Nie chcę spoilerować, ale film jest rozczarowujący. Co najmniej. A strzał z łuku w dłoń w finałowej
scenie to po prostu... nie wiem jak to nazwać. Albo ręka ze stali, albo łuk ch***wy. Nie wiem kto po
co i dlaczego tak to zrobił. Tandeta, nie lepiej powiedzieć. A jeśli na podstawie książki, to książka
pewnie była podobna, romansidło, gdzie najważniejsze jest to, żeby zakochani na koniec byli razem.
Blee
Nie było tak źle chociaż fakt, oprócz plastikowych efektów w filmie najbardziej biją po oczach papierowe bronie. W scenie gdy oszczepnik ciska w Rue, sam oszczep, wbija się jakby ważył 50 gram (a sam efekt rzutu jest taki jakby koleś rzucał 80m na luzie) To samo ze strzałami - generalnie działają wbrew prawom fizyki - jest tylko akcja, reakcji brak. Ogirń z Heroes III i małpsy to już szczegół. Co mnie najbardziej zniszczyło w tym filmie? Główny bohater - super silny Peeta o wzroście 167 cm. 20 cm wyższy Cato bez problemów rzuciłby o wiele dalej niż ten wątłej budowy konus. Trochę dla mnie to parodią pachniało.
Plusy? Dobra Lawrence, dopasowana muzyka i ciekawy pomysł, choć czasami w filmie symboliczne sceny niosą ce ze sobą patos i przesłanie były chaotyczne nie zupełnie nie wpasowujące się w nastrój, brały się jakby znikąd i odchodziły w niepamięć.
Sądziłem, że będzie lepiej.
Peeta tym się wyróżniał, że był silny właśnie. Co nie zmienia faktu, że filmem również się rozczarowałam. Pomijając sprawy techniczne najbardziej zgrzytało (jak dla mnie) w charakterystyce głównych bohaterów. Darzyłam sympatią główną bohaterkę, aż do momentu gdy na pytanie Peeta odnośnie zabijania i tej całej gry odpowiedziała coś w stylu, że ona nie może postąpić tak jak on (czyt. nie zabijać) bo ma siostrę itp itd.
I ta końcówka, wychodzi na to że oni byli zakłamanymi osobami. Jeszcze nie wiadomo dlaczego wszyscy inni im pomagali. Trochę takie naciągane i tandetne to było.
W dodatku szereg nawiązań do "1984" i "Brazil", aż sama się zdziwiłam gdy doszłam do wniosku, że te stare filmy z tą swoją scenografią wyglądają mniej tandetnie i płytko od Igrzysk.
P.S. Co najwyżej on był w niej zakochany, bohaterka raczej stwarzała pozory.
Właśnie obejrzałem ten film i...........
[.........................]
stwierdzam, że najprawdopodobniej i wy w przyszłym tygodniu traficie na takie igrzyska. :D
Z całym uszanowaniem, ale w niczym hobbitowi nie ustępuje (mimo kilku zauważalnych niedociągnięć).
noooo błagam... hobbitowi???
po pierwsze i najważniejsze złota zasada "książka jest zawsze lepsza od filmu"
po drugie całe to lovestory (było udawane ze strony Katniss ale wg mnie na końcu ona na prawdę go pokochała ale nie widać tego na filmie - grrrr!) było dokładnie wyjaśnione w książce (czyt. pkt. pierwszy)
nie oceniam charakterów postaci ale to prawda, nawet w książce katniss mi trochę "zgrzytała" i czasami była wyjątkowo tępa a gra aktorska Lawrence jakaś wybitna nie jest co pogarsza sprawę bo osoby które nie czytały ksiązki mogą nie wiedzieć o co chodzi (i nie wiedzą)
Wybranie Josha do roli Peety przemilczę.........
I wszyscy ci którzy mówią ze niewiele zmian wprowadzili scenarzyści sami się oszukują, a właśnie przez te zmiany film momentami bywa nieznośny
"Książka jest zawsze lepsza od filmu" - to fakt.
Ale jeśli mowa o filmach to zostańmy przy filmach, bo film to zupełnie inny gatunek rozrywki niż książka. :]
Lubię takie filmy, choć trącą mi trochę amerykańskim "superbohaterstwem". Mimo to bardzo dobry. Hehe.
"Wybranie Josha do roli Peety przemilczę". No powiem Ci, że jak na moje oko śmiesznie wyglądał.
Szczerze przez większą część filmu myślałem, że nazywa się Peter, ale coś się nie zgadzało, bo nie wymawia się tego "Pita".
Rozczarowany nie jestem bo w sumie niczego wielkiego się po tym filmie nie spodziewałem Banalna, irracjonalna fabuła, momentami wręcz żenująca. Książki nie czytałem ale jak mniemam jest o wiele lepsza. Nie jest to jakieś tragiczne kino, ale bardzo się cieszę, że nie wydałem kasy na bilet do kina.
Film bez wartości artystycznej ani rozrywkowej (no chyba że komediowej za niektóre sceny). Ma przesłanie, ale żadne nowatorskie. Film przypominał raczej programy z telewizji z cyklu jak oni śpiewają, jak oni tańczą (wybaczcie, nie znam nazw aktualnych widowisk) itp. Taki pokaz dla mass mediów. Nie oglądam telewizji, bo nie lubię tandetnych programów, jak i durnych (może w rzeczywistości nie są tacy, ale mają takich pokazywać) prowadzących. Tak samo szkoda czasu na ten film.