Początkowo miała być scenarzystką, ale ta rola przypadła komuś innemu. Jej rola przy scenariuszu polegała tylko na zaaprobowaniu go. Film rządzi się swoimi prawami, to prawda, i nie można mieć za złe, że coś wycięli lub zastąpili. Tylko szkoda, że zostały pominięte niektóre szczegóły, które wpływają na odbiór nie tylko fanów książki, ale także ludzi, którzy dopatrzą się nielogicznych błędów.
Aha, wyzywanie od "palantów" mógłbyś sobie odpuścić. To, że ja byłam miła pisząc to nie znaczy, że następnych razem nie trafisz na kogoś kto odpłaci ci się tym samym :)

dziękuje za wyrozumiałość, ale nadal jestem zdania, że porównywania książki do filmu jest zwyczajnie głupie. A jeszcze głupszym jest ocenianie filmu w porównaniu do książki. A żenadą wręcz jest, wystawianie 1 filmowi za to że "zniszczył moją ulubioną książkę!". No ale takich przypadków jest sporo, więc nazywam te przypadki palantami.
Co innego konstruktywna opinia, ale nie próby besztania filmu, bo do powieści się nie umywa.

Zobaczymy, wybieram się do kina, może zmienie zdanie - książki oczywiście nie czytałem, więc nie mam bladego pojęcia o co w tym wszystkim się rozchodzi :]