Miałem nadzieje na więcej polityczno-filmowej emocji, na kolejnego "Autora widmo", a tego tu nie było. Wg mnie, bez rewelacji.
Kolejna fajna rola Ryana Goslinga, podoba mi sie jego kreacja - profesjonalizm i pełne oddanie dla sprawy. A jednak poległ, w życiu nie można byc pewnym niczego.
Film pokazuje kampanie wyborcze od kuchni, analizy, pertraktacje, zdobywanie głosów itp.
Miałem nadzieje, na lepszą kreację Clooneya, nie pograł za dużo :)
Teraz kolej na "Różę", no zobaczymy...
Zgodzę się. Średni film. Byłby dobry, ale z gorszą obsadą, bo przy tak solidnej ekipie to byłaby za wysoka ocena. Niczego nowego nie wnosi, Nawet grzechy Morrisa nie są zbyt oryginalne, nie było niczego, czego byśmy nie widzieli w Barwach kampanii z Travoltą (z wyjątkiem, że film z Johnem był bardziej przyjazny i zaskakujący, a i on sam emanował większą sympatią). Moim zdaniem też błędem była u Clooneya naiwność głównego bohatera... Koleś z takim doświadczeniem w sztabie wyborczym (o czym świadczyło jego stanowisko, bo był 2 w sztabie) nie dałby się tak zmanipulować, a tu w pewnym momencie nauczył się polityki... Żenada. "Polityka to brudna gra" - Ameryki to nie odkrywa, jak i ten film nie odkrył. Zmarnowana plejada gwiazd moim zdaniem, ale też nie było aż tak wielkiej tragedii :)