patrząc na zapowiedzi Hobbita oraz dwie ostatnie części Władcy właśnie na to się zanosi. "Drużyna Pierścienia" była jeszcze 'klimatyczna' i dobrze wyważona, natomiast Dwie Wieże i Powrót Króla zostały przedobrzone. Wolałbym, żeby Hobbit i Władca były nakręcone w latach 80' lub 90', bez tej nadętej epickości, szalonego tempa, epatowania miliardami kolorowych skaczących pikseli oraz przestylizowaną scenografią, charakteryzacją i kostiumami. Jak dla mnie brakuje w tym wszystkim iskry bożej, za mało jest klimatu, kameralności, surowości, naturalności, a za dużo udziwnień. Całość trzeszczy w szwach i zapada pod własnym ciężarem. No cóż, zobaczymy co z tego wyjdzie. Nie zrozumcie mnie źle, Pierścienie były przyzwoitymi filmami na tle tego szamba, które zalewa teraz kina, niemniej zupełnie odbiegają od moich wyobrażeń, zarówno jeśli chodzi o lekturę Tolkiena jak i definicję dobrego kina fantasy.