Właśnie obejrzałem, czuje sie zawiedziony... chociaż w sumie nie powinienem, to było to przewidzenia. Od razu zaznaczam, że nie czytałem książki. Główny motyw - mordujące się nawzajem dzieciaki - zerżnięty z japońskiego "Battle Royale" tak bardzo, że dziwie się iż nikt nikogo nie posądził o plagiat. Wysyłanie zakładników na śmierć do politycznego centrum - zerżnięte z mitu o Minotaurze, gdzie Ateny wysyłały wylosowanych młodzieńców na Kretę. Że już nie wspomnę o przebiegu fabuły i "zwrotach" akcji, których praktycznie nie było. Bieganie po lesie i ul jako broń? O, widziałem to w Apocalypto. Wiem, powiecie że to na podstawie książki itede. Ale niestety, prawda jest taka, że nie było tu niczego co specjalnie by mnie zaskoczyło albo chociaż się spodobało. Świat przedstawiony jest głupi do bólu i do bólu wtórny - zależne od pomocy z zewnątrz prowincje które produkują określony rodzaj towarów i pławiące się w bogactwie wyższe warstwy społeczeństwa? A może by tak wymyślić coś nowego, czy może prawdziwe jest obiegowe twierdzenie, że w naszych czasach to już niemożliwe? Nawet postawa głównej bohaterki na koniec filmu rozczarowuje. Już myślałem że sie odszczeka, ale nie - musiała zaprzeczyć osobowości kreowanej przez dwie bite godziny, uśmiechnąć się do kamery i grać jak jej zagrają. Nie wiem, może następne części coś zmienią, ale szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to. Tak beznadziejnego, a zachwalanego przez wszystkich filmu dawno nie widziałem.