Miałam okazję go zobaczyć na przedpremierowym pokazie w ramach Etiuda&Anima i nadal nie mogę wyjść z zachwytu. Było wzruszająco, melancholijnie, ale nie sentymentalnie i infantylnie. Taki słodki smutek. Dobrze, że przed projekcją Iluzjonisty został pokazany jeden z krótkich filmów Tatiego. Dzięki temu można było odczytać różne odwołania u Chometa. Ochy i achy :D