PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=630823}

I żyli długo i zaplątani

Tangled Ever After
7,2 26 828
ocen
7,2 10 1 26828
5,3 3
oceny krytyków
I żyli długo i zaplątani
powrót do forum filmu I żyli długo i zaplątani

W związku ze zbliżającym się krótkometrażowym filmem ,,Tangled Ever After’’ postanowiłam opublikować tutaj swój własny pomysł na ,,Zaplątanych 2’’. :D
Będę tutaj umieszczać po rozdziale swoje opowiadanie. ;)
Oto i ono :
PROLOG
Opowiem wam teraz jak zniknęłam…
Ale spokojnie ! Ta historia też jest raczej rozrywkowa, ale tym razem wcale nie jest o mnie…
Jest o kimś imieniem Julian Szczerbiec…
*

Czasem zdajemy sobie sprawę, że znamy kogoś bardzo dobrze… Ale tak naprawdę niczego o nim nie wiemy…
*
ROZDZIAŁ 1
Coś brązowego zamajaczyło tuż nad jego twarzą a chwilę potem rozległ się podekscytowany głos :
- Julek wstawaj ! – potrząsnęła jego ramieniem. Mruknął coś niewyraźnie i przekręcił się na drugi bok. – Oj przestań ! To już dziś, wiesz !?
W odpowiedzi usłyszała ciche pochrapywanie. Westchnęła.
- Pascal, czyń swoją powinność…
Na efekt nie trzeba było długo czekać. Dziki okrzyk wypełnił całą komnatę, gdy wymachując rękami zerwał się na równe nogi.
- Czy ta żaba choć raz zostawi moje ucho w spokoju !?
- Po pierwsze to kameleon a po drugie kazałam mu.
- I ty przeciwko mnie !? – opadł na łóżko po czym przeniósł wzrok na zegar. – Siódma !?Przecież to nie ludzkie !
- Nie dramatyzuj tak. – usiadła obok niego. – Przez prawie osiemnaście lat codziennie wstawałam o tej porze… Miałam dużo rzeczy do zrobienia. Porządki i takie tam. – wzruszyła ramionami. – Postanowiłam posprzątać swój pokój ale był czysty. Wtedy wpadałam na genialny pomysł ! I wiesz, co !? Umyłam całą podłogę na korytarzu !
- Co !?
- Pascal też mi pomagał… - ciągnęła dalej. – O patrz, wciąż ma jeszcze mydło na łapkach…
Kameleon pokiwał łebkiem.
- Ty żartujesz, co !? – Julian podbiegł do drzwi i wyjrzał na korytarz. Posadzka z białego marmuru lśniła jak jeszcze nigdy dotąd. Niewiele brakowało a można by było się w niej przejrzeć. Promienie wschodzącego słońca odbijały się od niej niczym od lustra, padając na zdumioną twarz Juliana. W kącie, oparta o ścianę stała miotła a wraz z nią wiadro pełne mydlin i dwie szare od brudu ścierki.
- Nieźle sobie poradziliśmy, nie ? – tuż obok niego stanęła Roszpunka, promieniejąc ze szczęścia.
- Przecież jesteś księżniczką ! Takie rzeczy robią inni ! Macie tu chyba jakąś służbę czy coś !?
- Mamy. Ale pomyślałam, że miło będzie jak raz ich wyręczę i zrobię taką małą niespodziankę… Biedni codziennie się tak męczą…
- Bo to ich praca ! Oni… - spojrzał na Roszpunkę która uśmiechnięta od ucha do ucha, z uwagą go słuchała. – Eee… Z resztą nie ważne… - poddał się i machnął ręką. – A co właściwie chciałaś ?
- A, właśnie ! Dzisiaj jest nasz najważniejszy dzień !
- Nasz ? – odparł zdumiony. – Jedenaście dni temu był ślub, wczoraj skończyło się wesele… - zastanowił się. – Poprawiny jakieś czy coś !?
- Czy ja wiem. Jak chcesz to możemy to tak nazwać. W każdym razie całe królestwo chce nas poznać !
- A nie zna ?
- Ale jako królewską parę ! Wiesz, teraz jestem księżniczką a ty księciem… - zerknęła na niego. – Chodź trudno mi w to uwierzyć…
- Wiesz, mi jeszcze trudniej…
- No, zaraz przywitamy poddanych a wieczorem odbędzie się uroczysta kolacja !
- Kolacja !? – powtórzył. – Dlaczego ja nic nie wiem !?
- Mama… – jej twarz rozjaśniła się wypowiadając to słowo. – Powiedziała mi o tym wczoraj wieczorem ale byłam taka zmęczona, że po prostu padłam na łóżko i zasnęłam. – zrobiła niewinną minkę. – Ale nie gniewasz się ? Sam mówiłeś, że wolisz osobny pokój…
- Wiem, i niech tak na razie pozostanie…
Umilkł i nagle dotarło do niego, że przez cały ten czas był w piżamie ! Obrzucił krytycznym spojrzeniem dziwaczny, granatowy komplet, po czym bez zastanowienia wypchnął Roszpunkę na korytarz i zatrzasnął drzwi.
- Musze się ubrać ! – poinformował.
- No co ty !? – Roszpunka się roześmiała. – Piżama jest bardzo ładna ! Sama ją dla ciebie wybrałam !
Zza drzwi dobiegło ją jęknięcie.
- Nie dobijaj…
Pokręciła głową i ruszyła przed siebie.
- Musimy się przygotować, prawda ? – pogłaskała kameleona siedzącego jej na ramieniu po czym zniknęła za rogiem.
***
Tyle ludzi zgromadzonych na raz w jednym miejscu nie widział jeszcze nigdy w życiu. Tłumy kobiet, mężczyzn i dzieci stało na dziedzińcu i raz za razem wiwatowały na cześć królewskiej pary. Wszędzie porozwieszane były fioletowe chorągiewki i flagi z motywem złotego słońca… Zdecydowanie zbyt hucznie.
- Wydarzenie na skalę światową… - mruknął Julian, opierając się plecami o balustradę na balkonie, skąd wszystko obserwował. Nie był przyzwyczajony do tego typu uroczystości i to jeszcze jedna po drugiej. Ledwo co stał u boku Roszpunki ubranej w białą, zwiewną suknię a tu już wzywają go do czegoś takiego… Ach, i jeszcze te wczorajsze wesele…
- Hej, Julek ! Już jestem ! Przepraszam, że tak długo ale mama miała dla mnie nową sukienkę.
Rozchmurzył się od razu na jej widok.
- W fioletowym ci ładniej jakby co…
- Ale różowy też jest w porządku, prawda ?
- Jasne, po prostu się przyzwyczaiłem…
W tym momencie na murach pojawili się straże i rozległy się głośne fanfary.
- Jej wysokość księżniczka Roszpunka i książę Julian Szczerbiec ! – zabrzmiał głos jednego ze strażników. Oczy wszystkich zwróciły się ku balkonowi.
- Rosz-pun-ka ! Rosz-pun-ka !
Uśmiechnęła się i pomachała ludziom w dole. Okrzyki nie ustawały. Julian zaczął się kręcić przy balustradzie i po pewnym czasie skrzyżował ramiona.
- A ja to co !? – poskarżył się, krzycząc do zgromadzonych.
- Nie przejmuj się. – Roszpunka uśmiechnęła się nieco zakłopotana gdy w tym samym momencie ponownie wykrzyczano jej imię.
- Ciekawe kiedy przypomną sobie o moim istnieniu… - mruknął wychylając się.
- Julian ! Julian ! – rozległo się nawoływanie kilku osób z tłumu.
- No proszę… - wyszczerzył zęby. – Tak, tak ! Witajcie ludzie !!
- Julian ! Julian !
- Co tam chcecie od mnie !?
- Przesuń się trochę ! Zasłaniasz księżniczkę !
- Słucham !? – wrzasnął zirytowany. Odwrócił się i kucnął obrażony, tyłem do mieszkańców.
- Julian, co ty wyprawiasz ? – syknęła Roszpunka ciągnąc go do góry za ramię. – Wstawaj ! Jak ty się zachowujesz ?
- A oni jak !? – odparł wskazując na nich podbródkiem.
- Koniec wizyty ! Para królewska jest zmęczona ! – zagrzmiał strażnik. Tłum jęknął nie zadowolony po czym dziedziniec zaczął po woli pustoszeć.
- My zmęczeni !? – Julian poderwał się z ziemi. Przyłożył dłonie do ust i wrzasnął w stronę straży : - Człowieku, dopiero co wstaliśmy !
Oficer gwardii wywrócił oczami.
- Młody a głupi… - warknął z niemieckim akcentem.
- Kochanie i jak tam ?
Niespodziewanie zjawiła się królowa wraz z mężem. Julian natychmiast się wyprostował i nerwowo strzepnął kurz z ramienia. Co jak co ale czuł się nieswojo w ich obecności.
- Dzień dobry. – wykrztusił i uśmiechnął się krzywo.
- Wszystko dobrze mamo. Julek tylko trochę tam ponarzekał… - posłała mu znaczące spojrzenie. – Ale ogólnie w porządku !
- To wspaniale. – królowa się uśmiechnęła. – Chodź teraz ze mną. Mam dale ciebie małą niespodziankę…
- Och mamo, już dostałam nową sukienkę !
Julian obserwował jak została pociągnięta za rękę i obie zniknęły we wnętrzu zamku. Ciężka, męska dłoń wylądowała na jego ramieniu tak nagle, że aż się wzdrygnął.
- No co tam Julian ? – odezwał się król, niskim tubalnym głosem. – Dobrze ci u nas w zamku ?
Pokiwał szybko głową.
- Mam nadzieję… - potężne ramię króla objęło go po przyjacielsku. Że moja córka nigdy nie będzie przez ciebie płakać…
Julian postanowił rozluźnić nieco atmosferę.
- Raz już płakała… - zaśmiał się. Król stanął po czym spojrzał na niego uważnie, zabierając rękę.
- Słucham !? – zagrzmiał. Do Juliana dotarło, że ojciec Roszpunki nie koniecznie zna się na żartach.
- Eee… To znaczy płakała w wieży ! – wykrzyknął Julian. – I to przeze mnie ! Znaczy, to nie była moja wina ! Ja nie specjalnie… Eee… Mówiła przecież co tam się zdarzyło ! – jęknął z desperacją. – Niech się tata tak nie patrzy…
- Jak mnie nazwałeś !? – król zrobił gwałtowny ruch w jego kierunku. Julian zaczął się cofać.
- Myślałem, że jak wziąłem ślub z Roszpunką to jest pan… eee… król… Moim tak jakby… Ojcem ? – ostatnie słowo wypowiedział ze strachem bowiem król stał w tym momencie tuż przed nim.
- Słuchaj no ! Ty sobie za dużo nie pozwalaj. Dobrze ci radzę… To, że wcześniej mogłeś robić co chciałeś nie znaczy, że teraz też tak będzie…
- Ale ja tylko żartowałem…
- A może ślub moją córką również był żartem !? Skąd mam wiedzieć czy nie zrobiłeś tego tylko dlatego, że jest księżniczką !?
- Ależ ja już wcześniej… Za nim mi powiedziała… A w wieży to co !? – sięgnął po niepodważalny argument. – Roszpunka na pewno o tym opowiadała !
- Tak, mówiła o tobie i Gertrudzie. Jak nie mogła cię wyleczyć bo ta wstrętna porywaczka obcięła jej włosy…
- Ona !? Prędzej by…
- A kto !? – ryknął król. Julian zrobił krok do tyłu i poczuł za sobą metalową balustradę. Zerknął w dół. Chyba król nie był na tyle zdesperowany aby…
- Będę cię miał na oku. – warknął po czym odszedł.
Poczekał aż całkowicie zniknął mu z oczu i głęboko odetchnął. Pomyślał, że w najbliższym czasie będzie się musiał trzymać jak najdalej od króla. Ale jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Dlaczego Roszpunka skłamała, że włosy obcięła jej… Gertruda…

Z opowiadań o Zaplątanych innych niż te na moim blogu to mam jeszcze te :

http://www.filmweb.pl/film/Zapl%C4%85tani-2010-122832/discussion/Sceny+kt%C3%B3r e+mog%C5%82yby+znale%C5%BA%C4%87+si%C4%99+w+%2C%2CZapl%C4%85tanych%27%27.+%3AD,1 829825

użytkownik usunięty
Pisarka

Ok, przed chwilą spróbowałam i udało się. Dziękuję, pięknie piszesz. Na reszcie 8 rozdział. Hurra!!!

Pisarka

Ok. Rozdział ósmy skończony ! :D Miłego czytania ! ;)

Pisarka

ROZDZIAŁ 8

Drgnęła. Dopiero po chwili dotarło do niej co widzi. Popędziła w jego stronę. Była tak przerażona, że nie mogła wykrztusić ani słowa. Leżał na brzuchu, twarzą zwróconą w jej stronę. Wyciągnęła rękę lecz wtedy ujrzała kawałek strzały na której leżał, wystający spod jego piersi.
- Nie… - szepnęła prawie bezgłośnie. – Proszę, nie ! – chwyciła go za ramię. – Julek !
Zaczęła płakać. Pascal zrobił się szary i spojrzał bezradnie na swoją panią.
- Przestań ryczeć.
Zamrugała zaskoczona.
- Julek !? Ty żyjesz !?
Otworzył oczy i zerknął na nią.
- A czy wyglądam jak bym nie żył ? – podniósł się z ziemi i usiadł. – Spokojnie…
- Julian ! – Roszpunka rzuciła się mu na szyję. – Żyjesz !
- Po pierwsze już to przerabialiśmy a po drugie zaraz nie będę jak mnie nie puścisz ! – wydyszał.
- Ale ja myślałam, że cię trafili… - wskazała na połamaną strzałę na której przed chwilą leżał.
- A to ! – zaśmiał się. – To tylko miało tak wyglądać.
- N…nie rozumiem… - spojrzała na niego.
- Zdałem sobie sprawę, że prędzej czy później na pewno mnie dopadną a na ucieczkę nie było już czasu. Chwyciłem więc pierwszą lepszą strzałę, złamałem ją po czym udałem, że mnie trafili. Miałem nadzieję, że się nabiorą i pomyślą, że… strzała złamała się jak upadłem na ziemię.
- To nic ci nie jest !? - zmarszczyła nagle brwi. – Julianie Szczerbcu ! – zabrzmiała zrywając się z ziemi – Co to ma być za teatr !? Ja tu się o ciebie martwię a tymczasem ty…!
- Hej, hej. – Julian chwycił ją za rękę. – Mieli mnie naprawdę trafić ?
Westchnęła.
- No jasne, że nie. – zastanowiła się. – Ale… kto to był ?
- Nie mam pojęcia. – Julian wzruszył ramionami. – Nawet ich nie widziałem. Ty wiesz !? Przetrząsnęli mi wszystkie kieszenie i jeszcze mieli pretensje, że nie mam żadnego złota ! Bezczelni !
- I nie zorientowali się, że udajesz ?
- A skąd ! Za głupi. Nawet nie sprawdzili. Uznali chyba, że jak się nie ruszam to jest ok, i można uznać, że już po sprawie i splądrować mi kieszenie !
- Słuchaj… A to nie byli ci twoi dawni wspólnicy ?
- Karczybykowie ? – pokręcił głową. – No co ty ! Siedzą w królewskich lochach.
- Ale… Zdawało mi się, że mają podobny głos…
- Podobny ? Niee… Ale chociaż… - umilkł nagle.
- Coś nie tak ? – Roszpunka zauważyła, że rozglądnął się wyraźnie zaniepokojony. – O co chodzi ?
- Ten głos… - wyszeptał nagle do siebie. – Że też wcześniej go nie poznałem… Ale jak ?
- Co jak ?
Spojrzał na nią niezdecydowany.
- Wiesz… - zaczął niepewnie. – Kiedyś za nim byliśmy z Karczybykami oficjalnymi wspólnikami mieliśmy okazję spotkać parę niezbyt miłych złodziei… - zaśmiał się nerwowo. – Cóż, tak właściwie to oni spotkali nas. Uciekaliśmy im przez pół wioski.
- Dlaczego ?
- A ty co byś zrobiła jakby goniła ciebie dwójka maniakalnych gości chcąca za wszelką cenę cię dopaść ? I do tego będąca najlepszymi łucznikami w okolicy ? No ?
- Ehe…
- W każdym razie zgubiliśmy ich w końcu a z Karczybykami staliśmy się odtąd wspólnikami.
- Ale czemu was gonili ?
- Gwizdnąłem im z przed nosa niezły łup a Karczybykowie trochę mi w tym pomogli. Tamci nie byli raczej z tego zadowoleni. Pamiętam do dziś ich ostatnie słowa : ,,Jeszcze się spotkamy Rajtar !’’ Uh…
- Poznali cię ?
- Chyba tak. Ale pewny nie jestem. Boję się tylko, że wrócą po ciebie. Lepiej stąd chodźmy.
- Na pewno nic ci nie jest ? – Roszpunka przyjrzała się mu dokładnie.
- Nie. Mówiłem ci już…
- Och ! Jesteś ranny !
- Co ?
Wskazała na jego ramię.
- E, nic takiego. Lekkie draśnięcie.
- Przecież trzeba to opatrzyć !
- Daj spokój. Nie trzeba…
Pokręciła głową po czym zaprowadziła go do małego strumyka między drzewami.
- Co ty kombinujesz ?
- Cicho. – skarciła go Roszpunka. – A teraz ukucnij.
- No dobra, ale dalej nie wiem… Ee-e-j ! – krzyknął gdy niespodziewanie chwyciła go za rękę i szarpnęła w dół, tak, że w rezultacie całe jego ramię znalazło się pod wodą.
- Aua ! Szczypie !
- I dobrze. – uśmiechnęła się.
- Guzik prawda. – mruknął niezadowolony. – Przez ciebie mam całą mokrą koszulę !
- Wyschnie. – zamyśliła się. – Ale skąd ja wezmę… A-cha ! – zawołała triumfalnie po czym schyliła się i rozdarła dół swojej sukienki.
- Co robisz !? – Julian wytrzeszczył oczy.
- Opatrunek. – odparła i zawiązała materiał na jego ramieniu. – No, gotowe !
- Nie wierzę… - pokręcił głową.
W tym samym momencie z krzaków rżąc głośno, wyskoczył Maximus.
- Maxiu ! Znalazłeś nas ! – ucieszyła się Roszpunka, podbiegając do niego.
- Ale łaska ! – skrzywił się Julian. – Teraz to już po wszystkim.
- Przestań. Biedaczek chciał mi pomóc.
- A ja to pies ?
- Julek…
- Tak, tak… Bidny konik mnie olał. Jasne. Ok. W końcu to nic takiego. Mogli mnie tam spokojnie trafić. Ale co takiego ? Nic… Nic ! Dam sobie radę. Luzik…
Westchnęła.
Coś kapnęło wprost na łepek Pascala siedzącego Roszpunce na ramieniu. Pisnął.
- O niee… - jęknęła patrząc w niebo. – Będzie padać.
- E tam. – Julian machnął ręką. - Zwykły, przelotny deszcz. Zaraz przejdzie.
- Jesteś pewny ? Pojawiły się czarne chmury…
- Kto lepiej zna się na pogodzie ? Ja czy ty ?
- Skoro tak mówisz…
- Ja to wiem ! A po za tym nigdy się nie mylę.

*
Na dworze rozpętała się istna ulewa. Woda lała się niczym z wiadra a wiatr wyginał czubki drzew utrudniając dodatkowo każdy krok. Na dworze było ciemno jak w nocy.
Roszpunka zgrzytając zębami ze złości odgarniał z czoła mokre kosmyki.
- Nie będzie padać tak !? Przelotny deszczyk !? Coo !?
- Ehe… Pomylić się nie można ?
- Ty… - wycedziła przez zęby. – Podobno… nigdy… się… nie mylisz !
- Zawsze jest ten pierwszy raz, nie ? He, he…
- To nie jest śmieszne…
Jechali na Maximusie od dobrych kilku minut. Pascal kichał co jakiś czas na ramieniu Roszpunki.
- I co teraz panie mądry ? Jakieś nowe pomysły czy będziemy tak jechać i moknąć ?
- Ciesz się, że mamy transport…
Max parsknął niezadowolony.
- No ok, ok. – zwrócił się do niego Julian. - Ko-niaa… Teraz lepiej ?
Kiwnął łbem.
Nagle uwagę Roszpunki zwróciło światełko migoczące niedaleko, między drzewami.
- Patrz Julek ! – zawołała. – Co może być ?
- Wygląda jak jakaś karczma… - zmrużył oczy. – Zatrzymamy się tam.
Maximus popędził w jej stronę. Chwilę później byli już na miejscu.
- No proszę. – Julian spojrzał na duży pojemnik z paszą stojący na ganku. – Załapałeś się na kolację Max.
- Myślisz, że to bezpieczne miejsce ?
- No raczej. – wskazał na drewniany szyld z napisem ,,Gospoda pod świerkiem’’. – Kiczowata nazwa ale co tam…
Nagle przez okno jak z procy wyleciał jakiś staruszek i wybijając szybę wylądował tuż pod nogami oniemiałej Roszpunki.
- A witam wielmożną panią… - odezwał się ochrypłym głosem po czym pomachał do niej.
- Eee… Miło poznać.
- Ile razy mam powtarzać !! – ryknął kobiecy głos z wnętrza gospody. – Proszę wychodzić drzwiami !!
Julian i Roszpunka wymienili spojrzenia.
- No to ja opuszczę już szanowną panią… - czknął staruszek, podnosząc się z ziemi. – Trza iść…
- W taką ulewę ? – zdziwiła się.
- A skąd ! Ja żem coś przekąszę ! – oznajmił po czym bezceremonialnie wetknął rękę do wiaderka z paszą.
Julian westchnął.
- Lepiej wejdźmy.
Wtem drzwi otworzyły się z rozmachem i stanęła w nich szczupła kobieta w średnim wieku, ubrana w poplamiony fartuch w odcieniu ciemnej zieleni. Zmarszczyła brwi.
- Gdzie ten zachlany... – umilkła nagle spostrzegając przed sobą zdziwioną Roszpunkę. – O ! Witam, witam ! Wreszcie jacyś porządni goście !
Uśmiechnęła się szeroko, zakładając za ucho, długie brązowe włosy.
- Taak… - odezwał się Julian wychylając się zza Roszpunki. – Chcemy przeczekać ulewę…
Kobieta nagle spoważniała i z wielką uwagą przyglądnęła się mu swoimi piwnymi oczami.
- Jak się nazywacie ?
- Roszpunka.
- A ty ? – spytała podejrzliwie.
- To Ju…
- Flynn Rajtar ! – wykrzyknął niespodziewanie.
- Flynn ? – kobieta uniosła brew. – Ach, Flynn… - przez moment jakby się zamyśliła ale zaraz obdarzyła go czujnym spojrzeniem. – No dobrze… - westchnęła przeciągle. – Możecie wejść.
Odwróciła się i zniknęła w głębi gospody.
- Flynn ? – zirytowała się Roszpunka. – Myślałam, że używasz już swojego…
- Bo używam. – przerwał jej. – Tyle, że wolałbym pozostać tutaj anonimowy…
- No to chyba Juliana Szczerbca zna mniej osób niż słynnego Flynna Rajtara, co ?
- Tak wiem… Ale… co w tym złego ?
- Dalej nie podoba ci się twoje prawdziwe imię ?
- Podoba… - usiadł przy pierwszym stole od okna i oparł się łokciem o blat. – Tylko przez tyle czasu go nie używałem a ty pierwsza zaczęłaś tak do mnie mówić…
- Ja ? – Roszpunka usiadła obok niego. – A ludzie z królestwa ? Moja mama i tata ?
- No właśnie. I dziwnie się przez to czuję.
- Czyli mam nazywać cię Flynnem ?
- Niee… - uśmiechnął się do niej. – Tobie pozwalam mówić do mnie Julian. Tylko… nie tutaj ok ?
- No dobra… - mrugnęła do niego. – Flynn…
- Podać coś ? – przy ich stoliku pojawiła się brązowowłosa kobieta, którą spotkali wcześniej w drzwiach.
- Jakąś zupę. – Julian potarł ręce. – I dwa kubki gorącej herbaty.
- Rozumiem, że zupy też dwie porcje ?
- Tak, tak… - zerknął na Roszpunkę. – Zupa może być, nie ?
- Jasne.
- Dobrze… Dwa razy zupa i herbata… Nic po za tym ?
- O, o ! I jeszcze może kilka liści sałaty ! – odezwała się Roszpunka.
- Sałaty !? – zdziwił się Julian.
- To dla Pascala… - wyciągnęła w kierunku kobiety swoje zwierzątko.
- Przyniosłaś ze sobą żabę !? – przeraziła się.
- To kameleon !
- Och… - zamrugała. – Cóż… - wytarła ręce w fartuch i odeszła. Obejrzała się jednak przez ramię po czym zmrużyła oczy. Julian przełknął ślinę.
- Czy ona mnie… obserwuje ?
- No coś ty. – odparła Roszpunka, kładąc Pascala na stół. - A niby po co miałaby to robić ?
- Sam nie wiem… A jeśli skojarzyła, że byłem kiedyś poszukiwany listem gończym ?
- Ale teraz już nie jesteś. Po za tym sam mówiłeś, że jesteśmy daleko po za granicami królestwa.
- Wiesz… Ścigali mnie nie tylko tam…
- A nawet jeśli, to co ? – zirytowała się. – Nie jesteś już złodziejem !
- Tyle, że tutaj jeszcze o tym nie wiedzą. Co jeżeli wezwie tutejszą straż królewską ?
- No i dobrze ! – krzyknęła. – Trzeba było nie wymyślać głupot i powiedzieć swoje prawdziwe imię ! A teraz proszę !
- Tak !? – Julian się wyprostował. – A skąd niby miałem wiedzieć, że ta kobieta ma manię prześladowczą i będzie się na mnie cały czas gapić !? No !?
- Czyli to moja wina !? – Roszpunka wstała od stołu. – Skoro tak to żegnam !
- Słucham !?
- Idę na górę. Leje jeszcze gorzej niż wcześniej. – wskazała na okno. – Po za tym jest wieczór a ja zamierzam się porządnie wyspać. Mają tutaj wolne pokoje na nocleg.
To powiedziawszy uniosła głowę i poszła w stronę drewnianych schodów prowadzących na poddasze. Nie zaszczyciła Juliana nawet najmniejszym spojrzeniem.
Westchnął.
- Gorąca zupa i herbata dwa razy !! – ryknął mu nagle czyjś głos prosto do ucha. Podskoczył.
- Co !?
- Zamówienie. A co niby ? – odparła kobieta. – Jesz pan czy nie ?
- Eee…
- A ta z tym kameleonem gdzie się podziała ?
- Roszpunka ? – do Juliana dopiero teraz dotarły słowa kobiety.
- Ty się mnie pytasz ? Otrząśnij się młodzieńcze. – pokręciła głową. – Nic dziwnego, że sobie poszła…
- Proszę ?
- No co ? Myślisz, że jestem taka naiwna ? Pokłóciliście się.
- A skąd…
- A wiem ! – oparła się łokciami o blat, naprzeciwko Juliana i pochyliła w jego stronę. – Lepiej do niej idź. Dobrze ci radzę. Inaczej będzie zła.
- Oby nie… - mruknął. – Wolę nie oberwać znowu patelnią…
- Patelnią !? – wytrzeszczyła oczy. – U-uu-u ! Widzę, że dziewczyna umie sobie poradzić !
Zaśmiała się.
- Taak…
- No nic. Muszę uregulować rachunki. Tamci pod ścianą zamówili już trzecie danie a pieniędzy jak nie było tak nie ma.
- Ile za nocleg za dwie osoby ?
- Dla was gratis. – mrugnęła do niego.
- Ale…
- Nie ma co się dziwić ! – zwołała radośnie. – Korzystaj z tego co ci dają !
Julian osłupiał. Tymczasem kobieta zebrała talerze z jednego ze stolików i ponownie rzuciła mu dziwne, przeciągłe spojrzenie.
- To nie jest normalne. – szepnął. Rozejrzał się po gospodzie. Za oknem faktycznie lało jak z cebra. Max kończył właśnie paszę a szalony staruszek usiłował go osiodłać co nie wychodziło mu najlepiej bo za każdym razem gdy tylko udało mu się wdrapać na jego grzbiet, ogier zrzucał go z niego, parskając z politowaniem.
Między krzakami zamajaczyły jednak jakieś postacie. Julian drgnął na ich widok. Gdy tylko podszedł bliżej okna, zniknęły.
- Nie podoba mi się to…- zerknął w głąb gospody. – Ok. – odetchnął. - Julian idzie odpokutować winy…
Zebrał ze stołu zupę i herbatę po czym podążył na poddasze do Roszpunki.

użytkownik usunięty
Pisarka

Pięknie, po prostu super :) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :P
"- Oby nie… - mruknął. – Wolę nie oberwać znowu patelnią…
- Patelnią !? – wytrzeszczyła oczy. – U-uu-u ! Widzę, że dziewczyna umie sobie poradzić !"
Ten fragment jest świetny :D

Dzięki. ;) Cieszę się, że rozdział Ci się podoba. :)

Pisarka

Rozdział kapitalny. Najbardziej podoba mi się ta herszt baba z karczmy. Jest CU-DO-WNA.
Ale Julian też niczego sobie. Niczym pogodynka z TVN Meteo. xD
W każdym razi "tamci", wiesz ci zza okna, ci z lasu i w ogóle, troszeczkę mnie niepokoją.

A ile zostało jeszcze do końca? Przestałam liczyć. I pytam przez ciekawość i trochę przez zmartwienie, że taka dobra lektura się skończy. ;)

użytkownik usunięty
MrsRider

Tak dobrze ujęłaś. Julian jako pogodynka z TVN Meteo. No coś pięknego :D

MrsRider

Do końca około 5 rozdziałów. Chyba… ;) Jeszcze zobaczę. :) Zależy czy wpadnę na więcej pomysłów, choć… mam ich całkiem sporo. Jakby co to CAŁE zakończenie już dawno mam ,,w głowie’’. ;D A będzie się działo ! :D Oj, zdziwicie się… :)

No, pogodynka z TVN Meteo jak nic ! :D

A ci zza okna i z lasu to są ci sami (jakby co) i słusznie Cię niepokoją. ;)

Pisarka

Nie strasz mnie!!!

MrsRider

A będę ! XD

Pisarka

A ja się nie zgadzam!
Przez ciebie te zbiry będą mi się po nocach śniły! :D

użytkownik usunięty
Pisarka

Super. Im więcej tym lepiej. Wierzę, że sytuacja jak zawsze świetnie się rozwinie :D

Pisarka

świetne! jak zawsze!.. czekam na ciąg dalszy ;)
chodziło ci o obrazek sceny z filmu?.. mam podobny (chyba), tyle że niedokończony..
http://i43.tinypic.com/2629q9g.jpg
a ten tak dla jaj, powstał zeszłej nocy z nudów.
http://i41.tinypic.com/4jtls3.jpg

użytkownik usunięty
IlSamba

Super i jeden i drugi :D

IlSamba

Wow ! :D Oba rysunki świetne ! A ten ,,dla jaj’’ jest super ! ;D Przypomina mi scenę z początku filmu jak spotkał w lesie Gertrudę a ona poleciała do wieży zobaczyć czy jest tam Roszpunka. ;D

Pisarka

heh dziękować ;)..niezmiernie mi miło że się podoba.. ;)) ten "dla jaj" to jednak mi się nie udało.. miał przedstawiać scenę jak wstał zdziwiony zaraz po tym jak zleciał z tym konarem w dół.. wstał wtedy w takim lekkim rozkroku (to u koni mnie zawsze bawi) ;D.. ale co fakt jak napotkał Gertrudę minę miał taką samą ;).. a co do pierwszego rys. już nie istnieje, troszkę go przerobiłam (ale raczej na nic lepszego ;D..)..wgl siara że go tu wlepiłam takiego! Taa większość rzeszy przed dokonaniem zdarza mi się niestety nie przemyśleć.. ale co tam. ;)

IlSamba

Jak ty TAK rysujesz z nudów... WOW. Kłaniam się w pas.

MrsRider

kłaniać się nie trzeba. broń Boże! niema komu.. ;)
nuda to nieraz dobra rzecz! jako jedyna nie pakuje mnie w kłopoty.. jeszcze ;D

ocenił(a) film na 8
IlSamba

super ;))
NO I WIDZISZ! a jednak szkicujesz ;P jak chcesz to potrafisz i wychodzi Ci to na prawdę świetnie, dlatego od samego początku mówiłam żeby to Twoje prace były dołączane do opowiadań Pisarki ;) Na prawdę rewelacja.. Ja tez właśnie wczoraj ukończyłam mój szkic, ale tak jak poprzednie nie mają nic wspólnego z zaplątanymi.. jakoś tak nie mam do tego weny, wole szkicować zwierzęta, no może że Maksimusa... w to bym się mogła zaangażować xd
a tu umieszczam mój nowy rysunek ;) potem może zabiorę się za jakąś scenę z zaplątanych.. noo zobaczę jak mi to pójdzie http://i40.tinypic.com/34jcgmo.jpg

a Twoje rysunki są świetne ;))

użytkownik usunięty
Mika9842

Wow, pięknie. Kocham konie i ich mityczne odpowiedniki. Na prawdę pięknie :)

ocenił(a) film na 8

Dziękuję ;))
Bardzo się cieszę i równie kocham te wspaniałe zwierzęta :)
Pozdrawiam

Mika9842

szkicuje ale raz na jakiś czas, jak mi się mega nudzi.. i nic innego nie mam możliwości zrobić.. ;)
wtedy albo coś tam bazgrole, albo rozmyślam nad głupotami..
(obecnie chorych pomysłów mam wiele, bo zostałam uziemiona);P
a z tymi pracami, too nie zaczynaj! już było postanowione to twoja fucha. ;))
co do twojego nowego obrazka.. jest ŚWIETNY! zwłaszcza to oko! no bomba! ;)
zgadzam się z Sarahabi, konie to niesamowite zwierzęta ;)

ocenił(a) film na 8
IlSamba

Hehehe. Ja też teraz nie mam za bardzo czasu szkicować, bo albo jestem zajęta, albo nie mam weny albo wg. jakoś taki mam dzień że nic mi się nie chce ;P
Ja zawsze się będę trzymać swojej racji i zawsze będę mówić że to ty powinnaś ilustrować te opowieści, ale no już dam z tym chyba spokój ;DD jak na razie ;>
A co do tego mojego rysunku to dziękuję ;P mi się tam ten mój obrazek nie za bardzo podoba, ale ja wasze tak narzekam na moje prace ;P
i jak najbardziej to popieram, bo z końmi mam styczność od małego ;)

IlSamba

Popieram ! Oko wyszło ekstra ! ;D I w ogóle cały szkic super ! :)

ocenił(a) film na 8
IlSamba

a i co do tego jeszcze mojego rysunku !
Przepraszam za:
brak podpisu (planuję wymyślić jakiś nowy, oryginalny i krótki)
zdjęcie.. (robiony aparatem, ale to dlatego że mi skaner nawalił i nawet nie chce się włączyć ;/ )
i za kwadraturę koła.. pokazałam ten mój rysunek tacie i niestety dało się to zauważyć..

a tak to chyba tyle.. oczywiście błędów jest sporo w moim rysunku, i szczerze mówiąc nie za bardzo mi się podoba i wiele bym zmieniła, bo może bym mogła to zrobić lepiej, ale mam słabsze dni i mało mi się chce xd , ale Twoje rysunki są takie zawsze idealne ;P serioo.. masz talent ;))

ocenił(a) film na 8
Pisarka

ohh.. oczywiście jak zawsze zaskoczyłaś mnie pozytywnie ;P NOO! JAK TY TO ROBISZ XD?

ocenił(a) film na 8
Mika9842

kliknęłam enter i się wysłało a jeszcze nie dokończyłam xd
No ale, oczywiście świetnie napisane, dialogi bardzo dobre..
Cały tekst jak najbardziej mogę ocenić na 10/10
Nie wiem co jeszcze napisać, bo ... brak mi słów i brat zjadł mi połowę klawiszy.. xd
Ale podsumowując... Świetnie, bardzo mi się podoba ;))

Pisarka

Jestem pod wrażeniem twojego talentu :) i mam wrażenie że myślimy podobnie, bo w mojej części Zaplątanych też myślałam o księżycu i o tej kropli blasku jednak uznałam że to będzie trochę zbyt … kiczowate, że powtarza się prawie to samo. Więc w mojej „powieści” pojawia się „Księżycowy pył” który spływa na ziemi wraz z promieniami światła księżyca ,a z czasem uformował się w mały kamień o nienaturalnym kształcie, który miał dać swemu właścicielowi niezwykłą moc… Ale ty akurat przedstawiłaś tę krople zaskakująca (jak dla mnie) realistycznie że nie wydaje się to nakręcane. Cieszę się że pojawili się nowi bohaterowie, bo zwiększają możliwości i otwierają nowe wątki do napisania. A więc czekam nie cierpliwie na kolejny rozdział :D

użytkownik usunięty
kocham_koty

Hej, całkiem fajny pomysł :)

Dziękuję :)

kocham_koty

Dziękuję ! :D

Pisarka

A i jeszcze jedno zdanko do Pisarki : genialne poczucie humoru ! :)

Pisarka

kiedy dalsze losy ?! pisz , proszeeee

Do0osiaa

Przepraszam, że dopiero po TAKIM czasie wrzucam kolejny rozdział ale zwyczajnie nie miałam czasu (szkoła). :( No, ale w końcu napisałam i oto jest! ;D Oto on:

ROZDZIAŁ 9

Zapukał dwa razy po czym wszedł po woli do środka.
- No jak tam? Dalej żywisz do mnie nienawiść czy już ci przeszło? – uśmiechnął się pod nosem, zamykając nogą drzwi. Rozejrzał się.
Pokój był mały i skromnie urządzony. Dębowa podłoga, jakiś świecznik porośnięty grubą warstwą kurzu stojący samotnie w kącie, pod oknem łóżko a obok niego niski stolik. Nic po za tym.
- No nie powiem. – odezwał się Julian. – Ale jak na nocleg to mamy przyzwoity pokoik, co?
- Hm.
Roszpunka nawet się nie odwróciła. Siedziała na łóżku, tyłem do niego i z zadumą patrzyła na niebo za oknem.
- Jeszcze się gniewasz? – położył na stoliku zupę i herbatę po czym usiadł koło niej na brzegu łóżka. – Przyniosłem naszą kolację. Jesteś głodna?
- Mhm…
Pokręcił głową. Obraziła się jak nic! Na stolik wdrapał się kameleon i zbliżył pyszczek do miski z rosołem. Julian zmrużył oczy.
– Coś… coś jakby żółty? Niee… pomarańcz? – przechylił głowę. – Hmm… A może to…
Roszpunka parsknęła śmiechem.
- Co ty robisz?
- Jak to co? – odwrócił się do niej. – Nie widać? Właśnie próbuję ustalić jaki kolor ma twoja żaba…
- Kameleon. – poprawiła go zaraz. – A niby po co?
- Noo… Mówiłaś mi kiedyś, że przybiera barwę zależnie od twojego nastroju więc… - uśmiechnął się chytrze - …chciałem wiedzieć na czym stoję.
- Julek! – zaczęła się śmiać. – Też masz pomysły!
- No co!? Byłaś na mnie obrażona a ja po prostu chciałem dowiedzieć się jak bardzo. I tyle.
- Ja? Obrażona na ciebie!? – przyjrzała się mu uważnie. – Dlaczego?
- Jak to dlaczego!? – zdziwił się. – A nie?
- Nie. – uśmiechnęła się.
- Przecież widziałem. – upierał się Julian. – Pobiegłaś zaraz na piętro a po za tym…
- Och to nie o to chodzi… - przerwała mu. – Martwię się. To wszystko.
- Czym?
- Tym całym księżycowym kwiatem. – westchnęła – A jeśli ktoś go znajdzie przed nami?
- Nie sądzę.
- A może już znalazł! Och, co wtedy!?
- Heej. – położył jej dłoń na ramieniu. – Wszystko będzie dobrze. Słyszałaś swoich rodziców. Nikt nie może odnaleźć tego kwiatu. Tylko ty.
- A życzenie? Je może wypowiedzieć każdy kto znajdzie się w jaskini zapomnienia w ciągu tych trzech nocy. A dziś jest już druga…
- Wiem. Ale na to nie mamy wpływu. Ważne, że chociaż znajdziesz ten kwiat.
- Noo… w sumie masz rację. – na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. – Julian…
- No?
- Chciałam cię o coś spytać.
- Śmiało. O ile wiem jesteśmy tu tylko my, twoja żaba i…
- Sałata!!!
- Co!? – Roszpunka wytrzeszczyła oczy. – Jaka sałata!?
Odwrócili się błyskawicznie.
W otwartych na oścież drzwiach stała brązowowłosa kobieta z salaterką sałaty w ręce. Julianowi o mało nie opadła szczęka na jej widok.
- Sa… sa… sałata!? – wykrztusił. – A po kiego…
- Panienka zamawiała czyż nie? – spojrzała na Roszpunkę. – Noo… dla tego eee… kameleona tak?
- A…aaa! – Roszpunka dopiero teraz przypomniała sobie swoją prośbę o kilka liści sałaty dla Pascala. - No tak, tak… Dziękuję.
- A proszę bardzo! – odparła kobieta stawiając półmisek na stoliku obok nich. – Zielsko to nie problem. Tanie to, rośnie wszędzie… To czego mam ja tam żałować? – klasnęła w dłonie. – Kilka liści mówiłaś?
- No… - spojrzała na nią niepewnie. - Eee… w zasadzie to tak…
- A tu sobie jaszczurka pożre całą główkę! – wykrzyknęła niespodziewanie. – Bo ja hojna kobieta jestem! Oj, hojna!
To powiedziawszy odwróciła się na pięcie i pomaszerowała do drzwi.
- A za kolację nie musicie płacić! – uśmiechnęła się. – No, dobrej nocy życzę!
I zatrzasnąwszy drzwi zniknęła.
Przez chwilę panowała kompletna cisza jednak po chwili przerwał ją głośny śmiech Juliana.
- No nie mogę!!! – zawył – Jaszczurka!! Nawet ja bym na to nie wpadł! – upadł plecami na łóżko. – O rany!
- Julek! – Roszpunka pociągnęła go za rękaw jednak i ona ledwo powstrzymywała się od śmiechu.
- A…a nie mówiłem! – wydyszał Julian. – Ona nie jest normalna!
- No… No nie całkiem. – uśmiechnęła się.
Spojrzeli na stolik. Pascal zerknął na nich obojętnie po czym wskoczył do salaterki i wgryzł się w pierwszy napotkany tam liść sałaty.
Roszpunka pogłaskała go po łebku.
- Wiesz, co? – Julian nagle zerwał się z łóżka i podbiegł do okna. – Noo… - mruknął do siebie zadowolony. – Idziesz?
- A niby dokąd? Jest środek nocy. Myślałam, że zostaniemy tu do rana. Chyba nie chcesz szukać…
- Nie! – zaśmiał się. – Chciałem ci tylko coś pokazać.
- Co?
- Zobaczysz… - mrugnął do niej otwierając okno.
- Co ty…
- Spokojnie. Nigdzie się nie wybieram. Chodź.
- Na dach!?
- Nie bój się. Jest prawie płaski. Nie spadniemy.
- Ymmm…
- Zaufaj mi. – wyciągnął do niej rękę. Chwyciła ją.
- No dobra. Ale jakby coś to był to tylko i wyłącznie twój pomysł!
- No jasne, że mój.
Zeszli ostrożnie na wyłożony strzechą dach. Roszpunka się rozejrzała.
- No i? Co teraz?
- Teraz się kładź.
- Co takiego!?
Julian westchnął.
- No połóż się.
- Tutaj?
- Och, no a gdzie!? – zirytował się. – Inaczej nic nie zobaczysz.
- A co mam…
Pociągnął ją za rękę. Spojrzała na niego zdziwiona po czym jęknęła.
- No niech ci będzie.
Osunęła się po woli w dół i położyła na plecach obok Juliana.
- I jak? – spytał po chwili.
- Co i…
- Spójrz w górę.
Aż pisnęła z zachwytu.
- Ależ… ależ to piękne!
- Bez przesady.
Nad nimi rozciągało się granatowe, nocne niebo na którym migotało tysiące gwiazd.
- Nigdy nie patrzyłam na gwiazdy w ten sposób!
- No. Raczej nie miałaś takiej możliwości w wieży ani na zamku. Chociaż…
- A ty?
- Co ja?
- Ty pewnie często spędzałeś tak noce, co?
Zaśmiał się nerwowo.
- Czemu od razu często? Myślisz, że miałem na to czas?
- Skoro tak mówisz…
Przez chwilę nic nie mówili. Każde z nich pogrążyło się bowiem we własnych myślach.

*

Ciężkie mosiężne drzwi huknęły głośno na końcu korytarza. Chwilę potem dał się słyszeć szaleńczy śmiech.
- Pa…panie Kapitanie!!
- Wołaj go wołaj! Hahahaha! Wołaj! Byle szybko!
- Panie Kapitanie!!!
Rozległo się głuche uderzenie.
- Co ty tam wyrabiasz Conli!? – ryknął Kapitan wyłaniając się zza zakrętu. – Znowu nie możesz poradzić sobie z więźniem!?
- A…ale on uderzył głową w ścianę!
- Jak głupi to niech wali tą łepetyną! Co cię to obchodzi!?
- No… no nic!
- W takim razie prowadź go tu szybciej!
Chwilę później z mroku wyłonił się nieco blady na twarzy Conli prowadzący za ramię skutego kajdanami mężczyznę w średnim wieku. Więzień na widok pustych cel na końcu korytarza zawył z radości.
- Nareszcie! Ile można czekać! Hura!!
Dwóch potężnych mężczyzn siedzących w jednej z cel wymieniło spojrzenia.
- Jakiś wariat. – skwitował krótko jeden z nich o rudych włosach.
Drugi z przepaską na oku pokiwał głową.
- Witajcie przyjaciele! – krzyknął niespodziewanie więzień machając do nich wesoło. – Czy to z wami będę miał przyjemność mieszkać!? Hahaha!
- I czego rżysz!? Rozum ci odjęło!? – warknął rudzielec, nawet na niego nie patrząc.
- Teraz będę bezpieczny! Tu mnie nie znajdą! Prawda? – zwrócił się nagle do Conliego.
- Eee… Ee… co?
- Do zamku nikt się nie wkradnie?
- N..nie. To nie możliwe.
- Ach! Uratowany! – ucieszył się.
- No, no, no. I kogo my tu mamy? – Kapitan podszedł do więźnia. – A ty coś za jeden? Conli. Zdaj raport.
- A więc hmm… znaleźliśmy go dzisiaj wieczorem w lesie po za granicami królestwa. Podobno okradł parę dni temu kilka sklepów w Coronie.
- No tak. Klasyczny przykład złodzieja. Co? – zwrócił się do więźnia. – Nie byliśmy zbyt szybcy?
- Tak naprawdę to on w ogóle nie uciekał. – odezwał się Conli. – Nawet się panie Kapitanie ucieszył na nasz widok. Mówił coś, że mu życie ocaliliśmy…
- Tak, tak. – Kapitan otworzył celę i wepchnął do niej nowo przybyłego więźnia. – Myślisz, że jak dobrowolnie oddasz się w ręce to ominie cię kara? Nie bądź taki cwany.
Złodziej tylko się uśmiechnął. Conli i Kapitan oddalili się nieco.
- A przed kim to niby zwiewałeś, co? – odezwał się znowu rudy mężczyzna.
- To wy nie wiecie!? – więzień zrobił wielkie oczy. – Nie gadaj!
- Chwilowo nie za dużo możemy się dowiedzieć siedząc w więziennej celi, chłopaczku.
- No co tam!? – krzyknął nagle Kapitan. – Już urządzasz sobie rozmowy z Karczybykami? Widzę, że skory jesteś do zawierania nowych znajomości!
- No przed kim? – syknął ponownie jeden z braci.
- Przed Braćmi J.
- Johnem i Jamesem!? – Karczybykowie podbiegli do krat. – Oni tutaj!?
- A znacie ich?
- Mieliśmy okazję ich spotkać. Wszystko przez Szczerbca…
- Kogo!?
- Ach, no Rajtara. Tylko niedawno się okazało, że inaczej się nazywa. Mniejsza o to. Gonili cię?
- No ba. Pewnie! I strzelali! A to w końcu najlepsi łucznicy!
- Chwila moment… Dopadli cię w tym lesie za królestwem, tak?
- Dokładnie. Szczęście miałem, że przejeżdżali tam akurat…
- Ty! – jeden z braci drgnął. – To nie tam polazł Szczerbiec?
Bliźniak z opaską kiwnął głową.
- O bracie. No to pozamiatane. – odezwał się więzień. – Skoro raz już im uciekł to teraz…
- Kapitanie!!! – ryknął jeden z Karczybyków waląc ręką w kraty. – Kapitanie!!!
- Czego tam znowu!? – warknął niezadowolony.
- Ten nowy uciekał przed Braćmi J. Grasują teraz w lesie za królestwem!!
- Słyszałem coś o tym. Ale dzięki za informację.
- Nie rozumiecie!?
- A niby czego? I nie tym tonem.
- Szczerbiec tam pojechał!
- Hę?
- Kiedyś ich spotkaliśmy. Przyrzekli, że jeszcze nas znajdą.
Kapitan uniósł brwi.
- A dlaczego mi o tym mówicie?
- No… no co? – burknął nieco zmieszany. – Ta… jak ona… Roszpunka…
- Księżniczka! – wydarł się nagle spanikowany Conli. – Księżniczka jest w niebezpieczeństwie!
- Zamknij się Conli! – krzyknął Kapitan. – Lepiej na coś się przydaj i zbierz ekipę zwiadowczą!
- Już! Już się robi!
- No to nie stój tak! Ruszaj!
- O…oczywiście!!
Kapitan obrzucił Karczybyków nieufnym spojrzeniem.
- Jeśli kłamiecie…
- A po co?
- Hmm… Dziwne to trochę… Od kiedy jesteście tacy… tacy no…
- Szczerbiec… - odezwał się jeden z bliźniaków. – On jest strasznie za tą Roszpunką… Więc ten… Jakby coś jej się stało…
- Mmm… - Kapitan kiwnął głową po czym wyciągnął z kieszeni klucz do celi Karczybyków. – No, no. Nie wyobrażajcie sobie za dużo. Będziecie nam potrzebni. – zmarszczył brwi. – Tylko bez żadnych sztuczek…

Pisarka

Ty jesteś w tym świetna!!! Czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział;) pozdrawiam

maryska14_

Dziękuję! :D Postaram się już niedługo naisać następny rozdział! :)

Pisarka

ja uważam, że powinnaś wydać książkę.;) Na pewno rozeszłaby się jak świeże bułeczki ;D

maryska14_

Serio!? :O Dziękuję! :D

Pisarka

serio;) czekam na następny rozdział;D

maryska14_

Postaram się go napisać w sobotę. ;) Bo mam już pomysł!!! ;D

Pisarka

Fajnie;D ;)

ocenił(a) film na 6
maryska14_

Do Pisarki - jesteś Nie-Sa-Mo-Wi-Ta! Zaplątani to moja najlepsza bajka! A z bohaterów najlepszy jest Flynn to znaczy Julian ;D A ty normalnie masz talent że nie wiem co! Musisz książkę wydac! Kupiłabym na 100% Czekam na kolejne części i może jak mogłabym, namalowac Julka i roszpunkę do twojego opowiadania i poza nim hę ? W czwartek pokażę wam "może: moje prace ;)

Laska2343

Rany!!! :O Jej! Bardzo BARDZO Ci dziękuję!!! :D Strasznie się cieszę, że moje opowiadanie Ci się podoba!!! ;D
I taaak! Julian jest NAJLEPSZY! :)
Serio kupiłabyś moją książkę? ;) Cóż... Planuję jedną wydać ale nie o Zaplątanych (no bo w końcu Disney ma prawa autorskie) ale jeszcze nie skończyłam. :)
I jasne, że możesz namalować Roszpunkę i Julka!!! Zresztą co tylko chcesz! ;D
I KONIECZNIE pokaż swoje prace!!! Jestem ciekawa jak wyglądają! Sama też rysuję. ;)

ocenił(a) film na 6
Pisarka

Proszę Bardzo, oto moje rysunki:
Julek i Roszpunka: http://img839.imageshack.us/img839/4828/zdjcie0706w.jpg
A tu Julek i Max: http://imageshack.us/photo/my-images/545/zdjcie0713d.jpg/
Nie wiem czy dobrze mi wyszło...

Laska2343

Wow! ;D Super! Z pamięci czy patrzyłaś? ;)
Ten drugi z Maxem i Julkiem to scena z miasteczka jak patrzy na Roszpunkę w warkoczu, tak? :) Max wyszedł super! A najlepiej Pascal!!! :D
I ten pierwszy z Julkiem i Roszpunką też ekstra!
Zwłaszcza Roszpunka! :D

Zajrzyj na mojego bloga. ;) Są tam moje 3 rysunki Zaplątanych. :D Pascal, Julek i scena z lampionami. (Patrzyłam jak rysowałam bo z pamięci to już gorzej. XD)

http://roszpunka-i-flynn.blog.onet.pl/

Pisarka

czekam na jutro;) Mam nadzieję że pojawi się jutro dalsza część;) Pozdrawiam;D

maryska14_

Jeszcze nie skończyłam. :D Ale się postaram. ;)

Laska2343

Świetne te twoje rysunki ;)

Laska2343

zgadzam się;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones