Poszliśmy z mężem na komedię romantyczną, a śmiechu właściwie nie było - reszta sali kinowej śmiała się równie rzadko i cicho, niejako w wymuszony sposób, jak i my.... Żenua. W dodatku rzeczywistość późnego PRLu jest tu dość ponaciągana - np. główna bohaterka jeździ autobusem typu "ogórek" które zostały wycofane z eksploatacji najpóźniej w latach 70 - i ja nie pamiętam takich autobusów (a w 1987 r. miałam 6 lat)i osoby starsze z mojego otoczenia potwierdzają, że takie autobusy to w 1987 r. już nie jeździły. Ale rozumiem, że taki autobus był dla reżysera bardziej "medialny" niż pokazanie rzeczywistych, poczciwych autosanów, które nadal i w 2009 roku będziemy spotykać na swoich drogach - widać, że reżyser bardzo chciał obrzydzić PRL w oczach tych widzów, którzy przyszli na świat po 1990 roku; niestety, przy okazji go zafałszować, co bardzo obniża jakość filmu w moich oczach. No i to "płakanie" w filmie nad kawą w szklankach, jakie to okropne itp. - ja na przykład uwielbiam kawę w szklance, moje babcie właśnie w ten sposób ją serwują i ja zresztą w domowym zaciszu tak samo; zawartość w PRL-u była pewnie kiepska, ale teraz nie wstyd moim zdaniem napić się świetnej kawy w pięknej szklance - wolę ten klimat niż filiżankę;) Inna nieprawdziwa informacja w filmie, to sugerowanie, że już w dniu zapłodnienia test ciążowy wykaże ciążę - bzdura; test ciążowy wykaże ciążę najwcześniej dopiero około 6 dnia ciąży - pan Machulski nie konsultował najwidoczniej scenariusza z lekarzami, czy nawet kobietami, które miały szczęście robić test ciążowy. Może przeciętny widz o tym nie wie, ale ja wiem i strasznie mnie rozdrażniła ta scena filmu w aptece. Moi znajomi dostrzegli jeszcze inne niedociągnięcia filmu - bodajże coś z płytkami łazienkowymi, które w 1987 roku były marki nieznanej w PRL, ale nie chcę rozwijać tematu, bo nie mam pewności. Podsumowując: ani to komedia, ani romantyczna - taki obyczajowy film, bez polotu, nudnawy, ponaciągany o dziwnym i rozczarowującym zakończeniu. Nie polecam.
A od kiedy Machulski robi komedie romatyczne??? od tego mamy innych speców :)
Co do "ogórków" to jeździłam nimi gdy miałam 11-12 lat czyli 1975+11=1986/87
pod Rzeszowem, z przyczepą, jeździły do końca lat 80-tych i sprawiały nam wielką frajdę :))
bardzo się cieszę na nowego Machulskiego bo strasznie długo trwała posucha :)
Skoro już się czepiamy, to moją uwagę zwróciła kostka brukowa, która była chyba dość rzadkim widokiem jak na tamte czasy i wydaje mi się mało prawdopodobne, aby akurat w Warszawie czy Sopocie występowała w "takiej ilości". Również kwestia samochodów była odrobinę przesadzona - przede wszystkim jeśli chodzi o ich zbytnią mnogość :D i różne marki, na większość spośród których nieliczni mogli sobie pozwolić...
Wiadomo, że kilka rzeczy można uznać za niedociągnięcia, ale ogólnie film mi się podobał. Było kilka naprawdę zabawnych scen (w szczególności ta z Kubicą). Również nie odniosłam wrażenia, że śmiech na sali był wymuszony, wręcz przeciwnie - był zupełnie szczery.
Ale, jak to się mawia - de gustibus non est disputandum :)
bylo kilka smiesznych scen, z Kubica jednak w moim przekonaniu juz byla naciagana i nastawiona ze sala kinowa bedzie sie zarykiwac ze smiechu. Swietny Wieckiewicz jak z NRD:)
Byłem na filmie, a przed nim było spotkanie z kierownikiem produkcji i mówił, że kostka brukowa była jednym z problemów, dlatego przerobili ją komputerowo na zwykłe chodniki (ale ja szczerze nie zwracałem na to uwagi). Film mi się bardzo podobał Machulski wreszcie odżył i po marnej Superprodukcji powrócił do formy. 8/10 dla filmu. Miłe zaskoczenie, dawno się tak nie uśmiałem.
filmu jeszcze nie oglądałem, więc nie moge wypowiedzieć się w sprawach merytorycznych, ale myśle ze sie troche czepiasz szczegółów, a jesli chodzi o ogórki to ja urodzony w 1987 pamiętam, że jeździłem we wczesnym dzieciństwie takimi. Pamiętam osobiście, więc nie mogło to być szybciej niż około roku 1990-1991.
Swoje życie też tak skrupulatnie analizujesz?, czasami warto przemilczeć i cieszyć się niedoskonałościami :)
Ogórki były jak najbardziej w tamtych czasach. Pudło! :-)
Pewnie, że jest się do czego czepnąć (ja wypatrzyłem np. takie trochę zbyt nowoczesne włączniki do światła), ale to w sumie też fajna zabawa. Zdarza się nawet najlepszym - mnie najbardziej rozwaliło jak w Goodbye Lenin gostek gonił w koszulce z Matrixa :-)
A sam filmik - taki se. Bez jakiś specjalnych rewelacji - można oglądnąć. Na majstersztyk pokroju Seksmisji się już pewnie nie doczekamy.
taki filmy jak Seksmisja zdarzaja sie raz na n lat - ten mial byc niezly i byl. Poza tym obejrzec a nie ogladnac...
Czasem warto się zastanowić, zanim się kogoś poprawi, żeby samemu więcej byków nie nasadzić:
1. Zdanie zaczynamy od dużej litery.
2. Takie filmy, a nie taki filmy.
3. Oglądnąć, a nie ogladnac, obejrzeć, a nie obejrzec.
4. A właściwie, to dlaczego nie można oglądać filmu?
:-)
"Czasem warto się zastanowić, zanim się kogoś poprawi, żeby samemu więcej byków nie nasadzić:
1. Zdanie zaczynamy od dużej litery."
Zdanie zaczynamy wielką literą. Mędrcze.
[']
1. "Ogórki" jeździły jak najbardziej w latach 80-tych, bardzo dobrze pamiętam (rocznik 79).
2. Scena z kawą w szklankach była bardzo dobra: Może i połowa polskiego społeczeństwa pije nadal kawę w szklankach tak jak Ty, ale zauważ że scena rozgrywa się w restauracji, nie w domu, a w restauracji nie dostaniesz dzisiaj nigdzie kawy w szklance (no chyba że mówimy o jakimś podrzędnym barze, ale chyba nie o to tutaj chodziło).
Mnie się film podobał, dobrze się na nim bawiłam, śmiechu (niewymuszonego) na sali też nie brakowało.
Do tego typu filmów należy podchodzić zawsze z przymrużeniem oka. Pewnie tego u Ciebie zabrakło.
Daję sobie rękę uciąć, że gdyby bohaterka cofnęła się w tym czasie, a pominięto by motyw komuny to 90% widzów nie zwróciło by na to najmniejszej uwagi... A tu sie ogórka czepiają...
"Daję sobie rękę uciąć, że gdyby bohaterka cofnęła się w tym czasie, a pominięto by motyw komuny to 90% widzów nie zwróciło by na to najmniejszej uwagi... A tu sie ogórka czepiają..."
No coś Ty, klimat komuny był przecież rdzeniem kręgowym tego filmu i oddany w bardzo przekonujący sposób, chociaż nie twierdzę, że w 100% nie bez wpadek, choć sam nie zwróciłem na nie uwagi. Ale jedną z nich nie był ogórek. Mnie sie bardzo podobał, wreszcie jakaś komedia, w której szczytem chamstwa była postać Więckiewicza :) Bez wulgaryzmów, bardz dobra komedia obyczajowa. Machulski trzyma poziom. Drugą "Seksmisją" to ten film z pewnością nie jest ani "Vabankiem", ale na mój gust poziom "Kilera" spokojnie. Bardziej przypadł mi do gustu niż "Vinci", który niewątpliwie jest niezłym kinem rozrywkowym, ale nie do końca mój klimat.
ja sie urodizlem w 1983r i tez pamietam ogórki jak wychodzilem na przystanek jako mały brzdac jakies 5, 6 lat a moj tata wracał z pracy wiec z ogórami się pomylilas
to jeszcze się czepnę tych "ogórków". osobiście pamiętam jak w 1990 jechałem takim ogórkiem jako kilkunastoleni chłopak z Warszawy do jednej wsi pod Warszawą.
co do kawy to może istotnie, nie ma co się czepiać, bo to jest bardziej kwestia gustu i estetyki, w czym ją pijemy. natomiasto to co mi się rzuciło w oczy to to, że Machulski cały czas w filmie wymienia różne rzeczy jakie one to są super, a ich nie ma (w 1987 r.), ale przyjdą po upadku komunizmu. myślę że to nieuczciwe dla przeszłości. nie jestem pewien czy np. komórki to taka super-rzecz, a bez testu ciążowego to jesteśmy "zacofani". to tak jakby jakieś przedmioty miały stanowić o tym że jakaś epoka jest super, a poprzednia jest zupełnie do bani. i nie mam tu na myśli komunizmu i tego co było potem, tylko ogólnie. na tej zasadzie można powiedzieć że XIX w. to była totalna porażka, bo samochodów nie było. tyle.
Mnie natomiast odrobinę (ale tylko odrobinę) irytowały sytuacje kiedy główna bohaterka zachowywała się jakby nigdy nie żyła w PRL-u, np. pytając się w restauracji czy może zapłacić kartą, itp. Było to robione jakby "na siłę".
Ogólnie film bardzo mi się podobał. Bardzo dobra komedia.
Bohaterka zapominała sie , że jest w PRL i nie może zapłacić kartą .W życiu przyzwyczajamy się do wygody i zapominamy , że parę lat temu niebyło dvd komórek telewizji kablowej o internecie nie wspominając
Pozdrawiam
Niejest to film do którego chce się często wracać ale oglądnąć warto
"to co mi się rzuciło w oczy to to, że Machulski cały czas w filmie wymienia różne rzeczy jakie one to są super, a ich nie ma (w 1987 r.), ale przyjdą po upadku komunizmu. myślę że to nieuczciwe dla przeszłości. nie jestem pewien czy np. komórki to taka super-rzecz, a bez testu ciążowego to jesteśmy "zacofani"."
Pamiętajmy, że są to wypowiedzi bohaterki filmu, a nie oficjalnie ogłoszone zdanie reżysera/scenarzysty.
A w bardzo trudnej sytuacji Pani Zosia nie była. Jak już ktoś wspomniał, do dobrego łatwo się człowiek przyzwyczaja.
A, skoro tak już wszyscy z uwielbieniem czepiają się nieścisłości epokowych (w ciekawostkach "Goodbye Lenin" jest ich od groma), na początku filmu, jeszcze w roku dwutysięcznym, bohaterka mija placówkę Kredyt Banku połączonego z Wartą, z aktualną szatą graficzną :) Dziesięć lat mija nie tylko w filmie, ale i w rzeczywistości...
nie chcę się czepiać ale od momentu odbycia stosunku do zapłodnienia może minąć kilkanaście godzin a za właściwą ciążę uważa się zagnieżdżenie się zarodka w jamie macicy ... fakt faktem, że w czasie wizyty w aptece nie była w ciąży i wcale tego nie musiała wiedzieć jak również tego, że nie produkowano wtedy na detaliczną skalę testów ciążowych a co do jelczy czy też ogórków ich "mocne" silniki nieźle sprawdzają się w terenach górzystych widywane przeze mnie również w latach 90 tych.
Film był milusi i nawet był moment, że popłakałem się ze śmiechu:)
Niestety mi sie film generalnie niespecjalnie podobal. Nie ma az tak wielu szczegolow, do ktorych moglabym sie przyczepic, ale tez nic mnie nie zachwycilo. Ani scenariusz, ani gra aktorska (no moze poza Wieckiewiczem i babcią).. zart z Kubica byl dla mnie zbyt naciagany. WKurza mnie w filmach brak logiki, np jak z ta ciaza - ona nie zaszla w nia idealnie w momencie z przeszlosci, wiec logiczne ze ich chromosomy nie stworzyly FLorki takiej jak wczesniej. Nie podobalo mi sie, ze nie pokazano pozniej jak zmienilo sie zycie jej kolezanek.
Nie czepiajcie sie, ze ktos sie czepia, bo ja to uwielbiam po obejrzeniu filmu. Tzn wole sie zachwycac niz czepiac ;) ale ten film okreslilabym niestety jako KIEPSKI.
aha i te wszystkie wlasnie kubice, tuski itd uwazam za mooocno ponaciagane. sztucznie wyszlo, bardzo sztucznie i jestem rozczarowana filmem.
A gdzie tam pisało, że to jest "komedia romantyczna"
"Ile waży koń trojański" to miał być lekki filmik o połączeniu dwóch okresów życia i taki był.
A tutaj to tylko każdy wytyka błędy, że to się nie zgadzało albo tamto.
"Na upartego, jak ktoś chce coś znaleźć to zawsze znajdzie, bo nie ma takeigo filmu żeby nie było się można do czegoś przyczepić."
Niektóre żarty były naprawdę śmieszne...
Pozdro
Mi jakoś ten ogorek też nie pasował no ale może i były... Laski z nieogolonymi pachami są też nadal zapewne :)
Mnie najbardziej drażnił widok babci która się nie starzeje. Ale Zosia i Darek są nie do pobicia.
Ale naprawdę film wart obejrzenia - z nostalgii, dla śmiechu... I całe szczęście że to komedia romantyczna nie była :)
'uwielbiam patrzec w ogien... kocham cie Zocha!', cudowny tekst ^^ usmialam sie jak nigdy
heh kobieca odpowiedz na proste "nie podoba mi sie" zawiera sie w tym oto referacie :)normalna sprawa
ale nie bedac juz sarkastycznym chcialbym sie zapytac drogiej autorki tekstu wyzej obszernie zawartego, jakie filmy lubi, niech poda jakies swe ciekawe pozycje, a chetnie poszukam elementow surrealistycznym typu "test ciążowy wykaże ciążę najwcześniej dopiero około 6 dnia ciąży"
kino to nie tylko film dokumentalny, chyba ze szanowna autorka tylko tego gatunku jest wielbicielka :)
podsumowujac: pani autorko jesli sie cos nie podoba po prostu sie to otwarcie pisze a nie doszukuje absurdalnych uzasadnien, bo w ten sposob nawet rzeczy siwiete mozna przedstawic jako dzielo szatana, troche rozwagi i przemyslenia w swoich wypowiedziach, pozdrowienia dla pani i panskiej rodziny :)
Autobusy ogórki w tych czasach jeszcze były bo pamiętam pojedyncze egzemplarze ale jednak ,duzo bym dał żeby takim cackiem się przejechać teraz ;)reszta to czepianie sie detali ,gratki za spostrzegawczość :)
..ach no nie tak.. Również nie oczekiwałam,że będzie to komedia romantyczna,, ale zawiodłam się,,bo nastawiłam się na śmieszną PRL-owską komedię.. a tu lipa. Dosyć przyjemnie się oglądało,ale mdło i mało śmiesznie..niestety :
Co prawda ja nie mogę pamiętać tamtych lat, gdyż urodziłam się w 1989, ale moja mama wiele mi opowiadała. Myślę, że film rewelacyjnie oddaje klimat PRL-u. Wspaniała gra aktorska, Więckiewicz nie do pobicia tak samo jak babcia. Super wzmianki o znanych osobach. Aż dziw, że w ciągu dziesięciu lat tyle się zmieniło...Machulski nadal robi świetne filmy.
"Wolność będzie, ale nikt jej nie będzie doceniał";)
Ogórek, nie ogórek.. Moją uwagę zwróciły bloki - w momencie jak Zosi wylatują ubrania na ulicę widać wyraźnie blok w tle i.. Wymienione okna :D
Czepialstwo :D:D
jak komuś zalezy, to zawsze znajdzie miliard powodów do przyczepienia się:P a mi sie film bardzo podobał!! odprężyłam sie na nim:) i sceny z tuskiem czy kubica uważam za mistrzostwo!!:D
Film mam zamiar obejrzeć ,choćby ze względu na reżysera i aktorów.Mam nadzieję,że Machulski powrócił do formy i pokazał ,że nadal należy się z nim liczyć.Co do tych szczegółów typu kafelki,czy "ogórki"...naprawdę trochę mnie rozśmieszyły,sam jestem szczegółowy ale to jest już lekka przesada:) Rozumiem ,że wielki reżyser,wielkie wymagania ale nie popadajmy w skrajności:)
PZDR