Moja ocena to 6/10, czyli bez rewelacji, ale było w porządku.
Myślę, że film zyskałby po kilkakrotnym obejrzeniu.
Tylko taka myśl mnie naszła a propos fabuły... Czy ktoś poza mną miał wrażenie, że osadzenie filmu w realiach PRL-u to taki bardzo sprytny wybieg scenarzysty - wykorzystanie starego, sprawdzonego sposobu na komedię? Chyba sporo osób się ze mną zgodzi, że czasy PRL-u, obfitujące w absurdy dnia codziennego (ja tak się tylko wymądrzam, a tak naprawdę nie było mnie wtedy jeszcze na świecie) owocowały w najlepsze polskie komedie.
Jednak czasy się zmieniły, sztuką jest nie cofanie się do przeszłości, ale doszukiwanie się rzeczy śmiesznych w otaczającej nas rzeczywistości. Ktoś tu poszedł na łatwiznę i za to spory minus.
(Ach, no i Więckiewicz zagrał świetnie.)
Ja sie zawiodlam na tym filmie, bardzo lubie komedie pana Machulskiego a tu taki klops... Temat obiecujacy, mozna bylo naprawde cos fajnego sklecic. Najbardziej zalamala mnie ostatnia scena (SPOILERY!!!!), jak wychodza z tego konia. Po co to mialo byc moze mi ktos odpowie? Toz juz moglo sie zakonczyc, ze sobie siedza przy stole, kamera odchodzi... Ale z sentymentu i tego, ze troche smiechu bylo daje 6.