Czy naprawdę nikt nie zauważył tu drugiego dna? Że to nie jest film o zabijaniu się w lesie i bandzie pomalowanych wariatów w pstrokatych kubrakach? Przecież to jest od początku do końca satyra na współczesną telewizję, która wtyka nam byle g****, byleby był show, byleby się sprzedało, a żeby w niej przetrwać, trzeba poddać się jej zasadom, postawić na efekciarstwo i tandetę, dawać ludziom to, czego oczekują. A publiczność nie lepsza. Jest kolorowo, są emocje, przemoc, romanse, czego chcieć więcej? I nie ważne, że na arenie giną ludzie; fajnie, że jest akcja, rywalizacja, można pokibicować, adrenalinka czasem podskoczy...
I co? Obrzydliwi ci jaskrawi z filmu, nie? Tacy okrutni, że im się podoba patrzenie na śmierć i cierpienie, prawda? A Ty, szanowny widzu, po co przyszedłeś do kina...?
Moim zdaniem film jest dobry, przede wszystkim dlatego, że skłania do refleksji. Bo czyż ten przystojniak z łukiem na samym początku nie wspomniał, że gdyby nikt nie oglądał igrzysk, to zaprzestano by ich organizowania? Czy gdybyśmy przestali rzucać się na ochłapy, które nam rzucają, nie dostalibyśmy czegoś lepszego? Kto płaci, ten wymaga.
Wymagajmy więc, bo chleb i igrzyska to nie wszystko...
Jest też inna możliwość- drugie dno o tym jak to w dzisiejszych czasach rządzi konsumpcjonizm i "show must go on", tak oczywiste i już tak przemielone nie ratuje w opinii niektórych średniego filmu.
Nie wiem czy taki średni. Na pewno przydługi, ale biorąc pod uwagę, że wszystko tu było podporządkowane owemu dnu, myślę że przekaz jest całkiem niezły. Co do oczywistości - odnoszę wrażenie że jakoś nie wszyscy je odkryli, natomiast przemielone - faktycznie, a i tak nic się nie zmienia. Pewnie dlatego, że nie rozumieją właśnie ci, którzy to wszystko nakręcają.
my to wszystko wiemyVirginia_R ale liczy sie obraz hhhhh to juz było
po nicku masz jakies 15 lat(Virgin)
Nie, nie mam 15 lat, obecność lub brak mojej błony dziewiczej nie ma nic do rzeczy, a Virginia to także po prostu imię. Akurat nie moje, ale to też nie ma nic do rzeczy.
Nie jestem pewna co rozumiesz przez "obraz", ale jeśli chodzi Ci po prostu o formę, to myślę że idea jest jednak ważniejsza (ach, idealizm mi z wiekiem nie mija, niestety). I nie wiem, kim jesteście Wy, ale np. majkelhmf (bo akurat mam jego komentarz pod spodem), drugiego dna nie widzi. Nie wiem jak to można bardziej wyraziście pokazać...
wydaje mi się, że troche zbyt poważnie podchodzisz do tego filmu. Moim zdaniem drugiego dna tu nie ma, a w każdym bądź razie nie zostało ono pokazane wystarczająco wyraziście. Jeśli twórcy chcieli je pokazać to im nie wyszło. Dodatkowo wydaje mi się, że wysokie oceny tego filmu wystawiane są przez fanów, którzy czytali książkę, bo -jak sami forumowicze przyznają - nie można pozytywnie ocenić filmu bez przeczytania książki, ponieważ wszystko zostało w nim spłycone najpewniej w celach komercyjnych...
Satyra na współczesną telewizję została o wiele dobitniej pokazana w filmie "The Running Man" z A. Schwarzeneggerem. Twórcy "Hunger Games" odrobinę się pogubili, no ale to jest njlepszy przykłąd na to, jak duże znaczenie dla ostatecznego sukcesu ma wykorzystanie mocnej rynkowej marki. O wiele lepiej bawiłem się na "John Carter", czyli filmie, który juz okrzyknięty został jedna z największych porażek współczesnego kina. Moim zdaniem był lepszy, ale promował zupełnie nowy produkt, który nie działał tak hipnotyzująco na umysły młodych ludzi jak tytuł książki, która jest wielkim hitem. No cóż...kazdy ma swoje zdanie, swój gust, kazdy ma prawo oceniać...
"The Running Man" nie oglądałam, ale moim zdaniem tutaj drugie dno jest tak wyraziste, że widać je przez zamknięte powieki (żeby ci przysypiający też zauważyli). I choć książki nie czytałam, to każda scena była raczej zrozumiana (lub wyjaśniona później) i oceniam film pozytywnie. A gusta oczywiście są różne, dzięki czemu możliwa jest jakakolwiek dyskusja
Nie czytałam jeszcze kolejnych tomów, ale masz rację. Przecież w Kapitolu mieszkają beztrosko ludzie, dla których pracują inne dystrykty, a oni tylko pragną rozrywek, takich jak Igrzyska, w których przecież ich dzieci nie biorą udziału. W książce to widać w filmie nie koniecznie.
to prawda, że film spłyca wątki książkowe, ale też prawda, że tylko głupek nie zauważy o co naprawdę chodzi (czyli tego drugiego dna -a tu wszyscy macie rację, panstwo totalitarne, inwigilacja władzy, show must go on, walki gladiatorów), ale niestety w naszym kraju głupków i półgółwków nie brakuje :(