zgadzam się z tobą całkowicie że trzeba na ten film spojrzeć inaczej, jest to metafora przedstawiająca obecne ale i również niegdyś kraje w ucisku i rezimie, ten film jest jak książka folwark zwierzęcy, ale... no właście, sposób w jaki został zekranizowany film jest katastroficzny, wszystko w nim nie trzyma się kupy,
za to jaki film miał być mogłbym dać 9/10 ale za to jaki jest to niestety 4-5/10 bo został sknocony,

Zgadzam się w 100%. Temat całkiem niezły, ale forma strasznie słaba. 5/10

istotnie jest kilka ciekawych nawiązań do krwiożerczości mas ludzkich oraz żywiących się tym prymitywizmem mediów, ale forma wg mnie rzadka kupka.

Film niesie za sobą potężną symbolikę. Na szybko: odwołanie do antyku, nazizmu, szeroko pojętego reżimu, czasów obecnych, mass mediów = przede wszystkim. Rzadka kupka to to, czym karmią nas media, pożywka z celebrytyzmu, tanich chwytów "pod publiczkę". Bohaterka, mimo że gardzi tym wszystkim, musi to wykorzystać, bo bez mediów nie istniejemy, nie ma nas. Nawet, jeśli coś sobą reprezentowała, MUSI wziąć w tym udział bo bez tego byłaby nikim. Co do uczucia - nie zdziwiłabym się jeśli w 2 części okazałoby się, że to jedna wielka ściema. Jak dla mnie ona wcale nie zakochała się w nim, a ostatnia scena była sprytnie przemyślaną strategią.

Jestem ciekawa czemu ten film odwoływał się właśnie do nazizmu i ogółem do reźimów totalitarnych, a niektóre sceny przypominały wręcz ujęcia z obozów koncentracyjnych ( np. zbiórka mieszkańców dystryktu na placu). Jestem ciekawa jaki przekaz to miało zawierać

Moim skromnym zdaniem wcale nie trzeba "patrzeć głębiej", bo wszystko co film miał przekazać zostało podane jak na talerzu. Nie twierdzę, że jest zły, ale średnio rozgarnięty człowiek nie musi się zastanawiać ani chwili, aby całą "potężną symbolikę" filmu dostrzec. Odwołanie do tradycji rzymskich walk gladiatorów jest już w tytule i każdy głupi kto nie spał na lekcjach historii widzi to bez oglądania filmu. Tak samo odwołania do nazistowskiego reżimu, też widać to natychmiast. To, że manipulują nami media jest powiedziane wprost i dosłownie, bohaterka jest instruowana przez odpowiednich ludzi, jak ma się zachowywać i ludzie ci mówią jej wyraźnie i czarno na białym, że robi to pod publiczkę.

Nie krytykuję samego filmu, ale samo stwierdzenie, że trzeba "spojrzeć głębiej", żeby dostrzec jego przekaz, jest moim zdaniem obrazą nawet średnio inteligentnego widza.

A w kwestii wątku romantycznego, nawet jeśli Katniss i Peeta nie będą razem, bo ona go nie kocha (czego też w sumie można domyślić się po jej zachowaniu bardzo szybko), to i tak uważam, że zakończenie, w którym oboje szczęśliwie przeżywają i wygrywają Igrzyska, jest do bólu cukierkowe. Serio, spodziewałam się raczej ładnie przedstawionego konfliktu wewnętrznego Katniss, w którym w końcu wygrywa wybór - zabić Peetę i wracać do ukochanej siostry. No ale mniej ckliwe zakończenie przecież by się nie sprzedało...

Co do zakończenia zgodzę się, że było słabe i zupełnie naciągane, do mnie nie przemówiło i uważam, że ona go nie kocha. Natomiast co do symboliki, miałam na myśli, że zabierając się do tego filmu (a trwało to jakiś czas) miałam opory, spodziewałam się badziewia w stylu Zmierzchu a ten film pozytywnie mnie zaskoczył i wciągnął.

Co do "potężnej symboliki" - zdziwiłabyś się jak wiele osób na filmwebie, moim skromnym zdaniem,, pretenduje poniżej średnio inteligentnego widza zadając nieraz kuriozalne pytania.

Nie sądzę, że ich uczucie lub jego brak miało z tym cokolwiek wspólnego. W Katniss odezwała się buntowniczka i na koniec zdecydowała, że nie zatańczy jak jej Kapitol zagra. Zwłaszcza, że Kapitol sam po raz kolejny złamał zasady gry ustanowione przez siebie.