PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=504776}

Igrzyska śmierci

The Hunger Games
2012
7,2 393 tys. ocen
7,2 10 1 392701
6,6 75 krytyków
Igrzyska śmierci
powrót do forum filmu Igrzyska śmierci
ocenił(a) film na 6
accadacca

Nie jestem pewna, czy do końca się z tobą zgadzam (książka, owszem, jest bardzo słaba, ale ma dobre momenty, zwłaszcza ostatni tom), ale twoja wypowiedź przypomniała mi tekst tego kolesia od chleba "lubię na ciebie patrzeć kiedy śpisz". W momencie gdy to przeczytałam zrobiłam oczy większe niż talerze. Zalatywało Zmierzchem niepokojąco wyraźnie..

ocenił(a) film na 8
Lucid_D

Na miłość Boską! Codziennie toczy się tam gra o przetrwanie! Ludzie się zabijają za kawałek chleba, a ty uważasz, że to słabe? I zupełnie nie wiem co zbuntowane dziewczynki mają wspólnego z tą sagą oraz ze "Zmierzchem". W końcu to nie jest kawałek badziewia przesyconego miłością.

ocenił(a) film na 6
puszczak

Owszem, myślę, że to słaba seria. Autorka, szczególnie w pierwszej części, wcale się na śmierciach owych ludzi nie skupia. Zamiast opisać rzeź przy rogu obfitości (na którą z lekka liczyłam) wolała się skupić na spacerku bohaterki przez arenę. Owszem, narracja jest jednoosobowa, ale pokombinować przecież można. To, że w książce bohaterowie mordują się nawzajem nie czyni jej automatycznie lepszą. Nie twierdzę, że mnie nie wciągnęła, ale zbyt wiele rzeczy nie trzyma się kupy (sam system Kapitolu chociażby), z lekka brak logiki. Jest to zwyczajnie któraś z kolei seria o nastolatce i dwóch skaczących nad nią kolesiach (znowu? no proszęę...). Pani Collins dopisuje dookoła własny świat, arenę, rewolucję i wyzysk na dystryktach, ale nie jest to nic nowego. Historii o podobnych motywach było wiele. Język jest bardzo prosty, główna bohaterka ma zadatki na Mary Sue (choć szczęśliwie daleko jej do poziomu Belli ze Zmierzchu), a historia momentami zaczyna przypominać grę komputerową (kokony? Serio?). Ostatnia część jest lepsza, pojawia się coś w rodzaju przekazu dla czytelnika, ale nie zmienia to faktu, że jest to po prostu kolejna nieco-zbyt-lekka seria dla nastolatek. Owszem, żeby "umrocznić" powstało całkiem porządne zakończenie zaopatrzone w odpowiednio odrażającą nową pezydent. Ale to tyle.

ocenił(a) film na 8
Lucid_D

Moim zdaniem pomysł jest wystarczająco oryginalny, by był z tego hit. Nie wiem, jak w oryginale, ale w polskim tłumaczeniu dialogi wszystkich postaci są bardzo sztywne i to jest dla mnie jedyny minus. Na mordowaniu autorka i tak wystarczająco się skupiła - przecież śmierć to główny element tej książki, a podczas igrzysk jest ona traktowana jako coś normalnego. Z kolei sam opis igrzysk, zwłaszcza w 1. tomie, nie pozwolił oderwać mi się od książki.

ocenił(a) film na 6
gry270

Ależ idea grupy ludzi których zadaniem jest przeżyć/wymordować się przewinęła się w literaturze już setki razy. Owszem, hit był, ale niekoniecznie świadczy to o oryginalności czy poziomie książki. Nie pamiętam, by na przykład Złodziejka Książek kiedykolwiek cieszyła się takim powodzeniem, chodź bez wątpienia jest o wiele lepszym dziełem. Jeżeli chodzi o morderstwa- owszem, Collins chce pokazać okrucieństwo Kapitolu, ale nie robi tego wystarczająco sugestywnie; np, moim zdaniem o wiele lepszym chwytem byłoby zamordowanie Rue rękami Katniss- znacznie bardziej przejmujące, bez wątpienia. Ten wątek został ujęty nieudolnie; oczywiste było, że Rue musi zginąć, ale przecież nie zabije jej główna bohaterka, wszak to persona w oczywisty sposób pozytywna, nie mogłaby zabić dziecka. To tylko jeden z przykładów, takich tanich trików jest sporo.
Plus, Katniss, wbrew temu co sama twierdzi, nie sprzeciwia się tak naprawdę Kapitolowi. Zachwyca się jedzeniem i sukienkami, akceptuje to co się dzieje, świadomie podejmuje ich grę. To nie jest zachowanie które w normalnym świecie powinno charakteryzować symbol rewolucji.

ocenił(a) film na 8
Lucid_D

Rzeczywiście, jest kilka wątków, które mogłyby być o wiele bardziej efektownie poprowadzone, a jeśli chodzi o stosunek Katniss do Kapitolu, to przecież nie mogła jawnie sprzeciwiać się i wszczynać burd, bo natychmiast by się jej pozbyli. Myślę jednak, że tu większym problemem jest chłód i momentami wręcz obojętność bijąca od narratorki. Odnoszę wrażenie, że Katniss jest pozbawiona jakichkolwiek emocji, nawet, jeśli czasem sobie popłacze, czy zaśpiewa piosenkę umierającej sojuszniczce. Dla mnie książka pod względem fabuły jest ciekawa i wciągająca, ale problemem są drętwe dialogi i nieciekawy charakter Katniss. Nie zmienia to jednak faktu, że uwielbiam Hunger Games ;p

ocenił(a) film na 8
gry270

Jezus Maria... Zacne Milordy, proszę was. Oczywiście, nie będę tu się wypowiadać na temat gust, ale jednak zachowujecie się tak, jakbyście na siłę starały się zrobić z tego coś złego, strasznego, miłosnego i najgorszego. Nie wiem jak wy, ale ja staram się patrzeć na książki od jak najlepszej strony. No bo książka jest według mnie świetnie napisana. Owszem, Katniss może nie jest najsuperowszą bohaterką, ale o to właśnie chodzi. Ona nie ma być idealnym herosem, tylko zwykłą dziewczyną ze złożyska, której odebrano ojca. Ale tak... Obrzydzajcie sobie. Jak tam chcecie. Bo Igrzyska mają aż tyle wspólnego ze zmierzchem! Są tak podobne, jak papier toaletowy i masło. Co z tego, że jest wątek miłosny? Jest za mało krwi? Och, tak mi przykro... Katniss nie zabiła Rue? To może idźcie pozabijać swoje koleżanki, żeby było bardziej chwytliwie. Dla zbuntowanych dziewczynek, mówisz? A więc dobrze - w takim razie jestem zbuntowaną dziewczynką. Od dzisiaj, jeśli chcecie, możecie tak na mnie mówić. Mnie to tam zwisa. Widziałam, że znajdzie się mnóstwo osób, które będą widzieć tylko i wyłącznie romans. A teraz widzę przykre konsekwencje. No cóż. A Igrzyska Śmierci są i będą moją ulubioną książką...

ocenił(a) film na 7
guga_5

W końcu ktoś zaczął pisać od rzeczy.
Katniss rzeczywiście była wredna, ale tak ją wychowało życie. Wiedziała, że jeżeli będzie udawała miłą, to ludzie będą na niej żerować. W końcu każdy myślał o tym, żeby samemu przeżyć. A moim zdaniem, to że zachwycała się pięknymi kostiumami, które tworzył dla niej Cinna... bez przesady. Czy nas też nie ucieszyłyby takie drobne sprawy ? Jednak ona przez cały czas pamiętała, że gra toczy się cały czas, dopóki Kapitol nie wymorduje wszystkich swoich przeciwników.
Poza tym, uważam, że wątek miłosny był wyraźnie odsunięty na drugi plan. Katniss mało obchodziło, czy Peeta ją kocha, czy nie. Gale, podobna sytuacja. Ludzie, powiedzcie mi: w jaki sposób ten wątek jest podobny do "Zmierzchu" ? Pomijając fakt, że jest dwóch kolesi i dziewczyna. Ona miała ich gdzieś. Gale'a całowała z poczucia winy, że go nie kocha, a Peetę ,bo tego wymagał od niej mentor, by udawała miłosć, żeby oboje mogli przeżyć. Oszukiwała ich obu. Jedyną osobą, którą naprawdę kochała była Prim.

ocenił(a) film na 8
acid_666

Tak, zgadzam się z tobą! Mówisz do rzeczy. Mam wręcz wrażenie, że Katniss bała się kochać, ona była wyprana z takich głębszych uczuć, liczyła się dla niej tylko siostra i stąd też biorą się uczucia do Rue. Wiadomo, że nie chciała skrzywdzić Gale'a czy Peety (kiedy razem zakończyli igrzyska), którzy coś tam dla niej znaczyli jako ludzie, bo nie była wyprana z uczuć ludzkich, a już zwłaszcza w stosunku do obywateli swojego dystryktu, ale nie kochała żadnego z nich - z resztą Gale sam to przyznał, że na końcu Katniss wybierze nie tego, którego kocha, tylko tego, bez którego nie będzie mogła przeżyć i tak też się stało. Nie była to jednak jej wina, gdyż nie miała nigdy łatwego życia. W żaden sposób nie mogłabym porównywać jej do Belli ze "Zmierzchu", której jedynym zmartwieniem jest, że chłopak, którego kocha to wampir.

ocenił(a) film na 6
guga_5

Chyba nie czytałaś ze zrozumieniem. Napisałam, że powieść była całkiem wciągająca i lekka, czytało się ją szybko. Ale jest to zwyczajnie jedna z książek tego typu, sezonowy bestseller, owszem, jeden z tych, które osiągnęły największy sukces. Nie, nie uważam, że jest szczególnie podobny do Tłajlajta, napisałam wszak, że kiepskie wspomnienia przywołał jedynie wyżej wymieniony cytat.
Co do wątku z Rue... szczerze, naprawdę ręce mi z leka opadają, gdy patrzę na twoją interpretację moich słów. Może nie zauważyłaś, ale z tego co wiem, nie znajdujemy się w świecie wymyślonym (chociaż... kto wie?;]), a rzeczywistość od fikcji warto oddzielać. Także wybacz, ale jakoś nie skorzystam z propozycji i nie rzucę się z nożem na moje przyjaciółki. W książce jednak uważam takie zachowanie (autorki) za prawidłowe. Chciała pokazać okrucieństwo igrzysk? Cóż, to byłby na to dobry sposób. Opowieść ma charakter przygodowy? Nie została opisana śmierć ponad połowy zawodników.
I nie, nie próbuję zrobić z tego czegoś okropnego. Czytało się mimo wszystko przyjemnie. Ale każdemu, kto chce poczytać coś w tym stylu, antyutopijnego sf, polecam znacznie bardziej "Rok 1984", opowieść o wiele bardziej wiarygodną i realistyczną, znacznie lepiej pokazującą koszmar totalitaryzmu. Po prostu lepszą.

ocenił(a) film na 10
guga_5

zgadzam się z tobą

użytkownik usunięty
Lucid_D

Niektóry lubią Tolkiena i opisy bitwy na dwadzieścia i więcej stron, inni wolną Opowieści z Narnii i tekst "Gdy przybyli bitwa już prawie się skończyła". To nie znaczy, że książki Lewisa są gorsze, są inne.

ocenił(a) film na 5
accadacca

Ludzie dajcie spokój z tymi przypuszczeniami,nie rozumiem po jaką cholerę spuszczacie się nad filmem kiedy jeszcze nikt go z Was nie ogladał .
Zaczekajcie jak pojawi się w kinach lub necie i wtedy oceniajcie czy było warto,bo ta dyskusja do niczego nie prowadzi.

ocenił(a) film na 8
Artur7335

Żyjemy w świecie rzeczywistym? Tak, coś o tym słyszałam... Jednak czy o takim świecie teraz rozmawiamy? Nie. Rozmawiamy o książce, w której jak mi się zdaje jest świat fikcyjny. Jednak ja nawiązuje do rzeczywistości. Nie wiem, tylko, dlaczego nie możesz zrozumieć, o co mi chodzi. Spróbuję więc inaczej... Przypuśćmy (ale tylko i wyłącznie przypuśćmy), że trafiasz na arenę (co jest oczywiście niemożliwe, no bo przecież żyjemy w świecie rzeczywistym, prawda?). Spotykasz tam osobę, młodszą od ciebie, godną zaufania, "słodką" i taką, którą bardzo zaczynasz lubić. A jakie są zasady igrzysk? Zabijanie. Zabijesz ją? Zapewne teraz odpowiedziałabyś, że tak, żeby wciąż być przy swoim, ale ja mówię stanowcze nie. A dlaczego? Bo lubię tą osobę. Dzięki niej nie wariuję z samotności. W pewnym momencie zostawiłabym ją, a ona pewnie by umarła. Była mała i taka prawie bezbronna. Ale dlaczego ty nie pojmujesz, że pojęcie okrucieństwa obejmuje calutką trylogie? Sam fakt, że oni zostają wysłani i mają się zabijać, bo tak, jest straszny.
W każdym razie zgadzam się z monilip i Artur7335.
A co do tej książki - nie będę mówić, że Igrzyska są lepsze, bo jej nie czytałam. Powiem tylko, że według mnie są jedyne w swoim rodzaju. A Igrzyska nie mają być wiarygodne i realistyczne. Jest to po prostu powieść fantasy, która jest. To mi wystarcza.

guga_5

Zgadzam się z Tobą , Igrzyska są jedyne w swoim rodzaju ...
Na pewno poruszają wiele ważnych spraw , takich jak ból i potrzeba bliskości drugiego człowieka . Przynajmniej dla mnie . Np to , że mimo tego , że uczestniczyli w igrzyskach to mieli jednak jeszcze jakieś ludzkie odruchy ( przynajmniej niektórzy ) . Takich rzeczy jest mnóstwo . Do tego np charaktery postaci , bardzo dobrze nakreślone - tutaj na pierwszy plan nasuwa mi się Haymitch , który stracił wszystko co miał i powoli zaczął sięgać dna . Albo Katniss , którą osobiście bardzo lubię , chociaż nie rozumiem niektórych jej decyzji , ale na pewno jest to ciekawa postać . Myślę , że była bardzo oddana rodzinie , siostrze , ponieważ była doświadczona przez los , umiała patrzeć na cierpienie innych . I myślę , że czuła coś do Peety , chociaż przez to bycie na świeczniku pogubiła się w tym wszystkim .
Może nie powinnam rozgrzebywać wątku , ale za bardzo lubię ,, Igrzyska ... " żeby ich nie bronić ;) Polecaną wcześniej książkę przeczytam , ale jestem zdania , że to wszystko kwestia gustu .