Od razu mówię, że jestem fanką książki, więc moja ocena w pewnej części może nie być obiektywna, lub po prostu niezrozumiała dla tych, co nie czytali Igrzysk. Głównie chcę skomentować wierność filmu w stosunku do powieści i ogół poziomu, jaki ta ekranizacja reprezentuje. A więc tak...
Zaczęło się bardzo ciekawie. Dystrykt 12 został ładnie pokazany, chociaż jak dla mnie zbyt przyjaźnie wyglądał. Ciekawa była rozmowa Katniss z Gale'em, tylko z tym poduszkowcem trochę im nie wyszło. Wzruszyłam się, kiedy wybrali Prim na trybuta i Katniss zgłosiła się na jej miejsce. Bardzo dramatycznie to pokazali, moim zdaniem Willow Shields pomimo małego doświadczenia dobrze zagrała Primrose. Kapitol mi się nie podobał, kompletnie nie zgadzał się z opisem książki i moim wyobrażeniem. Jednak wizja metropolii była ciekawa, to muszę przyznać. Arena taka sobie. Nie zauważyłam pola, o którym wspomniała książka, a tam ukrywał się Tresh, więc to mogło być znaczące, bo widz nieczytający książki może pomyśleć "A ten skąd się wziął? Ani razu go nie widzieli, chociaż zwiedzili całą arenę? Jeśli się ukrywał, to dlaczego ich nie zaskoczył i nie zabił?". Jeziora też nie dostrzegłam.
Nie podobał mi się też sposób w jaki został przedstawiony wątek miłosny. Josh nie zagrał wybitnie, jeśli mam być szczera. Bez czytania powieści można się pogubić w jego intencjach. Podobnie jest z Katniss. Skąd wiadomo, co ona czuje do Peety? Najpierw próbuje pogodzić się ze świadomością, że być może będzie musiała osobiście go zabić, potem z zapałem go pielęgnuje. Wiadomo, zmodyfikowano zasady Igrzysk, ale jej nastawienie zmienia się diametralnie. To zrozumiałe, ponieważ filmu nie zrobi się w pierwszej osobie, ale mogli jakoś pokombinować.
Scena z jagodami też nie przypadła mi do gustu. Mogli coś zrobić, aby było wiadomo, że Katniss wie co robi. A tak to wyszło, jakby oni naprawdę chcieli się zabić, co już się kojarzy z wielką, niepowtarzalną, wieczną miłością. A ta miłość była z jednej strony udawana! Skąd to wiadomo? Znikąd... Jakieś porozumiewawcze spojrzenie i kiwnięcie głową, ujęte przez kamerę i już można się domyślić, o co mniej więcej chodzi. Pominęli też końcową rozmowę Peety i Katniss. Jak mogli? Przecież to była klucząca scena!
Przez te wszystkie zgrzyty, według mnie, wątek ten zupełnie nie był pokazany tak, jak powinien. Już nie wspomnę o tym, że w pewnym momencie miłość dwójki głównych bohaterów wysunęła się na pierwszy plan. W powieści było to tylko strategią przetrwania (ze strony Katniss, która była główną bohaterką, więc to ona liczy się najbardziej), oglądając film łatwo można pomyśleć, że czymś więcej.
No i jeszcze jedno pominiecie - wspominane już wyżej sceny dotyczące Peety, jego rany itd. Przez ten mały szczegół wszystko traci na wiarygodności. Poza tym ta utracona kończyna chłopaka jest w pewnym sensie symbolem jednym z aktów okrucieństwa Igrzysk: tracisz podczas nich wiele, ale już nigdy tego nie odzyskasz i nie zapomnisz.
A, zapomniałabym - broszka z Kosogłosem. W filmie praktycznie nic nie znaczy, a przecież w książce była kluczowym elementem. Uosabiała bunt, siłę społeczeństwa i fakt, że Kapitol nie jest w stanie kontrolować wszystkiego.
Nie cieszę się z kategorii wiekowej Igrzysk. Przez to film stracił wiele.
A teraz przejdźmy do rzeczy, które mi się podobały.
Gra aktorska. Jest na wyższym poziomie niż się spodziewałam, chociaż mogłaby być lepsza. Niektórzy wypadli lepiej, inni gorzej, ale w ostatecznym rozrachunku ten element jest bardziej na plus.
Niektóre sceny wypadły bardzo dobrze. Scena wylosowania Prim, wywiad z Peetą, rozmowa Kotny z Mellarkiem oraz (też już wyżej wspomniany) fragment z Senecą Crane'em na końcu. Można powiedzieć, że nadrabia to wcześniejsze nieporozumienie z jagodami. Tutaj widz już może domyślić się, że Snow jest wściekły, ponieważ się mu postawiono.
Podsumowując, można powiedzieć, że minusy przeważają nad plusami, ale w sumie nie było źle. Ekranizacja nawet udana, chociaż z takim budżetem mogłoby być o wiele lepiej. Dałam 8/10 głównie dlatego, za treść i fabułę, ale to raczej zasługa książki. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że Igrzyska są kopią Battle Royale. To zupełnie inna kategoria, zarówno wiekowa jak i ideowa.