"Legenda" Marie Lu
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/122413/legend
"Divergent" Veronica Roth
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/95156/divergent/wszyscy/2
Oczywiście -.- Teraz się zacznie płodzić tych książek cała masa, identyczna sytuacja zaistniała po premierze "Zmierzchu". I żadni tam następny, co najwyżej marne nawiązania.
"Igrzyska śmierci" nie mogą mieć następcy - są jedyne w swoim rodzaju. Czytałam "Divergent" w wersji angielskiej, to świetna książka i choć również dystopiczna, opisuje zupełnie inny świat, również potworny, ale w zupełnie innym znaczeniu. W Stanach Zjednoczonych ma już wielu fanów i umowę na film oraz kolejną książkę z trylogii w przygotowaniu. Co do "Legendy" wypowiadać się nie mogę, bo o książce słyszę po raz pierwszy.
tych pseudo następców jest komicznie dużo np. Seria Brzydcy, Dopasowani, Enklawa, Więzień Labiryntu (choć ten jest całkiem spoko) itp. Są promowane na fenomenie Igrzysk lub/i na Metrze 2033, ale nie mają zbyt wiele wspólnego.
Muszę przyznać, że książki, które wyrosły wraz z fandomem Zmierzchu były badziewne i przewidywalne, to książki wyrastające z fenomenu Igrzysk, chyba trochę mają coś na rzeczy. Ludzi ciekawi świat w bliżej nieokreślonej przyszłości. Każda przedstawiona w tych utworach wizja przyszłego świata ma jakiś sens i straszy swoim dysutopijnym wydźwiękiem. A wampiry, wróżki, wilkołaki nie wnoszą praktycznie niczego nowego do literatury.
Szamaa Masz całkowitą rację. Po pierwsze to ja jestem kinomaniakiem, tzn. że czytam wszystko co ma zostać zekranizowane.
Pamiętam jak już w 2007 roku już szukałem następcy Harrego Pottera jeszcze zanim pojawiła się ostatnia część i tak przez 5 lat do dziś nie dostaliśmy nic tak godnego uwagi. Zresztą parę lat temu czytałem pewną recenzję innej książki i tam przewidziano że jeszcze długo nie będzie następcy dla Harrego.
Rok 2008 to rok Sagi Zmierzch, która według mnie jest strasznie przereklamowana a wszystkie części prezentują ten sam przeciętny poziom i mam dość już wszelakich wampirów, wilkołaków oraz aniołów.
Później liczyłem na Percy Jacksona ale książki strasznie mnie zawiodły (film wyszedł nieźle).
W 2009 nastąpiła era Millennium i Larssona, niestety trylogia co najwyżej okazała się dobra ale również przereklamowana.
Za to w 2011 przeczytałem pierwszy raz Igrzyska śmieci - pierwsza część naprawdę mi się spodobała, druga trochę słabsza i wtórna ale za to trzecia znowu prezentowała wysoki poziom.
Jestem ciekaw co przyniesie rok 2012.
A ja się z wami - jeżeli chodzi o Zmierzch - nie zgadzam. owszem - Filmy są żałosne. Przesłodzony wampir i niebezpieczny wilkołak? Błagam.
Ale książki? według mnie są niezłe. Autorka ma talent pisarski i wyobraźnie - przecież wymyśliła historię miłosną o wampirach, którą (jeszcze przed filmem) pokochały miliony.
Walka dobra ze złem, wybrańcy, dobro zwycięża, magia... To wszystko niby jest przestarzałe, ale czy tego samego nie zawiera "Harry Potter"? Takie powieści są z pozoru płytkie, ale jednak mają w sobie coś, jakąś magię i ludzie chcą je czytać. (Teraz muszę uściślić dwie sprawy:
Primo - nie twierdzę, że "Potter" to to samo co "Zmierzch". Absolutnie. Jedno jest bardziej przygodowe, drugie to romansidło. Jedno skupia się bardziej na przyjaźni, oddaniu sprawie, poświęceni życia w imię sprawy w którą się wierzy, drugie idzie bardziej w stronę miłości, tajemnicy, także walki z władzą.
Drugie primo - ja jeszcze nic nie napisałam o igrzyskach, które są - dosłownie - z zupełnie innej bajki.)
A więc a propos igrzysk... Jest to po prostu utwór genialnej pisarki, który osiągnął niebotyczny sukces i do przewidzenia jest, że wielu innych autorów będzie chciało się podciągnąć pod to dzieło. Tak samo jest z wszystkimi dobrymi sagami. "Harry Potter", "Zmierzch"... Ileż to książek o czarodziejach, wampirach, wilkołakach, aniołach itp. Powstało po sukcesie dwóch wcześniej wspomnianych?
A "igrzyska" są niepodrabiane. Treści i przesłanie, które zamieściła autorka są niemożliwe do przekazania w taki sposób, aby wnieść razem z nową opowieścią coś świeżego, nowego, coś, dzięki czemu ludzie będą chcieli czytać te książki.
Nowa wielka saga musi mieć zupełnie odmienny temat, świat. Zauważcie, że wbrew pozorom "Zmierzch", "Harry Potter" i "Igrzyska śmierci" to zupełnie inne opowieści, nie na "jedno kopyto."
Ja kiedy czytałam Zmierzch miałam 13 lat, udało mi się do niego dobrać jeszcze przed początkiem realizacji ekranizacji. Książka mnie uwiodła, ale mam wrażenie, że tylko dzięki temu, że byłam naiwnym dzieciakiem, który bądź co bądź o życiu nie wiedział nic. Rok temu sięgnęłam po sagę jeszcze raz i ... no cóż nie byłam już tak podjarana. Ale, uważam, że jak na książkę, która potrafiła wzbudzić ludzkie pragnienia o nieosiągalnej miłości, jest to genialne... ale pod innymi względami dość gorzej. Nie mogę jej wcisnąć w ziemię, bo przecież kiedyś miałam MANIĘ na punkcie tych książek.
Harry Potter, Zmierzch, Igrzyska łączy jedna zasadnicza rzecz - zostały wykreowane na młodzieżowe hity. Być może to okrutne, ale tak jest.
Tak, fakt przedstawiają podobne wartości w inny sposób, ale w gruncie rzeczy od starożytności przedstawia się te same motywy w różny sposób :)
Mimo to Igrzyska Śmierci przekształcającą motyw antyutopii na nowe tory. Na pewno wynika to z rosnącemu zainteresowaniu o katastrofizmie.
jedna książka odniesie sukces, to za nią cała masa kopii, niby każda ma inną historię, ale tak na prawdę to jedno i to samo, tylko w o wiele gorszej wersji
Polecam "Wielki Marsz" Stephena Kinga, tematyka podobna i według mnie jest lepsza niż Hunger Games (nie przyzwyczaję się do polskiego tytułu -.-). Trudno powiedzieć dlaczego, ale HG miejscami zalatywało typową powieścią dla nastolatek, może było trochę naiwne i pod publiczkę. "Marsz" ma inny klimat, cały czas czuje się oddech śmierci na karku i mocniej wstrząsa. No ale nie ma się co dziwić w końcu sam Król to pisał ;)