w tej trylogii jest pewnie tak jak w innych tym podobnych. w pierwszej części zło zaczyna wygrywać i pada strach na ludzi i im podobnych, w drugiej części zło rządzi a w trzeciej w ostatniej chwili ludzie i reszta wygrywają ale zło dostanie małą furtkę na przyszłość...
pytam się dlaczego i co tu przeżywać jak finał każdy się domyśla? pójdę na pewno na ten film bo to typowy film kinowy. mam prośbę do czytających to "krasnoludów, elfów" i ich pseudo przyjaciół ludzi - w kinie nie przeżywajcie tego filmu na głos jak dzieci jak np. krasnolud piernie czy spadnie mu łyżka...
p.s. nie znam fabuły bo przeszkadzała by oglądać film.
Jest wiele filmów, których zakończenia się spodziewamy a i tak kroczymy do kina. Każdy Bond jest tego najlepszym przykładem. Stała sekwencja - agent, M, nowa kochanka, nowe gadżety, nowy bandzior i nowa intryga. Niby wiadomo jak się skończy ale i tak chce się oglądać kolejne (o ile ktoś lubi kino sensacyjne).
Star Wars. Pomimo, że stare części wyjaśniły wszystko, na nową trylogię szła cała rzesza ludzi. Chociaż wszyscy wiedzieli jak skończy Anakin i cały zakon Jedi.
Siedem części Pottera. Osobiście lubię film i książkę, z góry zaznaczam. Ale też pewien schemat. Wróg wewnątrz szkoły, kilka przygód w trakcie i wielki finał (zawsze w czerwcu). Niby to samo, a ludzie chodzą.
Dlaczego więc nie Hobbit ? Reżyser uznany, aktorzy uznani. Książkę zna cały anglojęzyczny świat (a przynajmniej WB i jej dominia). Dobro zwycięża bo musi zwyciężyć. Ale nie dochodzi do tego gładko i płynnie. Po drodze giną ludzie. Jest ogień, krew i łzy. A widz ma zobaczyć, jakim kosztem owo dobro zwycięża.
Tak przynajmniej uważam ja.
Wypowiedź może zawierać spoilery, więc kto nie czytał książki niech nie czyta.
Giną ludzie? Który z głównych bohaterów ginie? Żaden. banda krasnoludów, z których kilku spokojnie mogłoby odpaść, ale nie. Żaden. Ten koszt jest pokazany jedynie w retrospekcjach, gdy dawny król padał, lub masa bezimiennych statystów. policz, ilu orków/worgów i goblinów ubiła dzielna gromada krasnali przy stratach własnych zerowych, i powiedz mi, że nie jest to równoznaczne z tym, że poszło gładko i płynnie.
UWAGA SPOILER ! Otóż się mylisz i to bardzo - w Hobbicie pisze wyraźnie że po bitwie pięciu armii wojska Thranduila zmalały tak drastycznie że elfy skakały z radości że Gobliny zostały niemal doszczętnie po za może kilkoma grupkami nie przekraczającymi więce niż 100 osobników bo z taką armią ciężko było by im bronić Puszczy przed Upiorami i Goblinami z Dol Guldur ! Ludzie z Dali zostali niemal doszczętnie wybici i hufce Daina z 900 chłopa spadły do 300 ..200 jednostek gdyby gdzieś tam nadal czaił się Sauron z jakąś ukrytą armią opanował by łatwo północ przemaszerował by ze wschodu gór mglistych do Arnoru pomógł WItchkingowi w odbudowie Carn dum i zgniótł by Dunedainów na proch Otoczony Gondor nie dałt by rady Angmarowi , Iengardowi i Mordorowi oraz Khandowi i Haradowi ... Po za tym Na koniec po bitwie 5 armii skona Thorin i jego siostrzeńcy Fili i Kili ... więc okup za wolność będzie potężny .... porównywalny do tego z Trylogii ...
Założyciel tematu mówił o "tej trylogii". Nie o pojedynczej części. W pierwszej odsłonie rzeczywiście nie będzie wielu ofiar po stronie dobra. Ale co z atakiem Smauga na Esgaroth w kolejnej części ? Walce o Dol Guldur ? Bitwie Pięciu Armii. Thorin, Kili, Fili. Oraz Bóg wie ilu krasnoludów i elfów poświęci życie w ostatnim starciu. Owszem, można by zastosować model z "13 wojownika", gdzie ich grupa po drodze topnieje do 4 osób. Ale to trochę inna opowieść.
Postacie w książce poddawane są coraz cięższym próbom. Nie można ich od razu rzucić na głęboką wodę. Najpierw troll, później gobliny. Dopiero następne zagrożenia są naprawdę niebezpieczne. Gramolenie się na drzewa, walka w Mrocznej Puszczy z pająkami, lochy elfów, smok, bitwa. Tego już o płynność i gładkość nie można oskarżyć.
Nie ma co doszukiwać się w tym filmie jakiś głębokich przemyśleń. Świat tych filmów jest prosty; czarno-biały, bez szarości jak w bajkach tylko że ta to film od 12 lat...
Co do portiera to w ostatnich dwóch częściach(filmowych) ani razu nie kończy się w czerwcu.
No tak, najlepiej w ogóle nie oglądać filmów i nie czytać książek bo wszędzie wszystko się zawsze dobrze kończy i dobro wygrywa ... seems legit
Po pierwsze, jak można uważać, że znajomość fabuły książki może przeszkadzać w filmie (i w ogóle jak można nie znać takiej klasyki o zasięgu światowym! To jest lektura z podstawówki!)
Po drugie, po co w ogóle chcesz to oglądać skoro tak strasznie hejtujesz filmy zanim je obejrzysz?
A po trzecie, masz chyba bardzo wąski ogląd filmów i książek skoro uważasz, że wszystko zawsze kończy się dobrze i wygląda tak samo.