to bardzo proste, film bedzie nominowany do oskara, na plakacie napiszą ze "4 nominacje itp" i ludzie sie rzuca do kin, nie kazdy korzysta z internetu
to bardzo proste, że masa ludzi która poszłaby na ten film, nie pójdzie bo już go obejrzy dzięki Internetowi. Jednak jak widać dla polskich dystrybutorów koszt zakupu (tym samym produkcji) dodatkowych kopii dla kin jest nieopłacalny i wolą stracić mniej dając filmy do kin po kilku miesiącach od światowej premiery... O ile stawką jest film niszowy, o tyle dziwne jest to zachowanie przy wielkich produkcjach, tzw. pewniakach kasowych. Z drugiej strony co raz częściej już premiera w Polsce zbiega się ze światową, niekiedy jest to różnica tygodnia, co za bardzo nam nie powinno przeszkadzać :)
Kto chce obejrzeć film w kinie, to poczeka i pójdzie do kina. A kto woli obejrzeć w domu, to go obejrzy w domu. Niektórzy obejrzą i w domu, i w kinie, a większość nie obejrzy wcale. Data premiery naprawdę mało ma tu do rzeczy.
no właśnie sama na razie czekam, ale ciężko wytrzymać, dlatego mimo wszystko i mnie ta rozbieżność mnie wkurza.
Eee, cierpliwości. Film jest porządny, przyzwoicie zrobiony pod każdym względem (nie zgadzam się np. z opinią, że "do połowy nuda"). Ale nie jest to wydarzenie filmowe, którego warto niecierpliwie wyczekiwać.