Hobbit: Niezwykła podróż – 2012 – Peter Jackson – recka by she
Wróciłem właśnie świeżo z seansu pierwszej części Hobbita. Ponieważ sam niecierpliwie
oczekiwałem opinii kolejnym osób, które widziały film, postanowiłem się podzielić moją z Wami.
Wielu z nas kibicowało Hobbitowi i kibicuje ciągle oczekując na swój seans – ja kibicowałem i
czuję, żę w końcu po obejrzeniu seansu mogę odetchnąć... jest ok. Jest bardzo, bardzo ok.
„Recka” obierze formę opisywania elementów składowych filmu i postaram się podejść do niej
rzetelnie, aczkolwiek jako osoba uwielbiająca Tolkiena, wiele odczuć będzie silnie
subiektywnych i nie musicie się w ogóle z nimi zgodzić.
POSTACIE
W Hobbicie pojawiają się dla mnie dwa typy aktorów. Starzy – którzy już się sprzwdzili w WP i
nowi, którzy muszą zbudować klimat zupełnie nowej historii. Spisują się na prawdę dobrze i Ci
i Ci. Kolejno (najpierw nowi, później starzy):
Martin Freeman (Bilbo Baggins) to idealny, wymarzony młody Bilbo. On jest świetnym aktorem.
Świetnie gra Hobbita – Hobbit w podróży. Nawet w scenie z Gollumem, kiedy stawia
„zastraszenie” stopę na ziemii, jest to ruch, dzięki któremu widz wie, że jest to Hobbit.
Richard Armitage – Thorin Oaken Shield. Bez jakiegoś szału, niesamowitej zapamiętliwości,
aczkolwiek chłop gra co najmniej poprawnie, a może bardzo dobrze. Jest dla mnie realnym
Thorinem, królem, przywódcą. Jest spoko.
Ken Stott – Balin. Świetna postać, klimatyczna, odpowiednio zagrana. Pochwalam.
Manu Bennet – Azog. Jakkolwiek jego postać mi nie przypadła do gustu (o czym później), to
uważam, że samo jego odegranie postaci było powyżej poprawnego.
Ekipa Krasnoludów – Świetna zgraja. Świetne kontrastują. Są różni. Są bardzo tolkienowscy.
Są bajkowi, fantastycznie i są ekipą. Nie da się ich nie kochać. Są świetnie odegrani. Różnica
polega na tym, że to trochę inny typ drużyny, niż tej z WP. Ale to tez później.
Sylvester McCoy – Radagast. Uwielbiam. Uważam, że wprowadzenie tej postaci do historii
było świetnym posunięciem. Jego osoba dodaje magii całości, dodaje witalności Śródziemiu, a
co ważne jest niesamowicie ciekawą postacią. Potężną (jednym z Istari), a taką pokraczną.
Pełni istotną rolę.
(a teraz starzy, którzy są tak po częsci z musu książkowego, po częsci, aby stanowić pomost
pomiędzy filmowymi Hobbitem, a WP – przy czym, ja to liczę na plus a nie na minus).
Ian McKellen – Gandalf – Świetna postać, świetnie zagrana. To ciągle ten niesamowity
Gandalf, co w WP, a chyba nawet lepszy, ponieważ jego postać posiada lekkość „podróżnego
czarodzieja”, której niewiele już posiadała w WP. Jest dobrze.
Elijah Wood – Frodo Baggins – Jego rola jest bardzo drobna, ale tak miło go zobaczyć. Chodzi o
„pomost” między WP, a Hobbitem. Bardzo kliamatyczny. Nie pojawia się tak z d&*), a w
chwilach, kiedy widz już wie, że niedługo wyruszy na swoją przygodę z Pierścieniem. Tak czy
siak, to bardzo dobrze, że się pojawia.
Cate Blanchett – Galadriela – Ta znów jest cudowna. Miała nie wielką rolę w Hobbicie, a jednak
była istotna i dodawała czaru. W WP:DP pełnia też dość drobną rolę, a jednak byłą istotna
(chociażby z powodu swojej kobiecości). Bardzo ważny element „pomostu”.
Hugo Weaving – Elrond – Ja do tego kolesia szacunek mam olbrzymi, jako do aktora, aczkolwiek
odniosłem wrażenie, że Hobbit był dla niego zbyt plastyczny. Nie wiem jak to określić, ale o ile
jego rola w WP:DP była dla mnie bardzo istotna, to tutaj nie czułem tej magii. Najbardziej
zwalona/nudna postać Hobbita. „Daj, przeczytam Ci”.
Christopher Lee – Saruman – trochę na siłę, element „pomostu”, a jedna kjego wystąpienie było
całkiem przyjemne. Aczkolwiek, cóż – 10 lat minęło i wydaje mi się, że miał więcej werwy do
gry te 10 lat temu.
POMOST (pomiędzy Hobbitem, a WP)
Odkryłem pisząc ten tekst powyżej, że jest to bardzo ważne określenie. Gdy piszę pomost,
mam na myśli elementy łączące Władcę Pierścieni sprzed dziesięciu lat i nowego Hobbita. Ten
pomost jest bardzo istotny. W Hobbicie (przynajmniej póki co), rozgrywka nie jest tak wielka. W
WP, walczono w jakimś stopniu o przyszłość całego Śródziemia. W Hobbicie walczy w
zasadzie, póki co, 13 krasnoludów i hobbit o odzyskanie domu. Co by nie było, uważam, że WP
jest realnie lepszym materiałem do realizacji kinowej w obecnych standardach. Aczkolwiek, ja
miałem wiele „ale” co do WP. Ścięcie Bombadila i Sarumana w Shire, wątki „uczuciowe ponad
miarę”. Hobbit miał genialne oceny, bo rzetelnie realizował tolkienowską wizję WP, a
jednocześnie pozostał hollywódzki. Zupełnie, jak Akira Kurosawa, którego popularność polega
na tym, żę kręcił japońskie filmy, ale na Zachodnią modłę. Tymaczem, jego „rywal” – Nagisa
Oshima, sukcesu takiego nie odniósł.
Pomost w Hobbicie jest należyty. Pojawia się piękne nawiązanie na początku. Pojawiają się
wspólne elementy (Rivendell). Postacie, które grały w WP. To bardzo ważne moim zdaniem,
aby kinematograficznie także czuć pewną jedność pomiędzy obydwoma tematami. Ja jestem
szczęśliwy, że Jackson zrobił z tego tak spójną wizję.
SPÓJNOŚĆ MIĘDZY KSIĄŻKĄ A FILMEM
Nie będę się wiele rozpisywała. Peter Jackson dobrze realizuje kolejne wątki książki. Lepiej, niż
wielu reżyserów by to zrobiło. Ja jestem po tym filmie za tym, aby były 3 części, bo to działa
tylko na korzyść. Peter Jackson dopowiada wiele elementów, których nie było w samej książce
i co najważniejsze – robi to dobrze. Czytałem WP i Hobbita. Ukończyłem Silmarilliona i nie tylko.
On to dobrze robi, a do prostej historyjki Bilba, dotacza w jakimś stopniu „holiłódzką” otoczkę,
ale czyni to dobrze. Jest ogrom, jest świetnie, jest bogaciej. Śródziemie staje otworem. Z
dodanych wątków jednak najbardziej cenię ukazanie postaci Radagasta (choć będą się o to
ludzie spierać, a najsłabiej wątek Azoga, choć i tak on ma ręce i nogi). Zmiany są ok i film w
całości zdecydowanie powinien zadowolić widza. Jeżeli coś mnie silni wku^&*@( to wątek
Kamiennych Olbrzymów. Ale cóż, to się jakoś sprzeda.
FABUŁA
Chyba kluczowa rzecz. Film jest świetnie poprowadzony. Wielu widzom się nie spodoba
rozwleczenie pewnych wątków.OK. Może być, zgodzę się. Mnie jako fana łęchtało to, że
zostało wiele rzeczy na prawdę fajnie opowiedziane. Zanim ekipa ledwo wyszła z Shire,to już
były trzy silne retrospekcje. To mi się podoba. Jeżeli człek się idzie degustować tym filmem to
będzie. Kumpeli obok ciary przechodziły non-stop. Nie widać, kiedy te 3 godziny uciekają.
Pojawiają się ważne elementy książki i wyglądają w fabule dobrze. PIEŚNI KRASNOLUDZKIE –
szacun! OGNISTE SZYSZKI – szacun! ORŁY – szacun! BRAKUJĄCA CHUSTKA BILBA –
szacun! Tak jak pisałem powyżej. Można się dopiep4358903 do wątku Azoga. Możę do
nekromanty. Nie mówię, że nie. Wkurzać może naciąganie sceny przy sosnach przy wargach,
czy właśnie scena walki z orkami przed Rivendell, kamienne olbrzymi. Zmienione zostało dużo,
ale moja refleksja była taka – tolkien pisał tak, że z rozdziału na rozdział potrafiło się dziać coś
mocnego. Niemalże, z rozdziału na rozdział bohaterowie przeżywali nową przygodę. W tym
filmie tak jest. Czasem nuda, ale czasem nie dość oddechu na to wszystko. Nie jestem do
końca zadowolony z rozwiązania sytuacji z Goblinami (względem książki), ale było to też
dobrze zrealizowane, więc nie ma co płakać.
PS. Aha. Na WP: DW się nudziłem jak mops. Na PK takżę. Na tym Hobbicie się nie nudziłęm. Film
ma braki, ale jest dobrze.
WYGLĄD!
3D!! Eee... po co. 3D mi się nie podobało. Jest słabe, bezczelnie słabe. Co do HFR, to nie wiem.
Widziałem w 24 klatkach, ale Hobbit jest tak bardzo plastyczny, że mogę zakładać, że HFR (48
klatekpersecond) mu zaszkodzi (gwarancji nie daję). Pejzaże Nowej Zelandii są niesamowite.
Chłopaki wiedzieli, jak to nakręcić. Middle-earth nigdy nie był tak piękny (chociaż zdjęcia do WP
były świetne). Tym razem dodali całości olbrzymiej plastyczności. To tak jakby WP był
„mainstream’owym shitem śródziemia”, a dzięki Hobbitowy widz może się zagłębić lepiej w
detale. To miłe. Ogólnie film powala na kolana.
MUZYKA!
Powiem, że jest średnio, ale przy WP nie było wiele rewelacyjniej. Nie jestem fanem Shore’a, a
muzyka w Hobbicie jest „tylko” odpowiednia. Uważam, że świetnie daje sobie radę motyw
Misty Mountains (i on już zostanie theme’em Hobbita, bo wystąpił w trailerach i jest dobry) i
dobrą robotę robi „Old Friends”, który jednocześnie robi rolę pomostu między WP, a Hobbitem.
Ogólnie
Ja jestem wniebowzięty. Film mało holiłdzki, ale z holiłódzkimi naleciałościami. Film zeralizowany
przez kogoś z mózgiem. Napiszę wiecej, jak znajdę czas. xD