1. Scenariusz pisany na kolanie. Zwłaszcza końcówka jest kompletnie oderwana od całości. Wygląda na to, że Machulskiego goniły terminy, naciskali producenci, no i wyszło bez ładu i składu.
2. Plakat filmowy również zrobiony na odczepnego. Takiego brzydactwa juz dawno nie widziałem.
3. Co twórca chciał osiągnąć tym dziełem? Ani to śmieszna komedia, ani paradokument o schyłku komuny.
4. Brak związków przyczynowo-skutkowych....A tak zapomniałem że to miała być komedia, więc może być głupio i bez sensu.
5. Masa niedoróbek: okna plastikowe, kostka chodnikowa, kilka niezłych modeli samochodów, po co to ujęcie na zakorkowaną wielopasmówkę? No i przegięcie z Żarami. Tak się składa że w końcówce lat 80-tych spędzałem często wakacje w Żarach i okolicach. Pan Machulski widać, że nie. Co to za wieś bez dróg wybrał Pan Machulski jako rzekome miasto? Żary to było normalne miasto, z dworcem PKS w centrum miasta!!! (fakt że przed przenosinami do dzisiejszej lokalizacji trochę ciasno było). A tam Pan Machulski zafundował nam "przystanek" na rogatkach jakiejś wsi.
No i trafić na "ogórka" w 1987 to jak trafić w totka.
6. Rozumiem, że Pan Machulski za pieniądze producentów zafundował sobie podróż sentymentalną, o tym jak to przaśno i śmieszno było 20 lat temu. Pewnie chciał się też pochwalić ile to eksponatów z epoki udało się ściągnąć na rzecz produkcji. Zapewne na ten resentyment u widzów liczył, gdy "juz sobie wyobrażał te kolejki pod kasami". Owszem można sobie obejrzeć, powspominać, a nawet uśmiechnąc się do siebie na wspomnienie TYCH CZASÓW, ale całość to jednak bryndza.