Ale wykonanie mierne. Problemy dotyczą głównie fabuły- osoba z dystryktu 12 żałuje śmierci osoby z dystryktu 7 i od
razu wybucha bunt? Jakoś przez 74 lata takie zdarzania nie miały miejsca. Tym bardziej, że chyba nikt nie wierzył w
wygraną ~12-letniej dziewczynki.
Oczywiście Katniss musiała od razu wpaść w rozpacz po śmierci Rue. Tak czy siak by zginęła, nie ma wyjścia. Gdyby
została Katniss i Rue, wątpię by sprawę rozwiązały rozmową.
Oczywiście, Czarnoskóry Wielki Olbrzym Z Mięśniami musiał uratować (1) główną bohaterkę i zostawić ją przy życiu
(2). Czy oni przypadkiem nie powinni być przygotowani na taki rozwój sytuacji w której dwóch przyjaciół musi się
nawzajem zabić?
Tym bardziej nie rozumiem sojuszy- po co? Rozumiem, że w 5-osobowej grupie łatwiej zabić niedobitki. Ale co
potem? Chybaby nie porozmawiali, a doszłoby do rzezi w grupie. Kto o zdrowych zmysłach przystąpi do grupy ludzie,
których zadaniem jest wzajemna eliminacja?!
Dodatkowo, organizatorzy w trakcie Igrzysk TRZY razy zmieniali reguły. Najpierw na dwóch zwycięzców, potem znów
na jednego i znów na dwóch. Brak zwycięzcy nie byłby potraktowany jako zdrada i zniewaga, a jako przejaw głupoty.
Co gdyby w ostatniej walce, ostatnie 2 osoby zostały ranne i obie zginęły? TO też byłaby zniewaga?
Dodatkowo, co to za sposób trzymania reżimu- żeby nie było buntu, co rok będziemy mordować nastolatki. Idiotyzm.
Co do tych rozpaczy, sojuszy, pozostawianiu przy życiu... Pamiętajmy, że to są nadal istoty ludzkie i w dodatku są to dzieciaki wyrwane siłą z domu, gdzie kilkanaście dni temu udział w igrzyskach był "tylko" nadchodzącym koszmarem. Oczywiście, że muszą być przygotowani, że nawet sojusze będą musiały paść, przyjaźnie zginąć, ale kurde, to chyba wcale nie jest takie łatwe, prawda? Bardziej mnie dziwi coś podobnego: największa rzeź jest na samym początku. Wtedy skrupułów nie ma, zabijają się jak leci, ginie połowa uczestników zamordowanych z zimną krwią. A później to się trochę zmienia. Czy to presja chwili, pierwotny instynkt, czy co... tak naprawdę trudno powiedzieć, bo nie znaleźliśmy się w podobnej sytuacji. Poza tym jest jeszcze jedna sprawa... tradycja trwa 74 lata. Ja myślę, że dzieciaki już od małego powinny być trenowane do tego, że w przyszłości mogą być wylosowane do Igrzysk. Wszystkie powinny być zaprawione w survivalu, silne, wytrzymałe, a nie takie zastraszone i nieopierzone jak w filmie. Nie wiem jak jest w książce.
A odnośnie reżimu... jak dla mnie całkiem niezły sposób. Bo dzięki temu pokazują, że mogą z dystryktem zrobić co chcą. Zwyczajne zabijanie tego, czy tamtego to za mało. Nie dość, że co roku mordowane jest dwadzieścia kilka osób, to te osoby muszą robić to same, ba w telewizyjnym show ku uciesze setek tysięcy ludzi. Upokarzające bardziej niż zwykła śmierć przez powieszenie, czy rozstrzelanie. A ci co są ponad dystryktami mają same plusy: nie dość, że temperują dystrykty za karę dawnego buntu uśmiercając dzieciaki, to jeszcze mają reality show, które jest kochane przez wszystkich i w dodatku na pewno dochodowe patrząc na rozmach imprezy.
Ja przyznam, że przymknąłem oko na sporo rzeczy i oglądało mi się bardzo dobrze. Nudzić na pewno się nie nudziłem.
5 osób obok siebie, każdy ma jakąś broń. Nie liczą się umiejętności, a szansa na to, że wrogowie nie rzucą się na ciebie. 1/5 szans, że wygrasz, bo w takiej grupie ciężko o jakąś sensowną taktykę. Liczy się szczęście.
Nie zapominajmy, że trybuci to też byli ludzie. Kiedy próbuję oczami wyobraźni postawić się sama na takiej arenie, też wolę zawrzeć sojusz i dzięki temu przeżyć następne dni. Myślę że człowiek chwyta się w takiej sytuacji każdej szansy, by przeżyć, a chyba posiadanie sojusznika to dwa razy więcej szans na przeżycie, prawda? Nawet jeśli taki sojusz musi dobiec końca. W drugiej części dowiadujemy się jak to było z Haymitchem, zawarł przecież sojusz z dziewczyną z Dwunastki i rozstali się "w pokoju", bo nie chcieli rozegrać między sobą ostatecznego pojedynku. Zawodowcy dobierali się razem, bo dzięki temu mieli przewagę nad pozostałymi. Każdy z nich wierzył w to, że on wygra i że to on wymorduje resztę, więc gdzie tu samobójstwo? Przynajmniej z punktu widzenia trybutów. Może z punktu widzenia czytelnika jest inaczej.
Sorry, ale próbujecie na siłę usprawiedliwiać dziury w scenariuszu (może i w książce, nie wiem, bo nie czytałem). Viaxon ma rację, że uzasadnienie organizacji igrzysk totalnie nie ma sensu. Jak widać w końcu doszło do buntu ludzi zmuszonych oglądać jak ich dzieci giną w bezsensownej rzezi (dziwne, że dopiero po tylu igrzyskach). Od starożytności wiadomo, że igrzyska organizuje się dla ludu, żeby miał swoją rozrywkę i nie myślał o głupotach (czyli stawianiu się władzy). Tu jest dokładnie odwrotnie - igrzyska są rozrywką dla władzy i elit ze stolicy.
Sojusze to drugi totalny bezsens. Tłumaczenie, że to przecież ludzie i w dodatku nastolatki jakoś nie pasuje w sytuacji, kiedy grupa sojuszników ze śmiechem opowiada jak przed chwilą zamordowali jedną z konkurentek i już kombinuje jak tu zaciukać następną siedzącą na drzewie. W takim sojuszu normalnie nikt by się nie odwrócił plecami do reszty nie mówiąc już o spokojnym śnie. Swoją drogą co za głupota "oblegać" drzewo i położyć się spać całą grupą - a gdzie warty? Ta akcja to wogóle bezsens, mięśniak najpierw zwalił się z drzewa, na które wlazła bez trudu i w pośpiechu dziewucha, a potem nie mógł trafić z łuku na wysokość kilkunastu metrów? A podobno był świetnie przygotowany i wyszkolony - jest o tym mowa w trakcie treningów.
Zresztą takich bzdur jest w tym filmie znacznie więcej. Jest tak irytujący i niedorzeczny, że nawet przez chwilę nie trzyma w napięciu.
Niektore z tych dziur sa wyjasnione w ksiazce, na przyklad Katniss byla bardzo niska i drobna dlatego mogla sie wspinac na znacznie ciensze galezie niz umiesniony chlopak. Niestety Jeniffer drobna nie jest wiec caly pomysl z bezpieczenstwem na drzewie nie ma sensu. Tak to jest kiedy spora czesc fabuly opiera sie na jakiejs podstawie, a do filmu wybieramy aktorke ktora zaprzecza tej podstawie i potem czesc scen w ogole nie ma sensu. W ogole wiekszosc wyzej przedstawionych problemow jest wyjasniona w ksiazce. Dlatego terazniejsza tendencja zeby trzymac sie fabuly ksiazki przy ekranizacji jest bezcelowa, bo film nigdy nie zaoferuje wszytskich wyjasnien i tylko robi sie balagan. Ale jesli hisorie zmienimy zeby sie stala zrozumialsza/logiczniejsza to podnosi sie tumult ze strony fanow ... No nie da rady ekranizowac literatury :)
No ale to tylko prosta historia dla nastolatkow, z lekkim zadeciem na uwrazliwienie polityczne i przedstawienia grozy totalitaryzmu. Tam naprawde wszystko jest bardzo uproszczone. Mimo to film fajny i milo sie ogladalo jesli wylaczyc analize przyczyn i skutkow :)
Większość tych "absurdów" nie jest absurdami- zawodnicy łączyli się w grupy i zawierali sojusze, aby dłużej przetrwać, oczywiście było to rozwiązanie tymczasowe i w pewnym momencie trzeba było się rozdzielić, ale na początku bardzo pomagało. Co do szkolenia dzieci do igrzysk to było ono zabronione, nie mówiąc o tym, że ludność biedniejszych dystryktów martwiła się jak przeżyć kolejny dzień, bo umierali z głodu, nie było ani czasu, ani pieniędzy na szkolenie dzieci. W bardziej uprzywilejowanych i bogatszych dystryktach władze przymykały oko na wiele spraw i stąd powstali Zawodowcy, którzy faktycznie wcześniej byli przygotowywani do walki. Historia z drzewem została już dobrze wytłumaczona, książkowa Katniss była, w przeciwieństwie do dziewczyn z bogatszych dystryktów i większości chłopaków, drobna i lekka, więc mogła się wspinać bardzo wysoko po cienkich gałęziach, podobnie jak Rue, co dawało im przewagę. Cato był ciężki więc gałąż się pod nim załamała, a posługiwał się mieczem, nie łukiem, więc nie mógł użyć swojej broni na odległość. Z łuku próbowała strzelać Glimmer, która akurat łukiem posługiwała się słabo (tak przynajmniej pisało w książce), możliwe że nie udało jej się zdobyć innej broni albo wzięła go z Rogu żeby ktoś inny (np. Katniss) go nie zabrał i nie wykorzystał. Wartę miała trzymać Glimmer ale ją sen zmógł i przysnęła ;-). Poza tym gdyby nawet nie spała to i tak by nie zdążyła uciec przed osami, bo z dołu nie było dobrze widać co robi Katniss :). W książce zresztą zabawa z osami trwała dłużej i była dokładniej opisana, wszystko wydawało się jak najbardziej logiczne i realne :).
Wszystko OK, tylko że ja się nie czepiam książki a filmu. W zapowiedzi filmu nie było powiedziane, że najpierw należy przeczytać książkę, bo inaczej film wyda się słaby. Oglądałam już filmy na podstawie książek i przeważnie broniły się same (lepiej lub gorzej). Ten film niestety nie broni się bez wsparcia książki.
No prawda to :). Osobiście najpierw oglądałam filmy i dopiero potem zainteresowałam się książkami i nie wydały mi się one jakieś szczególnie absurdalne, a jestem dość wyczulona na nieścisłości, chociaż oczywiście niektórych szczegółów można się przyczepić :). Trzeba pamietać że jedynka była niskobudżetowa, druga część uważam że im efektowniej wyszła i lepiej się ogląda :).
w tym wypadku warto przyswoić sobie książkę, a nawet całą trylogię, bo największy smaczek ma ostatnia część. rozwiewają tam mnóstwo wątpliwości. ;)
i ciekawi mnie jakie inne ekranizacje do Ciebie trafiły, bo ja osobiście mam odwrotnie, rzadko spotykam się z choćby przyzwoitymi. może to dlatego, że przywiązuję ogromną wagę do powieści ;)
Ekranizacje, ale czego?
Jeśli chodzi o Igrzyska, to były one dla mnie co najwyżej dobre.
Do buntu nie prowadzi pożałowanie osoby z dystryktu 7 tylko sprzeciw Katniss przeciwko Kapitolowi/władzy (jagody). Co do mordowania nastolatków to jak ty byś się zachował po wylądowaniu na Igrzyskach?Moim zdaniem źle odczytałeś przekaz filmu (chociaż ekranizacja była kiepska).