Właśnie przed chwilą przez przypadek natrafiłem na trailer tego filmu i pierwsze co mi przyszło do głowy po jego obejrzeniu - książka Stephena Kinga - "Wielki marsz". Co prawda "igrzysk śmierci" nie czytałem, ale jeden z kluczowych elementów fabuły jest wspólny - walka o przetrwanie, co wydaje mi się, że w obu tych pozycjach budzi olbrzymie napięcie i zainteresowanie poprzez swój z pozoru prosty ale zapierający dech w piersiach schemat - wygrywa tylko jeden. Mimo, że nie należę do fanów sci-fi na pewno mogę powiedzieć, że czekam na ten film z niecierpliwością - będzie się działo!!!! ;)
tyle, że w wielkim marszu faceci sami się zgłaszali do udziału- tutaj masz przymusowe losowanie- w igrzyskach chodzi o coś wiecej- chodzi o obalenie dyktatury, w Wielkim Marszu byla to tylko relacja z samego reality show
No tak, zgadza się - napisałem tylko z czym mi się skojarzył ten trailer - "igrzyska śmierci" są bardziej "realistyczne" - o ile tak można nazwać przymusowe losowanie grupy osób oraz kazanie im nawzajem rywalizować na śmierć i życie, W "wielkim marszu" olbrzymim zaskoczeniem i pewnego rodzaju hipokryzją jest dobrowolne branie udziału w zawodach, w których masz 1% na przezycie.
Niemniej jednak jako dan Kinga, bardzo spodobał mi się trailer i może sięgnę do książki, bo naprawdę może być ciekawie;)
Czytałam obie książki i "Wielki marsz", to właśnie było moje pierwsze skojarzenie. Oczywiście jest mnóstwo różnic, Igrzyska bardziej rozbudowują świat przedstawiony i bohaterów, ale obie książki bardzo trzymały w napięciu a główna oś fabularna jest taka sama --> rywalizacja młodych ludzi, wśród których tylko zwycięzca uchodzi z życiem.
Przy okazji - zawsze marzyła mi się ekranizacja "Wielkiego marszu":)
Pewnie nie, zresztą ta książka byłaby trudniejsza do przekształcenia na film - opierała się głównie na rozmowach i przemyśleniach, czasem wspomnieniach, poza tym tylko szli:) W "Igrzyskach..." jest więcej akcji, przez co dużo łatwiej książkę zekranizować.
Tak naprawdę 'Igrzyska' to prawie kopia Battle Royale. Według mnie 'Wielki Marsz' jest bardziej wstrząsający niż 'Igrzyska', lepiej napisany, ma ciekawsze postacie, lepszą atmosferę, cały czas czuje się tchnienie śmierci na karku. 'Igrzyska' przypominały mi trochę sentymentalną powieść dla nastolatek, trochę naiwną, ale za to dobrze się czyta (może poza Mockingjay, gdzie autorka jakby spieszyła się na termin). Wydawało mi się, że bohaterowie to jakby manekiny, w które autorka próbowała tchnąć życie: potrafią jeść, strzelać z łuku, nawet umierać, ale podczas czytania cały pamiętałam o tym, że to tylko książka. U Kinga postacie to ludzie z krwi i kości.
Nie mówię, że trylogia Igrzysk była zła, byłam pod wrażeniem, ale tylko za pierwszym razem. Jednak widać, że zdolności pisarskie Kinga przeważają nad Collins, przynajmniej dla mnie
Ja dopiero biorę się za drugą część Igrzysk, więc nie mogę oceniać całości, ale już w tej części, mimo że bardzo mi się podobała, strasznie przeszkadzało mi właśnie to, że książka jest niestety skierowana bardziej do nastolatków. Dostajemy dość typowy i niespecjalnie ciekawy wątek romantyczny, który tylko spowalnia akcję, postaci (prócz głównej bohaterki) nie są specjalnie rozwinięte, no i końcówka - zdziwił mnie ten happy end, opcja w której przeżyły dwie osoby wydaje mi się zbyt słodka. Z jednej strony książka jest niesamowicie wciągająca, autorka umie budować napięcie, z drugiej brak jakiegoś większego psychologizmu i ciekawego stylu, przez co książka wydaje mi się bardziej na jeden raz - czytelnik chce wiedzieć, co będzie dalej i potem raczej nie ma potrzeby więcej do niej wracać.
King to klasa, jeden z moich ulubionych autorów. Collins ma zadatki na bardzo dobrą pisarkę, zbudowała ciekawy świat i potrafi pisać wciągająco, ale na razie jej ksiązkom brakuje większej głębi.
I faktycznie - z opisu Battle Royale brzmi bardzo podobnie:)