Ktoś napisał, że Katniss udawała, że kocha Peeta, a moim zdaniem wcale nie. Może z
początku trochę tak było ale potem coś do niego poczuła i pokochała go, inaczej po co
chciała na koniec z nim umrzeć.
film jest na podstawie książki,a pierwszy tom kończy się bardziej dosadnie niż film i widać wyraźnie w książce,że Katniss jednak udawała miłość....
Film kończy się podobnie, musisz czytać między słowami, a nie patrzeć na wszystko powierzchownie.
Ona wyciągnęła te jagody, żeby ludzie myśleli, że chce zginąć razem z Peetą, ale wiedziała, że organizatorzy muszą mieć zwycięzcę, bo igrzyska bez wygranego tracą sens i prędzej pozwolą dwójce trybutów zwyciężyć, niż narazić się na śmieszność.
W scenach dotyczących wątku romantycznego najbardziej brakuje tego, co nam zapewniała narracja pierwszoosobowa książki, czyli myśli Katniss, które można by było zastąpić tylko schizofrenicznymi głosami w jej głowie. Gdyby Katniss gadała sama ze sobą, to dla mnie film by wiele stracił, ale przynajmniej osoby nie czytające książki i zwracające uwagę, że mówią o filmie, a nie powieści by coś więcej zrozumiały...
Dla nieczytających - Katniss w pierwszym tomie nie kocha Peety/jeszcze nie zdaje sobie z tego absolutnie sprawy, że go kocha
Ale przecież i tak nie była na 100% pewna, że to przerwą. Nadal będę się upierał przy swoim i twierdzę, że później coś do niego poczuła. Z początku może udawała, nie mówię że nie ale potem to stało się od niej silniejsze i naprawdę go pokochała.
Na pewno go nie pokochała. Poczuła coś do niego, to fakt, ale do miłości to jeszcze daleka droga była.
Jeśli by tego nie przerwali to wolała umrzeć niż żyć ze świadomością, że zabiła Peetę, bo cały czas pamiętała o "długu", który zaciągnęła u niego przez ten chleb. Nie chciała wracać do 12 Dystryktu wiedząc, że nie zrobiła wszystkiego by ich ocalić.