PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=530029}

Idy marcowe

The Ides of March
2011
7,0 93 tys. ocen
7,0 10 1 93338
6,9 64 krytyków
Idy marcowe
powrót do forum filmu Idy marcowe

Prawda jest taka, że gdyby wziął w danym momencie
mniejszej lub większej władzy, czyli dosłownym urzędowaniu
przy samym korycie, któregokolwiek z polityków, to na
każdego coś by znalazł. Teraz na ile owe brudy ocierałyby się
o prawdę, to już jest innym pytaniem. W każdym bądź razie,
jestem przekonany, iż każdy karierowicz z ''paszportem
polityki'' jest w stanie dokonać czegoś, co może mu w
przyszłości może zaszkodzić. Przecież nikt nie jest święty. Nie
chciałbym, aby moja mylna sugestia, była czymś dla innych w
formie usprawiedliwiania. To błędne myślenie. Prawda jest
tak, że demokracja, której tak pragnęliśmy, to nic innego, jak
mydlenie oczu i oszukiwanie siebie wzajemnie, a sfera
rządząca, jest tego żywym dowodem. Ale też trzeba dodać, że
mydlenie nam ślepiów, a tym zza oceanu to dwie zupełnie
odmienne rzeczy. U nas brakuje kultury osobistej. Nasi
politycy piętnują tylko złość, frustracje i nienawiść, tym samym
odpychają od siebie ludzi od których zależy ich future. Niestety
my jak te błędne owieczki znów pobiegniemy za chwilę
głosować na te same twarze w innym opakowaniu
konkurencyjnej partii. Żenada.
Bohaterem tego filmu jest człowiek, który właśnie ślepo
wierzył. Lecz nie był tylko zwykłym ''ogórkiem''. Był kimś kto
mógł stanąć twarzą w twarz z zakłamaniem, z pogwałceniem
praw moralnych. Mógł zatem zrobić dużo, ale znów mając
haka, udowodnił, że polityka to ustępstwa czyli kompromisy.
Poszedł na układ, a ''układ'' poszedł mu na rękę. Trochę
dziwię się, że Stephen na początku nie dowierzał, wiedząc w
jakim bagnie tkwi. Sam się na to pisał, był wykształcony,
inteligentny i chłodny, miał dryg przede wszystkim do tego,
aby mógł znaleźć się w świecie obłudy. Więc się i w nim
znalazł. Najważniejsze to skupić się na zwycięstwie, a gdy już
się uda, rozdawać karty jak się chce i omamiać nadal miliony
obywateli, którzy ponownie się na to dali nabrać. Obiecanki,
cacanki ....
Clooney otworzył nam swoje drzwi do polityki. Jako w miarę
solidne i dopracowane kino w tym gatunku, to sprawy mają
się na prawdę dobrze. Jako nauczenie czegoś i próbę
wywarcia na nas jakiegoś zdziwienia, to mnie nie jest w
stanie to zaskoczyć. Nie trzeba zagłębiać się w struktury
rządzących, aby przekonać się jak blisko człowieka jest
wspomniana wcześniej mściwość i zawiłość. Mijamy ją na
zwykłej ulicy. I tak toczy się właśnie błędne koło.
''Idy marcowe'' to nadzwyczaj opanowane kino o
przedwyborczej kampanii. Wszystko jest pozbawione emocji
szykujących tą całą szopkę. Owszem zdarzają się pojedyncze
wybryki uniesienia, ale raczej jest to sporadyczne, bo
najczęściej jest chłodno i konsekwentnie z naciskiem na
subtelny teatrzyk. Oczywiście ma to i dobre strony. Mam na
myśli aktorów, którzy świetnie utożsamiają się ze swoimi
filmowymi bohaterami. Wczuwają się, grają kamienną twarzą,
błądzącym wzrokiem, skupieniem, ważeniem słów, przez co
stają się jeszcze bardziej wiarygodni. Brak emocji też trzeba
umieć zagrać. Może nie tyle brak emocji, co zamknięcie ich na
pewien okres w swojej głowie.
W ''Idach marcowych'' najbardziej mi przypadł do gustu Philip
Seymour Hoffman czyli Paul Zara jako sternik kampanii.
Świetna kreacja i równie udana gra. Oczywiście pozostali
również spisali się dobrze, co sprawiło, że uznaję ten film pod
względem właśnie aktorstwa, za jeden z najlepszych
ubiegłego roku. Gosling, Clooney, Giamatti, Wood czy Tomei,
tworzą postaci, które mogą nam utkwić w pamięci. Oczywiście
nie omijając Hoffmana.
Pod względem skomplikowania fabuły czy w ogóle zagadnień
jakie nam autorzy przedstawiają, to porównując ten film do
również ciekawego i dobrego dzieła ubiegłorocznego jakim
jest ''Chciwość'', to przewaga jest na korzyść J.C Chandor.
Clooney poruszył też temat, który kroczy za nami dzień w dzień
i staje nam wszystkim na drodze bardziej niż korporacyjna
finansjera, smoki Wall Street, czyli coś więcej niż tylko
pieniądze. Jedynym z mianowników są często te same osoby,
które podróżują tylko pomiędzy stołkami. ''Chciwość'' jest
bardziej złożona i nafaszerowana trudniejszymi tezami. ''Idy''
są przejrzyste i zrozumiałe, aż za bardzo. W ''Chciwości'' dużą
rolę odgrywa również klimat tajemniczości, niepewności,
''noża na gardle''. Duszna atmosfera manipulacji połączona z
trafioną ścieżką dźwiękową, tworzy obraz nietypowy. Tu
wydaje się to trochę okrojone. Owszem jest fajny klimat, ale
nie na darmo nazwałem go ''fajnym'' :)
Wiem tylko, że oba te filmy są na swój sposób ''inteligentne'',
a ich forma przegadania, która niektórym cholernie
przeszkadza, jest tylko jednym z plusów. Jak komuś się
znudzi, zawsze może włączyć sobie ''Transformersów''. Będzie
w 100% wniebowzięty i lekko ograniczony w myśleniu. Bo film
Clooneya jak dla mnie raczej nie ma nic wspólnego z typową
rozrywką.
Mimo, iż uznaję go jako dobry, to i tak śmiało go dalej polecę i
stwierdzę, że jest jednym z najlepszych roku 2011. Ocena
7/10 nie jest absolutnie żadną karą. Jest niepozytywnie
pozytywnym odebrania całości.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
djrav77

Czytając Twoją recenzję, zastanawiałam się "czemu tylko 7?" Mówisz, że jeden z najlepszych z 2011, ale niepozytywnie pozytywnie odebrałeś całość. Z czystej ciekawości zapytam, czego Twoim zdaniem brakuje mu do choćby 8?
Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 9
djrav77

Stwierdzam, że jesteś bardzo wymagającym widzem, ale w jak najlepszym tego słowa znaczeniu :)