po pozytywnych kometarzach postanowiłam włączyć ten film, w lany poniedziałek - nie
mogłąm doczekać się końca, film nadzwyczajne nudny i nie śmieszny nie polecam
no ja też czytałam pozytywne komentarze i niestety się rozczarowałam, taaaki sobie, nic specjalnego....
Masz racje. Panie z komentarzy wyzej zapewne preferuja bardziej ambitne filmy takie jak np saga zmierzchu albo hannah motanna
widzę, że na forum, który służy jak domniemam, wymianie opinii, istnieje typowo polska zasada jak tu komuś dowalić. myślę, że o gustach się nie dyskutuje, i w ten schemat wpisują się również gusta humorystyczne. nie wiem czym ma służyć dowalanie sobie nawzajem? ale widzę, że niektóre osoby nie potrafią po prostu dzielić się opiniami. dla mnie film nie był śmieszny, co śmiesznego w tym, że domyślam się co się zaraz stanie? co się stanie na końcu itp? achhh
yyyyyy humor?jaki humor????humoru w filmie brak. co wy macie wszyscy do zmierzchu????TYLKO KRETYNI SZUKAJA GŁĘBI W ZMIERZCHU! Zmierzch jest płytkim romansidłem ale nie znaczy to że nie może mi się podobać....
humoru w filmie brak <--- nieprawda :) Pełna humoru była choćby napompowana postać Lorda Edmunda St. John-Smythe - przekomiczna mieszanka angielskiej flegmy i lotnego umysłu ( SPOILER! jego "brawo! po orgazmie primadonny, było kapitalne! Lub "Czy coś przegapiłem?" po ciosie Charlotty - CUDO). Nie wszystko musi być podane na tacy :)
Jestem fanką angielskiego humoru, jednak w tym filmie go nie dostrzegam. Może i były zadatki na komedię w dobrym stylu, ale wyszło średnie kino familijne.
Bo zapewne co niektórzy oczekiwali pornola, a tu ZONK :)
Mnie się film podobał, chociaż komedią do końca nie był. Dla mnie był po prostu lekkim, przyjemnym filmem z DOMIESZKĄ humoru. A najlepsza scena dla mnie była na końcu. Bo to chyba królowa angielska dostała wibrator w pudełku, a po chwili z daleka pokazali, jak w pałacu Buckingham światło zamigało, i zgasło :)
Aha... Historia była oparta na prawdziwych faktach. Chociaż nie jestem pewien, czy taki doktor istniał, ale faktycznie w tamtych czasach była diagnozowana choroba - histeria, i lekarstwem na nią było to, co ogólnie nazywa się masturbacją, a wibrator początkowo miał być lekarstwem na histerię. I był sprzedawany, jako przyrząd do masażu rozluźniającego dla pań. Zresztą jeszcze w Polsce za komuny w katalogach domów wysyłkowych można było spotkać :)
Komedia nie jest zrobiona tylko z gagow o pierdzeniu, rzyganiu, ruchaniu, tryskaniu sperma, paleniu blantow, czy sraniu. Chociaz rozumiem ze dla ciebie zaoewne film bez takich elementow nie moze byc klasyfikowany jako komedia
Normalnie z ust mi to wyjąłeś. Mnie zawsze dziwi, co ludzie widzą śmiesznego w.... wymienionych przez Ciebie zjawiskach. Zazwyczaj jak widzę coś takiego, w tym momencie kończę oglądanie filmu. Komedia ma śmieszyć a nie brzydzić. A te wymienione zjawiska śmieszą co najwyżej koprofili :)
W pierwszej połowie ze 2-3 razy popłakałem się ze śmiechu, ludzie wokół najpierw dusili śmiech, a potem zaczęli ryczeć na głos. Potem było już spokojniej, ale atmosfera filmu nie zelżała.
Podoba mi się sposób podejścia do tematu - może i bez seksu, ale z wyczuciem, smakiem, i dowcipnie. Dowcipnie po angielsku. Miła odskocznia od ostatnich żenujących komedii (nie mam bynajmniej na myśli tylko komedii amerykańskich, najnowsze American Pie też obejrzę).
Zabawny, nawet bardzo, kino plakalo ze śmiechu. Ale schematyczny i przewidywalny, niemal wszystko jest oczywiste od samego początku. Fajne zdjecia, niezłe dialogi. Ale, podobnie , jak najnowszy "Robin Hood", film politycznie poprawny do bólu(ja to napisałam? No nie wierzę ;-).
Jak dla mnie w kreacji postaci Charlotte- kóra jest dobra, szlachetna i mądra. W zasadzie w moemncie, gdy wpadła na posiłek do ojca, wszystko było już wiadome, pozostawało tylko pytanie, kiedy i jak.
Dla mnie to raczej archetypiczność czy nawet stereotypowość tej postaci po prostu - nonkomformistka, niezłomna kobieta, dobrze urodzona acz poświęcająca się dla biedoty, walcząca o swoje prawa jako cżłowiek i kobieta. Politycznej poprawności w budowaniu jej postaci nie widzę. Można by się zastanawiać, czy twórcy nie kierowali się tą nieszczęsną poprawnością tworząc aż tak "grzeczny" obraz, film traktuje przeciez o początkach wibratora, przedmiotu będącego erotyczną zabawką, a seksu w "Histerii" w ogóle nie ma. Ale ja osobiście nie widzę tu poprawności politycznej tylko eleganckie i klimatyczne podejście do tematu. To produkcja lekka, choć z pewnego rodzaju morałem, a wibrator w założeniu miał mieć zastosowanie medyczne. :)
Ten film jest strasznie szkodliwy, przedstawia za pomocą zestawienia z nowoczesną, postępową socjalistką, ludzi doby XIX wieku jako niedouczoną ciemnotę i ignorantów. Jest to strasznie niesprawiedliwy i przekłamany obraz tamtych czasów. Ponad to jest typowym propagandowym filmem feministycznym. Jak widać feministki walczą ze stereotypami tworząc własne dla nich wygodne. Jest to tak strasznie rzucające się w oczy, że aż rzygać się chce :) po filmie widz ma dojść tylko do jednego wniosku, mianowicie: ale to były straszne czasy. Myślę, że cel zamierzony udało się osiągnąć. Obrzydliwe.
Tak poza tym film jest fajny, świetne dialogi, dobry humor. No ale przez tą femipropagandę ciężko się go ogląda :)
Nie odebrałam filmu jako propagandy feministycznej, a naprawdę jestem bardzo krytyczna wobec współczesnego ruchu feministycznego. Trzeba przynać, że kobieta była jeszcze w XIX w. często zdana na łaskę mężczyzny, czy to ojca czy męża. Wiktoriańskie społeczeństwo stało w obliczu zmian dziejących się z iście rewolucyjną prędkością, klasy uprzywilejowane oczywiście odnosiły się do nich raczej z obawą i starały się im zapobiec trzymając się tradycji, a zwierzchność mężczyzny nad kobietą była elementem tej tradycji.
Dobry początek - zapowiadało się ciekawie , pózniej 40 minut lekkiej nudy i przewidywalny koniec czyli niezły na wieczór.
Mi film bardzo przypadł do gustu - dla niektórych (wciąż!) temat tabu - seksualność - ujęty w lekki i zabawny sposób. I dla sceptyków - to nie jest film psychologiczny z trzecim dnem. To ma być przyjemna komedia i nie ma co się w nie doszukiwać jakiejś głębi.