóż nie musieli.

Nie mówię, że rodzice nie są istotni. Chodzi mi o to, że guzik znaczy to, że Han i Leia rozwalali Gwiazdy Śmierci, pokonywali Imperium i rzucali na kolana całą Galaktykę w kontekście wychowania dziecka. To nie ma żadnego przełożenia. A wręcz rzadko zdarza się by wojenni weterani dobrze wychowywali dziecko. Na ich psychice są ślady tej wojny, a u Lei dodatkowo jest jej planeta, a raczej jej brak. Dodatkowo wiemy już, że wojna nie skończyła się na Endorze. Walka, ślady psychiczne i presja… Tak, to nie mogło skończyć się dobrze. Dlaczego presja ? Bo jeśli masz słynnych rodziców, to cały świat na ciebie patrzy i oczekuje. I zawsze jesteś synem Lei i Hana. Choćby wśród przyjaciół. Życie w cieniu rodziców nie jest łatwe, fakt, że prowadzili wojnę/politykę, zapewne nie ułatwiał sprawy, a na dodatek, w którymś momencie Ben trafił pod skrzydła Luke’a i sztywne zasady Jedi. Jeśli nadal nie rozumiesz czemu jest skrzywiony psychicznie, to ja już chyba wysiadam, bo to naprawdę oczywiste.

ocenił(a) film na 3
SzalonaDaenerys

Ehhh, i właśnie spodziewałem się czegoś takiego, walnęłaś tyle zdań, których sensem jest twierdzenie finalnie, że to, co jest wadą, jest zaletą....

Kylo to nie jest postać z kina niezależnego o wyobcowanych wrażliwcach, to są gwiezdne wojny. Rycerz Ren to wojownik, rozumiesz?

Jak to czytam, to ręce opadają. To po prostu biblia dla postawy "kochajmy się, a kucyki niech biegają w tle". Tak, można być nadwrażliwym. Tak, to żałosne, kiedy chodzi o wojownika. Tak, to wada, nie zaleta. Mylisz chyba traktowanie fikcyjnej postaci z próbą ratowania świata przed tymi "złymi" jak ja, którzy widzą granicę między twardzielami, między zwykłymi ludźmi, a mięczakami. Słabość to wada, to cecha ludzi, którzy finalnie zostają zdeptani przez tłum. Najsłabsze ogniwa przegrywają, zostają najsilniejsze jednostki. Ale nie, otoczmy taką opieką i takim zrozumieniem każdą watę tego świata, bo przecież to takie nietolerancyjne nazwać mięczaka mięczakiem. Tak, mnie zwyczajnie wku*rwia coś takiego, że ten trend pozbawia nawet wojowników jaj w spodniach. Dobrze, że nie wszyscy myślą jak ty, inaczej ten świat złożony byłby z bojących się życia nadwrażliwców, którym nawet nie wolno poradzić, by się wzięli w garść, bo przecież "naruszę jego przestrzeń, jak ostatni brutal wytknę mu jego delikatność.." Ludzie śmieją się, że Anakin nie lubi piasku. A Ben? Przy nim Anakin to twardziej jakich mało, bo Beny to chyba najbardziej miękka, przewrażliwiona, w żaden sposób nie zahartowana istota w galaktyce.

Ludzki śmieć.... Zabawne, naprawdę zabawne sformułowanie. Nie wolno mi ocenić nawet fikcyjnej postaci? Musze na siłę przekonywać sam siebie, że w tym szaleństwie jest metoda? Nie, może to surowe podejście, ale nigdy, przenigdy słabość nie będzie dla mnie zaletą, a te wszystkie cechy Kylo które wymieniłaś jako jego "zalety" to śmiech na sali. Wymieniłaś wszystkie cechy, które akurat są ostatnimi, jakie powinny określać wojownika. Mięczak to mięczak. Żaden post-hippisowy trend z krainy tęczy tego nie zmieni. Wiadomo, świat się rozwija, i dobrze, ale pewne rzeczy zostają trwałe. Wydaje mi się, że przekroczyłaś w swoim rozumieniu pewną granicę, rozróżniającą ludzką wrażliwość i otwarcie, z chorobliwie nadmierną troską i próbą ratowania każdej biednej istotki na tym świecie. Świata nie zbawisz, słabeuszy nie zrobisz zawodnikami, nie jesteś matką teresą od mięczaków. Nie czepiam się, że masz w sobie wrażliwość, ale przeginasz. Nabierz nieco dystansu sama do swoich poglądów, a może zauważysz, że nieco robisz się bardziej papieska od papieża.


Ben jest 30 latkiem. Po ciemnej stronie jest od pięciu lat. Gdzieś już to było podane, więc jak widzisz, był starszy od Anakina, kiedy przeszedł na ciemną stronę. Rada wpuściła Skywalkera w swoje szeregi tylko dlatego, że Palpatine go wyznaczył jako reprezentanta. Tylko na Skywalkerze mu zależało, więc nie było innej opcji, by ktokolwiek inny był łącznikiem między Kanclerzem, a radą. To jedyny powód, dlaczego Anakin został członkiem rady. Nawet będąc w radzie, nie ufał mu nikt poza Kenobim, a i sam Kenobi już w pierwszym epizodzie wyczuwał mrok w Anakinie, i został jego mistrzem wyłącznie dotrzymując danego słowa swojemu zmarłemu mistrzowi. Sorry, ale Ben dłużej się szkolił, miał otoczenie, któremu na nim zależało, był uczony mocy, historii zakonu, kariery i upadku dziadka i jego odkupienia, i w dodatku był starszy, kiedy popełnił jego błędy. Jeśli jednak nikt go nie uczył wyżej wymienionych rzeczy, wtedy to jego rodzice i opiekunowie wychodzą na skrajnych idio*tów. Naprawdę, ludzie zostają rodzicami od milionów lat, to nie jest zaprojektowanie Perpettum Mobile, żeby przerosło ich możliwości. Teraz sama umniejszasz zwyczajnie starym postaciom. I znów wychodzi na to, że albo to Ben jest turbo durni*em, albo jego otoczenie. Nieważne, jaką książkę mi napiszesz w poście zwrotnym, wszystko sprowadza się ponownie do tego, że wybieramy między scenariuszem nr.1 "Ben to kre*tyn", albo scenariuszem nr.2 "Rodzice Bena w nowym kanonie to kre*tyni".

Tolerancja, tolerancja, tolerancja... Jakieś standardy powinny być zachowane do cholery, inaczej ten świat realny i fikcyjny czeka totalne spiz*dowacenie, przy pełnej akceptacji, a wręcz oczekiwaniu osób o takim myśleniu jak ty. Ben jest wrażliwy? Proszę bardzo, trzeba było zostać artystą, i malować obrazki. Był chory psychicznie? Trzeba było zabrać go do lekarza. Wszystkie znaki na ziemi i niebie pokazują, że młody Solo to nie jest materiał na Jedi? Trzeba było go nie szkolić na Jedi. Proste. Ale nie, róbmy z blockbustera "historyjki o tym, jak to, co żałosne jest teraz fajne". To Star Wars przypominam, jak ktoś ma ambicje robić tragedię Makbeta, niech kręci Makbeta. I koniec. Ten bohater to suma śmieszności, głupoty, żenady, jest wszystkim tym, czym nie powinien być. Ale dla ciebie to zaleta. Chol*era, co za porąbane czasy, ludzie chcąc być tak postępowymi przestają zauważać sens tego, o czym mówią, bardziej skupiają się na "postępowej" otoczce temu towarzyszącej. Obiekt o jakim mówimy jest żałosny, ale bardziej Cię interesuje przepchanie swojej postawy "kochajmy wszystkich za wszystko", niż zwyczajne trzeźwe spojrzenie, i dostrzeżenie, że się coś tu nie zgadza. Jesteś jak adwokat, który próbuje usprawiedliwiać klienta, który jest głupi i popełnił zbrodnię, że to nie on jest winny. Pewnie ku*rwa, to zawsze społeczeństwo jest winne. To, że to Ben trzymał kosę, że to on wbił do szkoły i pozabijał kolegów, to nie jego wina. Bo jak tak można powiedzieć, że winny jest winny!??? To takie prymitywne myślenie! Z pewnością istnieje milion super wytłumaczeń, a my mamy obowiązek na siłę poprzestawiać drabinę wartości, i logiczny chłodny rozsądek zastąpić hipiskową tolerancją ponad wszystko!

Pewnie dalej będziesz próbowała robić z gwiezdnych wojen opowieści o mięczakach, brak jaj w spodniach u wojowników traktować jako zaletę, a durnotę ludzi, którzy powinni być ostoją właśnie jakiejś mądrości życiowej traktować jako coś oczywistego. Sorry, ale dla mnie pod tym względem białe zostaje białe, czarne zostaje czarne, durne i słabe zostaje durne i słabe.

A ty lepiej zweryfikuj swoje poglądy, bo właśnie wbrew temu co mówisz, nie jestem osobą, która uwielbia stać na samym końcu liny poglądów. W pewnych sprawach jestem liberalny, w pewnych zgadzam się z konserwatystami. Osobiście nie ma problemu, a wręcz popieram dostęp do aborcji, antykocnepcji, eutanazji. Nie uważam, żeby ktoś miał prawo wbijać swoim dogmatem religijnym w cudze sprawy. Jestem katolikiem? Owszem. Czy to znaczy, że będę traktował każde słowo kościoła jako wyrocznię? Dla mnie to firma, której w du*pie się przewraca. Czy uważam, że można kogoś obrażać za to, że jest czarny albo żółty? Nie. Czy uważam, ze lesbijiki albo geje to coś złego? Nie. Sam mam kumpli homo, i jakoś nie ma z tym problemu. Czy uważam, że można zdradzać żonę/męża na prawo i lewo, bo "jak ona/on śmie mnie ograniczać"? Nie, zdrada to zdrada, i tu jestem konserwatywny.


Po co w ogóle o tym wszystkim wspomniałem...? Widzisz, chodzi o to, by w każdym temacie mieć swoje zdanie. Nie brać pełnej puli poglądowej wyłącznie z "lewa", albo wyłącznie z "prawa". Tylko samemu wyrobić sobie pogląd I właśnie dlatego choć rozumiem pojęcie tolerancji, to wiem też, kiedy się ona kończy, a zaczyna się śmieszne ratowanie świata. I ty właśnie to robisz, mam wrażenie. To twoje wciskanie turbo poprawności, turbo tolerancji. Więcej chłodnego rozsądku by ci się przydało.

ocenił(a) film na 10
sznapsiarz

Rozumiem, że dla ciebie wojownik ma być kimś prostoliniowym i niezachwianym, ale wybacz wizja Disney’a najwyraźniej jest inna, bo stworzyli postać, która taka nie jest. Musieli, bo pchają uniwersum w stronę większego realizmu, a nie ma ludzi nie zachwianych w walce. Nie ma takich, którzy byliby w stanie z całą pewnością robić to co robił Kylo. W ogóle śmieszy mnie nazywanie go wrażliwym, w trakcie gdy był on w stanie dokonać ogromnej ilości zła. Kylo Ren jest tak wrażliwy, że zrobił to czego Darth Vader nie potrafił - zabił krewnego.

Nie, nie można być nadwrażliwym. Można co najwyżej tej wrażliwości zbyt często ulegać, ale nie można być zbyt wrażliwym. Myślę jednak, że rozmawiamy o filmie, a nie przekonaniach, zaznaczę więc tylko, że zdaję sobie sprawę, że moje są idealistyczne i utopijne, ale nie mam zamiaru ich porzucać. Chcę tylko, żebyś pokazał mi kiedy Kylo jest “nadwrażliwy”. Ja widzę tylko jedną scenę w walce i jest to walka z Rey. Jakieś dwie, trzy minuty po tym jak zabił swojego ojca. A ponieważ rozmawiamy o jego wrażliwości, musisz wyobrazić sobie sytuację. Czy byłbyś w stanie walczyć na normalnym poziomie chwilę po tym jak zabiłeś swojego ojca ? Nie zapominaj też o ranie w brzuchu, nie bez powodu pokazywali nam krwawienie. Podpowiem, że utwór w soundtracku, który leciał w trakcie zabójstwa Hana nazywa się “Torn Apart”, myślę, że wiesz co to znaczy i myślę, że zrozumiesz, że w tamtej chwili Kylo Ren jest w strzępach. Bo poza tym w filmie widzimy jak zatrzymuje Mocą pocisk z blastera i jednocześnie człowieka w miejscu (!), bez żadnego problemu łapie Rey, a na końcu do pewnego momentu i tak tylko bawi się Finnem i Rey. Scena z jego złością jest totalnie przerysowana i słaba, to fakt, ale pamiętajmy, że jakoś trzeba było zarysować jego rozdarcie. Mieli na to kilkanaście minut. Gdzie tu jest jakakolwiek wrażliwość ? Może chodzi o miejsce, na którym stawia swoją maskę, a gdzie są prochy jego ofiar ? Co więcej pamiętajmy, że Ben wymordował uczniów Luke’a. Śmiem twierdzić, że nie było to do końca łatwe zadanie, czy to psychicznie i fizycznie. Gdzie jest jego słynna wrażliwość ? Czy naprawdę tak dziwne jest, że gdy wahał się czy ZABIĆ ojca czy iść z nim okazywał emocje ? Naprawdę tak dziwne jest to, że nie potrafił się pozbierać kilka minut ? Naprawdę chciałbyś czarnego charakteru, który uśmiechnąłby się i walczył jak zawsze ? Ja nie. I dlatego uważam, że świetnie to rozwiązano. Dlatego też uważam, że Kylo jest potężny i próbkę jego siły zobaczymy w części VIII, gdzie albo dokopie Rey, albo Rey i Luke’owi. Wątpliwości oczywiście też wrócą. Bo wróci jego matka.

Kto powiedział, że nie możesz oceniać fikcyjnej postaci ? Ja mówię, że nie tolerując innych ludzi dopóki nie robią czegoś co cię atakuje czynisz z siebie śmiecia ludzkiego. Mówiłam tu o realnym świecie, zapewne niepotrzebnie. Oceniać postać czy ludzi masz prawo. Ja się do tego raczej nie poczuwam, przede wszystkim dlatego, że też jestem człowiekiem i nie mam pewności, że zrobiłabym coś lepiej na miejscu danej osoby. Co do pozytywów Kyla to mi po prostu podoba się nowość. Jak i to, że wreszcie czarny charakter jest ciekawy. Do tej pory mieliśmy Maula, który nawet nic nie mówił, Dooku, który nikogo nie obchodził i Vadera, który jak dla mnie sprawdził się jako jedyny. Kolejna powtórka byłaby w mojej opinii bardzo złym pomysłem i dlatego tak podoba mi się Kylo, który jest prawdziwie rozdartym czarnym charakterem, a przy tym zostaje czarnym charakterem. Świetne jest dla mnie to, że rola czarnego charakteru nie sprowadza się do walki z protagonistami i bycia groźnym, a zobaczymy historię tego bohatera i będziemy śledzić jego rozwój. Ben Solo naprawdę jest bohaterem tych filmów, w przeciwieństwie do Dooku czy Maula, którzy byli pionkami do zbicia w odpowiednim momencie.

Gdzie ? Przeglądając artykuł na Wookiepedii nie zauważyłam tej informacji o wieku, w którym Ben przeszedł na Ciemną Stronę Mocy, a raczej by ją podali. Choć możliwe, że coś przeoczyłam. Co do Anakina to nawet jeśli Ben dłużej się szkolił to niczego to nie zmienia. Anakin miał uczennicę i walczył w dziesiątkach bitew. Ten drugi nie miał za sobą takiego doświadczenia. Zapewne nikt nie powiedział mu o karierze i upadku dziadka, a na dodatek wiemy już, że jego opiekunowie się zmieniali. Leia odsunęła od Bena Hana, a po jakimś czasie wysłała go do Luke’a, gdzie go straciła. I tak jak mówiłam, choć ludzie zostają rodzicami od milionów lat to wielu z nich ma z tym ogromne problemy, to raz. A dwa ci musieli prowadzić wojnę, patrzeć na sytuację w galaktyce i z całą pewnością byli znani. Co więcej zadziałało przekonamy się albo w Ostatnim Jedi, albo kolejnym filmie, albo w książkach uzupełniających, ale Kylo jest na ten moment dobrze zarysowany, zobaczymy co pokaże w ósemce. Dodatkowo muszę wspomnieć, że zarówno Ben jak i jego otoczenie to po trochu kretyni, ale założę się, że dostaniemy na tyle dobrze skonstruowaną historię, że nie będzie można obarczać jednych czy drugiego pełną winą.

Oby stało się z tym światem jak mówisz. Ja jednak bardziej obawiam się wojny atomowej i utopienia naszej cywilizacji w morzu krwi, ale spiz*dowacenie na pewno jest znacznie gorszą perspektywą ;) To, że Ben nie jest wrażliwy już zostało przerobione. On jest raczej roztrzęsiony, bo nie ma przekonania do tego co robi i woła go światło. I nie chce mi się pisać o tym jak bardzo wbrew samemu sobie dokonuje tego wszystkiego i upodabnia się do Vadera, żeby sobie udowodnić, że jest coś warty i może kontynuować dzieło dziadka (rodzice bohaterowie, którzy rozwalili Imperium trochę obniżają samoocenę), czego najlepszy przykład widać w tym noszeniu maski i zbieraniu prochów ofiar. On to robi na pokaz, co nawiązując do twojej wypowiedzi jest bardzo ciekawym przejawem wrażliwości. Zrozum też, że Leia owszem, widziała, że z Benem nie do końca wszystko jest w porządku i dlatego odsunęła od niego Hana (sądziła, że sama go wychowa, a on nie umie, bo nie jest wrażliwy na Moc), a potem wysłała do Luke’a (nie radziła sobie). Problem właśnie polega na tym, że skoro Ben jest czuły na Moc to coś trzeba zrobić i sądziła, że Luke sobie poradzi. Luke natomiast zepsuł sprawę zasadami Jedi i kontrolowaniem emocji czym jak mniemam wepchnął Bena w ciemność. Bo właśnie do ciemności prowadzi próba zatrzymania wszystkich emocji. Poza nielicznymi przypadkami. Przykład Makbeta do Bena nie pasuje poza tym, że oboje upadli i oboje byli gotowi do najgorszej zbrodni. I swoją drogą dobrze, że jakiś ciekawy złoczyńca się pojawił, a nie w kółko to samo. Obiekt, o którym mówimy dla ciebie jest żałosny, a dla mnie jest najciekawszym bohaterem filmowych Gwiezdnych Wojen. I tyle. Sugerujesz też, że ja usprawiedliwiam Bena za to co zrobił xD Otóż nie. Ja po prostu chcę rozumieć i myślę, że rozumiem co go pchnęło na tę ścieżkę i tyle. To, że uważam go za ciekawego bohatera nie oznacza jeszcze, że miałabym o nim dobre mniemanie jako o człowieku. Więc ponownie daj sobie spokój z mieszaniem swojej ideologii z filmem.

Tak tylko krótko o sprawach światopoglądowych, po tym co piszesz zdecydowanie jesteś dla mnie bardziej z lewa. Nikt na tamtej stronie nie broni wierzyć, a raczej panuje niechęć do Kościoła jako instytucji, a zdrady też się nie pochwala, chyba, że w takim układzie, że obie strony (małżeństwa :P) się na nią zgadzają. I to w sumie pokrywa się z moim światopoglądem, poza kwestią wiary właśnie. Ja zamiast słowa tolerancja wolę używać słowa wolność i też wiem gdzie się kończy - tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. I tyle. Kwestią sporną była wrażliwość i ona nigdy nie jest słabością, słabością może być jej uleganie. I uważam, że nawet osobie, która jej ulega nie powinno się mówić, że jest słaba, beznadziejna i tak dalej, bo owszem, tylko ją to dobija. Powiedzieć jej, żeby wzięła się w garść i dodać, że może, można (a nawet powinno się) jak najbardziej. Jest to pewna różnica. Co do ratowania świata, to w pewnych sprawach mam swoje ideały, do których według mnie należy dążyć, ale z głową i świadomością, że są nieosiągalne.

ocenił(a) film na 3
SzalonaDaenerys

Kylo kozaczył na początku, ale tylko wtedy, kiedy stał oko w oko z bezbronnym człowiekiem. Kiedy okazał się słaby? Od pięciu lat jest po ciemnej stronie, a dalej ma jakieś wątpilwości. Co jak co, ale kto brnie przez pięć lat w coś, w czym źle się czuje? ( Dawno o tym czytałem, tekstu źródłowego nie jestem w tej chwili w stanie przytoczyć, możliwe, że to było w trakcie omawiania książkowej adaptacji, na pewno była to informacja podana przez kogoś z zarządu LucafFilm/Disney ). Gdyby Ben miał w sobie siłę, ciemna strona płonęła by w nim, a nie robiła z niego zwichrowaniego koleżki. Największy kozak CSM, jej mistrz abosolutny to Darth Sidous, który w przeciwieństwie do Kylo żadnych nie miał skrupułów. Pewne rzeczy wymagają cech psychopaty, aby być w tym dobrym. To wszelkie "Zawody" związane z silną presją, walką, ryzwalizacją. Putin posiada te cechy, Łukaszenko również, jak i klilku naszych rodzimych wariatów z wiadomej grupy rządzącej. Czynią wiele zła, są egocentryczni i zapatrzeni w siebie, toczą wojny, z ich rozkazów giną ludzie ( poza naszą grupą, oni robią teatrzyk zamiast inwazji na krym ). Co by nie było, ciemna strona właśnie taka jest. Jak najbrutalniejsza polityka, jak najkrawsza wojna. Tam są źli ludzie, ale nie ma tam słabych.
Co do sedna tematu, czyli Kylo Rena... Star Wars to historia ludzi, ich konfliktów i sojuszy, ale wszystko powinno mieć logiczne podłoże. Ta galaktyka złożona jest z milionów istot, każdy ogrywa swoją rolę, są cwani przemytnicy, są odważni rycerze Jedi, bezwzględni łowcy nagród, czy mroczni Lordowie Sith. Są też zwykli cywile, którzy zajmują się wszystkim, od prowadzenia baru po zamiatanie korytarza na Death Star. Jednak nie każde zadanie jest da każdego. Mówiąc o Kylo Renie, mówimy o człowieku, który pcha się w świat wojny, który chce być wojownikiem.
Średniowiecze nazywane jest nie bez powodu wiekami ciemnymi, jednak w kwestii sztuki wojny, wojownicy przeżywali okres rozkwitu. W tym okresie widać najlepiej, że wojna, przywdziewanie zbroi i noszenie orężu nie jest dla każdego. Tylko wytrzymałe jednostki były w stanie przetrwać w tych czasach, a do walki nie zaciągali się słabeusze. Co by o średniowieczu nie mówić, to naprawdę najlepsza weryfikacja tego, że tylko najlsiniejsi przetrwają.
Kylo Ren ma tyle wspólnego z wojownikiem, że zachciało mu się nim zostać. To tyle. Nie ma zdanych znamion charakteru wojownika, nie ma w sobie siły, nie ma w sobie odwagi, ani pewności i odporności psychicznej. Tak ci zależy na rzeczywistości, tak mocno próbujesz mi wmówić, że własnie cały ten bezsens towarzyszący postaciom z TFA jest realistyczny, to wiedz, że właśnie w realu takie mięczaki jak Kylo nie przeżyły walki, takie cieniasy jak Kylo własnie kończyły jako pył na butach prawdziwych wojowników. Pola zasiane były ciałami najsłabszych, więc dalej chcesz twierdzić, że jego niepewność, zwichrowanie i słabość to w rzeczywistości... Siła? Jakikolwiek atut..?
Wrażliwość to jedno, nadważliwość to drugie. Wrażliwość jest obciążeniem dla wojownika, którego żywot jest surowy, a decyzje wymagają silnej psychiki. Nadważliwość, jaka toczy umysł Kylo to istna porażka. "Wrażiwość to siła"... Czy ty wiesz, że mówimy o kolesiu, który chce się bawić w coś, co zdecydowanie nie jest dla wrażliwców? Wrażliwość to podatność na bodźce z zewnątrz, a rzeczywistość, jak i bodźce dotyczące wojownika łatwe nie są. Ktoś, kto chce wieść takie życie, musi mieć odporną psychikę, inaczej zginie. Okaże się najsłabszym ogniwem, wypartym i zgładzonym przez silniejsze jednostki. Wrażliwość to podatność, i brak mocnego pancerza w postaci odpornej i stabilnej psychiki nie jest, jak to chcesz powiedzieć "siłą", lecz słabością. Wojna to nie zabawa, ani tym bardziej pole do fochów jakiegoś gimbusa.
Kylo cechuje nadwrażliwość, więc nie jest w stanie oprzeć się bodźcom, które z łatwością go sprowadzają jak amatora do parteru. Nie jest pewny siebie, więc byle tekst, i ucieka z płaczem. Nie jest stabilny psychicznie, więc przeciwnik nawet tak niedoświadczony jak Rey może go kiwać jak chce. Wybuchy emocji nie są korzystne dla fajtera, jakim chce być Kylo. Ben Solo posiada całą paletę cech, które w ogóle nie działają na jego korzyść. Nic, co go cechuje, nie można w jaki kolwiek sposób nazwać autem. Nic.
Na początku mówiłem, że w tej galaktyce żyją miliony istot, i to własnie też działa na niekorzyść TFA. Dlaczego? A dlatego, że choć Skywalkerowie to główny ród tego uniwersum, to nie jedyny. Każdy został w jakiś sposób dotknięty wojną tak czy inaczej. Istnieją miliony istot, które miały by powody fascynować się ciemną stroną, podziwiać imperium, czy nienawidzić republiki. To, że z oczywistego powodu głównymi protagonistami są Skywalkerowie, to nie znaczy, że muszą też robić za antagonistów. Jest takie powiedzenie, że wszystko zostaje w rodzinie, ale bez takiej przesady, jakie wciskają nam pajace od TFA z abramsem i kennedy na czele. Przez to, że właśnie co drugi ( dosłownie ) Skywalker schodzi na ciemną stronę, to, że ciągle konflikt galaktyczny musi być też konfliktem w rodzinie, i w dodatku villain, który jest płaczkiem levelu CR7 kiedy przegrywa na boisku sprawia, że gwiezdne wojny zaczynają poważnie chorować na syndrom telenoweli. Wojownik nie musi być prostolinijny, może mieć milion powodów by chcieć zniszczyć system, przeciwko któremu występuje, może być ofiarą, która chce odwetu, może być inteligentny i przebiegły, oraz zdeterminowany. Dwie rzeczy z kolei muszą być spełnione na pewno - wiarygodny powód zejścia na CSM ( Kylo tutaj właśnie wychodzi na niewiarygodnego ), druga rzecz - musi miec tę odporność i siłę, dzięki której to on będzie w stanie radzić sobie w walce, a nie robić za przegrańca, jak Kylo kiedy próbował przesłuchac Rey, która jest amatorką, w rywalizacji na moc pokonała go jak cieniasa, i w dodatku zgasiła go jednym tekstem o Vaderze. Druga sytuacja to ta, w której pokonała go w walce. Co z tego, że oberwał z kuszy? Powtarzam, to nie była tak wielka rana, by dać się pokonać wiele słabszej i niedoświadczonej przeciwniczce.

Wojna nie jest wypowiadana przez ludzi, którzy kochają wolność, tylko przez takich, którzy wolności chca pozbawiać innych. Ja też respektuję tolerancję, ale nie popadam w poprawość napędzaną strachem, że kogoś obrażę tym, że mówię co myślę. Słowa to słowa, ani się z ich powodu nie zabiję, ani też sam nie jestem w stanie komuś zrobić tym krzywdy jak narzędziem. Wariowanie z powodu słów jest dla mnie śmieszne. Kylo gra w drużynie, która chce wolności pozbawiać, więc jak on chce tego dokonać, kiedy sam boi się własnego cienia? Pokój jest najlepszą rzeczą, a wojnę prowadzą durnie, jednak by ją wygrać, trzeba być silnym. Ktoś, kto chce machać mieczem, a jednocześnie ma kruchą psychikę chyba pomylił powołanie.

ocenił(a) film na 2
SzalonaDaenerys

Ja tam nie widzę żadnych elementów, w których TFA byłoby lepsze od części 1-6 czy R1. No chyba że mówimy o braku Jar Jara czy Ewoków. No i efekty są lepsze niż w OT. Poza tym TFA to jeden wielki festiwal przeciętności i braku oryginalności.

"Skomplikowany Kylo":
-Tato, daj mi cukierka.
-Nie, Ben, już za dużo zjadłeś
-(Wchodzi Snoke): Hej, mały, ja ci dam, ale musisz przejść na CSM.
-Ok.

Ta "komplikacja" charakteru Kylo miałaby może potencjał, gdyby udowodnił, że jest silny i że Snoke po coś go wybrał. A tu nie, ten "groźny" pseudo-Vader, przed którym uciekł sam Luke, dostaje łomot od kompletnego żółtodzioba. To jakaś kpina z widza.

TFA to pokaz nieudolności scenarzystów czy tego, kto ustalał zarysy fabuły.

W przypadku Gwiezdnych wojen dla ogromnej większości ulubiony = najlepszy. Dla mnie ulubioną, a zarazem najlepszą częścią jest "Zemsta Sithów". Jesteś chyba pierwszą osobą, która to rozróżnia. Zresztą i tak to był tylko przykład ankiety, a ty chyba za wszelką cenę nie chcesz przyznać mi racji, że "Zemsta" jest ceniona bardzo wysoko. Nie dziwię się. Ma najlepsze pojedynki, najlepszą muzykę, wzbudza najwięcej emocji, jest najbardziej "mroczna", także to w sumie jasne, czemu razem z 'Imperium" jest ceniona najbardziej.

Mi się po prostu nie chce pisać elaboratów, bo to tylko strata czasu. I tak zostaniesz przy swoim zdaniu.

ocenił(a) film na 10
Ryloth


Aktorstwo, dialogi, budowanie postaci, efekty specjalne, montaż i reżyseria to aspekty, w których TFA ogrywa całą resztę sagi. Czy Rogue One to można dyskutować.

Ja wiem, że najłatwiej jest uprościć postać do postaci mema czy jednej śmiesznej sytuacji, ale to, że tak dzisiaj się robi (sama czasem tak robię) nie znaczy, że jest to dobre. Wyżej napisałam po części dlaczego Kylo jest skomplikowany i dlaczego ma ogromny potencjał. W Gwiezdnych Wojnach nie ma drugiej tak złożonej postaci i dlatego wspaniale, że ktoś taki jak on pojawił się w TFA.

No wybrał go po coś. Zauważył, że może na niego wpłynąć i kompletnie zniszczyć Zakon Jedi, ostatniego mistrza Jedi, przywódczynię Ruchu Oporu i Hana Solo. Faktycznie, bezsensowne posunięcie xD Poza tym skomplikowany charakter zawsze będzie dla mnie lepszy niż prosty niezależnie od siły postaci, bo to jest kompletnie bez znaczenia jeśli idzie o patrzenie na postać. A tak swoją drogą to Kylo jest potężny i widzieliśmy to choćby na początku filmu. Wynik walki z Rey ma sens i w żaden sposób nie odejmuje jego umiejętnościom, a jedynie sile psychicznej, której on nie ma, bo on nie chce być na Ciemnej Stronie. Tyle tylko, że uczynił tak wiele zła iż nie potrafi wrócić. Bo gdyby przeszedł na Jasną Stronę, musiałby przyznać, że wszystko co zrobił było bezsensowne i musiałby żyć jako morderca, żyć sam ze sobą. Ciemność daje mu schronienie, bo to akceptuje i usprawiedliwia. I to jest bardzo ludzkie.

TFA to bardzo dobry film, w którym trochę za dużo powtórek, ale koniec końców udał się i zarysował nowy ciąg dalszy. Dużo zarobił i został dobrze przyjęty, tylko taki był jego cel. Jedynie osoby, mocno związane z marką lub Lucasem kręcą na niego nosem, a że to niewielka społeczność, to Disney’a za bardzo to nie obchodzi, a ja i tak sądzę, że wszyscy ci ludzie powoli przekonają się do nowego pomysłu, gdy tylko go zobaczą.

Zdecydowanie nie jestem pierwszą osobą, która to rozróżnia, choć zapewne dla większości jest to to samo. Ale wciaż IMDb pokazuje faktyczne oceny, a to co podałeś ulubione filmy, nie wiemy ile osób rozróżnia pojęcia ulubionego i najlepszego, więc drugie źródło pozostaje nieco bardziej wiarygodne. Zwłaszcza, że filmy na IMDb oceniają nie tylko fani, ale też zwykli ludzie, którzy raczej nie zapuszczają się na oficjalne strony SW. Mimo to wiem, że ceni się Zemstę Sithów. Też uważam, że jest najlepsza z prequeli i przekładam ją chyba nawet nad Nową Nadzieję, ale według mnie daleko jej do Powrotu Jedi o Imperium nie wspominając. To taki poziom TFA jak dla mnie. W niej bardzo boli debilizm w konstrukcji psychicznej Anakina. Powstanie Vadera to jest porażka i absolutnie nie jest w stanie go kupić, bez nowelizacji, bo w książce autor naprawił błędy Lucasa. Świetny jest za to upadek Republiki. Niestety był to tylko wątek poboczny.

Mam wrażenie, że znacznie łatwiej byłoby przekonać mnie niż ciebie. Siedzisz w SW chyba dość długo, masz nick i avatar związany z tym światem i chyba czujesz przywiązanie. Sądzę, że widzisz Disney’a trochę jak obcego, który przestawia meble w twoim domu ;) Może gdybyś spojrzał na to jako na zwykłą filmową serię zobaczyłbyś pozytywy tego co robią, bo ja właśnie dzięki takiemu podejściu je widzę. Gdyby części I-VI były dla mnie świętością, też atakowałabym TFA.

SzalonaDaenerys

"Wynik walki z Rey ma sens i w żaden sposób nie odejmuje jego umiejętnościom, a jedynie sile psychicznej, której on nie ma, bo on nie chce być na Ciemnej Stronie. Tyle tylko, że uczynił tak wiele zła iż nie potrafi wrócić. Bo gdyby przeszedł na Jasną Stronę, musiałby przyznać, że wszystko co zrobił było bezsensowne i musiałby żyć jako morderca, żyć sam ze sobą. Ciemność daje mu schronienie, bo to akceptuje i usprawiedliwia. I to jest bardzo ludzkie."
Gorszej analizy postaci Bena Solo nie czytałem. To prowokacja czy naprawdę tak myślisz?!

ocenił(a) film na 10
matiiii

Analizy xD

To kilka zdań, które obejmują niewielki zakres jego psychiki. Co prawda trochę poleciałam, że to miało większy wpływ na walkę z Rey, bo tam głównie chodziło, o zabicie ojca. Fakt, że Kylo nie chce być na Ciemnej Stronie, ale nie zdaje sobie z tego sprawy to coś co ogólnie można o nim powiedzieć. Właśnie dlatego "woła go światło". On się tego obawia, bo obawia się spojrzeć na samego siebie z perspektywy Jasnej Strony. Nieświadomie, ale wciąż. Dlatego chce, żeby Vader pokazał mu potęgę ciemności, która utwierdzi go w przekonaniu, że czyni słusznie.

SzalonaDaenerys

Czyli prowokacja.

ocenił(a) film na 10
matiiii

xD

Jak uważasz. Nie wiedzieć czemu mam twoją opinię w głębokim poważaniu. Czekaj... może to dlatego, że w przeciwieństwie do ludzi wyżej kompletnie nic nie wnosisz do tematu i coś z czym się nie zgadzasz traktujesz jako prowokację xD

SzalonaDaenerys

Na forum GoT uprawiasz trollolo więc czemu miałbym nie myśleć, że prowokujesz tutaj innych swoimi postami, kimkolwiek jesteś. I jeszcze akurat Ty mi odpisujesz, że nic nie wnoszę do dyskusji, koniec świata xD