że już nie będziemy głosować w żadnych wyborach.Napisałem prawdopodobnie,bo wiadomo człowiek zawsze się łudzi a nuż może jednak,ale nie oszukujmy się,dostajemy tylko w zamian niespełnione obietnice.A wszystko to gra,iluzja(tak jak w spektaklach magików)wszystko jest wyrachowane,zaś czystych intencji jest znikomy procent.Nawet w filmie padło trafne stwierdzenie,"oni"dostają kolejne stołki dobrze opłacane a my po wyborach wracamy do swoich,najczęściej marnie opłacanych "robót".
Zobaczcie na przykładzie naszego podwórka politycznego,Ci co obecnie wygrali wybory,teraz wdrażają trudne reformy,no ale co by było jeśli by je ogłosili wcześniej przed swoim wygraniem,oj licho bym widział ta wygraną,szczególnie reforma emerytalna.
No ale z drugiej strony optymista powie tak:"trzeba wybrać mniejsze zło"a ja dodam:bo dobra to raczej już nie oczekuj :D
No proszę film jak najbardziej na czasie,akurat w Stanach prawybory,śmiać mi się chce jak oni obiecują:"Amerykanie wreszcie będziecie mieć pracę,zasługujecie na nią!"i tym podobne :D
Ale takie zachowanie to niestety wina tylko i wyłącznie głupich wyborców. Taka jest bolesna prawda.
Bo, niestety, bardzo mało ludzi zagłosuje na polityka, który powie 'przykro mi, ale musimy obciąć wydatki na ochronę zdrowia i zasiłki o 7%, bo mamy dziurę budżetową'. Wygra ten, kto im obieca.
Przykład Grecji jest idealny: tyle lat żyli na krechę, a jak wreszcie się wszystko sypnęło - idioci wyszli protestować przeciw cięciom (bez których państwo zbankrutowałoby).
Jak mało jest świadomych obywateli, którym chce się zdobyć elementarną wiedzę o głównych partiach, ich programach czy zainteresować się stanem budżetu państwa jakoś bardziej szczegółowo. I zrozumieć, że na pewne rzeczy zwyczajnie nie ma pieniędzy i trzeba sobie poradzić samemu.
Ale gdzie tam - ten kto naobiecuje i głośno krzyczy - wygrywa. Dlatego mamy cały ten śmieszny teatrzyk wyborczy i ludzie płaczą, że się ich oszukuje. Bo, w większości, są egoistycznymi idiotami, których interesuje tylko i wyłącznie własne podwórko, które jest dla nich całym światem.
Cóż, życie:P
No ale z drugiej strony,ktoś się poświęca a drugi to ma w du..Wtedy te poświęcanie idzie na marne...
bogaci nie rozumieja bo wykorzystuja biednych. trudno oczekiwac ze biedniejsi czy ci co tyraja by ledwo sie utrzymac nagle zaczna byc swiadomymi obuwatelami dbajacymi o dobro panstwa i ogolu, i tworzyc spoleczenstwo obuwatelskie i dzialac w nim i sie cieszyc z tego, jak sa realne powazne problemy np utrzymanie rodziny, a smietanke i tak spije i spija nieliczni
Sory, ale jak chcesz mieć lepiej w państwie i żeby Ci było lżej, to Ty musisz coś z tym zrobić. Jak biedny chce mieć lepiej - musi o to powalczyć albo wesprzeć tych, który będą walczyć za tego biednego (a są tacy idealiści, oj są). Problem polega na tym, że (chyba po komunie) ludzie nie mają świadomości związku przyczynowo-skutkowego między swoją aktywnością, a poprawą bytu.
Poza tym nie twierdzę, że ktoś musi być politologiem, ale wystarczy kupić głupią gazetę za 5 zł, poszukać w internecie (a ten jest powszechnie dostępny), pooglądać wnikliwiej trochę telewizję. I podejmować świadome decyzje.
Jasne, że wymaga to dodatkowego wysiłku, ale jak chcesz coś mieć - musisz do tego dążyć.
Sprawa jest tak naprawdę prozaiczna: ludziom się nie chce. Dzieciakom nie chce się w szkole uczyć (a nikt ich do tego nie motywuje - wina rodziców), ludziom nie chce się myśleć. Za to wolą narzekać i gadać głupoty. Wiesz, takie jest życie, ale nie ma co marudzić na złych polityków - oni dostosowują się do wymagań stawianych im przez wyborców.
obecny system to g.wno w kolorowym papierku w wielkim skrocie, a politykom zalezy by miec tepe spoleczenstwo ktore zadowalaja gadzety, kolorowe produkty z marketow i inne bzdury. uczenie sie nie ma wiele wspolnego z tym co mowimy(nie wiem zreszta odn czego to napisales)
Chodzi o to, że samo tyranie nic nie daje. Oprócz tyrania trzeba walczyć o swoje. Niejako - dodatkowo. Nie ma tak, że pracujesz ciężko, to odwalasz swoją część roboty, a ktoś Ci za to podziękuje i zapewni pewne rzeczy. Mało, że zasuwasz - musisz jeszcze wydzierać wszystko po kawałku. Zatem: patrzysz politykom na ręce, sam się angażujesz w to życie, itp.
Jak społeczeństwu się nie chce - to potem jest okłamywane.
w rzeczywistosci, tak to wyglada jak napisales. choc oczywiscie to zle. moze nie dojrzelismy do demokracji?
swoja droga jakie spoleczenstwo, tacy politycy...
Wiesz, jak tak nad tym myślę, to wydaje mi się, że od starożytnej Grecji, przez te wszystkie wieki, nic się nie zmieniło. 90% społeczeństwa zależy tylko na tym, żeby wygodnie sobie żyć i interesuje się własnym tyłkiem. Sprawy ogółu, państwowe - nic ich nie obchodzą. To wykorzystują ludzie, którym zależy na władzy i bogactwie: żerują na ignorancji i egoizmie.
A ludzie tylko narzekają i żyle im się źle. W każdym systemie. Garstka idealistów walczy o lepszy świat, co wszyscy - z prawa i lewa - mają gdzieś. Czasem coś się uda ugrać, a potem wszystko i tak się korumpuje i społeczeństwo wraca do stanu niedostatku. I znowu bunt (bo szynka za droga). I tak w kółko:)
tak, tematy na ktore nie ma odpowiedzi, polityka to utopia ktora ma niby je dawac. dlatego jest tak jaka jest, i to jeszcze takim kraju jak Polska. pozostaje byc idealista i zyc zgodnie z soba i wartosciami, po prostu byc dobrym dla innych;)
Albo sk**nem i ludzi kontrolować/zarabiać na nich:D Kwestia gustu i wyboru życiowego:)
"Bo, niestety, bardzo mało ludzi zagłosuje na polityka, który powie 'przykro mi, ale musimy obciąć wydatki na ochronę zdrowia i zasiłki o 7%, bo mamy dziurę budżetową'."
Nie dziwię się, dla wielu ludzi takie cięcia to kwestia życia i śmierci dosłownie albo przynajmniej godnego życia. Nie jest odpowiedzią zaciskać pasa do rozmiaru XS, by na gwałtu rety załatać dziurę budżetową, tylko prowadzić umiejętną zbilansowaną politykę.
I właśnie tu jest błąd myślenia: jak polityka może być zbilansowana, skoro co roku brakuje x% w budżecie i zaciąga się długi? Jak nie ma pieniędzy, to się ich nie wydaje. 7% w domowym budżecie zmienia naprawdę bardzo mało, a w skali globalnej-państwowej - bardzo, bardzo dużo. To mnie właśnie wkurza w myśleniu 'jak mamy 4% deficytu to jest ok, prowadzimy dobrą politykę'. Nie, nie prowadzicie, bo żyjecie 'na krechę'.
I tak będą żyć wszyscy obywatele Zachodu (z wyjątkiem 1% najbogatszych), jeżeli nie zaczniemy oszczędzać: mniej wydawać i więcej pracować
Ale ludzie tego nie łapią: ich to nie interesuje 'bo ja mam ciężko, niech inni dają'.
Widać w twojej wypowiedzi, że twój status materialny i finansowy musi być bardzo dobry jeśli uważasz, że 7% w domowym budżecie to mało - tu tkwi błąd raczej błąd myślenia, spowodowany brakiem znajmości sytuacji życiowej ludzi o dochodach mniejszych niż twoje.
Oj, i tu bym się kłócił. Dla mnie 7% budżetu to sporo i moje twierdzenie nie wynikają z jakiejś super sytuacji materialnej. Wynikają z rozsądku: jak brakuje mi pieniędzy, to oszczędzam. I staram się zdobyć ich więcej - nie zadłużam się. Wolę pogorszyć standard życiowy niż wejść w długi.
Myślenie odwrotne prowadzi tylko do większych problemów - tak w rodzinie, jak i w państwie. Trzeba przełknąć trudności, zacisnąć pasa i starać się 'odkuć'. Ale do takich konkluzji potrzeba odrobiny rozsądku i minimalnego choćby poczucia odpowiedzialności za państwo/ogół. Ale, powtarza, ludzie to mają gdzieś i chcą kasę od państwa - reszta ich nie obchodzi. Więc wychodzi polityk, obiecuje (chociaż wie, że państwo nie ma i będzie musiał oszczędzać), ludzie na niego głosują - i nic nie dostają. A potem płaczą, że się ich okłamuje.
I co z tego że przykładowo zaciśniesz pasa, jak za np. 2miesiące ceny pójdą w góre i zwiększony zostanie podatek z 7% zrobi się 20%.I co dalej będziesz zaciskał pasa aż wylądujesz na wysypisku w poszukiwaniu pożywienia:)
Do tego czasu znajdę dodatkowe źródło dochodów:) Ogólna idea jest taka, żeby albo oszczędzać, albo szukać większych pieniędzy. A nie wyciągać łapki po kasę od państwa (pożyczoną u Chińczyków:P).
Są tacy, którzy nie znajdą. Rozumiem, że trzeba ich zagłodzić wtedy albo zostawić bez opieki medycznej, bo na siebie nie zarabiają. :)
Trzeba im pomóc, ale dopingować do aktywności. A nie, jak chce cała leica, utrzymywać. Bo to tylko powiększa straty i nic nikomu nie daje.
Sory, w takim układzie - ja przestają pracować:) Państwo ma mi dać kasę i pozwolić na godne utrzymanie! Ekstra:/
"No ale z drugiej strony optymista powie tak:"trzeba wybrać mniejsze zło"a ja dodam:bo dobra to raczej już nie oczekuj :D"
Mniejsze zlo to takie ktore wiecej krzyczy na przeciwnika w telewizorni , a wieksze to takie ktore ma mniej tej telewizorni dla siebie .Widocznie niezbyt zrozumiales o co w tym wszystkim chodzi .
Hmmm.....ludzie, którzy głosuja na mniejsze zło wogóle nie powinni głosować, po to mamy ten przywilej, aby wybierać zgodnie z przekonaniami, a nie bo tak lepiej;/ Ci co tak głosuja to hipokryci, bo później tylko narzekają, że chcieli dobrze, a wyszło tak jak zawsze.
A wracając do filmu, nic tylko brudna prawda o tym jaka jest polityka, nie tylko w USA, ale na całym świecie. Rozczarowujaca ;]
Jak się nie podoba demokracja, głosujemy na potencjalnych dyktatorów ;)
takich co nie wstydzą się zamachu stanu i paru lewaków wycierających sobie usta słowem "wolność" w plastikowych workach.
W każdym demokratycznym kraju jest przynajmniej jeden taki świr startujący w demokratycznych wyborach, a przy tym kwestionujący demokracje i wieszczący jej upadek.