Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Star Wars: Episode VII - The Force Awakens
2015
7,2 261 tys. ocen
7,2 10 1 261364
7,3 64 krytyków
Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

W poprzednim temacie wyjaśniliśmy sobie, że The Force Awakens jest bardzo podobne do gry The Force Unleashed (nawet tytuły to potwierdzają). Kompletny noname w parę chwil staje się najpotężniejszy w całej galaktyce i wszystkich rozwala - to fabuła zarówno gry jak i filmu. W samą grę grało się świetnie, Przebudzenie Mocy to jest jak najbardziej dobry, przyjemny, przygodowy film sci-fi z ciekawymi bohaterami, ale zarówno gra jak i film to kaszanka i dynamit dla uniwersum SW. Brak jakiejkolwiek starwarsowej logiki w tych produkcjach powoduje, że lepiej traktować je jako fan-fici niż element gwiezdnej sagi.

No ale spróbujmy wyjaśnić, dlaczego napisałem, iż TFA to najlepszy film z całej sagi:

http://muncheedaily.com/news/its-official-revenge-of-the-sith-is-the-best-star-w ars-movie-ever/

Ten link pokazuje, że do premiery TFA najlepsze PIERWSZE recenzje zebrała "Zemsta Sithów", a najgorsze "Mroczne Widmo". Tak, trzeba powiedzieć to jasno: "Nowa nadzieja" nie była arcydziełem. To rewolucyjny pomysł i jego mistrzowskie wykonanie sprawiło, że Gwiezdne wojny stały się kultowe i z czasem prawie nikt już nie miał odwagi albo chęci, by krytykować Starą Trylogię, więc uwzięto się na prequele. I tutaj przytoczę jedno zdanie z powyższego artykułu: "a fraternity of sad fanatics, people who liked the previous films rather too much and never got over it". Odnosi się to do rzeszy ludzi, którzy jakiekolwiek filmy po Starej trylogii chcieli widzieć robione w tym samym schemacie. Nietrudno więc było przewidzieć, że Lucas już na samym początku ustawił się w opozycji wobec takich osób.

1) Prequele zastosowały subtelniejsze nawiązania do OT niż zrzynanie całej fabuły, więc punkt dla TFA.

2) Prequele także nie były tak luźne, łatwe i przyjemne jak OT, więc znowu TFA górą. Nikt nie musiał się głowić nad fabułą, bo i tak wiadomo było jak się skończy i co się zaraz stanie, wystarczyło popatrzeć sobie na postaci i efekty. W prequelach historia wymagała nieco więcej skupienia, a polityka nie jest aż tak ciekawa jak wybuchy, więc wiadomo - prequele miały gorszą fabułę, w ogóle dno. Zupełnie nie ma porównania z OT, która za oryginalny scenariusz dostała Oscara...

3) W prequelach Darth Vader nie był Darthem Vaderem. Nie ma znaczenia to, że człowiek nie staje się zły od urodzenia i nie jest wszechwiedzący, czy to, że skoro Vader nawrócił się z miłości do Luke'a, to powodem jego przejścia na CS nie mogła być na pierwszym miejscu żądza potęgi i władzy tak jak u Sidiousa? Nie, wystarczy, że Vader nie jest Vaderem i prequele są złe

4) Nie ma znaczenia, że w prequelach pojedynki szermiercze mistrzów Mocy, dysponujących nadludzkim refleksem i szybkością wyglądają tak jak powinny. Ważne jest to, że nie wyglądają jak w OT (którą ograniczały możliwości techniczne) i to już wystarczy, by po nich jeździć.

5) Kolejną ogromną wadą prequeli jest to, że nie ma w nich Hana Solo, Luke'a Skywalkera i Lei Organy, a w TFA jest Han Solo i to już wystarczy.

6) Nikt nie załapał sensu midichlorianów, tylko każdy zaczął bezmyślnie hejtować. "W OT każdy mógł odkryć Moc i stać się potężnym Jedi". Fajnie. Tak jak mówiłem, OT jest łatwiejsze i luźniejsze dla widza, więc próba wprowadzenia większej logiki już siada. Skoro każdy może stać się równie potężny jak Luke, to czemu Yoda ani Ben stworzyli potajemnie ogromnej armii? Czemu w Starej Republice Jedi nie byli liczeni w milionach? Wtedy klony nie byłyby potrzebne. A jeśli tylko Skywalker mógł stać się potężny, to czemu? Rodowód? A co takiego szczególnego jest w rodzinie Skywalkerów? NO właśnie. Gdyby przyjąć, że każdy może być potężny, to tak samo każdy mógłby być Messim lub Ronaldo, genialnym przedsiębiorcą, wybitnym artystą czy piosenkarzem. Ale tak nie jest. Dlaczego? Bo każdy musi mieć w sobie jakiś naturalny talent. Jeśli ktoś tego nie posiada, to nawet najcięższe treningi tego nie zmienią. Z elfami jest trochę podobnie w wielu światach fantasy - w ich żyłach też płynie coś więcej niż sama krew i to daje im długowieczność oraz kontakt z elementami "magicznymi". Prequele fajnie połączyły typowe baśniowe proroctwo z jakimś uzasadnieniem, czemu ta osoba ma być jego urzeczywistnieniem. Do tego, to proroctwo jest trochę niejasne i nietypowe, bo wcale nie oznacza uratowania świata, tylko przywrócenia równowagi Mocy (a w TFA nadal nie wiedzą, że to wcale nie oznacza czegoś dobrego). No ale ponieważ midichlorianów nie było w OT, ten pomysł ssie.

I można tak wymieniać.

Nie łudźmy się, choćby i prequele były arcydziełami, ta cała rzesza ludzi i tak by je hejtowała, bo zrobiono je w innym tonie niż OT i prawie w ogóle jej nie przypominały. TFA i tak byłoby najlepszą częścią sagi. Nie liczy się to, że dostaliśmy nowy, dużo ciekawszy świat, co widać też na przykładzie seriali - Wojny Klonów mają rozmach, ciekawsze odcinki, rozwijają postaci, które pojawiły się filmach i poprawiają wizerunek Anakina, a Rebels jest takie trochę nijakie - niby to Star Wars, ale bez polotu. Owszem, jestem świadom wad prequeli, ale mam je gdzieś, tak samo jak jestem świadom wad OT i też mam je gdzieś. Po prostu niektórzy fanatycy/hejterzy umieją tylko mówić "Jar Jar i teksty o piasku", nie widząc całej gamy zalet, na czele z fenomenalną muzyką, która dorównała OT, a może nawet ją przewyższyła (czego nie można powiedzieć o soundtracku TFA, który jest jedynie przecięny/dobry) i tego, że OT też miało wiele błędów, które się wybacza z racji jej kultowości i są mniej widoczne z powodu łatwiejszej dla widza fabuły.

Nasuwa się jeszcze jedno pytanie - czemu TFA, gorsza kopia "Nowej nadziei", która nie może bronić się rewolucyjnością pomysłu i jest lepsza jedynie w efektach, dostaje znacznie lepsze recenzje niż oryginał? To kolejne kuriozum związane z TFA, ale spróbuję je wyjaśnić:

1) Najpopularniejsze uniwersum nie było na ekranach kin 10 lat, więc gdy dodamy do tego mistrzowski marketing Disneya i świetne zwiastuny, tłumy poszły masowo do kin i nie ma w tym nic złego. To się już jednak nie powtórzy, bo Disney wypuści masowo tyle przeciętniaków w tym uniwersum, że Gwiezdne wojny stracą swój unikatowy klimat.

2) Wspomniana wcześniej rzesza osób, tak zwanych "ultrasów" zaakceptowałaby wszystko, co nie wygląda jak prequele i jest robione na modłę OT. Oczekujesz kopii OT, dostajesz kopię OT - ultrasy zachwycone. Jakość ich nie obchodzi, co dobitnie pokazał jakiś temat na tym forum, zatytułowany mniej więcej tak: "Nieważna jest fabuła i oryginalność, ważne że nie są to prequele". Smutni to ludzie, ale przez ich krótkowzroczność cierpimy wszyscy.

3) Większość recenzentów bała się skrytykować TFA albo sama była w pierwszej chwili oczarowana i recenzje są pozytywne.

4) Ludzie zobaczyli starych bohaterów, dopadła ich nostalgia i już nie obchodziła ich jakość filmu - Disney dobrze o tym wie.

No cóż, zdaniem fanów, TFA to najlepszy film sagi, a Widmo i Powrót Jedi najgorsze. Jest to jednocześnie dziwne i smutne. Niby cały świat narzeka, że Hollywood nie ma pomysłów, że umie wypuszczać tylko sequele, remaki albo rebooty, ale jak ludzie dostają te trzy rzeczy w jednym, to wpadają w zachwyt tylko dlatego, że to SW.

Przyznajcie, że nie dlatego stawiacie TFA na piedestale, bo to film lepszy od OT i prequeli, który ma lepszą fabułę itd., tylko dlatego, że to kopia OT i jedynym powodem wysokich ocen jest nostalgia. Może kiedyś się obudzicie, np. gdy wprowadzą wątek gejowski w filmie, ale wtedy będzie już za późno.

użytkownik usunięty
wort801

Znaczy chodzi o target obu filmów?

Tak o to chodzi.

użytkownik usunięty
wort801

Nie rozumiem czemu Cię to aż tak oburzyło? Nie sądzisz, że to trochę dziecinne?

hopciaa nie musisz tego rozumieć niech Ryloth komentuje film, a nie tych co film lubią.

użytkownik usunięty
Ryloth

Owszem rozwalają i to od lat (ja się w ogóle dziwię dlaczego fani nie zlinczowali twórców za te filmy), sceny akcji są nudne, źle nakręcone i męczące, no chyba że ciebie bawi oglądanie tanich wybuchów które wyglądają bardziej jak fajerwerki puszczane na koncertach

ocenił(a) film na 7

I tak lepsze niż TFA :)

użytkownik usunięty
Ryloth

Dodajmy do tego jeszcze wku*wiających bohaterów, humor na poziomie ścieku (no chyba, że śmieszy cię widok kopulujących psów, goła dupa Johna Turturro albo wielkie stalowe jądra jednego z Decepticonów) i brak jakiegokolwiek kierunku dla tej serii to otrzymamy syf nad syfami ale ty jesteś zbyt ślepy by to dostrzec

ocenił(a) film na 7

Ja po prostu mówię, że to filmy lepsze od TFA, a nie arcydzieła. To popatrz jakie TFA musi być złe ;p

Transformersy są oryginalne, nie niszczą mi mojego ulubionego uniwersum, mają sporo efektownych scen, więc wiadomo, że będę stawiał je wyżej.

użytkownik usunięty
Ryloth

"Transformers są oryginalne" - hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaaaaaaaa
leże i nie wstaje xD

w Transformersach nie ma krzty oryginalności, każdy kolejny film jest taki sam

"Nie niszczą mi mojego ulubionego uniwersum" - owszem niszczą i to od lat a te "efektowne sceny" to głównie tanie wybuchy a walki robotów wyglądają jak kopulujące że sobą kubły na śmieci, pod względem efektywności Przebudzenie zjada na śniadanie te wszystkie Transformersyfy

ocenił(a) film na 7

Powiedz mi, czy był przed rokiem 2007 podobny film w historii kina?

Ulubione uniwersum jest tylko jedno. Zresztą też mi się nie podoba, że w "WIeku zagłady" Autoboty znowu są ścigane przez ludzi.

No, pod względem EFEKTYWNOŚCI, to rzeczywiście. TFA zarobiło w końcu 2 mld, a najlepsze filmy Transformers trochę ponad 1 mld. Pod względem EFEKTOWNOŚCI, Transformersy są moim zdaniem lepsze. Przecież w TFA też są zwykłe, bezsensowne wybuchy, a fabuła jest równie, a może nawet i bardziej nielogiczna.

użytkownik usunięty
Ryloth

W Power Rangersach były walki robotów (w nadchodzącym filmie też mają być) a w międzyczasie wyszedł Pacific Rim o podobnej tematyce (i o wiele lepszy swoją drogą), nie wspominając o Super Sentai i tym podobnych więc może nie rób ku*wy z logiki i przestań tak ślepo i desperacko bronić tych filmów

Powiedz mi proszę gdzie były te Bezsensowne wybuchy bo ja żadnych nie zauważyłem

Nie nie jest, jest spójniejsza niż jakakolwiek część Transformers i znacznie bardziej angażująca i ma dobre Postacie bo Transformersach nie ma żadnej ciekawej czy sympatycznej postaci

ocenił(a) film na 7

Dla mnie Transformers > Pacific Rim > TFA, dla ciebie nie. Ewidentnie nie chodzi ci o merytoryczną dyskusję, tylko o robienie g*wnoburzy, więc daruj sobie. Już jeden taki tutaj lata.

Pacific Rim powstał po 2007, a Power Rangers to tak nie bardzo odnosi się do walki autonomicznych robotów, zresztą to serial. Tam jakiś megazord walczył z mutantami, to trochę bardziej jak Godzilla, Pacific Rim zresztą też pod to podchodzi.

W TFA też nie ma specjalnie ciekawych postaci, są jedynie sympatyczne (na pierwszy rzut oka). TFA ma kompletnie nielogiczną fabułę, ale jak mówiłem - możemy się tak przerzucać i nic z tego nie wynika. W każdym razie trochę to dziwne, że tak uwielbiasz TFA, a oceniłeś ten film jedynie na 6/10,

użytkownik usunięty
Ryloth

Mówię to setny raz, lubię TFA ale nie uważam za najlepszy film dlatego wystawiłem mu 6

ocenił(a) film na 7

Czyli jakoś specjalnie go nie lubisz. 6 to nie jest dobra ocena, czyli wg ciebie film ma sporo wad. Tylko że twoja zaciekła obrona dowodzi, że uważasz kompletnie inaczej.

użytkownik usunięty
Ryloth

Bronie poszczególnych elementów filmu które mi się podobają, zobacz sobie materiał Ichaboda na Youtube, tam omawia on jego wady i zalety

ocenił(a) film na 7

Zobacz sobie to - śmiesznie i merytorycznie: https://www.youtube.com/watch?v=sg29Sa6QFes

Mówi to gościu, który krytykuje prequele.

ocenił(a) film na 7

Cóż, taka właśnie prawda ;)

użytkownik usunięty

Dobra może tak może nie. Wolę Star Wars. I wolę TFA niż Transformers.

ocenił(a) film na 8
Ryloth

Myślałem, że nie znalazłeś kontrargumentów i uznałeś mój punkt widzenia ;p
No i tutaj nie zgadzam się, że TFA rozwala logikę SW (w TFU nie grałem)...proponuję dyskusję na konkretnych przykładach, a nie na nic nie znaczących ogólnikach, bo w ten sposób jestem w stanie zniszczyć KAŻDY Twój ulubiony film, po prostu nie podając konkretów. Znajomość uniwersum również nie czyni alfą i omegą, bo mógłbym np. wyskoczyć z argumentem, że obejrzałem kilka razy więcej filmów od Ciebie, więc znam się lepiej i automatycznie moja racja jest najmojsza - to tak nie działa ;p

Skąd ten pomysł, że nie przypominanie OT to jedyny powód? Serio, nie wiem gdzie widziałeś takie wypowiedzi. A co poradzisz? Na początek możesz nie stawać się tym, co niby zwalczasz (tylko zamieniając OT na PT) ;p

A ja napisałem dlaczego ANH miała zaniżone recenzje w stosunku do filmów 1-3 i 7, gdy sytuacja w świecie kina była diametralnie inna. Aktorstwo tylko ujdzie? Wg mnie (poza Leią - na szczęście zmarginalizowaną - i przemową Huxa) nie ma się do czego doczepić - nie są to oskarowe role, ale nie były tak napisane, więc nikt takowych nie oczekiwał. Za to dwójka debiutantów uniosła na swoich barkach ogromną odpowiedzialność, a nie muszę przypominać zawodu odtwórcami roli Anakina oraz w innych filmach bardzo dobrej Portman, która kompletnie nie odnajduje się w takim kinie. Ford to wciąż stary, dobry Han, Isaac to nagradzany artysta i myślę, że będzie jeszcze z niego dużo pożytku, a jak ktoś mało interesuje się kinem i nie znał wcześniej Drivera, twierdząc że przeżył szok po ściągnięciu maski, chociaż już dawno było wiadomo kto go gra (w ogóle będąc ślepym na poziom aktora - nieporównywalny wręcz do Haydena - i czepianie się o wygląd jest dla mnie kompletnym nieporozumieniem, małostkowością i dziecinadą w przypadku, gdy nie gra np. amanta - wymagającego określonych cech fizycznych, tylko kosmicznego czarodzieja, do którego grona należał m.in. mały zielony stworek oraz staruszek; na dodatek koleś ma idealny głos do grania czarnych charakterów)...to w ogóle brak mi słów.

Tam był pytajnik - pytanie retoryczne, a 29 lat to nie ponad 30 ;> zaś powody jego zachowania dopiero poznamy, zatem twierdzenie, że przypomina "buntującego się nastolatka" jest na wyrost.
Tylko jak wyobrażasz sobie główną linię SW bez CSM, która jest kwintesencją serii? Chyba nie szalonego klona, który dla mnie był bardzo słabym pomysłem?

Przecież osłabienie po (zwłaszcza takim) zranieniu jest jak najbardziej naturalne! Była pokazana utrata krwi, był szok po zamordowaniu ojca, co tam jest nielogicznego? Rannego Tysona to by nawet Najman pokonał ;p A przed zranieniem nie możesz powiedzieć, że to słabeusz, bo bardzo dobrze panuje nad mocą, strzały z blastera nie robią na nim wrażenia, potrafi je zatrzymać siłą umysłu lub odbijając pociski nawet z bliskiej odległości, a przypominam jak niektórzy mistrzowie Jedi ginęli po kilku strzałach w II lub III. Mnie tam wygląda na całkiem potężnego jak na nieukończone treningi oraz prawdopodobnie brak toczenia prawdziwych pojedynków na miecze od lat.

Chodziło mi o "produkowanie" w grach użytkowników CSM, które odziera SW z magii bardziej niż midichloriany ;D

Nikogo nie hańbi i już Ci udowadniałem w innym temacie dlaczego kompletnie NIEUZASADNIONE jest pisanie o braku sensu poprzednich części ;p

Po pierwsze: to nie było 100%, a po drugie: sądząc po tylu współczesnych filmach jest to bardzo trudne! Prawie wszystkie "odnowione" wersje są bez porównania słabsze i nie doczekają się kontynuacji (poza pewnymi wyjątkami, które mimo słabego poziomu coś tam zarobiły). Nowy Robocop w takim samym stopniu kopiuje zarys fabuły, a nie dało się go oglądać (oryginał bardzo lubię) - zero klimatu pierwszej części, zero odczuwalnej satyry! Klimat jest czymś tak ulotnym, że nie można napisać przepisu na utrzymanie go. Transformers 1 był spoko, ale każdy następny to nie tylko słabe filmy, tam to dopiero gwałcą logikę - narzekasz na jej brak w TFA (chociaż nie podałeś przykładów), a nie rażą Cię Transformers, gdzie nawet w każdym kolejnym filmie podają inny powód przybycia Autobotów na Ziemię? Tam się NIC kupy nie trzyma, nawet walki robotów są nieczytelne ;p

ocenił(a) film na 8
Ryloth

Mam jeszcze taką drobną uwagę: piszesz długie wywody, zatem zakładam, że chciałbyś być traktowany poważnie, więc jeśli rozmawiamy o filmie, na temacie tegoż filmu to piszmy właśnie o filmie, a nie o jakiś "ultrasach", co - przynajmniej w moich oczach - bardzo obniża merytoryczną wartość takiego tekstu, a wnosi jakieś niepotrzebne personalne urazy. Na dodatek sugeruje pogardliwy stosunek piszącego do osób, które mają odmienne zdanie i co za tym idzie poczucie bycia lepszym, a więc wzmocnienie znaczenia własnych słów. Nie musisz wskazywać konkretnie kogo masz na myśli i tłumaczyć poszczególnym osobom, które ewentualnie mogą poczuć się urażone, że "to akurat nie do nich", bo w polityce pełno jest osób obrażających "w białych rękawiczkach", "tylko sugerujących", a co się przyklei do przeciwnika w dyskusji to czysty zysk, zaś ja umywam ręce. To nie są dobre wzorce do naśladowania. Równajmy w górę, szanujmy się nawzajem, pomimo różnic i rozmawiajmy o filmie, nie o fanach, bo odnosi się wtedy wrażenie, że brakuje argumentów odnośnie samego filmu i trzeba zdyskredytować go wyjazdem na jego zwolenników. Nie idź tą drogą ;p

użytkownik usunięty
sundayborn

nareszcie może tobie się uda mu do rozsądku przegadać ;)

ocenił(a) film na 7
sundayborn

Ultrasy to nie są takie osoby, które lubią TFA, tylko takie, które hejtują wszystko, co nie przypomina OT i nie wyobrażają sobie niczego innego. Do tego robią tylko burdel. Przykładem jest jakub, który liże tyłek każdemu, kto ma takie samo zdanie, a merytorki u niego nie doświadczasz. Umie tylko rzucać bezsensownymi one-linerami jak to sznapsiarz wyżej określił i nieustannie zaśmiecać tematy, co widać chociażby tutaj. Wywal takich z sieci, to będzie można o nich nie wspominać.

A znasz fabułę TFU? Jak nie, to poznaj, to sobie sam wyrobisz opinię. Tylko że jeśli uznasz ją za bezsensowną i sprzeczną z logiką SW, to automatycznie musisz za równie idiotyczną uznać TFA. A rzecz polega na tym, że w obu tych tytułach mamy do czynienia z jakimś nonamem, który szybko staje się najpotężniejszy w galaktyce i każdego pokonuje. Schematyczne i debilne.

Znajomość uniwersum pozwala mi jedynie stwierdzić, co jest bezsensowne, a co nie. Nie czyni to ze mnie lepszego fana czy coś w tym stylu.

Przecież podałem ci przykład. Pojedynki na miecze w 1-3, pomimo tego, żę wyglądają tak jak powinny, to są krytykowane za to, że w OT były inne. Opisałem ci zresztą parę innych rzeczy w poście głównym.

Aktorstwo tylko ok, zresztą w żadnym filmie SW nie było ono jakieś wielkie. Ford tak sobie, zagrał na odwal się i więcej nie chce mieć z tym uniwersum do czynienia. Leia - dno. Isaac był spoko, ale wiele się nie nagrał. Finn był nawet fajny, nie irytował, ale takie mam wrażenie, że to niezbyt pasująca do SW postać. Chodzące comic reliefy w SW to tylko droidy. Były już Ewoki, był Jar-Jar i teraz Finn. Hmm. Napisałem przecież, że ani do wyglądu ani gry Drivera nic nie mam, chodzi tylko o kretyńskie wykreowanie postaci. Odnośnie Rey - https://www.youtube.com/watch?v=sg29Sa6QFes - obejrzyj sobie ten filmik. Uśmiejesz się :) Mówi on też bardzo dużo o TFA.

29 lat a 31 to nie taka duża różnica ;) W każdym razie ma zbyt wiele lat, by nadal zachowywać się jak gówniarz - wpadanie w złość jak nie dostaje tego czego chce.

Jaki klon? Chodzi ci o C'baotha? Przecież można było dać albo Mandalorian albo Thrawna z Resztkami Imperium i dorzucić CSM, ale działającą z ukrycia, żeby pokazać iż części 1-6 COŚ ZNACZYŁY.

Pisałem, żebyś nawet nie próbował usprawiedliwiać tych idiotyzmów strzałem z kuszy. Do tego przypomniałeś o kolejnym - po ranach zadanych mieczem i blasterem nie leci krew, bo rana się natychmiast zasklepia od gorąca. NIE MIAŁ PRAWA PRZEGRAĆ. Ale co ja ci będę tłumaczył - oceniłeś na 10/10 i nic twojego zdania nie zmieni.

Oczywistym jest to, że TFA resetuje sagę i sprawie, że poprzednie części można wywalić do kosza. Wszystko wróciło do punktu wyjścia, a bohaterów zhańbiono. Idiotyzm, no ale czego było się spodziewać po robionej na sile kontynuacji? Tak to jest, jak ludzie nie mający o danym uniwersum pojęcia biorą się za kontynuowanie zamkniętych historii. W tym linku, co ci podałem jest do tego odniesienie.

No dobra, to nie 100%, ale 95%, co i tak jest chamską i nieudolną zrzynką. Takiego bezczelnego remaku to chyba w historii jeszcze nie było. Napisałeś, że Robocop skopiował ZARYS fabuły, ale wiele też zmienił, jeśli zwiastuny z 2014 oddają klimat filmu. TFA skopiowało CAŁĄ fabułę, więc nietrudno było uzyskać ten sam efekt. Fanem Robocopa nie jestem, więc się nie wypowiem na jego temat, ale jako fan SW robienie ze mnie idioty i niszczenie mojego ulubionego uniwersum traktuję jako żałosne zachowanie Disneya, które trzeba tępić.

Przykładów na brak logiki podałem sporo - cała ostatnia walka jest jednym wielkim kretynizmem logicznym.

Dla mnie najlepszą częścią Transformersów jest 3 i wg mnie to dużo lepsze produkcje niż TFA, bo niczego nie niszczą, mają świetne efekty i dają fajną rozwałkę oraz nie próbują udawać, że są czymś czym nie są (a Abrams chce przekonać wszystkich, że TFA wprowadza SW na właściwe tory, podczas gdy to zdecydowanie najgorsza część SW, zostawiająca w tyle wszelkie wady prequeli i OT). O wiele większą przyjemność sprawia mi oglądanie Transformers niż TFA, bo nie dość, że to gorszy film to jeszcze co chwila mi przypomina jak zniszczył Gwiezdne wojny.

ocenił(a) film na 8
Ryloth

Nie znam fabuły TFU, ale zakładam, że jest równie nierealna jak historia Kyle'a Katarna ;p Fakt, że Rey pokonuje RANNEGO adepta CSM nie czyni ją najpotężniejszą osobą w galaktyce :P

Znajomość wielu filmów również mogłaby mnie upoważniać do stwierdzenia, że pozwala mi ona określić co jest bezsensowne, zwłaszcza, że (poza grami) w miarę orientuję się w uniwersum, tak?

Po prostu chciałbym przeczytać jakieś przykłady krytyki, że "coś jest złe, bo nie jest identyczne jak w OT". Dowodem nie jest Twoje stwierdzenie, że większość masowo tak twierdzi, podczas, gdy nie widać takowych.

Ford już za czasów 4-6 nie chciał mieć nic do czynienia z tym uniwersum, co nie przeszkadzało mu wypaść wiarygodnie jako Solo (miałem duże obawy przed seansem jak poradzi sobie w takim wieku i po tym wypadku na planie, ale wg mnie stary Han wypadł jakby nigdy nie porzucił tej roli). Co do Lei się zgadzam, mam nadzieję, że nadal będzie jej niewiele. Finn nie pasuje, bo nie jest "taki sam jak postacie z PT"? ;> taka tam szpila ;p mnie tam bawił, sympatyczna postać. Grzeszysz panie porównując go do Jar-Jara i Ewoków >_< oby tylko te comic reliefy nie były już nigdy w wykonaniu droidów bojowych (lekka żenada w III). Czyli Driver OK - przynajmniej tu się zgadzamy.
Kurde, teraz tylu się tych fachowców od wszystkiego, którzy myślą, że są śmieszni, na yt namnożyło ;D

No tak, bo np taki Stalin nigdy w szał nie wpadał, a był trochę starszy ;D

Tak, o tego klona mi chodzi. Brak CSM pasuje mi na razie co najwyżej do spin-offów.

Piszę tylko o tym, co było. Był ranny? Oczywiście. Słaniał się na nogach pod koniec walki? Jak najbardziej. Mówisz mi, żebym nie pisał czegoś, co jest wywalone kawa na ławę w filmie? to tak jakbym Ci powiedział, żebyś nie próbował usprawiedliwiać krytyki podobieństwami fabuły, bo nie podoba Ci się film i nic nie zmieni Twojego zdania. Zakładasz temat, więc chcesz dyskutować. Nie chcesz dyskutować, nie wypowiadasz się na forum.

Nie zgadzam się. TFA nie skopiowało całej fabuły, ale nawet jeśli tak by się zrobiło to i tak bardzo trudno uzyskać podobny efekt. Przykładem nowy Ben Hur, film z lat 50. jest jednym z najlepszych filmów w ogóle, a ten nowy to kaszana na maksa - jak to wytłumaczysz?
też jestem fanem SW i nie uważam uniwersum za zniszczone, ale za wskrzeszone!

To nie jest nielogiczne, tylko Tobie po prostu nie podoba się kierunek, w którym potoczyły się wydarzenia - to nie to samo.

Jeśli film jest szajsem, ale nie udaje, że nim nie jest, nie czyni go przez to mniej szajsowatym ;D jakby się uprzeć to Transformers zepsuły mi animację, oglądaną przeze mnie za małego szczeniaka, bo uczyniły z niby nadrzędnej w stosunku do ludzi rasy totalnych kretynów i naiwniaków :<

ocenił(a) film na 8
Ryloth

Jeszcze odnośnie pierwszego akapitu: proszę mnie nie mieszać do Waszych wewnętrznych konfliktów, nie zamierzam stawać po żadnej ze stron, tylko porozmawiać o filmie.

"Disney zachwycony, ultrasi też(...)" <-- z tego wynika, że ja również powinienem czuć się urażony. Jeśli nie masz na myśli wszystkich, którym TFA się podobało, po prostu nie pisz tego w sposób to sugerujący albo jeszcze lepiej zwracaj się tak jedynie bezpośrednio (by uniknąć nieporozumień) do takich fanatyków, zamiast pisać o nich za ich plecami, co nic nie wnosi.
"Wywal takich z sieci, to będzie można o nich nie wspominać." A właściwie PO CO w ogóle kogokolwiek wspominać? To nie ma żadnej wartości merytorycznej, ani nic wspólnego z filmem.


Umówmy się, że póki nie odniesiesz się do moich kontrargumentów, że ep. 1-6 przestały coś znaczyć, a bohaterów zhańbiono to nie będziesz w kółko tego do mnie powtarzał jak mantrę (na zasadzie, że jak coś powtórzy się tysiąc razy to będzie prawdą), bo już Ci napisałem dlaczego niezależnie co się wydarzy 3 dekady później nic nie umniejsza znaczenia bohaterskich czynów naszej trójki.

ocenił(a) film na 7
sundayborn

Żadnego konfliktu nie ma. To jakub lata za mną i za innymi, którzy krytykują TFA. To jest nienormalne, ale cóż. Zawsze się znajdą tacy ludzie.

TO może powtórzę. Nie mogę nie odnosić się do pewnych ludzi, ponieważ do przez nich TFA jest jakie jest. Dobre, złe - inna kwestia. Ale to oni wymusili na Disneyu taką wersję. Wspomniałem już o nich w głównym komentarzu:

"a fraternity of sad fanatics, people who liked the previous films rather too much and never got over it" - ortodoksyjni fani OT, w skrócie ultrasi. Disney wypuścił korporacyjny produkt skierowany przede wszystkim dla nich oraz dla zwykłych ludzi, tak zwanych "niedzielnych fanów SW", jak to hopciaa określiła, którzy niespecjalnie się tym uniwersum interesują i przyszli popatrzeć na efektowny blockbuster w kosmosie. No taka jest prawda i nie można jej pomijać.

Tutaj kolejny komentarz pod jednym z filmów na yt: "I think the root of the problem is that SW getting more and more stucked into this rebels vs empire,death star vs x wing ect... loop.TFA wasn't just a ANH copy,it was a magic reset button,to cater the OT purist who are loudest part of the fandom. Prequels may be sucked but at least they tried to roll the dice and do some new shit,don't mention that,it was a foundation of many good EU stories,like Darth plagueis,Shatterpoint,Dark Rendezvous. But now here we are in the same conflict with the same status quo,on and on doing the same thing,with the same characters,instead of adapt the Thrawn trilogy or something,that's different. TFA sucked and did nothing good for Star Wars."

Wystarczy, że założysz, że jest równie nierealna jak TFA i jesteśmy w domu. W skrócie: Vader znajduje sobie ucznia, szkoli go parę lat, a ten jest tak potężny, że pokonuje Mistrzynię Shaak Ti, samego Vadera oraz Imperatora - w pojedynkę. Rey bez żadnego szkolenia pokonała Vadera czasów TFA - co ja poradzę, że Vader czasów TFA, to ledwie namiastka Vadera, którą Sithowie Starej Republiki zjedliby na deser.

Pojedynek na Starkillerze jest najgłupszą rzeczą, jaką kiedykolwiek ktoś wymyślił w filmie SW:

1) Po strzałach z blastera i ciosach mieczy nie leci krew.
2) Jakim cudem RANNY Kylo Ren zdołał wyprzedzić Finna i Rey?
3) Jakim cudem w ogóle doszło do wymiany ciosów między Kylo a Finnem? Skoro zdołał odrzucić Rey Mocą, to nie mógł zrobić tego samego z Finnem?

https://www.youtube.com/watch?v=-7hBZNsPnyg - zobacz, co Sidious robi z Mandalorianami, czyli osobami, które nie mogą używać Mocy. Kylo bez trudu mógł zrobić to samo, skoro dał radę z Rey.

4) Ale nawet jeśli postanowił z jakiegoś powodu walczyć i nawet jeśli był ranny, to pojedynek jego z Finnem powinien trwać góra parę sekund.

5) Nie ma takiej możliwości, żeby nawet najpotężniejszy użytkownik Mocy w galaktyce nauczył się skilla szermierczego i skilla w Mocy w jedną chwilę. To zabija wszelaki sens szkolenia. Każdy potężny Sith czy Jedi musiał szkolić się przez wiele lat, by osiągnąć odpowiedni poziom umiejętności. Bane bez doświadczenia przegrywał ze słabszymi Mocą, ale z większym doświadczeniem, Luke nie miał szans z Vaderem, Anakin po 10 latach szkolenia nie miał szans z Dooku. Matrixowa Rey zabija to wszystko, bo pokazuje, że trening jest zbędny i od razu można być badassem. I naprawdę nie rozumiem takiego kretynizmu Disneya, bo akurat Ezrę zrobili całkiem ok i tak samo powinno być z Rey, a jej walka z Kylo powinna wyglądać mniej więcej tak jak Vadera z Ezrą: https://www.youtube.com/watch?v=0UVJSJOiLk4

6) Ziemia rozpada się akurat w momencie, gdy Rey ma dobić Kylo - serio?

7) Kusza to babol scenariusza, który miał uzasadnić jego potężne dziury. Rana z kuszy miałaby znaczenie gdyby stanęły na przeciwko siebie podobne poziomem osoby, a nie dwoje żółtodziobów i jeden doświadczony oraz silny Mocą przeciwnik

Ford zagrał przeciętnie, na siłę, a jego Han nie w sobie już nic z dawnego Hana. Ale nic dziwnego, skoro tak beznadziejnie poprowadzono jego wątek. O Lei i Luke'u szkoda w ogóle gadać. Ten gość z filmiku wszystko pięknie podsumował. Serio, obejrzyj go do końca, to zobaczysz, o czym mówię: https://www.youtube.com/watch?v=sg29Sa6QFes

Przy okazji się pośmiejesz. Gościu też krytykuje prequele jakby co.

Finn jest lepszy niż Jar Jar i Ewoki, ale zbyt "współczesny" - za bardzo przypomina typowego czarnego bohatera, który ma wnosić comic relief. W każdym razie dopóki nie wprowadzą wątku gejowskiego, to nie będę się go czepiał, bo był całkiem spoko. Tylko że zrobiono z nim kolejną głupotę. Przypadkowo był woźnym na Starkillerze i przypadkowo wie, jak wyłączyć osłony. Do tego Phasma, która w tym filmie nic nie pokazała, bez krzyku je wyłącza. No bez jaj.

Droidy bojowe są spoko - obejrzyj sobie TCW.

Nie przypominam sobie żadnego Sitha, który zachowywałby się tak dziecinnie, zwłaszcza w wieku 29 lat. Można było dać CSM, ale na drugim planie - na pierwszym Thrawna, Mandalorian albo coś, co nie jest zagrożeniem związanym z CSM. Użytkownicy CSM mogliby stanowić trzecią stronę konfliktu - tego jeszcze nie było. Disney jak na razie kompletnie nie ma pomysłów na spin-offy. Stara Republika jest okresem znacznie bogatszym i ciekawszym niż Galaktyczna Wojna Domowa, którą będziemy mieć w kolejnych pięciu filmach. Nie oszukujmy się, czasy nowej trylogii to kopia czasów OT, tylko pod innymi nazwami.

C'baoth nie był głównym przeciwnikiem, a elementem planu Thrawna.

Nie oglądałem ani starego ani nowego Ben Hura. Nie jest trudno uzyskać efekt, jeśli kopiuje się całą fabułę z oryginału. Nie wiem ile Ben Hur kopiuje, ale jest oficjalnym remakiem. TFA nie jest oficjalnym remakiem. Gdyby TFA było oficjalnym remakiem, posypałby się hejt. A ponieważ tytuł jest inny oraz imiona bohaterów też, to pod względem formalnym, pomimo skopiowania prawie całej fabuły z IV części, TFA jest kontynuacją serii.

Chyba lepiej jeśli szajs nie udaje że jest czymś innym (Transformers) niż jeśli udaje (TFA)? Ale tak na poważnie, to Transformersy wolę zdecydowanie bardziej niż TFA i tyle.

No przecież podałem ci najbardziej kuriozalny argument hejterów prequeli - walki na miecze świetlne. Nie będę ci przecież szukał cytatów, bo to nie praca magisterska, ale krytyka jest taka, że ponieważ prequelowskie walki różnią się od powolniejszych z OT, to są złe. I jeszcze próba uzasadnienia, że Jedi ze Starej Republiki celują w miecze przeciwników. NO LOL - Vader i Luke w ogóle tego nie robili, no skąd...

Albo jeszcze krzyczą, że droidy są słabymi, nierozwiniętymi przeciwnikami. No tak, bo szturmowcy byli potężni i też poświęcono im bardzo dużo czasu... Droidy przynajmniej stanowiły wyzwanie dla Jedi. Podstawowa wersja była słaba i miała służyć za comic relief, tak samo jak szturmowcy.

Ogółem prequele są hejtowane za to, że nie przypminają OT, sprawa prosta.

Oczywiście, że epizody 1-6 przestały coś znaczyć:

1) W ROTJ Imperium pokonano, a w TFA znowu jest najsilniejsze i znowu mamy konflikt Rebelia vs Imperium.

2) Han rozwiódł się z Leią, a ich syn przeszedł na Ciemną Stronę

3) Luke nie prowadzi Akademii Jedi, nie ożenił się z Marą Jade i do tego jeszcze gdzieś uciekł. Wszystko, co wywalczono w ROTJ, przepadło. WSZYSTKO

4) Poświęcenie Anakina nie miało sensu, bo znowu nie ma równowagi Mocy, a Wybraniec może być tylko jeden.

Serio chciałbyś oglądać kontynuację HP, w której Voldemort się odradza, syn Harry'ego i Ginny dołącza do Śmierciożerców, a oni sami są po rozwodzie? Albo kontynuację "Władcy", w której Sauron jednak znowu się odradza, bo ukrył swoją moc nie tylko w Pierścieniu, ale np. w medalionie? I znowu trzeba go zanieść do Góry? Do tego jeszcze Aragorn się stoczył w alkohol i ma w d*pie królestwo, Legolas jest transwestytą, a Sam nie wiem, też się rozwiódł? Czy hańbienie ulubionych bohaterów sprawia przyjemność? Czy kontynuowanie na siłę zamkniętych historii ma sens? Raczej nie.

ocenił(a) film na 8
Ryloth

Mniejsza o to, nie bawią mnie takie zabawy ;p Oficjalnie odcinam się ;D ...ale pojazdami po zwolennikach - nieważne czy OT, czy PT - wpływa się raczej na pogarszanie wizerunku oczerniającego, nie oczernianego (w Twoim wypadku złe światło rzuca na antyfanów, w jego fanów TFA), skoro nie potraficie dyskutować bez personalnych wycieczek stawiacie się na stanowisku, jakby brakowało Wam merytorycznych argumentów. Tym bardziej pisanie o kimś nie bezpośrednio do niego, bo nie może się bronić, bo chociaż nie czuję się fanatykiem to odczuwam pośrednio jakby to było do mnie, tyle że nie pisane mi w twarz, ale za moimi plecami. Nieelegancko.


"Nie mogę nie odnosić się do pewnych ludzi, ponieważ do przez nich TFA jest jakie jest. Dobre, złe - inna kwestia. Ale to oni wymusili na Disneyu taką wersję."
Dlaczego? Jaki jest cel tego pojazdu po nich, poza poprawieniem własnego samopoczucia? A w jaki sposób wymusili coś na Disneyu? Też bym chciał mieć taką moc ;D Jeśli masz na myśli samą liczebność to raczej nic nie poradzisz na to, że większość ludzi woli OT od PT, czysta matematyka. W moim środowisku znam może jedną osobę, która woli nową trylogię, ale jest ona bardzo młoda, więc nie wiadomo czy ta fascynacja przetrwa ;D a pozostali najwyżej stawiają klasyczne części - nawet osoby, które oglądały Sagę już po nakręceniu całości, bo nie czarujmy się, zdecydowana większość, która zaczynała od IV-VI, lubi je bardziej.

ad. 1) W ANH pamiętam scenę rany krwawiącej od miecza, gdzie taka była w TFA? Jaki wpływ na samą akcję ma fakt, że rana po kuszy krwawi? (domyślam się, że tak jest, by pokazać utratę sił Kylo). Załóżmy, że rana nie krwawi - wtedy cała scena nabiera dla Ciebie sensu czy jak?

ad. 2) może miał do przejścia 500 m, a oni 3 km? ;>

ad. 3) Walka z Finnem w moich oczach jest objawem pychy zwolenników CSM, takie bawienie się z ofiarą w wykonaniu drapieżnika.

ad. 4) Przecież ledwo eksszturmowcowi wyszedł jeden cios to od razu został rozbrojony i powalony na ziemię - od początku nie miał najmniejszych szans. Mnie się bardzo podobał ten fragment, gdy Kylo naciera z rozmachem, a przeciwnik broni się w panice - bardzo klimatyczne. Jeszcze ta otoczka. Topniejący śnieg w spotkaniu z mieczem. Rewelacyjna sceneria...

ad. 5) Ha, a właśnie, że nie do końca. Jeśli dobrze pamiętam, bo daaaawno temu czytałem, to Darth Bane miał coś w rodzaju blokady psychicznej, po przekroczeniu której jego możliwości zwiększyły się skokowo. Widać że zgłębianie Mocy nie działa jak np. trening w sporcie, właśnie ten mistycyzm jest tak ciekawy. Matematykę mogę lubić prywatnie, ale w SW oczekuję tajemniczości w działaniu tej siły, a traktowanie szkolenia w tej dziedzinie jak w każdej innej, trochę ją zabija. A jakim cudem Luke dokonał niemożliwego strzału bez pomocy komputera, tylko za podszeptem Kenobiego? Nawet więcej: jakim cudem odbił strzał zdalniaka po jednej pogadance z Obim? Jest w tym jakaś analogia.

ad. 6) A może ziemia rozstępuje się zrządzeniem Mocy? ;D by ocalić Kylo, który np. może być podwójnym agentem lub (gdyby nie był) zapobiec przejściu Rey na CSM :D mówisz jakbyś tego nie widział wcześniej np. przy rozwaleniu statku federacji w I przez dzieciaka, który nie wystaje ponad kokpit ;> przesz to norma w SW.

ad. 7) Czyli kusza uzasadnia coś, co traktujesz za babola, bo postanawiasz nie uznawać wytłumaczenia, które jest przed nosem? Jakoś nie widzę krytyków Kenobiego, którego po zranieniu musiał ratować Yoda...

Chodzi Ci o to, że Ford jest stary? Na szczęście gra równie starego Hana, więc pasuje ;D Twórcy tego filmika naśmiewają się, a nawet nie wiedzą, że klony dawno wyszły z użycia...naciągane to to, a żarty ciągle się powtarzają ;p Poza tym rozmawiam z Tobą i piszę tu swoimi słowami WŁASNE wrażenia z TFA, a jeśli posiłkujesz się kimś innym, potem będzie Ci ciężko bronić nieswoich argumentów:p

Phasmy też nie lubię ;-/

Nie wiem, dla mnie CSM na drugim planie jest mało możliwa, bo jakim cudem Sith mógłby pogodzić się z dyktatem kogokolwiek innego niż własnego mistrza? Dlatego C'baoth był dla mnie nietrafionym pomysłem. Historia Hana Solo w jaki sposób może skopiować OT? Gwiazdy Śmierci raczej już nie będzie, ani nie zamrożą go w karbonicie ;p

Ben Hur jest na podstawie powieści, więc zgadnij czy powielają fabułę ;D a jakoś nie zbliżyli się do poziomu starej produkcji.

Myślałem, że te cytaty są wszechobecne, a ja częściej spotykam narzekanie na nie, niż te hejty ;p

Podstawowa wersja robotów nie miała być comic reliefem tylko zapobiec widokom rozczłonkowanych przeciwników Jedi (na barce Jabby trochę śmiesznie to obchodzili)!

"Ogółem prequele są hejtowane za to, że nie przypominają OT, sprawa prosta." Nie, nie jest prosta, bo mnie się PT w miarę podoba, ale widzę ich wady, jakbyś nie był na nie ślepy to może nie odbierałbyś każdej ich krytyki jako coś nieracjonalnego i spisek fanów OT.

cdn bo strasznie długie te posty się robią >_<

ocenił(a) film na 7
sundayborn

Nie czepiam się ani fanów OT ani prequeli. Mam ogromny żal do ultrasów, którzy nie wyobrażają sobie filmu robionego inaczej niż OT, przez których TFA wygląda jak remake "Nowej nadziei". I nie, ultras to nie to samo, co osoba, która oceniła TFA 10/10.

Disney nie ma pojęcia o SW, Abrams też. Posłuchali najbardziej krzykliwej grupy. A że wyszło beznadziejnie? Disneya to nie obchodzi. 2 mld zgarnięte.

U mnie jest tak, że za najlepszy epizod sagi uważam Zemstę, potem OT, a na końcu Widmo i Atak, które są imo jeden poziom niżej od tamtych czterech.

1) Właśnie, w "Nowej nadziei" też była ta nielogiczność. Wiesz, ja tylko wypisywałem WSZYSTKIE bzdury pojedynku. Taka drobnostka na pewno niespecjalnie by mnie obchodziła w kontekście całości, bo nie jestem czepliwy.

2) Jak? Przecież on był niżej niż Rey i Finn i podobno ranny.

3) Co tylko pokazuje, że Kylo zachowuje się jak g*wniarz, mimo 5 lat bycia po CSM. Vader po pięciu latach kompletnie nie przypominał z charakteru Anakina. Żaden z Sithów nie bawił się z takimi
przeciwnikami, co najwyżej ze słabymi Jedi.

4) W tym rzecz - jemu nie powinien wyjść ŻADEN cios.

5) Kojarzysz, ale nie do końca. Na początku pobytu w Akademii Sithów Bane wyraźnie wyróżniał się potencjałem Mocy (choć nie tylko on), ale dołączył do grupy, która już miała sporo doświadczenia. Podczas jednego z trenigów walki na miecze wyzwał na pojedynek takiego jednego gościa, słabszego Mocą, ale dobrego w szermierce. Bane pomimo swojej potęgi nie miał szans z nim wygrać (a nie sądzę by Rey była jakoś znacznie silniejsza Mocą od Kylo). Po pojedynku za chyba kilka tygodni znowu go wyzwał i wtedy nie dał mu już szans - ostatecznie go zabił. Blokada pojawiła się wtedy, gdy przepełniony pychą Bane wyzywał na pojedynek Siraka - najpotężniejszego studenta Akademii. Upokarzająca przegrana zablokowała Bane'a na wiele tygodni. Wiele czasu upłynęło zanim ponownie stanął w szranki z Sirakiem.

Luke był już świetnym pilotem i trafiał w niewielkie szczury - kwestia tego, że Moc go nakierowała i nie musiał korzystać z celownika. Odbicie strzału zdalniaka nastąpiło po paru nieudanych próbach. To zresztą były takie jakby przebłyski - Luke nie zyskał nagle wielkich umiejętności. Trening z Yodą nie pomógł mu w walce z Vaderem it ak samo brak treningu Rey (która do tego jest słabsza) powinien sprawić, że nie miałaby szans, co najwyżej zadać jak Finn jedno celne uderzenie.

6) Gdyby Rey nie wygrała, to pewnie do tej ziemi bym się nie przyczepił. Nie chodzi mi o drobnostki.

7) Ale takimi durnotami to wszystko można tłumaczyć. Np. że Ewoki dlatego wygrały z Imperium, bo były wcześniej komandosami w Republice.

Kenobi nie miał szans z Dooku i kwestia rany nic nie zmieniała. Tak samo jak Rey nie powinna mieć z Kylo żadnych szans. To da się uzasadnić tylko na jeden sposób - że Rey była kiedyś szkolona w Mocy i walce mieczem świetlnym, ale by ją uchronić, wymazano jej tę wiedzę z głowy. Chociaż nie sądzę, by tak się stało i Rey zapewne będzie odtąd postacią, której potęga wzięła się z d*py.

Ford zagrał mało przekonująco, ale i postać Hana w TFA jest kompletnie niewiarygodna, więc nie wiem czy to wina bardziej jego czy scenarzystów.

Filmik tylko pokazuje, jakie są problemy z tym filmem, bo chyba ich nie dostrzegasz ;) Nie chce mi się wszystkiego wypisywać, skoro mogę pokazać źródło, z którym prawie w 100% się zgadzam.

Nie chodzi o czyjś dyktat, tylko o to, że CSM została na tyle osłabiona, że teraz to ona musi się ukrywać. I tak powinno być - użytkownicy CSM ukrywający się gdzieś w galaktyce i spiskujący, a Jedi powracający do formy z czasów Starej Republiki.

No nie zamrożą, DS nie będzie, ale to historia bez potencjału i ZNOWU W CZASACH IMPERIUM VS REBELIA. Disney doprowadzi do tego, że jak wreszcie wypuści jakieś lepsze filmy, w czasach Starej Republiki, to ludzie będą mieli już dość masowości tego uniwersum a Gwiezdne wojny stracą swoją magię.

W sumie racja co do droidów, ale nie widzę powodu, by szturmowców oceniać lepiej.

Przecież ja widzę wady prequeli, ale widzę też dwie inne rzeczy:
1) To, że OT wcale nie jest idealne i też ma wady, ale tak samo jak i w prequelach, tak samo i w OT mam je gdzieś
2) TFA ma o wiele więcej wad niż OT i prequele razem wzięte

Przecież podaję ci ciągle argument o pojedynkach na miecze, a ty się do niego nie odnosisz...

Przecież ja dobrze wiem, że formalnie TFA NIE JEST ani remakiem ani rebootem, ale teoria teorią, a praktyka to już co innego. Czy TFA zrzyna prawie całą fabułę z części IV? Tak. Czy sprawia, że wszystko wraca do punktu wyjścia i części 1-6 nie mają już specjalnie sensu? Tak. No więc w czym problem?

HP i Śródziemie to GŁÓWNE historie. W przypadku Voldemorta i Saurona ich wskrzeszenie było ESENCJĄ całej fabuły, bo bohaterowie musieli najpierw znaleźć sposób, by zwalczyć ich nieśmiertelność. W przypadku SW główna historia to części 1-6. Zatem powtarzam - czy chciałbyś widzieć kontynuacje HP i LotR w takiej formie jak napisałem w porpzednim poście?

EU poprowadziło wątki z OT o wiele, wiele lepiej niż TFA, a fabuły ich przygód były zdecydowanie ciekawsze i lepsze niż te wypociny Disneya. Film to film, a nie życie i nie sądzę, by fani chcieli, żeby rozwalać happy end z zamkniętej historii. To brak szacunku.

Snoke już rządzi, a sam w sobie jest bezsensowną postacią, bo to jakiś random wrzucony na siłę, chyba że będzie to Plagueis.

ocenił(a) film na 8
Ryloth

Sorry, ale teraz to najbardziej krzykliwi są krytycy TFA (z resztą wiadomo, że atakować jest o niebo łatwiej niż bronić - jako wielki fan PT powinieneś o tym wiedzieć najlepiej, a teraz sam stoisz tam, gdzie stało ZOMO...tfu...wróć...hejterzy prequeli czepiający się o pierdoły ;p chyba że to taka Twoja zemsta za te lata upokorzeń I-III ;&gt;), chociaż są w mniejszości w stosunku do ogółu - więc raczej nie wyszło beznadziejnie. No ale gdzie masz tych wszystkich ultrasów, bo za bardzo ich tutaj nie widzę. Jeśli są, to czemu nie piszesz tych zarzutów do nich? a jeśli nie ma, to po co ich ciągle wywlekać? Nieproporcjonalność częstotliwości narzekania na nich w stosunku do ich występowania w przyrodzie nie ma większego sensu.

1); 2) i 6) I ta nielogiczność jakoś nie zepsuła Ci seansu ANH :) Nie jesteś czepliwy, ale wady PT i OT masz gdzieś, podczas gdy te z VII wyolbrzymiasz do ogromnych rozmiarów? - patrz punkt 2. ;&gt; No to co, że był niżej? może właśnie dopiero musieli zejść z górki, a Sokół mógł być bliżej wyjścia, którym przechodził Kylo? ;p

3) No tak, bo w prawdziwym życiu wszyscy ludzie zachowują się zawsze rozsądnie :D "Żaden z Sithów nie bawił się z takimi przeciwnikami" - chciałeś mieć coś nowego, a nie same powtórki z OT (i nawet PT!)? - masz inny typ prawie-że-sitha (Vadera nie kusiła Jasna Strona, tylko Ciemna) ;p

4) Przypadkowy cios. Tak się kończy lekceważenie przeciwnika i pycha CSM. Schemat wielokrotnie pojawiający się w kinie, antagonista ma przewagę, np. James Bond już związany, ale nie zabijamy go, tylko wyjawiamy mu cały plan i pozwalamy uciec - ciesz się, że Kylo mu wcześniej nie wygadał lokacji Snoke'a :D

5) Całkiem jak Rey, która - jak zauważył Ben - też się wyróżnia. No właśnie dokładnie o to mi chodziło: pozbycie się tej blokady jest równoznaczne...hmmm...przerwaniu tamy, a szkolenie w Mocy podobne do wywołanej tym powodzi, a nie "kropli drążącej skałę". Ja sobie zawsze tak to wyobrażałem, a nie rzemieślniczą pracę w rozwiązywanie zadań matematycznych, by być w stanie rozpierd***ć każdą całkę w parę chwil :D
"Odbicie strzału zdalniaka nastąpiło po paru nieudanych próbach." --&gt; analogiczna sytuacja z mindtrickiem! Potem "Moc go nakierowała" przy ataku na G.Ś., tak jak Rey podczas kontrataku. Zarówno u Luka, jak i naszej bohaterki "to były takie jakby przebłyski" (ucieczka i skontrowanie Rena - to nie była długa walka), zauważ że po użyciu sztuczek na Craigu nie wpada na korytarz rzucając innymi szturmowcami o ścianę lub miotając piorunami!

7) Dlaczego rana w VII jest durnotą, a w II nie?
"Kenobi nie miał szans z Dooku i kwestia rany nic nie zmieniała." sugerujesz, że Obi-Wan oddał pojedynek walkowerem, a nie że był niezdolny do dalszej walki po zranieniu? :O

Moim zdaniem Ford wypadł naprawdę dobrze jak na swoje lata.

Nie lubię filmików jako argumentację, bo często robione są pod publiczkę mając tyle naciąganych rzeczy, że masakracja ;p (z resztą czy odnośnie PT też tak nie bywa? chociaż zarzuty co do JJ, midichlorianów, czy aktorstwa Padme i Anakinów są jak najbardziej celne, ale to nie znaczy, że wszystkie mam w ciemno kupować) i nijak z tym polemizować. Wolę dyskutować z "żywym" człowiekiem, a nie cudzymi argumentami, zwłaszcza, że sama obecność na yt nie czyni autorytetem ;)

"I tak powinno być - użytkownicy CSM ukrywający się gdzieś w galaktyce i spiskujący" czyli powtórka z I-III? Wtedy byś nie zwalczał występujących wcześniej motywów? :D

To, że spin-offy będą w tych samych czasach nie jest równoznaczne z byciem kopią. Chociaż ja i tak czekam najbardziej na główną linię fabularną, pozostałe filmy traktuję jako miły dodatek w oczekiwaniu i na razie boję się o odtwórcę roli Hana, by nie powtórzyła się akcja z Haydenem.

"1) To, że OT wcale nie jest idealne i też ma wady, ale tak samo jak i w prequelach, tak samo i w OT mam je gdzieś
2) TFA ma o wiele więcej wad niż OT i prequele razem wzięte"

To jest chyba dobre podsumowanie Twojego narzekania - poszczególne części oceniasz różną miarą, jakbyś VII darował tyle, co I-III (albo właśnie też miał parę niedociągnięć gdzieś) to byś tak nie marudził i nie szukał dziury w całym ;p

"Przecież podaję ci ciągle argument o pojedynkach na miecze, a ty się do niego nie odnosisz..."
Jak się mam odnieść, skoro jedynym argumentem odnośnie tłumnego krytykowania PT tylko za nie bycie OT (bo kwestia gorszego aktorstwa czy infantylnego humoru może odnosić się do każdego filmu) są Twoje słowa, a nie widać tego nigdzie! Kurde, to tak jakbym twierdził, że każda osoba woląca PT od OT była szczerbata (sorens za głupi przykład, ale nic mi innego nie przychodzi o tej porze do głowy &gt;_&lt; a myślę, że i ten oddaje sens), bo nieraz o tym czytałem! A jakie mam dowody? No przecież właśnie Ci je podałem! Gdzieś tam kiedyś czytałem w kilku źródłach, których oczywiście nie przytoczę, że się do tego przyznali i podawali nawet wyniki badań amerykańskich naukowców, więc to musi być prawda i nie pytaj mnie o dalsze potwierdzenie - trust me, I'm an engineer ;D Na dodatek jakby tego ultrasostwa (jest takie słowo? :P) było tak dużo jak twierdzisz, to powinieneś otworzyć zakładkę swoich wypowiedzi i w pierwszym lepszym temacie o SW znaleźć multum przykładów ;&gt; a jeśli zaś jest to marginalne zjawisko (bo nie wątpię, że jakiś "inteligent" mógł gdzieś się trafić, w końcu kretyni są tak sprytnie rozstawieni, że spotyka ich się na każdym rogu) to nie widzę ŻADNEGO powodu, by ciągle w kierunku jakiegoś marginesu wylewać gorzkie żale, przy okazji rykoszetem trafiając "zwykłych fanów OT", jeśli tego nie widzisz, to mówię Ci, że z zewnątrz wygląda to na obrażanie WSZYSTKICH wielbicieli OT, którym podobało się TFA. Tylko mi nie pisz, że tak nie jest, bo istnieje prawdopodobieństwo, że po prostu nie potrafisz precyzyjnie wyrażać swoich myśli - skoro dla postronnych tak to wygląda, czyli powinieneś z ekstra wyczuciem podchodzić do personalnych tematów lub w ogóle je ograniczyć do minimum, skoro nie masz wyczucia.

Nie ma czegoś takiego jak praktyczny i teoretyczny remake. W takim wypadku Terminator 2 też byłby rimejkiem T1, bo oś fabularna jest identyczna!
Jak to 1-6 nie mają sensu?? Mogę zrozumieć niektóre zarzuty (np. Starkiller) - polemizować z nimi, czy bagatelizować inne, ale z tym argumentem nie mogę się w ogóle zgodzić! Nie ustosunkowałeś się do ani jednego mojego kontrargumentu! Ani odnośnie sensu toczenia Bitwy Warszawskiej, skoro przecież i tak zostaliśmy pokonani w 1939 r., ani powodu toczenia jakichkolwiek wojen, skoro i tak ciągle wybuchają następne! Albo dyskutujemy, albo powtarzamy w kółko to samo (nie ma sensu vs. ma sens &gt;_&lt; bez argumentacji). Jeśli otworzysz mi oczy, dlaczego niepotrzebnie przelewano polską krew walcząc z bolszewikami to poważnie przemyślę swoje zdanie w tym temacie.

Zatem powrót Palpiego mógłby być ESENCJĄ następnych części! Tyle, że teraz jest już inny użytkownik CSM, którego pojawienie się jest naturalne, więc raczej nieodzowne w świecie, w którym istnieje Moc. Co do kontynuacji czegokolwiek to myślałem, że dałem odpowiedź tym fragmentem:
"Odnoszę wrażeni, że zbytnio identyfikujesz się z bohaterami, więc chyba Twoje rozżalenie wpływa na osąd samego TFA. Jeśli byliby żywymi ludźmi to również życzyłbym im, aby żyli "długo i szczęśliwie", ale nikt by tego nie chciał oglądać ;p póki to jest "tylko" film bohaterowie muszą napotykać trudności, a nie żyć jak w bajce."

Zatem jedynym kryterium oceny czy chciałbym takowe dalsze losy oglądać lub o nich czytać jest jakość wykonania = utrzymany poziom i klimat poprzednika. W końcu czytałem o dzieciaku, którego rodziców zamordowano (a zdradził ich najlepszy przyjaciel!), mieszkał w patologicznych warunkach, oglądał ginących niezliczonych przyjaciół oraz był świadkiem śmierci swojego mentora. W porównaniu do "przykrości", które już się wydarzyły w jego życiu, Twoja propozycja to pikuś!

Przesadzasz z tymi pochwałami EU, które jest bardzo nierówne - tam to dopiero jest super broni :DD i np. nie podoba mi się jak część autorów przedstawiało Luke'a (niezależnie od czasu akcji niektórzy opisywali go jak naiwniaka, kompletnie pomijając jego przemianę w V i VI), ale to temat na inną rozmowę ;p

"(...) nie sądzę, by fani chcieli, żeby rozwalać happy end z zamkniętej historii. To brak szacunku." Ależ happy endem tej zamkniętej historii o Anakinie (przecież to on jest prawdziwym głównym bohaterem I-VI, a nie wielka trójca! Opowieść o nim jest już zakończona i nikt w niej nie namieszał) było jego nawrócenie i ocalenie syna (wybrał na odwrót w porównaniu do momentu aresztowania Palpatine'a), a zarazem własnej duszy!

Ale po co te obelgi wobec postaci, o której jeszcze nic nie wiemy? ;p

ocenił(a) film na 7
sundayborn

Wybacz, że nie odpisałem wcześniej, ale miałem mało czasu, a do tego musiałem zażegnać gównoburzę, którą tutaj pewien użytkownik zrobił. Ale mniejsza z tym.

Przez ultrasów dostaliśmy taki beznadziejny, korporacyjny produkt, który wykorzystał nostalgię fanów, bo Disneyowi nie chciało się robić nic nowego, więc skopiował "Nową nadzieję" i zarobił kupę kasy. Podziwiam tę firmę za to, że udało im się sprzedać odgrzewanego kotleta, który przyjął się lepiej niż oryginalny.

No i ja nie czepiam się poszczególnych części filmy, typu aktorstwo, efekty czy humor oraz drobniejszych nielogiczności, ale CAŁOŚCI. Pomysł na remake uważam za jeden z najgorszych w tym dziesięcioleciu, a spapranie postaci Hana, Luke'a i Leię traktuję jako zbrodnię wobec SW.

Oczywiście, że wyszło beznadziejnie, tylko że przez nostalgię kupa ludzi wystawiła wysokie oceny, w ogóle nie patrząc na całą resztę. Taki Czacza zrobił tu temat, że nieważna jest sensowność fabuły czy oryginalność, ważne jest to, że TFA nie przypomina prequeli. Jak można ocenić takie nastawienie?

Tak, nielogiczności nr 1,2 i 6 nie mają dla mnie większego znaczenia, po prostu wypisałem wszystkie w tym pojedynku, więc spokojnie. To starcie jest zdyskwalifikowane przez jego kretyński rezultat.

3 - Co mi nowego daje taka "oryginalność" (jakby postaci ze SW nigdy nie bawiły się swoim przeciwnikiem), skoro cały film jest kopią? Ciemna Strona działa zresztą tak samo w każdym przypadku, a jak jesteś ranny, to raczej nie masz ochoty tracić czasu i sił na bezsensowne pojedynki. Skoro dał radę odrzucić Mocą Rey, to czemu nie Finna?

4 - No nie do końca, bo Finn nie dał rady zadać żadnego ciosu zwykłemu szturmowcowi (też trochę głupia scena), a daje radę Mistrzowi Zakonu Ren, w którym płynie krew Skywalkerów. Naprawdę nie widzisz tu kompletnej nielogiczności?

5 - Dlatego nie czepiam się zwykłego mindtricka, bo to można zaakceptować. Jednak wygranie bez żadnego szkolenia z kimś, kto przeszedł dobre kilka lat szkolenia i ma podobny potencjał (Rey jest na pewno słabsza i od Luke'a i Anakina) - głupota totalna i aż się dziwię, że Disney zaakceptował tak dziurawy scenariusz...

W przypadku Rey nie można mówić o blokadzie, bo ona w ogóle niczego nie odnośnie Mocy i walki meczem nie umie. Zresztą myślisz, że gdy Bane przełamał się psychicznie, to już od razu mógł iść wyzwać Siraka ponownie? O nie, poświęcił wiele czasu na szkolenie szermiercze i szkolenie Mocy. Ty naprawdę nie widzisz, jak idiotyczne i nielogiczne wobec całego świata SW jest zwycięstwo Rey? To tak samo jak Starkiller z EU - jestem obiektywny.

Nie, walka zwykłym kijem to nie to samo co walka mieczem świetlnym. Jakby jeszcze walczyła z Kylo podwójnym mieczem (jak Maul), to na upartego można by to jeszcze zaakceptować.

"sugerujesz, że Obi-Wan oddał pojedynek walkowerem, a nie że był niezdolny do dalszej walki po zranieniu? :O" - Oczywiście, że nie. Po prostu stwierdzam fakt - z raną czy bez, Kenobi nie miał szans z dużo silniejszym przeciwnikiem. Pojedynek musiał zakończyć się albo raną albo śmiercią Obi-Wana. Pierwszy cios pozbawił go miecza.

Skoro twierdzisz, że zarzuty filmików wobec prequeli są ok, to tak samo zarzuty tego filmu, który ci wysłałem wobec TFA też są prawdziwe? Przyjąłeś też taką opcję, że TFA może nie jest wcale tak perfekcyjne jak myślisz? Czemu nie chcesz ustosunkować się do zarzutów tamtego gościa? Nie widzę sensu w przepisywaniu ich tutaj. Jak dla mnie jest on w miarę obiektywny, bo prequeli też nie lubi.

Powtórka z I-III? Może trochę, ale to byłoby ok, bo żadnej nie było. Zresztą to działo się przed czasami OT, więc mielibyśmy przemienność: Sithowie w ukryciu -> Sithowie rządzą galaktyką -> Sithowie znowu w ukryciu.

Spin-offy dziejące się w czasach OT będą miały to samo tło, co OT, więc podziękuję, zwłaszcza, że takie coś jak film o Hanie Solo jest kompletnie pozbawiony potencjału - kolejny przykład Disneya na żerowanie na nostalgii fanów.

Niedociągnięcia to bym spokojnie darował, tak jak darowałem częściom 1-6. Ale remaku i rebootu nie wybaczę.

Jeśli fanboy OT krytykuje pojedynki w prequelach tekstem, że w OT walczyli wolniej albo że w prequelach celują w miecze przeciwników (no bo w OT w ogóle nie celowali, skąd ;p), to pozostaje tylko złapać się za głowę z głupoty takiego komentarza. Nie mam nic do krytyków prequeli, którzy podają sensowne argumenty, a nie że "w OT tak nie było" albo że "to nie przypomina OT". Zresztą naprawdę mam gdzieś, jak ktoś ocenia filmy.

Bitwa warszawska miała sens, bo dała czas na ugruntowanie naszej niepodległości i zatrzymała falę bolszewików, która mogłaby zalać się na osłabioną Europę, która mogłaby mieć poważne problemy z obroną. Opóźniło to najazd rusków o 20 lat, kiedy to już tak łatwo im nie było, zwłaszcza że sprzymierzyli się z aliantami i nie mogli ich sobie atakować. To coś w stylu poświęcenia Revana, by Imperator myślał, że Republika jest zbyt silna.

Tylko że filmy to nie życie. Fani serii chcą zobaczyć na końcu happy end. Za kretyńskie uważam rozwalanie na siłę zamkniętych historii. Pytam się - chciałbyś oglądać takie kontynuacje LotR czy HP jakie ci podałem? Wydaje mi się że nie. I przecież w EU też krytykuję takie głupoty jak klony Imperatora (tak, jeszcze brakowałoby jego powrotu w filmie), jakieś nowe superbronie czy Jacena Solo (którego kopią jest Kylo Ren).

Disney zhańbił bohaterów Gwiezdnych wojen i nigdy im tego nie wybaczę. EU poprowadziło ich GŁÓWNE wątki jak należy, więc wystarczyło, że Disney to skopiuje. A przez główne nie mam na myśli fabuły książek, tylko dwa podstawowe wątki - Han i Leia są razem i mają dwójkę lub więcej dzieci, a Luke prowadzi Akademię Jedi, którzy znowu odzyskują swoją pozycję z czasów Starej Republiki. Tylko tyle wystarczyło zrobić, by oddać szacunek poprzednim częściom i stworzyć jakąś sensowną kontynuację. Ale nie, lepiej wszystko zniszczyć i zrobić kopię czegoś, co już było. Nieważne, że to niszczy sens poprzednich części.

"Zatem jedynym kryterium oceny czy chciałbym takowe dalsze losy oglądać lub o nich czytać jest jakość wykonania = utrzymany poziom i klimat poprzednika." - Czy na pewno? Skoro chcesz oglądać dalsze losy, które mają o wiele gorszy poziom (i to nie tylko scenariusza) niż części 1-6...

Tylko że historia Anakina też nie ma już sensu. CSM znowu rządzi, Jedi wybito, więc nie ma żadnej równowagi. Jego poświęcenie poszło na marne.

EU przed "Zemstą" jest naprawdę świetne, a później też ma sporo perełek (jak i wpadek). Kanon Disneya jest na razie mocno przeciętny i dominują w nim słabe pozycje, a te lepsze nie mają nawet startu do tych lepszych z EU.

Po co te "obelgi"? Bo to postać, której nie było w filmach, zatem to jakiś randomowy dziad - najgorsze możliwe rozwiązanie. Tylko tożsamość Plagueisa ratowałaby tę postać, ale Disney nie ma w ogóle pojęcia o SW, więc na pewno tego nie zrobi. Jeszcze ultrasi by go zhejtowali.

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem

Ej... spokojnie... Ryloth mówi tylko swoje zdanie. ;)
Nie musisz przecież się z nim zgadzać, zresztą on nawet nie pisze tego do ciebie, więc nie reaguj tak emocjonalnie. ;)

"Zamknij wreszcie Pysk"
A wolność słowa?
Takie zachowanie prowokuje do g*wnoburzy... a że jedną dopiero co zażegnano, to lepiej nie odkopywać tego koszmaru. Wiesz mi. ;)

Pozdrawiam. ;)

użytkownik usunięty
cloe4

Okej wybacz, poniosło mnie, negatywne komentarze tak na mnie działają :/

Spoko. XD

ocenił(a) film na 7
cloe4

Spokojnie, nie mam zamiaru zniżać się do takiego trollerskiego poziomu. Dzieciak chce, to niech sobie powyzywa.

ocenił(a) film na 7

https://www.youtube.com/watch?v=BNsrK6P9QvI

Że też tacy ludzie mają dostęp do Internetu...

ocenił(a) film na 8
Ryloth

Myślę, że ciągle i ciągle pisząc o "ultrasach" sam dokładasz ważną cegiełkę od siebie, nie każdy jest taki opanowany, jak ja ;p

Tyle że nie zgadzamy się co do efektu, bo mnie (i nie tylko) się podobało, a tym bardziej nie uważam, że spaprali starych bohaterów! Może Leia sama się spaprała ;D ale ponoć i tak wyciągnęli z niej jako aktorki zaskakująco dużo jak na jej obecną formę &gt;_&lt; Ciągle się upierasz, by traktować nieszczęścia na nich spadające, jakby dotykały Twojej rodziny? Ochłońże trochę ;P

Mnie się właśnie wydaje, że to Ty tak zrobiłeś! Tylko dokładnie na odwrót: miałeś jakieś oczekiwania co do historii (Han i Leia szczęśliwym małżeństwem, a Luke z prosperującą Akademią) i skoro ich nie spełniono to narzekasz jakby było to największe g***no, w ogóle nie patrząc na całą resztę. Jakby sama nostalgia wystarczyła to niedawno wymienione przeze mnie odświeżane filmy (Robocop, Terminator, Żółwie, czy nawet Transformers) cieszyłyby się równie dużym powodzeniem, a mnie np. w ogóle nie przypadły do gustu (obstawiam, że prędzej już nastolatkom, nie znającym oryginałów), więc dalej nigdzie nie widzę tej łatwości kopiowania klimatu. A czy w tym nastawieniu nie chodziło właśnie o skupienie się na postaciach, a nie na efektach specjalnych?

Czyli nie podoba Ci się rezultat starcia, więc trzeba się doczepić do byle czego, by innym też go obrzydzić i nie zauważać jego plusów? :O Wg mnie pojedynek jest: klimatyczny, z rewelacyjnym tłem i z bagażem emocjonalnym (jak Anakin vs. Obi i jak wszystkie w IV-VI).

Jakby Rey się nie podniosła, to przesadne bawienie się z Finnem nie przyniosłoby większego uszczerbku na efekcie działań Kylo...zatem skoro efekt taki sam, nie powinno Ci to aż tak przeszkadzać. Nie widzę nielogiczności w tym, że wyszedł mu jeden przypadkowy cios, pole bitwy to nie warunki laboratoryjne, gdzie efekt zawsze równałby się dokładnie różnicy poziomów przeciwnika (tak samo jak idealnie długości szkolenia - nie bierzesz tu kompletnie pod uwagę warunków zewnętrznych!! Gdzie tam jest dziura, skoro czarno na białym jest podkreślane, że Ben był w szoku po śmierci ojca oraz że był ranny - może Ci się to nie podobać, ale takie jest wytłumaczenie, dziurawy scenariusz byłby gdyby kompletnie nie wspomniano o żadnych powodach). Życie nie jest takie proste, inaczej polski klub za naszego życia nie miałby nawet 1% szans na zremisowanie ze zwycięzcą piłkarskiej Ligi Mistrzów - jak to wytłumaczysz, że jednak mu się udało? ;p Jakbym nie widział filmu, to po Twoich słowach spodziewałbym się Finna naparzającego Rena, który by tylko przed nim uciekał w popłochu, a nie zaszczutego zwierzęcia, które desperacko się odgryzło w ostatnim porywie heroizmu.

To powiedz mi kto szkolił Luke'a w walce na miecze świetlne, hę? Przy jego ataku na pierwszą GŚ, tak jak i pojedynkując się z Vaderem jego poczynaniami kierowała Moc, więc może Rey nie machała z gracją podwójnym mieczem, lecz trochę topornie, ale odparła atak Kylo tylko dzięki otwarciu się na przepływ Mocy. Tyle. Nie ma co przywoływać skasowane postaci z EU, a stwierdzenia "jestem obiektywny" nawet nie skomentuję, bo zawsze traktuję takie oznajmienie jako robienie sobie ze mnie jaj przez rozmówcę, który chce wyprowadzić mnie z równowagi :P

"Po prostu stwierdzam fakt - z raną czy bez, Kenobi nie miał szans z dużo silniejszym przeciwnikiem." Ale akurat rozmawialiśmy o tej walce tylko w kontekście rany, porównanie siły przeciwników nie ma tu nic do rzeczy!
Kenobi ranny - leży przegrany = przyjmujesz to naturalnie, że jest OK (ja też się tego nie czepiam);
Kylo ranny - resztkami sił nadal walczy i dopiero wtedy zostaje pokonany = uważasz to za bezsens &lt;-- nie widzę konsekwencji!

"Skoro twierdzisz, że zarzuty filmików wobec prequeli są ok, to tak samo zarzuty tego filmu, który ci wysłałem wobec TFA też są prawdziwe? " A gdzie pisałem, że uważam je za prawdziwe? Napisałem, że zgadzam się z tymi, co do których sam miałem zastrzeżenia i nie potrzebuję filmików, by mi je uwidoczniły, ale to nie znaczy, że wszystkie mam w ciemno kupować - bo takie filmiki zazwyczaj składają się może z paru celnych uwag, a reszta jest cholernie naciągana i nawet mało zabawna (przynajmniej dla mnie), a potem słyszę ludzi, którzy powtarzają słowo w słowo wyuczone teksty, których potem sami nie potrafią bronić. Nie ma czegoś takiego jak pełny obiektywizm :)

"Powtórka z I-III? Może trochę, ale to byłoby ok, bo żadnej nie było." Przepraszam bardzo, a ile były wałkowane Wojny Klonów? Biorąc pod uwagę filmy/seriale to okres OT jest bardzo ubogi w porównaniu do PT.
Ale pod względem chronologii kręcenia mielibyśmy: Sithowie rządzą galaktyką -&gt; Sithowie w ukryciu -&gt; Sithowie znowu w ukryciu, nieprawdaż?

O spin-offach wypowiem się bardziej wylewnie, gdy już je zobaczę, bo na razie takie dywagacje (zarówno zachwycanie się, jak i krytykowanie) są bezpodstawne. A napisałem Ci już co sądzę o naciąganiu tego na "praktyczny" remake i reboot - mówię Ci to ("obiektywnie" ;D), że nie ma czegoś takiego ;p Zacytuję Cię z następnego akapitu: "Bitwa warszawska miała sens" - oczywiście, że miała, tylko że ja pisałem o perspektywie Polaków, nie w kontekście całej Europy.

"w OT tak nie było" to czysta prowokacja, a nie "oficjalna linia fanów OT", więc mógłbyś już odpuścić te marginalne wybryki, chyba że lubisz te gównoburze ;p

Już pisałem - jeśli byłyby na równie dobrym poziomie, to czemu nie? Zwłaszcza, że akurat w SW wydarzenia dzieją się 3 dekady później! A w EU galaktykę ratowano prawie co roku, maksymalnie co dwa &gt;_&lt; na dodatek o ile udział Skywalkerów jest jak najbardziej logiczny (Moc), o tyle ilość szczęścia Hana była ciężka do zaakceptowania...nie mówię, że czasem nie czytało się tego fajnie, ale właśnie z takim przymrużeniem oka - jako najważniejsze zawsze traktowałem filmy.
"Fani serii chcą zobaczyć na końcu happy end." - na końcu IX pewnie będzie, a czy po III był happy end?

"Disney zhańbił bohaterów Gwiezdnych wojen i nigdy im tego nie wybaczę. " i dlatego tak próbujesz niszczyć film i wmawiać wszystkim, iż jest dużo gorszy niż 1-6, chociaż wcale nie jest taki zły, a jedynie rozminął się z Twoimi oczekiwaniami. Może za parę lat podejdziesz do tego z większym dystansem. Luke mógłby wpaść pod pędzącego tauntauna dzień po bitwie o Endor, a i tak nie można by powiedzieć, że zmarnował życie!

Historia Anakina ma sens! Bo:
- zakończył ponad tysiącletni plan Sithów, którzy przejęli PEŁNIĘ władzy i wybili wszystkich Jedi;
- Snoke, jeśli chce panować, musi od nowa zawładnąć galaktyką;
- jakby nie jego nawrócenie to nie miałby nawet kto teraz przeciwstawić się CSM, która podnosi głowę;
Gdzie tam widzisz pójście na marne się pytam? ;pp

"Po co te "obelgi"? Bo to postać, której nie było w filmach, zatem to jakiś randomowy dziad - najgorsze możliwe rozwiązanie. " jeszcze nie wiemy kim jest! A tak w ogóle to zdecydowałbyś się czy chcesz powtórek, czy brzydzisz się nimi... Co Ty masz z tymi ultrasami? Sterują wszystkim jak jacyś masoni, czy co? Nie wiem po co w dyskusji O FILMIE przywołujesz ich do obrzydzenia ;p Tzn napisałeś już wcześniej DLACZEGO, ale nie odpowiedziałeś mi PO CO?

ocenił(a) film na 7
sundayborn

Ultras jest określeniem negatywnym. Kibicuję Legii i myślisz, że popieram takich degeneratów, co robią burdy na stadionach? Ultrasami nie są ci, którzy lubią TFA, tylko zaślepieni fanatycy Starej Trylogii. Jesteś takowym? No raczej nie. A po co ich przywołuję? Bo to przez nich TFA wygląda jak kopia OT. Disney chciał się im przypodobać, bo to byli najgłośniejsi krzykacze.

No i niech ci się podoba, to twoja sprawa. Dla mnie to zrobiony na odwal się korporacyjny produkt, który zrobił fanów w przysłowiowego konia i wykorzystał ich nostalgię.

Kto lubi oglądać jak bohaterowie z ulubionego uniwersum mają spaprane życie, bo jakiejś korporacji chciało się robić durny sequel? Pytałem się ciebie, czy chciałbyś oglądać kontynuacje LotR albo HP w takim wydaniu. Nadal nie odpowiedziałeś. Skoro EU poprowadziło te wątki jak należy, a na pewno dużo lepiej niż TFA, to czemu ich nie wykorzystać i jednocześnie uszanować bohaterów OT?

Tylko Gwiezdne wojny mają taką pozycję. TO najpopularniejsze uniwersum w historii kina. Dorzuć do tego genialny marketing i efekt murowany. Do tego tamte kolejne części tamtych uniwersów nie kopiowały pierwszych części, tylko szukały czegoś nowego. Sorry, ale T1 i T2 to kompletnie różne światy. Villain z jedynki stał się teraz obrońcą. W T2 uratowano przyszłość, w jedynce nie (w każdym razie do premiery trójki).

Owszem, postaci powinny być najważniejsze, tylko że w TFA to właśnie efekty wiodły prym, a postaci są przeciętne jak w typowym popcorniaku, tylko że sympatyczne. Kylo Ren jest beznadziejnym villainem (dosłownie i w przenośni), a MaRey Sue wkurza swoją pefekcją.

W IV nie miałeś żadnego bagażu emocjonalnego. Nie wiedziałeś nic o Vaderze (który wtedy był tylko zwykłym "henchmanem") ani o Kenobim, a sama walka to chyba jest najgorsza z całej sagi. Nie potrafię się zdecydować czy ona czy Geonosis czy Kylo vs Rey. W każdym razie to te najgorsze.

Nie to, że nie podoba mi się rezultat, tylko że jest on po prostu NIELOGICZNY. Ten kretynizm może uratować tylko jedno - że Rey była już kiedyś szkolona, ale usunięto jej w jakiś sposób pamięć, by ją chronić. Wtedy te głupoty z TFA nabiorą sensu. Bez tego nie ma możliwości, żeby Rey wygrała z Kylo. ABSOLUTNIE NIE MA. A jeśli chodzi o pojedynek to rzeczywiście wyróżnia się scenerią. Oryginalna i wizualnie wygląda to świetnie, natomiast samo starcie takie sobie.

Luke przeszedł parę tygodni (albo dni) treningu u Yody i mimo to nie miał żadnych szans na Bespinie z Vaderem, który z nim się bawił. Podobna sytuacja jeśli chodzi o Anakina i Dooku. Proszę jedynie scenarzystów o to, by nie robili konkursu na to, kto wymyśli najgłupsze rozwiązanie pojedynku, tylko naprawdę zachowywali trochę logiki w swoim pisaniu. Piłka nożna to nie walka użytkowników Mocy. Kompletny nowicjusz ma 0-we szanse na pokonanie bardzo silnego Mocą "zawodowca". Legia nie jest nowicjuszem, ale poza tym remisem z Realem to i tak dostaje porządne lanie.

Sęk w tym, że ranny Kylo nawet nie musiał wyciągać miecza, by pokonać swoich przeciwników, gdyby scenariusz zachowywał jakąś logikę. Tymczasem zrobiono z niego po prostu jakiegoś patałacha.

No ile były wałkowane? Bo w filmie prawie wcale i powstał jedynie serial, którego przez głupotę Disneya nie dokończono, a ostatnie odcinki zapowiadały się świetnie. Zamiast tego mamy Rebels, które w porównaniu do The Clone Wars wypadają blado.

Może pod względem chronologii kręcenia, to byłoby powtórzone, ale przynajmniej zachowano by logikę, szacunek i nie kopiowano innego filmu.

III działa się przed IV częścią. Całość 1-6 pięknie tworzyła zamkniętą historię. A Disney to rozwalił, tworząc bzdurny sequel. Brawo.

Anakin miał przywrócić równowagę Mocy. Już w pierwszej scenie TFA mamy, że w ogóle nie została przywrócona. Może i Sithowie jako frakcja zostali pokonani, ale przecież znowu dominują użytkownicy CSM (boi ich się Republika, którą bez problemu rozwalają - co za kretynizm scenariusza, a Rebelianci 2 są słabsi => Imperium 2 jest najsilniejsze w galaktyce), którzy są kopiami Vadera i Imperatora.

Czy mieliśmy Plagueisa w filmie? Nie. Zatem nie jest to powtórka. Wiemy, kim jest. Wiemy, że to ktoś, kto w ogóle nie pojawił się w filmach, żył w czasach Wojen Klonów i że to nie Plagueis. To tak jak wrzucony na siłę Upadły w II części Transformers. Jakiś randomowy dziad bez sensu.

To przejrzyj sobie tamten filmik, to zobaczysz, w czym jest problem, bo na razie to debatujesz o czymś, czego nie widziałeś. Nie oczekuję, że zmienisz zdanie o TFA, ale może lepiej zorientujesz się, o co nam chodzi.

Dopóki nie napiszą tych historii od nowa, wszystko z czasów przed Zemstą jest kanonem i mam wywalone na to, co disney o tym myśli.


A teraz tamten drugi post:

"Zatem dlaczego na oceny prequeli, które RÓWNIEŻ mają logo SW, tak nie zadziałała jego magia?" - Proste. Lucas stworzył film kompletnie odmienny od OT i pojawiło się sporo hejterów. Nie wiem, jaki był wtedy marketing, ale Disney świetnie wykorzystał nostalgię fanów, stworzył świetną kampanię i ogółem sequel do najpopularniejszej trylogii w historii wywołał taki hype, że większość oceniających w ogóle nie patrzyła na jakość filmu tylko ekscytowała się widokiem starych postaci i ponownym oglądaniem IV części.

Zresztą Mroczne Widmo chyba w 1999 to zarobiło naprawdę sporo pieniędzy jak na tamte czasy. Więcej od niego do 1999 uzyskał tylko Titanic i Park Jurajski, czyli w sumie identyczna sytuacja jak teraz - TFA też przegrało tylko z dwoma tytułami.

ocenił(a) film na 8
Ryloth

Nie pomyliło Ci się czasem z kibolami? Ultrasi to chyba ci, którzy kibicują i śpiewają (tacy jak np. w Hiszpanii, gdzie burd nie uświadczysz) - przynajmniej tak mi się zawsze wydawało (http://www.miejski.pl/slowo-Ultras), a napierd*** to się chyba kibole, którzy właściwie powinni być nazywani po imieniu bandytami.
Znowu mi napisałeś DLACZEGO to piszesz, a nie PO CO? Co Ci to da? Wyzwiska w ramach zemsty? Poprawienie humoru kosztem obrzuconych błotem? Nie kapuję. Jaki jest sens wnoszenia personalnych ataków? Brak argumentów odnośnie obrazu? Niech mi ktoś wyjaśni po co zamiast gadać o filmie wałkować temat widzów o innym guście...
To wszystko zakładając, że to tych "krzykaczy" słuchano, a nie sugerowano się tym, że zdecydowana większość przedkłada OT nad PT - uważam że to drugie, bo co przyniesie więcej kasy z perspektywy producenta: garstka krzykaczy czy rzesza fanów OT?

Film może Ci nie nie podchodzić i mnie nic do tego, ale nie podoba mi się obrażanie mnie i lekceważenie mojej inteligencji między wierszami twierdzeniem, że ktoś mnie tu zrobił w konia, jakbym nie miał własnego rozumu :-/ podawałem nostalgiczne przykłady, które bardzo bym chciał, by przypadły mi do gustu, a nawet nie zbliżyły się do poziomu TFA. Nie trawię osobistych wycieczek, równie dobrze mógłbym napisać, że staram się nadrabiać zaległości klasyki kina, a Ty nawet nie widziałeś sceny, będącej inspiracją dla jednego z najważniejszych wydarzeń PT i jeśli ktoś tu daje się podpuszczać innym (w tym wypadku fanatykom PT upierającym się, że cokolwiek unieważnia 1-6) to własnie Ty... ;-/

DWA razy Ci odpisałem, że TAK, nieuważnie czytasz :p skoro jakoś zniosłem zamordowanie rodziców Pottera, najlepszych przyjaciół jego ojca (plus zdradę jednego z nich), życiową tragedię Snape'a, ukatrupienie na jego oczach jego mentora oraz wielu więcej znajomych i przyjaciół w trakcie powieści to wg Ciebie zaproponowana kontynuacja ma być niby czymś smutniejszym? Serio? Lepiej nie zabieraj się za czytanie "Pieśni Lodu i Ognia", bo byś się zapłakał po jednym tomie :D więc po raz TRZECI piszę: jeśli byłoby to dobrze napisane to nie widzę żadnych powodów, by biadolić na taką kontynuację. Nikt tam nie krzywdzi mojej rodziny, to tylko fikcyjni bohaterowie ;p
EU lepiej? Pińcet nowych superbroni i sklonowany Imperator - który jest jedynym i niezaprzeczalnym pogwałceniem przepowiedni, nie zaś żaden inny Sith! Dlaczego stosując Twoją logikę zniszczenie większości galaktyki przez YV nie jest unieważnieniem 1-6, skoro jest nim pojawienie się Sithów po kilkudziesięciu latach (a gdzie tu w ogóle porównując z tą śmiercionośną szarańczą :O)? A śmierć Chewiego, za którą Han winił syna, przez co ten być może zginął na samobójczej misji + śmierć drugiego z ręki córki, który zaś uprzednio ubił żonę Skywalkera (na marginesie trochę wcześniej Luke używał Mocy jak Kylo, unieruchamiając Jacena - moim zdaniem chyba najlepszy moment Luke'a w całym EU i tak właśnie powinien się prezentować, a robili z niego naiwnego wieśniaka, z którego najzdolniejsi padawani nieraz drwili - tego nie traktujesz jak zeszmacenie? Leo, why?)? Strasznie wybiórczo wybierasz co szmaci bohaterów, a co nie...byle tylko dowalić TFA. Wg mnie żadne nieszczęścia nie hańbią, może to być tylko słabo pokazane (jak nieprzekonujący Hayden).

Oglądałeś T3? T2 tylko przesunął Armagedon i zakończył się identycznie jak jedynka: śmiercią obrońcy (słabszego) i napastnika (górującego nad przeciwnikiem).

Chyba żartujesz z tymi efektami! W TFA są jedynie dodatkiem, sam przecież narzekałeś, że za mało nowych światów czy np. bitew jak w PT (lub trailerach do gier), w którym to CGI w tych momentach wychodziło na pierwszy plan, dlatego odpisywałem, że zamiast tego rozmachu (chociaż mi on nie przeszkadza - jeśli nie wali po oczach CGI jak w Hobbicie czy innym Warcrafcie - żeby nie było) ja wolę bardziej kameralne skupienie się na bohaterach. No widzisz, a dla mnie Kylo jest bardzo ciekawy, Rey urocza, BB8 i Finn zabawni, zaś Han jest...Hanem :D

Choreografia (wielkie słowo :D) wiadomo, że była najsłabsza z całej sagi, ale bagażu emocjonalnego było więcej niż w I, bo ile Maul miał scen, a ile Vader? No ja Cię proszę, poza tym posługiwał się (i to wielokrotnie :O) zdaniami złożonymi, w przeciwieństwie do swojego rogatego kolegi ;p a już Kenobi był obecny na ekranie ponad pół filmu (plus w te nasi uciekinierzy przemykali! tymczasem wszyscy widzowie mieli w d... bitwę o Naboo ;D), a taki Dooku w II przez kilka chwil.

Jeśli Kenobi i Anakin ranni mogą nie być w stanie nawet ustać na nogach to tym bardziej Kylo może być nie w pełni sił - dlaczego wobec biednego Bena stosujesz podwójne standardy? :&lt; bo go nie lubisz? To tak jak z pięknymi kobietami, tak? Im też więcej uchodzi na sucho! Do tego nie chciał uszkodzić Rey, tylko przeciągnąć ją na CSM.

Jak to ile? Czasy PT były w centrum uwagi PÓŁTOREJ DEKADY, a gdy czasy okolic OT są dopiero ponownie od roku to wielki płacz, że "tylko OT, tylko OT"?!

Uspokoję Cię, 1-6 nadal tworzy zamkniętą historię Anakina i w tle dojścia do władzy oraz upadku Sidiousa! :) Więc 7 NIC tu nie zmienia! Jakby GL znowu zaczął dodawać coś w wersjach superspecjalnych, np. QGJ w VI to wtedy byłoby to zmienianiem, a nie wydarzenia dziejące się po 3 dekadach...
Przecież Sithowie NIE RZĄDZILI galaktyką od 30 lat! Ani po TFA dalej tego nie robią, więc nie wmawiaj, że NIC się nie zmieniło! :O

Plagueis czy nie - szanse są 50/50, wiadomo, że przed filmem nikt Ci tego nie potwierdzi, chyba by na głowę upadli, więc nawet jeśli to on - do samej premiery będą zaprzeczać.

Debatuję o epizodach I-VII, jeśli tam nie ma scen z nowych, nieznanych mi wersji extended to myślę, że wszystko wiem :D btw używanie filmików jako argumentów uważam za pomocne tylko w przypadkach, jak w tym, na który dzisiaj trafiłem, mianowicie: https://www.youtube.com/watch?v=cD3UcjC9N5I - podany jest fragment scenariusza w 1:14 (możesz też to dodać do moich argumentów wcześniejszych dot. tejże walki). Inaczej napisz mi swoimi słowami jakieś konkrety, bo następnym razem możesz wrzucić 45-minutowy filmik z prośbą o ustosunkowanie się do nieswoich argumentów, jeśli Tobie nie chce się tego streścić = mnie nie musi się chcieć oglądać, a potem odpisywać na cudze wrzuty, no szanujmy się odrobinę :D

Nie proste, bo napisałeś, że logo SW wystarczy do dobrych recenzji :p
Ja bardzo dobrze pamiętam ówczesny marketing i (mimo że nie miałem wtedy jeszcze Internetu) wydaje mi się, że dużo więcej wtedy tego było (chyba każdy w mojej podstawówce zbierał tazo chociażby;D), oczekiwanie podkręciły nowe edycje OT w kinie w '97, tak więc wszyscy (od dawno dorosłych fanów, którzy oglądali je w okolicach '80 po dzieciaki, dla których to była nowość) jarali się tym, że SW wracały po 16 latach z historią jak Anakin stał się czarnym charakterem wszech czasów! Uwierz mi (jeśli jesteś za młody, by pamiętać) hype był wtedy nawet większy niż teraz. Bez porównania. Wg Twoich kryteriów stricte marketingowych to I powinna być NAJLEPIEJ ocenionym epizodem, a zgadza się jedynie zysk, który potwierdza moje spostrzeżenia i obserwacje z tamtego czasu.

Na koniec podkreślam (bo jak rasowy polityk przemilczałeś moje argumenty ;p), że nazywanie TFA rebootem jest NIELOGICZNE I NIEUPRAWNIONE ;P VII niczego nie kasuje, tak jak II w.ś. nie wykasowała I w.ś.!

Ryloth

Dziwnym trafem... trafiłem tutaj (no cóż zdarza się) .. I to co napisałeś to kompletne uproszczenie moich pisanych słów..
Scenariusz TFA nie ma znaczenia bo nie przypomina prequeli.. Jak można coś tak świadomie wypaczyć.. Nazwałbym to żałosnym..

Domyślam się że chodzi Ci o temat w którym napisałem że powtarzalność fabuły w porównaniu do starej trylogii nie jest dla mnie takim problemem bo film posiada dobrze nakreślone postaci.. Jeżeli Twoim zdaniem prequele tego nie mają to Ty to piszesz nie ja.. proszę nie przypisywać innym czegoś czego nie napisali .. Tak nie przepadam za prequelami i TFA mi się podobało.. jednak zachowajmy pewien poziom.. ok?

ocenił(a) film na 7
CZacza

Jako że ta rozmowa była już dawno, to musisz bardziej sprecyzować, o co ci chodzi. Cytowałem cię gdzieś?

Wiem natomiast, że zdania nadal nie zmieniłem i TFA to gniot, a TLJ jeszcze większy gniot. Potrzeba tutaj swoistego "Days of Future Past", które usunie te dwie abominacje z sagi, wprowadzi fabułę nie będącą kalką OT, okaże szacunek dla sagi 1-6 oraz sprowadzi starych bohaterów nie tylko po to, żeby wyciągnąć hajs i ich pouśmiercać tak dla funu. To tak w skrócie ;)

Ryloth

Hej.. Sorry że znowu tak późno.. Mam ostatnio sporo roboty. Oczywiście wybacz za brak sprecyzowania Twoich słów.. rzeczywiście rozmowa była pisana dawno i ciężko się spodziewać że będziesz wiedział czego się "czepiam".

"Taki Czacza zrobił tu temat, że nieważna jest sensowność fabuły czy oryginalność, ważne jest to, że TFA nie przypomina prequeli. Jak można ocenić takie nastawienie?"

Chodziło mi dokładnie od ten krótki kawałek Twojego przekazu. Oczywiście szanuję Twoją opinię o Prequelach i TFA .. nie zgadzam się z nią ale ją szanuję. Jednak tutaj uważam że zostałem potraktowany niesprawiedliwie. Bo to całkowicie nie jest to co napisałem...

Wiesz co rozumiem Twój ból z "Days of Future Past" ja bym chciał zobaczyć to samo z Obcym 3.. Teraz niby na coś takiego się szykują jednak moim zdaniem jest za późno. Obcy 3 jest faktem i mleko się rozlało i "marka" Obcy upadła.. pora pogrzebać zmarłych.. Po The Last Jedi czuję dokładnie to samo jeżeli chodzi o Gwiezdne wojny.. Jak to powiedział Bill Paxton w Obcych (Obcy decydujące starcie po Polsku nie wiem czemu) "Game over man, Game over.. ".

ocenił(a) film na 8
Ryloth

Odnośnie końcówki rozbijam na drugi wątek, bo już się gubię w tej ilości ;D

Dobra...trudno, powtórzę się: ciągle całkowicie NIEPOPRAWNIE używasz słów "skasować" oraz że coś "nie ma sensu", czy "przestało coś znaczyć". Może to być chwytliwe, ale jest również nielogicznie zastosowane.

"SKASOWAĆ" bądź "UNIEWAŻNIĆ" epizody I-VI mogłoby ewentualnie:
- scena, w której Luke S. budzi się - jak bohaterka serialu "Roseanne" w ostatnim odcinku - i zdaje sobie sprawę, że wszystkie poprzednie wydarzenia były tylko jego snem;
- zabawy z czasem, jak np. w Star Treku z 2009 r. (chociaż można by się zastanawiać czy manipulowanie czasem nie tworzy po prostu alternatywnych światów, ale to kwestia na całkiem inną rozmowę...).

Co do stwierdzenia, że wydarzenia z poprzednich części "NIE MAJĄ SENSU":
- co z życiem ludzi, których wyrwano spod niewoli Imperium?
- czy powiedziałbyś, że Bitwa Warszawska nie miała sensu, bo przecież i tak zostaliśmy pokonani w 1939?
- czy jakby teraz Putin nas najechał to czy w ogóle był sens obalać komunizm? ;P
- po co toczyć jakiekolwiek wojny, skoro i tak po jakimś czasie wybuchają następne?
- czy jest sens w ogóle się trudzić, skoro każdy człowiek i tak w końcu umiera? po co się męczyć?

Tak więc wg mnie używanie tych zwrotów w stosunku do TFA nie ma racji bytu.


Co Ty w ogóle mówisz? Przecież HP jest właśnie takim powrotem Voldemorta po latach! w takim razie czy wszelkie wysiłki sprzed powieści nie mają sensu i znaczenia? To samo z Sauronem! On też się odrodził właśnie we Władcy Pierścieni! To mogłyby być moje argumenty za cyklicznym odradzaniem się zła ;D

Przepowiednia nie mówi, że równowaga będzie zaprowadzona raz na zawsze. Wybraniec odebrał władzę CSM nad całą galaktyką, zatem zakończył tysiącletni plan! Czy to mało? Snoke znowu musi dobijać się do rządzenia od początku! O ile mi wiadomo nie jest nim Palpatine, więc tym bardziej rośnie prawdopodobieństwo pojawienia się INNEGO czarnoksiężnika w świecie Pottera. Btw czy pokonanie Grindenwalda ma sens, skoro i tak potem pojawił się Voldi?

Odnoszę wrażeni, że zbytnio identyfikujesz się z bohaterami, więc chyba Twoje rozżalenie wpływa na osąd samego TFA. Jeśli byliby żywymi ludźmi to również życzyłbym im, aby żyli "długo i szczęśliwie", ale nikt by tego nie chciał oglądać ;p póki to jest "tylko" film bohaterowie muszą napotykać trudności, a nie żyć jak w bajce. Z perspektywy osoby oglądającej chronologicznie - czy Kenobi nie zmarnował sobie życia? Szanowany Rycerz Jedi spędza 20 lat na pustyni, uważany za dziwaka...ALE przecież osiągnął swój cel poprzez poprowadzenie Luke'a, który zapewne osiągnie to samo dzięki Rey. Na dodatek - poza swoim prawdopodobnym następcą - uczynił coś równie ważnego: ocalił człowieczeństwo swojego ojca! Czy to jest zmarnowanie życia? Przecież to było jego najważniejszym osiągnięciem w OT! A Han i Leia mieli przynajmniej te 20 (z 30 minionych) lat wspólnego szczęścia (twierdzili, że nie było tak źle - jak to w małżeństwie ;D).

użytkownik usunięty
Ryloth

Co do Transformers... dla mnie kwestia sporna. Oglądało się to przyjemnie tzn. do pewnego czasu bo teraz to już woła o pomstę do nieba. Głownie podobała mi się pierwsza część -ot coś nowego.
I teraz tak: jeśli oceniam TFA jako fan SW to jest to dla mnie najgorsza część i tak oceniając to przyjemniej mi się oglądało pierwszą część Transformers. Ale jeśli oceniam TFA jako nie związany ze SW to bym powiedziała, że jest lepszy od Transformers. A już napewno od ostatniej części Transformers.

ocenił(a) film na 7

Kwestia gustu, ja wolę Transformersy od TFA, ale nie jest to jakaś spora różnica. Masa facepalmów, ale mimo wszystko to fajna rozrywka. Zapewne podobnie sądzę wielbiciele "Przebudzenia" ;)

użytkownik usunięty
Ryloth

szkoda że tak nie twierdziłeś na blogu Sentii a potem pretensje ... żałosne i tyle

użytkownik usunięty

Poproszę o link do tego bloga albo najlepiej do tej dyskusji.

użytkownik usunięty

http://www.filmweb.pl/user/sentia/blog/570633-W+starym+i+nowym+kinie.?commentsPa ge=81#komentarze a proszę bardzo. Na kolejnych stronach masz więcej

użytkownik usunięty

Dziękuję :)

użytkownik usunięty

spoko :)

użytkownik usunięty

Rozumiem, że mam czytać od tego momentu co podałeś?