Kwestia wartości filmowej jest zawsze kwestią sporną. Miałem okazję być na tym filmie wczoraj - w ostatni dzień wyświetlania go w kinie w moim mieście - ludzi kilku..... to samo mówi przez się.
Przechodzę jednak do wartości filmowej, której de facto ten film nie reprezentuje. Jeśli chcecie obejrzeć go wraz z kobietą, która nie widzi nic poza pseudo - miłością życiową to jest to film doskonały. Typowa romantyczna komedia z happy-endem. Bohaterka budzi się ze złego snu i wszystko jest wspaniałe. Film o poszukiwaniu miłości i utrzymywaniu jej zrobiony w przewidywalnej i raczej miernej konwencji.
Jestem osobą młodą i zapewne nie zrozumiałem wszystkich aluzji do czasów PRL-u, szczególnie tych obrazowych. Jednak po tej quasi-rzeczywistości peerelowskiej nic mnie już nie zaskoczy.
Kilka śmiesznych gagów i ciekawych kadrów burzy negatywny odbiór filmu, ale generalnie strata czasu i pieniędzy.