Niestety,
zachecony pozytywnymi recenzjami poszedlem z zona do kina z nadzieja obejrzenia "lekkie i przyjemnej" komedii. Wytrzymalisy pol godziny!
Nie ogladalem gniotow typu lejdis, testosteron, czy inne "na dobre i na zle", ale domyslam sie, ze "ile wazy..." jest z tej samej polki...
Nadal ostatnia dobra, polska komedia, jaka widzialem jest Wesele Smarzowskiego(choc to raczej byl dramat, wiec...).
No ciekawe, że Wesele zalicza pan do komedii, ale chwała za to, że przynajmniej to cofasz:). Testosteron i lejdis to nie są gnioty i na pewno nie przyponinają w niczym, nawet nie mają aktorów wspólncych z "Na dobre i na złe" (zresztą to dramat szpitalny, a nie komedia). Skoro nie oglądałes ich to tak nie mów, bo to jedne z najlepszych komedii polskich ostatnich lat. Ja nie mam żony i jestem pewno troche młodszy, ale uwazam ze ten film jest dobry jak na polskie kino i na pewno śmieszny. Może brakuje panu poczucia humoru, ale ja z kolegą się uśmialiśmy. I dziwię się, że chłop nie oglądał Testosteronu i jeszcze źle się o nim wypowiada, wstyd normalnie :).
Wesele to faktycznie nie najszczesliwszy przyklad. Przypomnial mi sie jeszcze jeden tytul ostanich lat. "Baśń o ludziach stąd" od chlopakow z A'YoY'a:]
O testosteronie opowiadali mi znajomi. Zeby uslyszech chamskie i glupie dowcipy o kobietach to moge isc pod sklep na mojej wsi; nie musze do kina. Tamtejsci stali bywalcy, o piwnych oczach na pewno znaja taki repertuar:]
Jak nie lubisz pan polskiej rzeczywistości to sie pan do Czech wyprowadź. Widze, że prawie same czeskie filmy pan ogladasz, a polskich nie doceniasz.
Ale ja kocham polskie kino - tylko ta miloscia niewiele moge obdzielic... niestety. Co poradze, ze polskie kino, poza wyjatkami - wiec srednio wazac - nie dorasta do piet np. czeskiemu.
A poza tym liste ulubionych filmow dopiero konstruuje, wiec urosnie ona jeszcze o niemala ilosc polskich tytulow:]
To musicie mieć z żoną bardzo "wyrafinowane" gusta. A o gustach się nie dyskutuje, więc nie wiem po co wogóle ta konwersacja.
Nam się podobało- Wam nie. "Jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził."
A tam wyrafinowe. Niech by to byla zwariowana komedia z absurdalnymi gagami. Ale ten film nie bazuje ani na wyrafinowanych, dowcipnych dialogach, ani na jakims, szalonym, psychodelicznym poczuciu humoru. Nic JAK DLA MNIE ten film nie ma do zaoferowania.
Po prostu "czeski film" to Twoje życie ;), albo życie jak "czeski film". Pozdrawiam :)
"Wytrzymalisy pol godziny!"
I co, wyszliście z kina? Hahah, przecież film się rozkręca po pół godziny. Ale daliście ciała. Patrzenie na zderzenie mentalności głównej bohaterki z rzeczywistością sprzed "okrągłego stołu" to była sama przyjemność.
Moja kumpela przerwała oglądanie "Szóstego Zmysłu" po 1h i 20minut bo "nic się nie działo". Jak to usłyszałem, to wręcz nakazałem jej obejrzenie do końca. Obejrzała. Do dzisiaj oboje się z tego śmiejemy :)
"Nie ogladalem gniotow typu lejdis, testosteron, czy inne "na dobre i na zle", ale domyslam sie, ze "ile wazy..." jest z tej samej polki... "
No z takim tekstem to już bym się wstydził wyjechać na publicznym forum. Skoro Pan nie widział, to czemu gnioty?
I znowu analogia. W Miodowych Latach, Cezary Żak do Artura Barcisia
- umiesz grać w golfa
- nie mam pojęcia, nigdy nie grałem... :)
Pozdrawiam