Przeczytałem książkę i 0,5 h później obejrzeliśmy film z kumplem. Boże czy Ty to widzisz?
Pominęli tak wiele szczegółów... Zero chemii między Kantiss a Peetą, nie wspominając o
przyjaźni z Rue. W książce bohaterka jest delikatnej postury a mimo to silna fizycznie i
psychicznie, patrzy spode łba. Ta aktorka zagrała to jak bezmózga dziewczynka, nie
wspominając już o niedorzecznym doborze aktorów na Peeta (wiecznie pomalowane oczy,
wygląda jak wampir z ukrytej prawdy), i Gale'a, który też mógłby być mniej lalusiowaty. Wiele
fajnych zdarzeń i smaczków pominiętych, rana Peela (w książce) była bardzo głęboka i
strasznie ropiała, a rana Katniss powstała po ciosie nożem w głowe, sprawiła, że niemal się
nie wykrwawiła, tutaj to kompletnie olali, postacie magicznie zdrowieją z dnia na dzień, przez to
nie wytwarza się wystarczająca dramaturgia, całe igrzyska ogląda się jak głupi film sensacyjny.
Błagam niech wezmą się za to jeszcze raz, albo niech nie kontynuują ekranizacji, krzywdzą tą
świetną książkę.