No bo postawcie się na jego miejscu. Wy wszystko pamiętacie, dla was się nic nie zmieniło a tu nagle ta druga osoba nawet Cię nie pamięta. Ty sie starasz a tu nic, taka bezsilność. Zgadzam się z osobami które twierdzą że dołożyłyby coś do końcówki. Nie mówię że Paige musiałaby od razu odzyskać pamięć ale gdyby pokazali chociaż że znów się w nim zakochała;]
własnie dokładnie tego samego mi brakowało , tylko czekałam na ten moment aż ona odwzajemni tę miłość i być może zakonczy sie to banalnym happy endem ;)
Tak jak zawsze mnie denerwują te banalne zakończenia, wielkie zakochanie przychodzące znikąd (nie zdawałam sobie sprawy przez te 20 lat, jak bardzo Cię kocham!), to tutaj zostałam zostawiona z takim.. niedopowiedzeniem. Pustką.
Dobrze chociaż, że było to dopowiedzenie, że para jest nadal razem, mają dzieci. To jakoś odrobinę to uzupełniło, ale nie do końca.
Może też dlatego, że jednak film różni się od zwykłych filmów romantycznych. Oni już byli małżeństwem. Byli siebie pewni na całe życie. I co? I zostali - obydwoje - postawieni przed sytuacją na którą zupełnie nie mieli wpływu, co mieli zrobić?
Facetowi trzeba pogratulować wytrwałości i niesamowitej cierpliwości. Dziwię mu się, naprawdę, że wybuchał tak niewiele razy (szczególnie przez wzgląd na cały aspekt z Jeremy'm).
Tylko, że film jest oparty na faktach. I ta kobieta nigdy nie odzyskała pamięci, ale są do tej pory razem. :)
beka z was, że narzekacie, że nie było najbardziej banalnego zakończenia jakie mogło by być
nie musi byc banalnego zakonczenia zeby oni byli razem. Dobrze sie skonczylo i to jest wlasnie happy and. Ja mam podobnie tylko tyle ze akcja trwa, a pamieci nikt nie stracil tylko cos przejelo kontrole nad sercem, i czekam moze odzyskam Ją.
też mi go szkoda było, biedny tak ją kochał a ona go tak traktowała no ale cóż tak miało być ;)