Battle Royale vr soft. Swoją drogą ciekawe, czy cały ten projekt SusanneC faktycznie zerżnęła, czy
może nie. Wie ktoś coś na ten temat?
No, ale jak już szukać, to dokładnie-> WIELKI MARSZ mistrza Stephena Kinga!! Battle Royale powstało po wielu innych tworach tego rodzaju...
Zasadniczo jest to dobry trop (czytałem, jak zwykle Steve dał czadu, choć zakończenie było dla mnie dziwne jak dawno nie :)
Nie mogę się zgodzić.
Wielki Marsz różni się znacznie od obu serii. Tam "konkurs" jest z tego co pamiętam dobrowolny, a ludzie kuszeni są wielką nagrodą. Dodatkowo warto pamiętać o zakończeniu i fakcie, że Marsz nigdy nie miał mieć zwycięzcy. Różnice akurat w tym wypadku są znaczne:)
No tak, dla wielu z dystryktu drugiego też to było dosyć dobrowolne ;)
Marsz miał równie prowizorycznego zwycięzce, jak Igrzyska. Sami widzicie po 2. część, że w Igrzyskach też nie ma prawdziwych Zwycięzców. Poza tym refleksja nad tym, że prawdziwego zwycięzcy nie będzie w Wlkim Marszu, z tego co pamiętam, naszła bohatera dopiero, gdy był o krok od wygranej. Skoro się zgłosił (nie pamiętam, czy było to dobrowolne, czy nie), to wierzył wcześniej w prawdziwość zasad. Katniss też miała wiedzę, jako uczestniczka, że nawet jeśli opuści arenę (1. cz.), to i tak nie jako zwycięzca, a osoba, która przetrwała.
Zgadzasz się, czy nie, Dealricu/o, tak jest i tyle.
Nie było dobrowolne. W 2 dystrykcie traktowali to jak przywilej, ale nie było to w żaden sposób dobrowolne. Zasada jest prosta, albo ktoś się zgłosi, albo ktoś zostanie wybrany siłą. Zero dobrowolności. Wielki Marsz był 100% dobrowolny.
Co do zwycięzców. Zawsze Igrzyska miały zwycięzce. Jasne, jak się okazuje w trzeciej części, Ci zwycięzcy często byli wykorzystywani i wcale nie mieli tak dobrze, ale przeżywali, wygrywali i wiedli lepsze życie niż wcześniej. Większość nie była traktowana jak choćby Finnick. W Marszu zawodnicy i widzowie wierzyli w równość zasad, ale tam nigdy nie miało być prawdziwego zwycięzcy. Nie wiem czy pamiętasz końcówkę, ale tam główny bohater rozmawia z przeciwnikiem, który okazywał się robotem jeśli dobrze pamiętam (albo czymś takim) i z założenia twórców co roku wygrywał ktoś taki jak on, bo w przeciwieństwie do zawodników nie męczył się.