Zachwyca nonkonformizmem: w dobie poprawności politycznej pokazuje jako postaci negatywne: Żydówkę i Murzyna (podła dziennikarka i zakłamany senator, który wyczekuje co lepszej łapówki).
Ale nie tylko to przesądza o wielkości filmu. Przesądza o tym jego wiarygodność w obrazowaniu procesu zarażania zepsuciem, złem.
Ryan Gosling w roli głównej jest wprost gigantyczny. Niejednoznaczny Clooney w drugim planie chyba jeszcze lepszy.
Sama reżyseria Clooneya jest wzorowa. Chropawa, bez fajerwerków, za to skupiona, dzięki czemu film zyskuje sztych dokumentu. Realizmu.
Nominacje do Złotych Globów w kategoriach:
NAJLEPSZY DRAMAT
NAJLEPSZA REŻYSERIA
NAJLEPSZY SCENARIUSZ
NAJLEPSZY AKTOR
już w ogóle mnie nie dziwią. Brak owych nominacji dla "Drive" już też. To nie ten kaliber ambicji.
Oscar za scenariusz - bezwarunkowy.
Doskonały film. Wprost zachwycający.
Takie kino to ja rozumiem!
Chyba oglądaliśmy dwa różne filmy. Jak dla mnie był on naiwny, infantylny, dęty i prostacki. Jedyne co mi się podobało to gra Goslinga i Hoffmana. Reszta to porażka. Od scenariusza poczynając. Clooney w kluczowej scenie jest moim zdaniem po prostu śmieszny. A chyba nie taki był zamysł ;)
Zgadzam się, banalny, fatalny. Film nic nowego nie wnosi a truizmy zawarte w fabule są jak dla mnie nie do przyjęcia. Ot, polityka jest brudna, wszyscy to wiemy...
Ja też bym dał 10 gdyby nie scena niewytłumaczalnej sceny wolty Thompsona,który nagle zechciał miejsce na liście a nie w rządzie...Oscary będą.
Przyzwyczaj się, żyjemy w nietolerancyjnym kraju :/ Film nie zasługuje na 10.. Clooney zagrał poprawnie, aczkolwiek sam początek filmu zrobił niemały mętlik zapewne niejednemu w głowie.
To strasznie nietolerancyjny kraj, który Murzyna nazywa Murzynem- no nie mogę. Przypomina się dowcip o "kochających inaczej".
Słowo "murzyn" nie jest obraźliwe. Jest to poprawne określenie na osobę czarnoskórą już od XVI wieku.
I umysłowo chyba wciąż w tym wieku tkwisz. Coś co uznawano za poprawne 500 lat temu niekoniecznie poprawnym jest dziś.
obraźliwy jest "czarnuch", nie róbcie szumu wokół potocznego określenia. Tak jak powiesz "chińczyk", to "żółtek" już gorzej
A co proponujesz w zamian? Afroamerykanin? Toż to nie każdy Murzyn jest Afroamerykaninem. Czarnoskóry? To ma być mniej obraźliwe od Murzyn? Przecież słowo "Czarnoskóry" od razu zwraca uwagę na skórę, czyni z jej koloru główny przymiot przez który chcesz opisać człowieka. Nie dajmy się zwariować przez polityczną poprawność Murzyn to Murzyn- tak jak Żyd to Żyd a Polak to Polak.
Czarny to prawie to samo co Czarnoskóry- też od razu odnosi się do koloru, stawia go na pierwszym miejscu. Ja naprawdę nie wiem ile trzeba mieć złej woli żeby samo słowo Murzyn uznać za rasizm. Rasizmem jest zdanie "Murzyni są głupi", rasizmem nie jest zdanie "Widziałem dziś ładną Murzynkę". Samo słowo jest niewinne, proszę nie strzelajcie do niego. Dojdzie do tego, że niedługo na określanie pewnych grup zabraknie nam przymiotników czy rzeczowników, albo co też ciekawe to one będą narzucać większości przymiotniki podług swego upodobania- bo to rani tych, to sprawia, że czujemy się źle itd itd
Czarny i czarnoskory sa poprawne. Murzyn i czarnuch nie. Nie zabraniam ci tak mowic, tylko informuje jak jest.
Bo co? Kto tak powiedział? Kim Ty w ogóle jesteś (no ofense) że masz władzę informowania o tym co jest poprawne a co nie? Póki co słowo Murzyn jest powszechnie używane w języku polskim- książki, gazety, telewizja- póki co z wysokonakładowych mediów (no bo chyba nie będziemy liczyć skrajnych skrajności) pohukiwania słychać tylko z Czerskiej, a na Uniwersytetach zniesmaczeni są ludzie od "Gender studiów" i innych dziwactw. Patrz jaka ta szacowna "Rzeczpospolita" niepoprawna:
http://tv.rp.pl/video/Wydarzenia,Kraj,Rozmowy/Murzyn-w-Powstaniu-Warszawskim-Sen sacja-
http://www.rp.pl/artykul/783192-Moj-kraj-zawiodl.html?p=4 (8 linijka- tu Żyd używa słowa Murzyn- to dopiero niepoprawne!)
Tfu, nigdy już nie kupię tego rasistowskiego szmatławca! (I tak od dawna nie kupuję, ale zepsułoby dramatyczną końcówkę).
Dziennika nigdy nie kupowałem, ale z ciekawości można spojrzeć na to:
http://sport.dziennik.pl/boks/artykuly/328468,murzyn-w-ringu-bije-sie-za-polske. html
Z dużej litery powinno się pisać ale to tak btw. Śmieszne, że odpowiedziałeś tylko na tą mało znaczącą dygresje ale mniejsza z tym. Na takich dziwacznych kierunkach zazwyczaj głęboko osadzeni są różni bojownicy o "tolerancje" i "równość" (pięknie to brzmi :-) i to właśnie tam słowo "Murzyn" jest traktowane w taki sam sposób jak u Ciebie- tzn oni też chcieli by je wykreślić z polszczyzny.
Mało znacząca dygresja a jednak cały twój post się do niej odnosi, hehe. Nie będę już pisał na ten temat (czarnego, murzyna itp), eot.
Jak cały post- wspomniałem o tym, że słowo Murzyn jest powszechnie używane w języku polskim i zdecydowana większość nie ma z tym problemu (czy to w słowie pisanym czy w środowisku akademickim) i jako dygresję wymieniłem dwa środowiska które mają zdanie podobne do Twojego- to uważasz za sens posta?
Zależy jak patrzeć na słowo murzyn, osoba opalona na ciemnobrązowo;czy określenie osoby , zmuszanej do ciężkiej pracy.Dla mnie jest najzupełniej jasne,że czarna rasa człowieka ,której nie należy ignorować ,albowiem są bardziej utalentowani niż my biali.Czego im z całą pewnością ,zazdrościmy.
Bez przesady. To dobry film, ale czy naprawdę nie było już filmów o zaraźliwości zepsucia i kłamliwości polityków? To dobrze podany mielony, a nie powalające smakiem wykwintne danie. Choć bardzo smaczny.
Niemniej, w tak zwanym "sezonie oscarowym" nie ma chyba jeszcze nic lepszego na polskich ekranach (bo poza nim zdarzały się rzeczy lepsze).
Bardzo dobry film, ale nie genialny i nie epokowy, nie popadajmy w przesadyzm. Wbrew temu co pisza kolorowe pisemka dla kobiet nie pokazuje kulisow kampanii wyborczej, nie jest tez szczegolnie glebokim obrazem w temacie opisywania hipokryzji w polityce. Nie nalezy mowic o tym filmie w sposob patetyczny, tym bardziej, ze sam film ucieka od patosu i pretensjonalnosci.
Oczekiwalem czegos slabszego. Bylem przekonany, ze kunszt rezyserski Clooneya jest przeceniany. Wczesniej zdarzylo mu sie zrobic rzeczy niezbyt harmonijne i mocno chaotyczne w formie. Tym razem jednak podolal zadaniu, bo nie porwal sie z motyka na slonce. Nie opisuje zadnych skomplikowanych mechanizmow rzadzacych polityka, historia jest prosta, spojna i opowiedziana zgrabnie. Swietna praca kamery, bardzo dobre aktorstwo, w szczegolnosci Hoffman, ktory bez watpienia jest jednym z najlepszych wspolczesnych amerykanskich aktorow. Nigdy nie schodzi ponizej pewnego poziomu, czego o Goslingu niestety powiedziec sie nie da. No i dialogi. Po prostu rewelacja. Cholernie przekonywujace, naturalne, momentami blyskotliwe. Znakomita robota scenarzystow, to trzeba przyznac.
Moim zdaniem ten film ma polityke w tle, ale chodzi tu o dojrzewanie młodego człowieka i odkrywanie jak bzdurne są mlodziencze idealy oraz jak bardzo trzeba ubrudzic rece, chcac sie dalej bawic z duzymi chlopcami.
Nie zgodze sie z brakiem patosu - wprawdzie sa wysmiane okragle przemowy i puste frazesy kampanijne, to jednak scena ostatecznej przemiany bohatera oraz podkreslenie ze jedyne co wazne w zyciu to spojnosc wewnetrzna i lojalnosc traca patosem.
Natomiast zgadzam sie ze film jest absolutnie niepoprawny politycznie - widzimy glownie bialych mezczyzn, kobiety to albo stazystki albo wredne dziennikarki, a inne Afroamerykanie najwyzej sa ochroniarzami lub pielegniarkami.
Ogolnie film niezly, ciekawa intryga, choc pierwsze pol godziny przegadane zdecydowanie.
Nic podobnego!
Stephen charakterologicznie idealnie wkomponowywal sie w brutalny swiat polityki. Jego teksty o ideach i idealach byly na wskros obludne, bo sam nie stosowal sie do zasad przez nie gloszonych. Przespal sie ze stazystka, ale potem bez mrugniecia okiem postanowil ja usunac. Jej uczucia nie mialy zadnego znaczenia, liczyla sie kampania. Dla dobra kampanii miala odejsc. A co z jej zyciem? Udawal, ze pamieta jej imie, ale on wszystkich pracujacych dla niego ludzi traktowal czysto instrumentalnie. Kazdy byl dla niego pionkiem, ktorego mozna bylo poswiecic. Nieco pozniej sam w rozmowie z Duffy'm powiedzial z wyrzutem: "mowisz o moim zyciu". Zrozumial wtedy, ze jego tez mozna poswiecic, ze nie stoi ponad prawidlami rzadzacymi polityka. Wiedzial, ze spotkanie z Duffym w knajpie jest zlamaniem wszystkich zasad, a mimo to sie stawil. Mial swiadomosc jakie moga byc tego konsekwencje. Nie mial zadnych skrupulow by wywalic na zbity pysk Paula, choc to on sam popelnil niewybaczalny blad. Paul przynajmniej cenil lojalnosc, a co cenil Stephen? Byl gorszy od nich wszystkich. Nie przez przypadek gubernator na koncu oznajmil, ze nie chce miec takiego drania przy sobie przez 8 lat.
P.S. Nie byl tez szczegolnie mlodym czlowiekiem, lecz mezczyzna w okolicach 30-tki. Ciezko mowic, ze byl niedojrzaly emocjonalnie. Potraktowal bezwzglednie swojego mentora co bylo kolejnym krokiem do osiagniecia celu. Nie wahal sie przed niczym. Popelnil wielki blad, ale nie byl gotowy poniesc za to konsekwencji, choc czlowiek honorowy i z zasadami przed konsekwencjami by sie nie wzbranial. Uruchomil ciag zdarzen, ktory doprowadzil do smierci mlodej, slicznej dziewczyny. Mial jakies szczegolne wyrzuty sumienia? Chcial jakos za to odpokutowac? Nie, cale zdarzenie wykorzystal by odbic sie jeszcze wyzej.
Zgadzam sie ze nie bl niewinna owieczka, lubil konkurencje i nieczyste zagrania oraz manipulowanie opinia publiczna, w koncu zdecydowal sie dzialac w polityce. Wiedzial ze jeden blad wyklucza z gry, dlatego chcial usunac stazystke. ALE!
1. Ze stazystka chcial isc do lozka - jemu wolno, zaczal z nia tworzyc maly zwiazek bez zobowiazan, obydwoje wiedzieli w co sie pakuja. Roznica miedzy nim a Morisem, polegala na tym ze Moris musial byc czysty jak lza, poza tym mial zone! Wiec Gossling mogl sie przespac ze stazystka, a Clooney nie.
2. Popelnil blad bo w chwili slabosci popadl w samozachwyt - to akurat dosc typowe dla mlodych ludzi - jestem w wieku 30 lat, tam gdzie innym dostanie sie zajmuje 20 lat, etc. Chcial docenienia polechtania swojego ego, ale w koncu sie przyznal. Bo tak on postrzegal lojalnosc, tym czasem dostal bardzo szybka i skuteczna lekcje zycia w warunkach kampanii.
3. Jego zycie i kariera nagle przestala istniec, wiec jedyne co mogl zrobic to odegrac sie i zagrac supernieczysto, ale taka w koncu jest polityka.
4. Zarowno Gossling jak i Clooney musieli sprzedac swoje idealy dla wyzszego celu.
5. Dla mnie jednak wazne jest to, ze Gossling mowil, ze musi wierzyc w cel - Clooneya postrzegal jako wzor, czlowieka, dla ktorego warto pracowac! Wtedy jeszcze byl spojny. Gdy upadl marmurowy posag obrazu Clooneya w glowie Gosslinga, wtedy zaszla w nim zmiana nr1. Nastepnie dostal jeszcze surowsza lekcje - zobaczyl jak bardzo dal sie zmanipulowac w chwili zachwytu nad soba - zmiana nr2 a w zasadzie uswiadomienia sobie czegos. W tej sytuacji nie mial w zyciu juz nic do stracenia, wiec zagral VaBank. Stad jego mina na koniec filmu, ktora dla mnie mowi: spalilem sobie wszystkie mosty i kontakty u czlowieka, ktorego zrobie prezydentem. W zyciu owszem liczy sie spojnosc wewnetrzna i lojalnosc. Jesli ktos jeszcze da mu w zyciu szanse, pewnie stanie sie Peterem.
6. Ostatecznie Gossling jest wygranym zawodowo, ale na pewno nie moze sie juz cieszyc z tego zwyciestwa. Jednak nauczyl sie bardzo duzo o zyciu, polityce i kampanii, a takze o tym jakim jest czlowiekiem. Nie ma wiec powodow do zadowolenia, mimo iz wygral, zemscil sie i awansowal.
hmmm czy aby na pewno nie odpokutował?? tego nie wiemy (ostatnia scena filmu) - jedynie możemy się domyślać, jak mógł postąpić (słusznie czy też nie). ciekawy film, heh az niechce sieisc na wybory - takie tam jest (w polityce) zakłamanie - usłyszysz to, co chcesz usłyszeć.
świetne podsumowanie, co do postaci Stephena zgadzam się w 100%, ale film mnie nie powalił. Oczekiwałam bardziej zawiłej intrygi, a tu wielka afera bo kandydat na prezydenta przespał się ze stażystką. Żeby chociaż była podstawiona przez konkurencję, żeby chciała go szantażować, ale tak ? nie takie rzeczy się tuszuje, a tu facet wypływa na takim małym skandaliku?i po co to samobójstwo ? w realu dostałaby kupę kasy i przytulne mieszkanko na Florydzie, a Stephen skończyłby w biurze rachunkowym
Mowisz o 20 letniej dziewczynie. Tutaj nie zadaje sie pytan w rodzaju "po co", bo przeciez chodzi o emocje bardzo mlodej osoby. Chyba swiat rzeczywisty daje nam mnostwo przykladow wskazujacych, ze mlodzi ludzie nie musza zadawac sobie pytania "po co" by targnac sie na wlasne zycie.
moim zdaniem wiek nie ma tu zbyt wielkiego znaczenia, tu nie chodzi o emo - nastolatkę, a to całkiem odrębny problem. Z filmu wyraźnie wynika, że dziewczyna jest nad wiek dojrzała (chociaż z mojego punktu widzenia 20 lat to nie tak znowu mało) , od dziecka obraca się w świecie wielkiej polityki i jest bardzo wyrachowana - zauważ jak sprytnie dobiera sobie partnerów, całkowicie ignorując młodego stażystę, który może akurat chciał jej pomóc.Poza tym dla mnie cała jej postać jest kompletnie niewiarygodna, więc trudno odnosić się do motywów jej postępowania.
Dojrzalosc jest rzecza wzgledna. Mogla byc wyrachowana, co nie przeszkadzalo jej byc wrazliwa. Usunela ciaze, co dla nastoletniej dziewczyny (albo 20-letniej) ZAWSZE jest gigantycznym przezyciem emocjonalnym. Zostala wywalona na zbity pysk ze sztabu. Zeby nie bylo jej tak lekko to wlasnie dowiedziala sie, ze facet, w ktorym sie ewidentnie zauroczyla, a ktory potraktowal ja bezwzglednie, rowniez zostal zwolniony. Hustawke emocjonalna uwiarygadniaja smsy, ktore przed smiercia wyslala i wiadomosci pozostawione na poczcie glosowej. Mogla domyslac sie, ze Gosling, by sie zemscic na gubernatorze, wykorzysta jej historie (co tez zreszta zamierzal zrobic bez najmniejszych skrupulow - tekst na poczcie glosowej brzmial "tylko nie rob nic glupiego", wczesniej uslyszala od kolegi, ze jej kochanek wpadl w szal i odgrazal sie Paulowi, ze ich wszystkich pograzy). Jej ojciec zwany dupkiem dostalby wylewu na wiesc o aferze z udzialem jego corki. Jego kariera tez bylaby skonczona. Mysle, ze to sporo jak na jedna mloda dziewczyne. W prawdziwym swiecie nastoletnie dziewczyny nie z takich powodow odbieraja sobie zycie. A przeciez niektore z nich sa z pozoru nad wiek dojrzale. Jednak z hormonami i biologia sie nie wygra, a usuniecie ciazy zawsze narusza rownowage hormonalna u mlodej kobiety.
tak, naprawde rewelacyjny film. Scena początkowa jak GTAx1000 ze środka kabiny. Polecam. Tylko nie wiem czy te "Idy..." paczać, bo moja dziewczyna chyba nie bedzie chciała o polityce paczać :D
Spostrzeżenia o Żydówce i Murzynie faktycznie są bardzo trafne. Z reguły osoby takie w filmach nie występują w roli "czarnych charakterów" , zapewne ze strachu przed posądzeniem o brak politycznej poprawności reżysera . Tutaj Clooney przełamał te schematy i wykazał sie odwagą.