Po seansie uczucia mam mieszane. Bo z jednej strony ten obraz jakichś szczególnych wzruszeń nie wywołał, a z drugiej - wciąż we mnie siedzi, jakby zostawił maleńką zadrę, która uwiera i nie pozwala zapomnieć. Pomysł - świetny, zdjęcia - bardzo klimatyczne, adekwatny do narracji montaż, tylko... fatalne role obu chłopców. Nieautentyczne emocje, czasem zgoła ich brak (np. Staszkowe "Nie mogę się doczekać", które zabrzmiało, jakby oznajmiał "Właśnie jem zupę"), kwestie wypowiadane drewnianym głosem, często bełkotliwie (w kilku miejscach, mimo nastawienia głośności na maksimum, nie byłam w stanie zrozumieć, o czym mówią!), kompletny brak różnicowania intonacji w stosunku do treści wypowiedzi, a jeśli już to nieznośnie sztucznie. To fatum polskiego kina - okropne role dziecięce. Zresztą, szczerze mówiąc, Grażyna Błęcka-Kolska nie była wiele lepsza. To marne aktorstwo strasznie mi przeszkadzało i niestety wpłynęło negatywnie na odbiór całości. A szkoda.
Jesteś zimna jak martwa ryba.Na co dzień też jesteś taka antypatyczna? Wszystko analizujesz na zimno? Posiadasz jakieś uczucia w tym zimnym ciałku? Masz faceta,przyjaciół?
Szczerze współczuję