Ten film były o wiele lepszy gdyby zrobili cokolwiek innego niż to co zrobili.
SPOILER poniżej
Fabuła to zwykłe powtórzenie fabuły z poprzednich odcinków. Ile można wałkować rozwalanie gwiazdy śmierci. Kolejna tym razem 10 razy większa ale za to 3 razy szybciej rozwalona. Postacie niewyraziste. W ogóle ten cały koleś z czerwonym scyzorykiem to jakaś ofiara losu. Podczas śmierci Hana Solo większość sali się śmiała z z tego typka niż opłakiwała Hana. Oprócz tego jak laska która nigdy miecza w ręku nie trzymała pokonuje gościa którego trenował sam Skywaker.
I jeszcze kampania trailerowo-reklamowa robiła wszystko, żeby ukazać Rey jako córkę Hana/Lei. Uważam, że to celowy blef
Mógł "schować" Rey przed Kylo wiedząc że tylko ona go pokona podobnie jak to zrobili Obi-Wan i Yoda
Wgl zastanawia mnie ten cały Kylo. dlaczego on się tak nazywa ?
Przecież oryg nazywał się Darth Cadeus czy jakoś tak.
Wgl dlaczego Han darł się do syna Ben ?
Skoro syn nazywał się Jacen Solo.
Ja tam fanem SW nie jestem, ale czytałem kiedyś to i owo o sithah no i było wyraźnie wspomniane że Darth Cadeus to Jacen solo.
No ok może chcieli zrobić otoczkę tajemniczości i żeby nie zdradzić fanom od trailerów kim jest antagonista to nazwano go zamiast Cadeus , Kylo Ren. może i tak było.
No ale jeśli taka jest prawda to też głupie.
Kto tak naprawdę siedzi aż tak mocno w SW, żeby wiedzieć wgl o Cadeusu ?
Z tego co wiem nigdy nie było go w żadnej grze, może gdzieś tam w komiksach.
Ale żeby takie rzeczy wiedzieć no to już trzeba być fanem siedzącym w uniwersum.
No ok ja nie jestem ale wiem, bo jak wspomniałem wyżej.
Tak wgl od początku byłem pewny że to będzie Cadeus.
Chociaż powiem wam , że po głowie chodziła mi też myśl o tym bezimiennym uczniu Vadera z Force Unleashed.
Wkońcu jak wybraliśmy te drugie zakończenie i ten sługa został poraniony wyglądał trochę podobnie do Rena.
Darth Ceadus (Jacen Solo) to postać z "Legend". Disney jak kupił prawa do SW, to wyczyścił sobie pole manewru do tworzenia nowego filmu, przez uznanie wszystkich dotychczasowych książek za niekanoniczne. Oficjalne stanowisko było takie, że "Legendy jak to legendy może być w nich ziarno prawdy". Tym samym zostawili sobie otwartą furtkę do tego, żeby cały czas korzystać z "Legend" wedle uznania. Wykorzystali to do stworzenia postaci Kylo Rena (Bena Solo). Jednocześnie powstają nowe książki, które mają być pilnowane pod względem spójności i mają być na takich samych prawach co filmy.
i tego właśnie nie trawię, a wręcz nie cierpię.
Ktoś wpie.prza swoje brudne łapska w jakiś film bazujący na mocno określonym kanonie.
Wyczyszcza wszystko i robi to od nowa.
Fani jak to fani, łykną wszystko bo są fanami. Tak jak fani spiderka łykają to że Electro wygląda jak pierdzielony kosmita a Rhino to już wgl strzał w kolano.
Ja akurat jestem fanem spiderka, no ale pominę moje zdanie na ten temat. chociaż chyba się domyślacie jakie jest ?
No ale fanem SW napewno nie jestem. ok się oglądało wszystkie filmy, bo są spoko, no ale kurde. Ja coś tam o uniwersum wiem i nie łykam zmiany.
Moje przekonanie co do filmów na kanwie czy to gier, komiksów, bajek jest takie, żeby robić to wg określonego już nurtu który przez te wszystkie lata zrzeszył sobie rzeszę fanów.
Głupie ? może..
Ale ja tak do tego podchodzę.
Dla mnie takie zmiany są głupie. Dlatego mam bardzo duży problem z odbiorem wszelakich nowszych filmów - remaków się wie - na plus.
zgadzam sie w 100%
fabuła identyczna jak w Nowej Nadziei - żadnego zaskoczenia
czarny charakter to jakieś nieporozumienie, w szoku byłem jak go nowicjuszka upokorzyła
śmierć Hana Solo? - świętokractwo
no i Luke, którego pamiętamy jako pełnego energii rycerza Jedi - został zamieniony w dziada bez ikry - byłem pewny, że to on uratuje Rey gdy ta walczyła Kylo
na +
postać Rey
sceny walk myśliwców
ogólnie zawód
Śmierć Hana Solo to świętokradztwo ? a śmierć Obi Wana, Yody albo Vadera to nie jest świętokradztwo ?
"Luke, którego pamiętamy jako pełnego energii rycerza Jedi - został zamieniony w dziada bez ikry" - gość był na ekranie jakieś 40 sekund i nie wypowiedział nawet zdania a ty stwierdzasz od razu że jest bez ikry ?
Akurat wystarczyło te 40 sekund bez dialogu, żeby Luke przekroczył wszystkie limity epickości, co widać na moim zdjęciu ;)
Ta nowicjuszka pewnie jest córką Luke'a, tylko ona sama o tym nie wie. Jest bardzo silna Mocą, i gdy tylko odkryła, że jest wrażliwa na Moc, instynktownie jej używała w sytuacjach, gdy było jej to potrzebne. Tak jak z tym szturmowcem, któremu kazała się rozkuć.
Kylo Ren był furiatem, któremu daleko do potęgi Dartha Vadera, jednak ze słów Snoke'a wynika, że był zaledwie adeptem i nie ukończył szkolenia. W dodatku był ciężko ranny pociskiem z kuszy Chewbaccy, więc był osłabiony, gdy walczył na miecze.
Ta laska sobie radzi bo kieruje nią Moc, panie ignorant. Moc dąży do zrównoważenia więc jasna strona potrzebuje stosownej wagi. Kiedyś tym orłem był Luke Skywalker, teraz kolej na dziewczynę.
A to ciekawe, bo na wspomnianej śmierci nie było ani jednego śmichu hihu. Sala premierowa multikino, 18, któryś z kolei seans wieczorny. Sala milczała.
Bo nie była na sali ignorantów...poza tym wątpię, by cała sala się śmiała, coś ściemniasz kolego :>
sądziłem, że nikt tego nie zinterpretuje jako "dosłownie każdy się śmiał"
na sali było słychać wyraźne śmiechy. I to nie ze względu na śmierć Hana Solo, ale ze względu na komizm Kylo Rena. Zresztą śmierć Hana to chyba jedyna rzecz na plus w tym filmie inaczej byłby totalny disneyowski gniot.
Jak mówiłem, coś ściemniasz-nie wiem, kto mógł się śmiać chwilę po śmierci Hana i ryku Chewiego. Czy pełna sala, czy "wyraźne śmiechy". Podejrzewam, że gdybym się roześmiał w tym momencie, to by mnie zjedli :>
Jedni widzieli śmierć Hana Solo, inny zostali nią zaskoczeni, zaślepieni komizmem postaci Kylo Rena. To jak odegrał ten moment było wręcz żałosne i mimika jego twarzy doprowadzała tylko do śmiechu. Nie wiadomo było czy to groteska czy rzeczywiste star warsy
W momencie śmierci Hana byłem tak wstrząśnięty, że nawet nie wiem, czy w tym momencie któryś z bohaterów krzyknął "Noooooooo!". Ja sam wtedy w duchu krzyknąłem "Nieeeee!".
W sumie to gdy Han podszedł do Rena, to przypuszczałem, że Ren może go teraz zabić. Gdy zdjął maskę i powiedział, że jest rozdarty, przypuszczałem, że to podstęp. Jednak gdy wyciągnął miecz w stronę Hana i chciał mu go oddać, to wtedy już byłem przekonany, że mówi szczerze. Dlatego śmierć Hana była szokiem.
Właściwie to teraz się zastanawiam, czy po stanięciu twarzą w twarz z ojcem Ren od początku udawał i grał, i miał zamiar zabić Hana, czy jednak przez chwilę naprawdę się wahał. A Ty jak myślisz?
Możliwe, że na prawdę się wahał. Ja sam uwierzyłem, że rzeczywiście wróci z ojcem. Wtedy ten film byłby zupełnie zrujnowany, bo to wszystko byłoby za łatwe. Dlatego wiedziałem, że Han musi zginąć inaczej nie byłoby z czego kręcić kolejnych części.
Raczej nie sądzę by był to jakiś podstęp. Gdyby chciał zabiłby go bez podstępu. Sam był rozdarty wewnętrznie i nie wiedział co zrobić, a przez to że był szalony i omamiony ciemną mocą pod wpływem emocji i aby pozbyć się wewnętrznych rozterek zabił ojca.
U mnie tak samo nie wiem kto mógłby śmiać się z czegoś takiego , dla mnie ta scena była strasznie bolesna.
Mi się wydaje że kieruje nią Disney Family, a nie żadna moc, tak głupiego momentu jak walka i wygrana to nawet za bardzo żenujące jak na Disneya, niestety SW padło na kolana i błaga o litość i skrócenie męki. Jak się cieszyłam że LF kupił Disney bo znowu zobaczymy SW to teraz powoli zaczynam widzieć że Disney SW wyciśnie do ostatnie kropli i wyrzuci jak szmatę. Czym dłużej po seansie tym widać jak głupi jest scenariusz i przede wszystkim postacie i ich cele.
A mi się wydaje że to ty wyciskasz szmatę która zbierała z podłogi twoje niespełnione oczekiwania...
Bez urazy, ale zastanów się, ile faktów ignorujesz. Mówię tu o szkoleniu Anakina, o treści starej trylogii, ale też i bezpośrednio o Przebudzeniu Mocy.
Na przykład fakt, że Rey dobrze radzi sobie z bronią, w tym właśnie ręczną - miała trudne życie i musiała umieć się obronić. Na targu w Jakku bez problemu pozbywa się trzech napastników bandziora po czym posłała na glebę szkolonego szturmowca. I nie był to akurat wyczyn ponad logikę czy normę, który można by kwalifikować jako przesadę. Po prostu, umie wywijać kijem.
Wyraźnie zasugerowano, że Luke i Rey są spokrewnieni, najpewniej to jego córka. Z kolei w usuniętej scenie wedle wycieku scenariusza to się potwierdza i wychodzi, że Luke ją obserwował. Jest sztuka, która pozwala Jedi wspomóc innego rycerza podczas walki wzmacniając jego umiejętności i koncentrację.
Przypomnij sobie walkę Anakina w Ataku Klonów, gdzie dostał srogi łomot. Kylo jest w identycznej sytuacji. W dodatku, na litość boską, Kylo był ranny.
http://star-wars .pl/Tekst/3481
Pewnie źle się wyraziłam - czy nagrali taką scenę, nie wiadomo, bo w tej rozpisce niektóre rzeczy się nie zgadzają. Nie czytałam całości, bo byłam już po seansie i tylko zerknęłam jak zauważylam że mnóstwo rzeczy się pokrywa, przeszłam do końca. Tam właśnie tak prezentuje się finał epizodu.
Moim zdaniem rzeczywiście mogły występować takie elementy, bo epizod 7 jest strasznie pościnany - im dalej od początku tym bardziej niektóre sceny są niepełne, zupełnie jakby mieli skrócić cały gotowy już film o pół godziny. Na przykład po bombardowaniu knajpy Maz Kanaty praktycznie nie istnieją pozostali mieszkańcy, mamy tylko szybkie zrywy z akcji na głównych bohaterów.
Tak! To jest w ogóle najepsze, bo ktoś przed premierą zaspoilował, że będzie grał szturmowca, a Craig na Twiterze zdemontował to, udając oburzenie, że on wielki aktor ma grać jakąś nieznaczącą rolę "Dlaczego miałbym w ogóle się tym zajmować?!" Okazało się, że to był blef :)
Dokładnie, kasowy James Bond we własnej osobie zagrał 2-3 zdania, w dodatku w hełmie. Dla mnie tym większy był szok, że nie słyszałam o tych plotkach wcześniej ;)
Wracając do tej sceny z Luke'iem i Rey - podejrzewam że tamten scenariusz był starszą wersją, a wyjaśnienie pod tytułem jesteś moją córką powędrowało do kolejnej części. I na tą ogromnie się zapaliłam, nie mogę się doczekać na to, co zobaczymy za półtora roku. O ile ta część była strasznie wtórna i przewidywalna, to rozumiem, że miała zapewnić ciągłość w stosunku do starej trylogii, maksymalnie się do niej ustosunkować i po prostu z nią kojarzyć. Abrams już skorzystał z tej karty więc kolejni nie mogą tego zrobić. Reasumując, epizod vlll powinien być skupiskiem najlepszych zwrotów akcji, zwłaszcza że wprowadzenie do bohaterów mamy już za sobą, więc nie będą tracić czasu na te powolne momenty bez większego wpływu na fabułę.
Też tak myślę. Przebudzenie było takim pewniakiem, żeby zrzędy od Starej Trylogii poczuły się jak w domu i żeby uśpić ich czujność. Pisał o tym MakingStarWars (w trochę innych słowach). Chodzi o to, że teraz będą mogli sięgnąć i pewno sięgną po nawiązania do części I-III
Ojejejejej... ale czemujakpoco...
Jedyne rozsądne rozwiązanie to że pojawi się jako duch Jedi, ale to już było naciągane, jak wstawili go Powrotu Jedi, żeby zadzieżgnąć nitkę między trylogiami. Anakin powinien wyglądać stosownie do swojego wieku. Ale o ile tamto to był tylko mały elemencik, o ile w epizodzie Vlll będzie to jeszcze dziwniejsze skrzywienie.
No ale Sebastian Shaw nijak miał się do wieku Anakina - 45 lat. W trakcie kręcenia sceny miał 77 lat. A Hayden Christensen czy to się komuś podoba czy nie został już na dobre twarzą ojca Luke'a. Nie ukrywam, że moim marzeniem jest rozmowa Marka Hamilla z Haydenem :D.
Ma to jednocześnie sens, bo kto jeśli nie on ma szansę na przekonanie Kylo Rena, że czyni źle, jeśli nie jego dziadek.
O którym chłopak ma własną, zupełnie błędną wizję? Poza tym to byłaby jeszcze jedna ogromnie powtarzalna scena, gdyby główny antagonista przeszedł na jasną stronę. Za jednym wyjątkiem - chyba że po to, by stanąć u boku rodziny naprzeciw o wiele większego zagrożenia. Czyli najpóżniej w epizodzie Vlll ._.
Nadal uważam, że Anakin powinien mieć twarz pod '40 - a nie i nie będzie miał przez ruch twórców, zwłaszcza utrwalany twarzą Haydena
Wtedy należaloby poczekać jeszcze 10 lat aż wiek Haydena sie wyrówna z wiekiem umierającego Vadera i po raz ostatni zmienić finałową scenę, ale ja nie jestem do tego tak przekonany.
Zwróć uwagę, że nawet stary Luke jest ucharakteryzowany tak, że przypomina pomieszanie Anakina z Obi Wanem. Te długie włosy spadające na ramiona to ewidentnie inspiracja Haydenem z RoTS.
Wątpię. VII część dała jasno do zrozumienia, że wypierają się prequeli i chyba przy tym zostaną. Zdają sobie sprawę, że jeśli wcisną Christensena to wielu fanom może to zepsuć odbiór.
Przebudzenie było takim pewniakiem, żeby zrzędy od Starej Trylogii poczuły się jak w domu i żeby uśpić ich czujność. Pisał o tym MakingStarWars (w trochę innych słowach). Chodzi o to, że teraz będą mogli sięgnąć i pewno sięgną po nawiązania do części I-III
Poza tym niczego się nie wypierają. W muzyce Williamsa słychać nawiązania do muzyki z Prequeli. Postać Kylo Rena, jego zachowanie, wygląd (długie włosy) są wzorowane na Anakinie.
Źle się wyraziłem. Nie tyle wypierają co olewają. Przy tylu odniesieniach do OT nie wyłapałem żadnego do prequeli. Zresztą porzucają całą wizję midichlorianów i ponownie robią z Mocy coś bardziej magicznego, co jest dla mnie świetnym rozwiązaniem.
Przestań, ten film jest upośledzony scenariuszowo, mając do dyspozycji setki książek i komiksów, świetne uniwersum oraz wszystko dalsze z EU, Disney postanowił SW rozbić na drobne. Przecież ten film ma tak gigantyczne dziury w scenariuszu, że aż prosi tylko o litość aby nikt się niczego nie doszukiwał. Film jest nastawiony nie na fana gwiezdnych wojen, tylko na masowego odbiorcę najlepiej z dużą wadą mózgu i ograniczonym IQ. Przy tym założeniu można mu dać nawet dobrą ocenę, jednak jak się zsumuje całość to wychodzi czarna rozpacz. W dobie kiedy triumf święci : Igrzyska śmiechu, Zgodna z głupotą, czy Harry Pipa, wcale mnie nie dziwi że TFA wygląda tak jak wygląda i nawet ma fanów :). Może w następnej odsłonie da się rozwalić broń ciemnej strony jakimś przyciskiem z daleka, ewentualnie będą zabawniejsze miecze
https://www.youtube.com/watch?v=kgSylgBFi-I
? :) Ten film to porażka w uniwersum SW, każdy fan ci to powie, jedynie ludzie którzy z SW mieli do czynienia tylko na bazie filmów mogą mieć inne zdanie (bo dla nich to tylko film o którym zapomną 2 minuty po napisach końcowych), to tak naprawdę taki Aliens vs. Predator w porównaniu z Obcy: 8 Pasażer Nostromo, którego łączy tylko fakt że jest nazwa i są lasery. Pierwszego dnia dałam 6/10, teraz po obejrzeniu filmu drugi raz (wiem napędzam zysk dla tego gniota), wiem że na więcej niż 5/10 nie zasługuje w skali filmweba.
Dla mnie już absurdem jest komentarz w temacie tego, na kogo jest nastawiony film. Większej kalki z ukochanej przez fanów Nowej Nadziei nie można się było spodziewać. Zastanów się, czy kochasz oryginalne Gwiezdne Wojny czy EU, w które obrosło bez wielkiej kontroli ze strony twórcy trzonu marki.
Jeśli ludzkość "głupieje" lub kuleje w gustach to tylko z perspektywy starszych pokoleń. Być może "głupsze" kino to znak naszych czasów i to takiej rozrywki właśnie potrzebujemy, a może jest lepsze w zupełnie inny sposób, którego wielbiciele starego porządku rzeczy nie widzą. Inaczej, nie byłoby kasowych sukcesów.
Gdzie te wielkie dziury fabularne?
1. Kiedy Rey i Finn kradną statek to wiadomo jaki i wiadomo też kto go znajdzie, bo przecież przykryty plandeką Sokół sobie spokojnie czeka na odlot :)
2. Kiedy Finn widzi krew to dostaje zadyszki, ale już chwilę potem walczy i zabija swoich kolegów z którymi odbywał trening, jadł śniadania, spał w jednym pomieszczeniu od małego (bo przecież zabierają dzieci na szturmowców), a ten trening jest tak skuteczny, że po pierwszej walce woli zabijać swoich :)
3. Nowa gwiazda śmierci jest tak duża że niszczy nie jedną ale szereg planet, niemniej da się ją uszkodzić łatwo i skuteczne bez zbędnego zachodu i gdzie są takie słabe punkty wie przecież nie kto inny jak nasz jedno waleczny Finn, bo każdy to wie nawet pies na dowolnym statku.
4. Kiedy Poe zostaje przesłuchany to w sumie nie kto inny ma do niego dostęp tylko Finn, pomijamy już fakt na jak dużym statku to się dzieje.
5. Kiedy Rey odczuwa moc to przecież woła ją nie co innego jak miecz Skywalkera, wróć wcześniej Anakina ale leży sobie spokojnie w skrzynce pod barem od 30 lat.
6. Kiedy Kylo walczy z Rey to zapomina że ma moc którą potrafił zatrzymać strzał z blastera, a nawet ściągać ludzi od tak na pstryk, pomijam już scenę gdzie wyłączy Rey świadomość także na pstryk, teraz jednak biega i beczy.
7. Luck jedyne co robi to stoi sobie na szycie góry i pielęgnuje bęben który mu wyrósł.
8. Myślałam że słońce jest jedno, jednak okazuje się że Jar Jar Abrams widzi wiele słońc w galaktyce, o gwiazdach to nie słyszał.
9. Imperium od 30 lat wykształciło tylko młodą kadrę nazistów, bo starzy odlecieli statkiem gdzieś daleko (chyba że starzy aktorzy nie chcieli grać w takim gniocie)
10. Luck z popiołów zabrał maskę Vadera, potem oddał dla Bena, a ten do dzisiaj gada z mocą, ale niestety z mocą można gadać ale tylko jasną stroną z ciemną nie :)
11. Poe ma teleport w tyłku, bo sobie skacze od planety do planety mimo że to SM leci najszybciej, do tego się przebrał, zjadł i walczy jak oszalały, a przecież na Jakku jest tyle super szybki statków sokołów :)
oczywiście można pisać bez końca, ale po co każdy wie jak słaby fabularnie jest to film
Jeśli zaś chodzi o twoje stwierdzenie o absurd + dodanie kasowych sukcesów, to odpowiedź jest bardzo prosta tylko 2% ludzkości ma IQ powyżej średniej, tylko 1% ludzkości ma 50% zasobów naszej planety, 99% ludzi do proste szaraczki w większości z ograniczeniami większymi lub mniejszymi umysłowymi i dla nich są takie film, proste do zrozumienia i proste w przekazie. Disney to olbrzymia korporacja, która nie robi tego dla fanów tylko po to aby jak najwięcej zarobić i jak najmniejszym kosztem. Nieznani aktorzy, wtóry scenariusz, film w kształcie teledysku.
Zapomniałam dodać o tych dłużyznach, bo już w pewnym momencie nie dałam rady oglądać tego końskiego łba Ridley która od 30 sekund gapi się na Hamilla, pomijam już tutaj momenty gdzie było podobnie jak przy statku z Solo. Poza tym akcent angielsku jest tak gryzący, że nie dało się w większości czasu słuchać jej zrzędzenia. Oglądałam w wersji angielskiej.
Ostatnia kwestia to taka że EU nie obrosło bez wielkie kontroli ponieważ SW jako marka miała swoją zależność względem LF/LA. Pomijam już tutaj kwestie jak rygorystyczne było podejście GL do całości.
"Zapomniałam dodać o tych dłużyznach, bo już w pewnym momencie nie dałam rady oglądać tego końskiego łba Ridley która od 30 sekund gapi się na Hamilla, pomijam już tutaj momenty gdzie było podobnie jak przy statku z Solo. Poza tym akcent angielsku jest tak gryzący, że nie dało się w większości czasu słuchać jej zrzędzenia. Oglądałam w wersji angielskiej. "
Wreszcie spotkałem kogoś, kto ma podobne do mojego zdanie o Ridley!
Cały film oglądać te okropne zbliżenia na jej paskudną twarz- po prostu nie do zniesienia. Pewnie nie przeszkadzałaby mi aż tak jej uroda, gdyby nie ta nieszczęsna praca kamery. I ten jej grymas, miny tak idiotyczne, że aż wkurzające...
http://images.hngn.com/data/images/full/86816/daisy-ridley-as-rey.jpg
http://i1-news.softpedia-static.com/images/news2/daisy-ridley-john-boyega-had-th e-best-reactions-to-the-final-star-wars-trailer-video-495005-2.jpg
Coś dziewczyna ma w tych brwiach, co mnie totalnie odrzuca. Do tego wspomniany przez Ciebie FATALNY akcent- rany, jakbym oglądał "Dumę i uprzedzenie" i Keirę Knightley (która jakoś w "Mrocznym Wimie" potrafiła nie irytować akcentem :p). Gdy tylko przypomnę sobie, jak szałowo wyglądała Carrie w Starej Trylogii albo gdy pomyślę o tej dziewczęcej delikatności Natalie z prequelów to po prostu nie potrafię pojąć tego, dlaczego w większości wypowiedzi Ridley jest uznawana za wielki plus epizodu VII. No i najgorsze- nazywać Portman drewnianą przy jednoczesnym wychwalaniu tej babki? Litości, przecież to nie jest nieśmieszny żart. To po prostu bluźnierstwo.
Ps. Fajny awatar, straszliwie kojarzy mi się z Lindsey Stirling ;)