Przyznam, że film mnie wciągnął. Doskonale tu została zarysowana sytuacja psychologiczna. Ale na samym końcu dokonano takiego zwrotu, że pociąg się wykoleił. Brak spójności logicznej. Jeśli oboje słyszeli głos własnej wyobraźni, to w jaki sposób mógł on doprowadzić ich do miejsca wypadku? Jeśli zaś te głosy były tylko symbolicznym ujęciem ich toku myślowego (co również zakładam), to cała konstrukcja filmu staje się nieczytelna.
Podsumowując: film doskonale poprowadzony reżysersko, ale w scenariuszu nastąpiło jakieś pęknięcie, które nie pozwala na powiązanie faktów. Nawet jeśli stanowią one tylko zapis myśli. Z kolei dopuszczając wątek fantastyczny z jakimiś wróżkami (bo można iść również tym tropem), to film rozpada się pod względem przyjętej konwencji - bo staje się złożony z dwóch nieprzystawalnych do siebie części.