Wszystko w nim jest cukierkowe aż do bólu. W tym filmie istnieje tylko białe i czarne, nie ma szarości, jakiejkolwiek ciekawej postaci. Poza tym oglądając słodką do zarzygania Vanessę i za przeproszeniem "męskiego" Zaca Efrona można odnieść wrażenie, że wzieli ich do filmu tylko ze względu na ładne mordki, nie zaś umiejętności. Tak to już niestety jest - aktorzy naprawdę utalentowani muszą grać w teatrzykach objazdowych zarabiając średnią krajową, a prozą ich życia jest ciągłe uczestniczenie w castingach - A nuż się uda...
Co do samego filmu daje trzy - fakt, jest kiepski, ale jedynka jest zarezerwowana dla billa z tokio hotel (celowo napisałem z małej litery)