Tanya Wexler zapewne chce się wybić nietypowym filmem. Dużo osób pójdzie jedynie z ciekawości na ten film. Ciekawe czym ten wibrator ( maszyna masująca ) będzie zasilana
no błagam Was, w tym czasie była elektryczność....
Może nie czytaliście recenzji - ale są bardzo dobre :)
Oglądałem i nie jest wcale tak groteskowy jak się wydaje. Film nie traktuje tylko o wibratorze, ale też o medycynie w tamtych czasach i feminiźmie. Ogólnie jest w porządku.
Czyli to trąbienie o wibratorze to w większości tylko chwyt reklamowy?
I tak z ciekawości, feminizm popierają czy są przeciwko...?
Wibrator jest pokazany jako główna część historii, ale w raczej delikatny i żartobliwy sposób. Film jest pro-feministyczny, ale na wzór pierwszej połowy 20 wieku, nie obecnych "feministek". Ogólnie lekki przyjemny i nie ma w nim nic denerwującego.
Nie wiem, nie mnie oceniać, czy takie podejście medycyny do kobiety jeszcze u początku xx wieku było racjonalne. ;-)
I jeszcze co do feminizmu - tu nie idzie przecież o wyzwolenie kobiet, ale o to, że wibrator RZECZYWIŚCIE został w tym celu, w jakim sugeruje film wynaleziony. Feminizm ma do tego tyle samo, co szowinizm, a jakoś o obecność tego drugiego nikt nie pyta....
Dlaczego uważasz, że to film o wibratorze?
Aha, poczekaj, bo nie widziałeś filmu a tylko przeczytałeś tytuł... No to luz, dziw się dalej.
Dlaczego uważam, że to film o wibratorze? Hmm, pomyślmy...może dlatego, że nazywa się "Romantyczna historia wibratora"? Jak sądzisz, czy to wystarcza do uznania, że w fabule znajduje się jakiś wątek o wibratorze?
No to wątek, czy film, bo to dwie zupełnie różne rzeczy. To tak, jak uznać, że "Czerwony Kapturek" to bajka o nakryciu głowy, "Buszujący w zbożu" to książka o przedzieraniu się przez pszenicę a "Historia Żółtej Ciżemki" to opowieść o bucie.
Nieuzasadnionej krytyce mówię stanowcze i zdecydowane: NIE!
Możesz podawać przykłady tak, żeby mowić właściwą rzecz i możesz podawać je tak, żeby koniecznie wyszło twoje zdanie jako właściwe. Dobrze wiesz, ze sytuacja z tytułem "Czerwonego Kapturka" i "Wibratora" to zupełnie inne sprawy. Tymczasem, nie mam ochoty, rozpoczynać kolejnej, typowej dla filmwebu kłótni, z całym szacunkiem.
"Let's agree to disagree" ;)
bo film jest poniekąd o wibratorze. tak naprawdę historia skupia się wokół przyczyn jego powsiatnia. nawet w epilogu pokazany jest "rozwój" wibratora. nie powoduje to jednak, że film jest jednowymiarowy, czy też jednowątkowy. jest to można powiedzieć opowieść o powstaniu wibratora wzbogacona humorem i dobrze zbudowanym tłem społecznym.
Do ohtar19: może i pomysł jest groteskowy, ale film naprawdę wart obejrzenia.
Groteskowy jest zwiastun, gdzie wszyscy się cieszą z tego wynalazku jakby leczyła z raka albo coś w tym stylu.
Buhahaha. Jednak i tak muszę to zobaczyć.
Moja pierwsza mina po tytule była taka "o.o"
Myślem, że to żart, ale teraz jestem ciekawy <lol2>